19.11.07

"Gazeta Wyborcza" i PO tropią blogera, który krytykuje Hannę Gronkiewicz-Waltz

Dobrze pojęta demokracja polega na tym, że - jak mawiał klasyk - nie jest ważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. Na podobnej zasadzie dobrze pojęta wolność słowa polega na tym, że każdy może pisać i mówić, co chce, byle nie krytykował tych, którzy krytyce nie podlegają.

Przekonuje się o tym właśnie bloger Pretm, autor popularnego, warszawskiego bloga HGW Watch (wcześniej znanego jako Bufetowa Watch), w którym krytycznie opisuje poczynania rządzącej Warszawą ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Platforma Obywatelska postanowiła poskromić Pretma. Więc tropi go zajadle po różnych kontrolowanych (jeszcze) przez PiS urzędach, wychodząc z założenia, że autor bloga jest na tyle dobrze poinformowany, iż może być po prostu PiS-owskim urzędnikiem. Temat podchwyciła "Gazeta Wyborcza". Opisuje ona tropienie Pretma, bez słowa komentarza cytując bojową zapowiedź PO, że jeśli autor "HGW Watch" okaże się np. pracownikiem urzędu wojewódzkiego, to wyleci dyscyplinarnie z pracy.

Cytowany przez "GW" przedstawiciel Hanny Gronkiewicz-Waltz nazywa przy tym działalność publicystyczną Pretma "zwalczaniem demokratycznie wybranych władz". Urocze :)

Muszę przyznać, że współczuję Platformie Obywatelskiej. Żądza odwetu to droga donikąd. Rozumiem, że "walka klasowa zaostrza się w miarę zbliżania się do drugiej Irlandii", ale gdybym miał cokolwiek wspólnego z PO, to dałbym se luz. Bo kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

No ale mam nadzieję, że zapalczywość kilku osób z warszawskiej PO nie jest oficjalnym stanowiskiem tej partii.

W każdym razie popieram Pretma.

30 Comments:

At 19 listopada, 2007 11:34, Anonymous Anonimowy said...

Pomysł na punktowanie jest OK, czasem sam to czytuję i zawsze odnosiłem wrażenie, że siłę reprezentują tam fakty. Tytuł Bufetowa Watch był OK.

Ale ten nowy nie. Jest ordynarnie chamski. I to chamstwo zaciera niejedno dobre wrażenie.

 
At 19 listopada, 2007 12:09, Anonymous Anonimowy said...

fakt, czasem ich oceny...
(a bo to chyba jednak jest jakaś, bliższa lub dalsza
-- "przybudówka" PiS... czas powstania, dane, które cytuja czasem; dość szczegółowe...)
ale.
ale Wolnego Słowa (i Socjalizmu Blogowego)
-- będziemy bronić jak niepodleglości.
(trawestując pewnego, ICH ex-Prezia ;-)

 
At 19 listopada, 2007 12:33, Anonymous Anonimowy said...

A mi się przypomina inny klasyk, ten od bytu i świadomości. Jak widać najfajniej być bojownikiem o wolność i obywatelskie przywileje nie będąc u władzy. Władza zmienia, bardzo zmienia. Ale o tym przekonamy się jeszcze, jak już hurra optymizm i mandat zaufania wobec PO nieco opadnie, a i w MSWiA zacznie się "normalny dzień pracy" :)

 
At 19 listopada, 2007 13:03, Blogger pretm said...

"Jest ordynarnie chamski. I to chamstwo zaciera niejedno dobre wrażenie."

Bufetowa źle (tak uważała większość, bo w komentarzach jak już mnie krytykowano to za nazwę strony) i dlatego postanowiłem zmienić.

HGW też źle, choć napisałem wyraźnie, że chodzi o inicjały. Wszystko źle.

@Łukasz

Za poparcie dziękuję.

 
At 19 listopada, 2007 14:24, Blogger roody102 said...

No ale przyznasz, że inicjały pani prezydent są... hm... no wiadomo jakie ;)

 
At 19 listopada, 2007 15:04, Anonymous Anonimowy said...

1. PO ma po części rację. Jest różnica między blogerem działającym niezależnie, a więc swego rodzaju dziennikarzem, a tym samym blogerem piszącym na zlecenie tudzież na rzecz jednej partii. Nie chodzi oczywiście o to, że raz pisze prawdę, a raz nie. Chodzi raczej o wiarygodność w oczach odbiorcy. Ten z pewnością z większym dystansem będzie podchodził do informacji publikowanych w organie PiS niż na prywatnym, bezinteresownym blogu.

