19.7.06

Blogger Adam Haribu: Musimy brać pod uwagę śmierć Lecha Kaczyńskiego

Niezwykłą analizę sytuacji politycznej w Polsce proponuje na swoim blogu Adam Haribu. Jej głównym założeniem jest możliwa śmierć, lub ciężka choroba prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Otwarcie sympatyzujący z PiS Haribu zakłada wręcz, że Kaczyński może zostać zamordowany przez "mafijno-postkomunistyczną klikę".

Brzmi po wariacku?
Na pierwszy rzut oka - tak. Ale jeśli wczytać się w to, co pisze Haribu, jego rozumowanie jest spójne i ciekawe. Zwłaszcza pod koniec tekstu, gdy stawia ciekawą hipotezę na temat niedawnej dymisji Kazimierza Marcinkiewicza.

Haribu przypomina, że główny cel PiS to budowa IV RP. A najważniejszym środkiem do osiągnięcia tego celu jest urząd prezydenta.
Tymczasem Jarosław Kaczyński - zdaniem Haribu - ma wszelkie powody, by obawiać się o utrzymanie owego urzędu w rękach PiS. Dlaczego? Oddajmy głos autorowi analizy:

Niedawna, nagła niedyspozycja brata spowodowana kłopotami żołądkowymi najprawdopodobniej była autentyczną, przejściową chorobą. Ale to nie może zaślepiać zręcznego polityka. Przeciwnie – można to odebrać jako przestrogę przed zbytnią ufnością w przychylność losu. Jeśli urzędnicy Prezydenta potrafili ośmieszyć go orderem dla gen. Jaruzelskiego, to wcale nie jest wykluczone, że nie znajdzie się człowiek w kuchni. Przykład Wiktora Juszczenki jest w tym przypadku bardzo pouczający – nasz obecny Prezydent może zostać otruty albo w inny sposób zabity przez bardzo potężne i śmiertelnie zagrożone grupy bezwzględnych i całkowicie pozbawionych kręgosłupa moralnego ludzi, którzy dotychczas sprawowali władzę w Polsce.

Nawet jeśli nie dojdzie do zabójstwa, wcale nie jest wykluczone, że z przyczyn bardziej lub mniej naturalnych Lech Kaczyński zapadnie na ciężką chorobę i będzie musiał przestać piastować najwyższy urząd. Co oznacza przedterminowe wybory.

Nawet jeśli dotrwa do końca kadencji, może z racji słabego (lub sztucznie osłabionego) zdrowia nie być w stanie podjąć walki o następną kadencję.

Nawet jeśli dotrwa do końca kadencji w świetnej formie, jest mało prawdopodobne, by po pięciu latach tak wściekłych ataków większości mediów Lech Kaczyński miał szansę na reelekcję.

Co robić w tej sytuacji? Jest wyjście. Haribu przypomina, że niedawno PiS dostał niespodziewany prezent, nowy atut: popularność premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

Tyle że łaska ludu na pstrym koniu jeździ. Gdyby Marcinkiewicz pozostał na stanowisku premiera, ryzykowałby stopniowym spadkiem własnej popularności. Dlatego z punktu widzenia PiS, lepiej było - argumentuje Haribu - "zakonserwować" tę społeczną pozycję Marcinkiewicza. Tak, by w sytuacji większego zagrożenia (jak utrata Lecha Kaczyńskiego) móc nim "zagrać". I wystawić go w wyścigu o prezydenturę kraju. To z tego powodu Marcinkiewicz miał zostać przesunięty na stanowisko p.o. prezydenta Warszawy (z nadzieją, że za kilka miesięcy wygra wybory prezydenckie w stolicy).

Rozumowanie Adama Haribu jest bardzo ciekawe. Z dwóch powodów:

1. W analizach politycznych rzadko bierze się pod uwagę stan zdrowia najważniejszych osób w państwie. Jeszcze rzadziej - możliwość ich śmierci. A przecież ciężka choroba, czy nagły zgon przytrafiają się także głowom państw. Kto myśli o polityce śmiało i szeroko, kto planuje politykę na wiele lat wprzód - a takie właśnie cechy przypisuje się Jarosławowi Kaczyńskiemu - ten musi brać pod uwagę i takie czynniki.

