Z cyklu "Byki Fernando": na komunistach się nie znają
Miło było czytać w najnowszym Wprost, jak Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk (obaj z IPN) demitologizują kolejnego lewicowego świętego, byłego prezydenta Chile, Salvadora Allende (zabity w trakcie puczu wojskowego obalającego jego rząd), dodajmy, wielbionego przez media PRL. Zresztą nie tylko przez PRL... sam w jednym ze swoich młodzieńczych wierszy porównałem go do Imre Nagya, który z kolei na pewno idolem peerelowskich mediów nie był.
Smakowite było, jak przypomniano, że wielbicielami dwuznacznego Allende byli ramię w ramię: Kapuściński, Osmańczyk, a razem z wdową po Allende w Światowej Radzie Pokoju zasiadali Iwaszkiewicz, Cyrankiewicz i Wajda.
Do tej pory ok.
Ale młodzi historycy zapędzili się w krainę, kiedy „byli w planie”: pisząc o szefie ówczesnej komunistycznej partii Chile z Luisa Corvalana zrobili Cornovala! Poza tym przemilczeli też, że na polecenie zbawcy Pinocheta, zabity został za granicą niejaki Lettelier, minister spraw zagranicznych w rządzie Allende.
Jak KGB zabić krowę to źle, a jak Pinochet to ok ?
Bo jeśli Allende był agentem KGB, to chwała historykom, że o tym napisali. Ale jeśli żołnierze Pinocheta połamali ręce takiemu muzykowi jak Victor Jara (porównywanemu do Dylana i Wysockiego) bo aresztowany na stadionie w Santiago ich zdenerwował, to jak ?
Leszek Budrewicz
5 Comments:
Porównanie Allende do Nagy'a było - jak się okazuje - bardzo trafne: obaj byli ludźmi KGB(NKWD). Skoro już jesteśmy przy Wikipedii, polecam notkę biograficzną o Nagy'u
Odkąd komunizm moskiewski stał się troszkę passe, rolę czerwonych świętych zaczęli grać właśnie tacy piekłoszczycy jak Trocki, Allende, Nagy, Che itp.
A co do tego śpiewaka i okoliczności jego śmierci - Autor pisze o połamaniu rąk, Wikipedia o obcięciu palców. To jak tam z tym było? Też się okaże za parę lat, podobnie jak w przypadku Allende?
Nawiasem mówiąć, to ten artykuł hunwejbinów z IPN nie wnosi nic nowego. Wszystko o współpracy Allende z KGB zostało opisane w 2 tomach "Archiwum Mitrochina" wydanych kilka lat temu w Polsce....
Tylko że Archiwum Mitrochina w polskiej świadomości publicznej nie istnieje w ogóle.
Nie tak dawno na forum jakiś hunwejbin-antyfaszysta dowodził mi zapalczywie, że Allende był socjaldemokratą, który nie miał nic wspólnego z ZSRR a Chile ku socjalizmowi chciał prowadzić "trzecią drogą".
To zresztą dość typowa kolejność argumentów:
1) Jak wiadomo jak było, ale nie ma dowodów to żądamy dowodów,
2) Jak są dowody, ale nie daj Boże po angielsku to udajemy, że nie słyszeliśmy albo żądamy po polsku,
3) Jak są dowody po polsku to marudzimy, że nie wnoszą nic nowego.
Jak widać, na wiele sposobów można przemilczać niewygodną prawdę...
Ciekawym dodatkiem do zyciorysu Allende jest przesiaknieta prymitywnym antysemityzmem jego praca doktorska pt. "Higiena psychiczna i przestępczość" z 1933 roku. Praca przemilczana przez swiatowe lewactwo, ktora mozna spokojnie stawiac na rowni z Mein Kampf Hitlera. I co Panie Budrewicze jak Mlodziez Wszechpolska tepi Zydow to bee, jak Allende to Ok. Prawda jest taka, ze gdyby nie general P, Chile grozil trockistowki komunizm z obozami smierci moze nie na stadionach, ale dobrze skrywanych chilijskich junglach i zaglada calego narodu.
A mnie niezmiennie bawi zapalczywość Polaków w sporze o chilijskiego prezydenta, szczególnie, że jakoś wśród Chilijczyków takiego zainteresowania którymkolwiek z polskich prezydentów ni huhu nie widać.
Prześlij komentarz
<< Home