2. PO dała ciała puszczając farbę o próbie zidentyfikowania Pretm'a. W ten sposób spaliła ewentualnego niusa.

3. Konsekwentnie, GW postąpiła prawidłowo publikując artykuł na ten temat. Jest to zgodne z rolą prasy.

4. Co nie znaczy, że tekst GW jest dobry. Niezajęcie stanowiska odnośnie opisywanej sprawy wręcz razi w tym tytule. Mam wrażenie, że redakcja sama nie wie, co o tym myśleć i swoją ocenę uzależnia od wyników "śledztwa" PO.

 
At 19 listopada, 2007 15:52, Anonymous Anonimowy said...

A ja uważam, że ta sprawa to jest większa afera. Jeśli dwóch notabli z warszawskiego ratusza zajmuje się śledzeniem jakiegoś tam blogera to - niezależnie od tego czy jemu płaci za to PiS i dostarcza materiałów komisja weryfikacyjna ds. WSI, czy jest to prywatna inicjatywa Autora - sprawy stoją na łbie.

W tym momencie Prezydentka powinna w ostrych słowach przywołać do porządku wzmiankowane z nazwisk osoby ze swojej świty, zdementować plotki rozpowszechniane w GW jako "wyssane z palca bzdury" oraz zaprosić Autora na kawę, równocześnie oferując mu stanowisko swojego rzecznika prasowego ;-)

Problem sam by się rozwiązał ;-)

 
At 19 listopada, 2007 15:53, Anonymous Anonimowy said...

PS co do inicjałów Pani Prezydentki - to niech sobie zmieni imię, przestanie źle się kojarzyć ;-)

 
At 19 listopada, 2007 15:56, Anonymous Anonimowy said...

>> Olgierd (2)
A G... w? ;-)
......................
a bo co do reszty -- zgoda ;-)

 
At 19 listopada, 2007 15:59, Anonymous Anonimowy said...

Hehe jak widzę G.W. zdemaskowała oprawcę (wcześniej filmiku nie było), teraz się zastanawiam dlaczego podali nieistniejący adres www w podpisie tegoż materiału filmowego.

Komedia. Faktycznie Warszawa ma pecha do municypał.

 
At 19 listopada, 2007 16:02, Blogger pretm said...

"Hehe jak widzę G.W. zdemaskowała oprawcę"

To inny blog.

 
At 19 listopada, 2007 16:28, Anonymous Anonimowy said...

Ciekawe kto finansuje Chomiks, Spieprzajdziadu i kilkanaście innych tego typu?

I co by powiedział Europarlament gdyby Kaczor tylko pisnął na temat dochodzenia tożsamości autorów tych blogów?

 
At 19 listopada, 2007 18:08, Anonymous Anonimowy said...

A ja wolałem Bufetowa Watch!
Przywróć :D

 
At 19 listopada, 2007 20:26, Blogger Łukasz said...

Plopli,

Zasadniczo - masz rację. Jest różnica między prywatnym blogerem, a zamaskowanym funkcjonariuszem partyjnym.

Tyle że w tym przypadku nie mamy podstaw, by przypuszczać, że Pretm to jakiś zakonspirowany aparatczyk. "GW" i cytowani przez nią działacze PO snują dywagacje typu "co by było gdyby Pretm okazał się pracownikiem urzędu wojewódzkiego". Tym samym wychodzą z milczącego założenia, że przeciętny polski internauta to kretyn, który nie potrafi przeczytać gazety ze zrozumieniem. Zaś ta ostatnia umiejętność jest cechą ludzi zawodowo parających się uprawianiem i analizowaniem polityki.

Smutne. Bo to oznacza, że "GW" i cytowani przez nią warszawscy działacze PO nie wierzą w istnienie takich fenomenów jak "społeczeństwo obywatelskie" i "demokracja". A sytuacja gdy zwykły obywatel, całkiem bezinteresownie, zaczyna interesować się życiem publicznym i brać w nim udział - nie mieści im się w głowie.

Dziwne.

Oczywiście, te moje rozważania nie wykluczają możliwości, że Pretm to człowiek PiS. Jednak nie zrobił on nic takiego, czego nie zrobiłoby wielu normalnych obywateli w tzw. rozwiniętych demokracjach.