2. W polskiej publicystyce na ogół omawiane są kwestie bieżącej taktyki politycznej. Można je sprowadzić do pytań typu: "Kto kogo?"; "Kto zaraz poda się do dymisji? Kto go zastąpi?"; "Ile kto dziś ma szabel w Sejmie? Ile będzie miał jutro?". I tak dalej. Nie wiedzieć czemu, niewielkim wzięciem publicystów cieszą się tematy strategiczne. Np. wizja Polski za 25 lat.
Owszem, ta sama przypadłość dotyczy też świata polityki. Ale to nie zwalnia polskiej publicystyki, polskich mediów od myślenia w kategoriach strategicznych.
Tekst Adama Haribu nie wypełnia tej luki. Ale poszerza horyzont debaty o taktyce politycznej. Przypomina, że także i w tej sferze poszczególne ruchy można planować nie tylko tydzień, czy miesiąc w przód. Ale i 5-10 lat w przód.

Oczywiście, o wielkości polityka decyduje nie to, jak zręcznie i długofalowo planuje poszczególne ruchy taktyczne. Ale to, czy są one podporządkowane jakiejś wizji. Jeśli nie są - wówczas ów polityk w najlepszym razie jest zręcznym graczem. Nie jest jednak tzw. wielkim przywódcą.

A co Wy o tym sądzicie?

15 Comments:

At 19 lipca, 2006 13:22, Anonymous Anonimowy said...

witam,
obserwując zachowania Lecha Kaczyńskiego na urzędzie prezydenta odnosiłem często wrażenie, że tzw. "wpadki" są powodowane jego złym samopoczuciem, zwłaszcza gdy porówna się np. jego przemowy z wcześniejszego okresu; choćby nie tak odległej kampanii wyborczej. od dłuzszego czasu chodziły mi po głowie podobne myśli jak panu Adamowi. miałem już poruszyć temat w momencie niespodziewanej zmiany na stanowisku premiera. poważna choroba prezydenta tłumaczyłaby to znakomicie. pewne potwierdzenie (zaawansowana choroba wieńcowa) pojawiło się bodajże w SE, ale zostało natychmiast i chyba przesadnie mocno zdementowane. tu porzuciłem moje dywagacje na temat tajemniczej choroby LK.
skoro minister Religa twierdzi, że LK jest zdrów jak ryba, to...
... ale licho nie śpi
pozdrawiam

 
At 19 lipca, 2006 13:45, Anonymous Anonimowy said...

Wiedzialem ze z tym Haribu, cos jest nie tak. Teraz jestem pewien ze bardzie by sie spelnil jako Agatha Christie.
Yndrk

 
At 19 lipca, 2006 15:29, Anonymous Anonimowy said...

Jeszcze nie tak dawno Juszczenko ledwo uszedl z zyciem bo narazil sie agenturze i oligarchom. Jak wiemy w Polsce agentura wywodzi sie z tych samych srodowisk co na Ukrainie a o istnieniu oligarchii przestaje sie milczec, wiec wcale sie nie zdziwie gdy nagle wyskocza mu dziwne doły na twarzy.

 
At 19 lipca, 2006 20:03, Anonymous Anonimowy said...

Przecież na prezydenta moze być zawsze wystawiony Ziobro

 
At 19 lipca, 2006 20:29, Anonymous Anonimowy said...

Ziobro tak, a czasem mówi się o Sikorskim. Owszem. Ale moim zdaniem Ziobro ma jeden mankament. Jest za młody. Ma dopiero 36 lat. To oczywiście pozwala mu kandydować, ale nie trudno się domyśleć, ze konkurenci będą bez przerwy grali Polakom na strunie: "za młody, niech jeszcze poczeka, nabierze doświadczenia, dobrze się sprawdza jako minister, może nastęnym razem" i sądzę, że Polacy mogliby to łyknąć.
Poza tym Marcinkiewicz ma wizerunek osbowy sprawdzającej się na stanowisku gospodarza całego państwa, a Ziobro jak na razie pokazał się Polakm jako świetny fachowiec sektorowy.

