27.10.07

Festiwal Horroru czyli o tym jak grupa ludzi zbiera się w jednym miejscu by się bać i dobrze się bawić!

Horror znowu modny. Wrocławski pierwszy festiwal horroru gromadzi codziennie niemal pełną salę widzów.

Na ten festiwal czekaliśmy z Pat kilkanaście dni. Zapowiadała się wielka uczta dla milośników grozy. Program zapowiadał się bardzo atrakcyjnie, Pat postanowiła nie czytać wcześniej nic o filmach, ja wręcz przeciwnie.

Dzień pierwszy:
Wiedziałem, że otwierający imprezę "Topór" jest filmem szczególnie krwawym. I rzeczywiście tak było. Monstrualny Victor dawał radę różnymi narzędziami, a i ręce pozwalały mu na skuteczne eliminowanie głównych bohaterów. Dzięki temu filmowi mogłem poznać najdłuższą w historii kina grozy scenę wyrywania flaków. Brrr. Krew się lała strumieniami. Koniec widzowie nagrodzili oklaskami. Radosny film grozy. Polecam.
Później japoński "Tunel". Jako fan azjatyckiego horroru byłem przygotowany na to co zobaczę. I było jak u Japończyków tradycyjnie: schizy, dzieci, stwory wychodzące z metra itp itd. Trochę wytchnienia dała scena gdy dwie główne bohaterki prowadzą ze sobą przyjacielską rozmowę, a reżyser dzieli ekran na pół i widzimy obie rozmawiające ze sobą przez telefony komórkowe. To trzeba zobaczyć, nie da się opowiedzieć.
W czwartek najnowszy "Halloween" Robiego Zombi odpuszczamy, jest już po 23.00 a ja wstaję na 5.00.

Dzień drugi:
Pat się spóźnia na pierwszą z czterech nowel z cyklu "Masters of Horror". Jest grubo, zastawiam się czy "Jennifer" Dario Argento to horror czy pornol. Główna bohaterka o świetnej figurze i najbrzydszej (noo, rywwalizującej z Victorem z "Topora") twarzy morduje kogo się da. Potem zabawne "Opowieści Haeckela" Johna McNaughtona (na podstawie Cliva Bakera) o nekromancie. Tym razem seks na grobie ze zmarłym mężem. Trzecia nowela - japońskie "Piętno" wyprowadza z równowagi. W domu tego nagromadzenia sadyzmu i okrucieństwa bym tego nie obejrzał: wbijanie igieł w paznokcie, dziąsła , przypalanie ciała, wieszanie, ostre sceny aborcji i wyrzucanych dziesiątków płodów do rzeki. Brrrr. I jeszcze ta ręka wychodząca z głowy głównej bohaterki. Reżyserem tego "dzieła" jest Takashi Mikke, w Polsce znany bardziej ze świetnego filmu "Nieodebrane połącznie". Seksu nie brakuje bo główna bohaterka to prostytutka (znowu ze zniekształconą twarzą). No i czwarte opowiadanie: "Kobieta Jeleń" Jona Landisa (twórcy "Thrillera" M. Jacksona) . Indianka o pięknym ciele (i nogach jelenia) podrywa facetów (seksu znowu nie brakuje) i brutalnie ich morduje (jednemu łamiąc przyrodzenie ha ha).
I na koniec, już w sobotę o godz. 0.30 rozpoczyna się to na co czekałem najbardziej: "Halloween" Roba Zombiego. Świetny, tak jak się spodziewałem. Szybki, nie nudzący mimo późnej pory. No może nieco przydługawa koncówka. Absolutnie polecam fanom tej kultowej serii.

Dzień trzeci:
Zacznie się od filmu bliźniaków Pang (ostatnio można było zobaczyć w kinach ich horror "Posłańcy" ) "The Eye", a skończy projekcją 3 D "Nocy żywych trupów". Będzie gruboo!

A za tydzień z Moni i Pat domowy festiwal horrorów z okazji Halloween 8-)

Poczytajcie co o festiwalu horrorów pisze Janek Pelczar na stronie Radia RAM.

1 Comments:

At 29 października, 2007 14:10, Blogger Patrycja said...

Panku, użycie przez Ciebie formy "ostra aborcja" to zbyt delikatne określenie na ten "festiwal" wyrywania płodów!!!
A poza tym - było strasznie i wyuzdanie:
nekrofilia, zombies, upiory, pedofilia, sadyzm, kazirodztwo, koprofagia, morderstwa oraz kanibalizm i wampiry. Sama się zastanawiam jak to przetrwałam :) Ale było warto.

 

Prześlij komentarz

<< Home