 
At 19 listopada, 2007 20:55, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz,

różnimy sie w znaczących niuansach :-).

1. Nie wiem, czy przeciętny polski internauta to specjalista od białego wywiadu ;-). Przede wszystkim zaś nie wiem, czy znalazłby on czas na tak dogłębne analizowanie tylko jednego aspektu życia publicznego. Co nie znaczy, że jestem przekonany co do politycznego rodowodu Pretm'a. Po prostu skala jego działalności musi rodzić pytania. I profesjonalni politycy muszą szukać na nie odpowiedzi. Będąc na miejscu PO również zająłbym się ustaleniem inspiracji autora. To normalne działanie polityczne. Wyobraź sobie - hipotetycznie - że autor blogu przez 4 lata będzie punktował HGW jako niezależny recenzent, podczas gdy w rzeczywistości jest funkcjonariuszem partyjnym. Gdyby taka prawda wyszła w końcu na jaw, sztabowcy PO zostaliby uznani za bez mała idiotów.

3. Skrajną amatorszczyzną jest jednak ujawnianie takich działań przed dokonaniem ustaleń. Po co tworzyć temat i dodatkowo poprawiać wizerunek Pretm'a, jeśli może się okazać, że to co pisze o sobie jest prawdą?!

 
At 19 listopada, 2007 22:16, Anonymous Anonimowy said...

Zabrakło pkt 2 ;-)

Ale czy to oznacza, że urzędnicy miejscy mają za służbowe pieniądze czytać blogi i zastanawiać się kto na nich pisuje??!

Trawestując Bartoszewskiego - municymatołki z nich.

 
At 20 listopada, 2007 01:08, Blogger Łukasz said...

Plopli,

Fakt faktem: PO ma prawo sprawdzać, kto ją zwalcza. Byle dyskretnie. Ujawnienie, że to robi - jak zresztą każde ujawnienie kuchni politycznej - przynosi PO więcej szkody niż pożytku.

Natomiast jeśli np. dziennikarze "Gazety Wyborczej" mają prawo prowadzić tendencyjne blogi polityczne (a jest taka moda od kilku miesięcy na Gazecie.pl - vide blogi o lustracji w mediach czy o kampanii wyborczej w mediach publicznych), to niech ma do tego prawo każdy. I tyle.

Oczywiście, całej tej awantury nie byłoby, gdyby Pretm występował z imienia i nazwiska - tak jak Galba, który wali w PO ile wlezie, ale nikt go nie tropi, bo: a) wszyscy znają nazwisko Galby; b) on sam określił się publicznie jako zwolennik PiS.

Bez takiego coming-outu, Pretm staje się powoli nową Kataryną :)

 
At 20 listopada, 2007 07:42, Blogger Paweł said...

wydaje mi się, że woda sodowa rządzącym uderza pomału do głów... krytyka rządzących jest rzeczą normalną i PO powinna to przewidzieć. W końcu nie wszyscy kochają PO tak samo jak PiS... a może na odwrót... :| sam już nie wiem to takie skomplikowane.

 
At 20 listopada, 2007 09:01, Anonymous Anonimowy said...

Ja bym miał prośbę do Autorów Piątej Władzy - po starej "znajomości" - chodzi o to, żeby - ale incognito, bo się ludzie pokapują - też o mnie coś takiego gdzieś napisać.
Może być np. napisane, że Lege Artis ma tak wysoki poziom, że to na pewno jakiś Think Tank musi być, a nie jeden człowiek, że jest finansowany przez Instytut Schillera albo Centrum Poznania i Pojednania w Rockwell, a w ogóle to dziwne, że taki człowiek jeszcze chodzi po wolności.

Jakoś się odwdzięczę!

 
At 20 listopada, 2007 10:10, Blogger Sadysław said...

[Jako Anonimowy jestem autorem pierwszego komentarza w tym wątku]

Łukasz, użycie inicjałów p. prezydent przywołuje znajome skojarzenie i żadne listki figowe tego nie zmienią. Podobnie jak o pieniądzach, o klasie nie powinno się dyskutować, ją trzeba mieć.

Niezależnie od tego, ta dyskusja powinna się skoncentrować nad centralnym pytaniem: czy pretm kłamie? Jego przynależność - lub brak - partyjna jest dla mnie bez znaczenia.

 
At 20 listopada, 2007 10:14, Anonymous Anonimowy said...