---

Autorom "5 Władzy" dziękuję za miłe słowa i zwrócenie uwagi na ten autentycznie bolący mankament naszej publicystyki, w postaci wąskich horyzontów analizy, co przekłada się na jeszcze węższe horyzonty percepcji polityki przez społeczeństwo. Może razem uda się to zmienić :)

Pozdrawiam
Adam Haribu

 
At 19 lipca, 2006 22:19, Anonymous Anonimowy said...

Jesli hipoteza Haribu mialaby byc prawdziwa, to dlaczego Lech Kaczynski wogole zdecydował sie na bycie Prezydentem? Do tego trzeba miec zdrowie - dlugie, nieraz wyczerpujace rozmowy, nerwowe negocjacje itp.
Co do ewentualnego otrucia Prezydenta - caly czas od wyborow aktywne internetowo osoby identyfikujace sie silnie z PiS pisuja w sieci podobne hipotezy (np Homester zaraz po wyborach o prawdopodobnym zamachu przed objeciem urzedu przez LK).
Nie wykluczajac do konca takiej mozliwosci proponuje jednak zastanowic sie bardziej nad kondycja psychiczna zwolennikow PiS piszacych takie rzeczy i tym, jak bardzo widza Rzeczywistosc przez pryzmat spiskow. Piszac takie teksty bezposzlakowo nawet(ze o dowodach nie wspomne, ale niech tam- te sa trudne do zdobycia),konstruuja nieraz bardzo misterne i precyzyjne scenariusze. Piszac to pokazuja raczej stan swoich umyslow.
I nie pisze tego by Im ublizyc- chodzi mi raczej o analize stanu umyslu pewnej zbiorowosci w Polsce, ktora wierzy, ze wszystko w Polsce ma jakies zakulisowe sprezyny.
Nie neguje kwestii wspolnoty intersow ludzi ze sluzb specjalnych, czesci SLD i gangsterow zwanej czasem Ukladem, ale poki co nie jest to glowna sila sprawcza w tym kraju.

 
At 20 lipca, 2006 18:09, Anonymous Anonimowy said...

Zaiste błyskotliwe!
Tok rozumowania haribu można rozszerzyć np. na przyszłość jego i jego bloga.

Jeśli autor umrze, a tego nie można wykluczyć w perspektywie najbliższych 80 lat, to można tylko domyślać się, kto skorzysta na tej stracie.

Kto przejmie jego bloga? Kto przejmie jego czytelników? Tak przenikliwy blogger jak haribu powinien brać to pod uwagę.

Na potrzeby analizy „cui bono” warto już dziś rozważyć możliwe przyczyny śmierci haribu.

Czy nastąpi ona po długiej chorobie w szpitalu? Wtedy skorzysta najbliższa rodzina haribu - przejmie mieszkanie.

A może stanie się to na przejściu dla pieszych? Wtedy skorzysta właściciel auta, który dostanie odszkodowanie z PZU.

A co jeśli haribu popełni rytualne sepuku?
Wtedy skorzystać może cały świat blogosfery.

 
At 20 lipca, 2006 19:57, Anonymous Anonimowy said...

witam,
nie ma co ironizować...
wyprzedzający ruch JK, który stawia koalicję w dużo dogodniejszej sytuacji w razie "czegoś nieprzewidzianego", trzeba brać poważnie pod rozwagę. nie twierdzę, że to jest główny powód zmiany premiera, bo tego nie wiem...

pozdrawiam

 
At 21 lipca, 2006 21:12, Anonymous Anonimowy said...

Tego nie można zwalić na karb rozmiękczającej najtęższe mózgi fali upałów i nałogowej lektury Gazet Polskich (tej zależnej i tej niezależnej). Bez wytwarzanej od przeszło pół roku przez rządzące duo atmosfery zagrożenia wszechobecnymi spiskami, bez uderzającej niechęci do publicznego prowadzenia jakichkolwiek poważnych dyskusji, nie byłoby przecież możliwe poważne potraktowanie tak niepoważnych rozważań.