Ale co z tego, że prezydentka stolicy ma takie a nie inne inicjały??? Problem byłby gdyby miała inicjały CBA, zaś autor przerabiałby ją na jakieś wulgaryzmy.

Co się okazuje: władza jest ślepa, oślepia wyznawców każdej partii rządzącej. Przecież dokładnie takich zachowań oczekiwałbym od pisowskich siepaczy jeszcze kwartał temu!!!

 
At 20 listopada, 2007 10:50, Anonymous Anonimowy said...

Nie wiem, co niektorych tak zaskakuje... jak ktos bierze wyborcza propagande o milosci i obywatelskim spoleczenstwie za rzeczywistosc...
niech no GS sie wezmie za zwalczanie wrogow jedynie slusznej partii...
komiczne jest to, na co ktos juz zwrocil uwage - kaczystowscy siepacze nie byli sklonni wyglupiac sie w poszukiwania bloggerow, choc za zablokowanie pozycjonowania na googlu wyzwano ich od dzierzynskich

 
At 20 listopada, 2007 11:07, Anonymous Anonimowy said...

Olgierd: pocieszny jestes z tym "takich dzialan oczekiwalbym od pisowskich siepaczy"... Po cudach i etatach ich poznacie. Mnie nic nie zaskakuje... nie bez kozery obecny szeryf mial ksywke Dzierzynski

 
At 20 listopada, 2007 11:15, Blogger pretm said...

"przywołuje znajome skojarzenie"

Widocznie mamy inne skojarzenia.

"ta dyskusja powinna się skoncentrować nad centralnym pytaniem nad centralnym pytaniem: czy pretm kłamie?"

?

 
At 20 listopada, 2007 11:24, Blogger pretm said...

@Łukasz

"Oczywiście, całej tej awantury nie byłoby, gdyby Pretm występował z imienia i nazwiska"

Ale po co? Mam taki pomysł i ochotę na oddzielenia jednej działalności (tu niestety muszę zmartwić wszystkich, że nie politycznej i nie urzędniczej) od blogowania i mogę mieć przynajmniej nadzieję, że zostanie to uszanowane.

Napisałem już u siebie, że jeżeli jest dziennikarz lokalny, który chciałby porozmawiać i otrzymać moje dane to będzie miał szansę na weryfikacje zarzutów Ratusza. To powinno wystarczyć, bo jeżeli ma się skończyć na opublikowaniu w netcie mojego adresu zamieszkania to ja dziękuję za taka zabawę.

 
At 20 listopada, 2007 11:38, Blogger Łukasz said...

Pretm,
Przyjmuję i rozumiem. Ale sam widzisz jak bardzo Twoja anonimowość stała się intrygująca dla świata zewnętrznego.

 
At 20 listopada, 2007 11:47, Anonymous Anonimowy said...

Lukasz: ale znasz prawo prasowe?
Art. 15.
1. Autorowi materiału prasowego przysługuje prawo zachowania w tajemnicy swego nazwiska.
2. Dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy:
1. danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również innych osób udzielających informacji opublikowanych albo przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych,
2. wszelkich informacji, których ujawnienie mogłoby naruszać chronione prawem interesy osób trzecich.
3. Obowiązek, o których mowa w ust. 2, dotyczy również innych osób zatrudnionych w redakcjach, wydawnictwach prasowych i prasowych jednostkach organizacyjnych.

pretm IMHO wypelnia role dziennikarza 9choc jego blog de facto prasa nie jest) i ma prawo do anonimowosci

 
At 20 listopada, 2007 12:24, Blogger Łukasz said...

Analog,

Oczywiście, że znam te przepisy. I nie kwestionuję niczyjego prawa do anonimowości.

Zdroworozsądkowo zauważam jedynie, że anonimowość nie wzmacnia wiarygodności (choć nie musi jej osłabiać). I tyle.

 
At 20 listopada, 2007 12:37, Anonymous Anonimowy said...

Lukasz:
Anonimowosc nie ma nic do wiarygodnosci, liczne przyklady podpisanych w gazetach tekstow dobitnie tego dowodza.
jakby pretm konfabulowal, to nie pomogloby mu podpisanie sie swoim nazwiskiem.

 
At 20 listopada, 2007 12:42, Anonymous Anonimowy said...

U mnie z siepaczami to oczywiście była aluzja, nic innego. Zblamowała się władzuchna i tyle.

 

Prześlij komentarz

<< Home