Nikomu nie przeszkadza, że przywołanie przykładu Juszczenki jest rażącym nadużyciem, gdyż władza prezydenta Ukrainy, w momencie kiedy na to stanowisko wybierany był Juszczenko, była bez porównania większa niż władza Prezydenta RP. Nikt nie pomyślał, że zabójstwo Prezydenta, w sytuacji kiedy premierem jest jego brat, a marszałkiem Sejmu wierny Jurek oznaczałoby pożegnanie się z możliwością przeprowadzenia demokratycznych wyborów przynajmniej na parę lat. Nikt wreszcie nie zauważył, że nawet dla północnokoreańskiego stratega drugiego sortu oczywistym celem takiego ataku byłby nie Prezydent lecz jego brat.

Ludziska! Opamiętajcie się, jeśli nie chcecie dołączyć do Pana Rybińskiego, który zaczyna wypytywać o drogę na Zaleszczyki.[/url]

 
At 21 lipca, 2006 21:46, Anonymous Anonimowy said...

Przykład Juszczenki jest jak najbardziej na miejscu. To, że na Ukrainie Prezydent ma większą władzę nie ma w przykładzie znaczenia. Chodzi o to, że zabójstwo Lecha Kaczyńskiego i wybór na prezydenta np Tuska UNIEMOŻLIWIŁBY jakiekolwiek nieuzgodnione z nim ruchy Jarosława - to byłby koniec IV RP, w przeciwieństwie do zabójstwa Jarosława, którego na stanowisku premiera można swobodnie wymienić.

TO co mnie wydaje się niepoważne to takie wywody:
"Nikt nie pomyślał, że zabójstwo Prezydenta, w sytuacji kiedy premierem jest jego brat, a marszałkiem Sejmu wierny Jurek oznaczałoby pożegnanie się z możliwością przeprowadzenia demokratycznych wyborów przynajmniej na parę lat."
PATRZ KONSTYTUCJA ART 128.

 
At 21 lipca, 2006 22:58, Anonymous Anonimowy said...

Panie Adamie,

Nie pisałem o zabójstwie premiera. Tego, jak mieliśmy okazję niedawno się przekonać, wymienić jest rzeczywiście bardzo łatwo. Nawet jeśli jest już jedną nogą na pokładzie samolotu, którym ma lecieć z oficjalną państwową wizytą. Pisałem o zabójstwie Jarosława Kaczyńskiego. A tego, zgodzi się Pan chyba, wymienić jest nie sposób.

Stosunek Pana Marszałka Jurka do Konstytucji RP mieliśmy okazję poznać w trakcie niedawnego kryzysu związanego z przyjęciem budżetu. Nota bene debata budżetowa toczona była w oparciu o druk sejmowy z projektem złożonym przez premiera Belkę we wcześniejszym terminie. Sławne „lub czasopisma” to moim zdaniem drobny pryszcz w porównaniu z tym „niedopatrzeniem”. Nie tracę nadziei, że Trybunał Stanu będzie kiedyś miał okazję się tym zająć.

 
At 22 lipca, 2006 00:52, Anonymous Anonimowy said...

Jarosława rzeczywicie trudno byłoby zastąpić, ale jednak jego odejście nie zatrzymałoby budowy IV RP. Gdyby prezydent byl spoza PiS byłby to koniec IV RP definitywny.

O stosunku do konstytucji spekulować nie będę - jak na razie prawo łamane nie jest. Gdyby bylo, opozycja i media by o tym wykrzyczaly nawet na Fiji, a Geremek poleciałby pewnie na Marsa obwieścić Marsjanom jak bardzo nienawidzi Kaczyńskich.

 
At 11 sierpnia, 2006 03:01, Anonymous Anonimowy said...

Your are Excellent. And so is your site! Keep up the good work. Bookmarked.
»

 
At 16 sierpnia, 2006 11:21, Anonymous Anonimowy said...

I'm impressed with your site, very nice graphics!
»

 
At 30 lipca, 2007 01:27, Anonymous Anonimowy said...

Lukasz, potrafiles u Adama znalezc wiele rzeczy, ktorych normalny internauta nie wylapie. Respekt.

ps. Jestes niezmym analitykiem i pewnie dosc dobrze radzisz sobie w zyciu.

 

Prześlij komentarz

<< Home