Blogi to nowa literatura faktu
Brytyjczycy piszą największego bloga wszechczasów. Do końca października każdy mieszkaniec Wysp może zamieścić swój wpis dotyczący życia codziennego, zabawy, albo własnych zainteresowań. Ten niezwykły blog ma zachować dla przyszłych pokoleń wierne świadectwo życia w XXI wieku na Wyspach Brytyjskich.
Tak oto blogi stają się nową literaturą faktu. Akcja pisania zbiorowego bloga dokumentującego życie w jego przeróżnych kontekstach przypomina marzenia, jakie niegdyś snuł Tom Wolfe. Ten amerykański pisarz, dokumentalista i reporter jest jednym z twórców nowego dziennikarstwa. Propagowany (od lat 60.) przez Wolfe'a sposób narracji oraz kompozycji reportażu odbiegał od form, do jakich byli przyzwyczajeni czytelnicy (Wolfe m.in. nasycał swoje teksty mową potoczną, wprowadził do reportażu dialogi, narratorem był u niego często bohater opowieści itd.). Wolfe planował stworzenie "wielkiego amerykańskiego reportażu". Miał to być dokument totalny, pokazujący życie w Stanach Zjednoczonych poprzez opis codzienności.
O nowym dziennikarstwie Wolfe pisał tak:
Kiedy przechodzi się od tradycyjnego dziennikarstwa gazetowego do nowego dziennikarstwa, tak jak uczyniło to wielu moich znajomych i ja sam, odkrywa się, że podstawowa sprawa dla reportera, czyli informacja, nie odgrywa już takiej roli jak scena, jako że najbardziej wyrafinowane techniki prozatorskie opierają się właśnie na scenach. Zatem, główny problem reportera, to po prostu pozostanie z opisywanym bohaterem, tak długo , aż określone sceny będą się rozgrywać przed jego oczami. Nie ma tu reguł ani tajemnic rzemiosła, które byłyby pomocne. To jest zdecydowanie test na osobowość. Zadanie reporterskie nigdy nie będzie prostsze tylko dlatego, że robiło się to już wcześniej. Początkowy problem to podejście do zupełnie obcych ludzi, zakradnięcie się w jakiś sposób do ich życia, zadawanie pytań, na które zupełnie nie ma się prawa oczekiwać odpowiedzi, proszenie o pokazanie rzeczy, których normalnie nikomu się nie pokazuje itd. Wielu dziennikarzy uważa to za tak nieeleganckie, zawstydzające, czy nawet przerażające, że nigdy nie opanowują tego kluczowego pierwszego etapu. (Tłum. Joanna Wilczewska dla Laboratorium Reportażu).Blogi już dawno wyszły z getta zwykłych relacji pamiętnikarskich. Ich autorzy coraz chętniej wykorzystują nowe formy i narzędzia komunikacji medialnej. Dwa rodzime przykłady:
- Ciepły, erotyczny blog "Ona bloxuje...", pisany w konwencji krótkich dialogów między dwojgiem kochających się ludzi. To jeden z najpopularniejszych blogów na agorowskim serwisie Blox.pl.
- Blog "Makowskiundpepe", część Ooops.pl. Odjechana hybryda artystyczno-publicystyczna. Głównym elementem wpisu jest tu na ogół jakaś niezwykła ilustracja, która staje się pretekstem do krótkiego, aluzyjnego komentarza.
Zbiorowe pisanie bloga przez Brytyjczyków jest samo w sobie ciekawym eksperymentem dokumentalnym. Przecież poszczególni autorzy będą zapewne pisać w różnym stylu i preferować różne sposoby relacji. Drugą warstwą bloga mogą okazać się komentarze pod wpisami.
A skoro bloggerzy tym różnią się od tradycyjnych pamiętnikarzy, że od razu upubliczniają swoje przemyślenia i zwierzenia, to może pisanie blogów powinno stać się elementem dziennikarskiego warsztatu?
A może Polacy również mogliby napisać wielkiego zbiorowego bloga? Jak myślicie - co mogłoby się w nim znaleźć?
11 Comments:
A blog Piąta Władza to prawdziwy ewenement w polskim internecie. Gratulacje za kolejny świetny wpis. Ile ja już się dzięki wam dowiedziałem...
no, miło :-)
ale poważnie: to ten sam proces, jaki dzieje się (od dawna) z Muzyką: rap, sample, cudze fragmenty brane jak swoje...
a wcześniej -- z tzw. sztukami plastycznymi: gdzie Artyści - liczni - brali rzeczy z realu (często nawet ze Śmietników) i tworzyli z tego (własne? ;-) całości...
blogi nie są Kopią dziennikarstwa, prasy (= tradycyjnej).
(tak jak FOTOGRAFIA -- nie była kopią Malarstwa...)
blogi -- to (imho) -- nowa forma.
nawet sposób zapisu jest INNY. emoticony, znaki z klawiatury, inne łączenie textu z Obrazem...
..........................................
a i odwrotnie to blogi teraz WPŁYWAJĄ na (tradycyjne) Duże Media; i te procesy -- są bardzo intensywne...
obyś żył w Ciekawych Czasach ;-)
Ups, cóż za miłe słowa... Dzięki! Staramy się jak możemy, nie zawsze wychodzi. Ale walka trwa :)
(Mój powyższy wpis był adresowany do kimi r.)
Makowski,
To ciekawe, co piszesz. Może w ten sposób rodzi się kolejna, jeszcze głębsza analiza blogowania - tym razem jako nowej formy wyrazu.
Tak, makowski jest klasą samą w sobie... nie tylko komentatorem politycznym, le również twórcą unikalnej formuły... jego zdoloność skrótu i skojarzenia są najwyższej próby... otwiera wiele furtek, ktoh się nie zna...
Przypomina mi, nie wiem dlaczego, czasami Człowieka z Wysokiego Zamku... Dicka
>> łukasz
ależ jestem o tym przekonany!;-)
blogi -- to nie-literatura; i nie-dziennikarstwo; ale również (i tu masz 100% racji) nie-pamiętnikarstwo...
to coś, co j.l. borges kiedyś (a nie jestem za bardzo religijny) nazwał:
"wszyscy jesteśmy ręką, którą bóg pisze..."
(cytuję z pamięci; więc...;-)
blogi -- to Twór zbiorowy; nie nasz, indywidualny.
tak sądzę.
1-den, 2-gi, 3-ci -- mogą być fajne (jeszcze raz dzięki i nawzajem!;) -- ale istotna jest ich MASA.
ilość, która (jak u marxistów;-) -- przechodzi w Jakość...
imho oczywiście..
>> Azrael
a Pan nie będzie taki skromny! jak ja skracam -- tak Ty: rozszerzasz.
nie wiem, co lepsze...;-)))
rzeczywiście trudny tekst :-)))
fourmi...
trudne to są wybory życiowe, dla odmiany teksty to kwestia wyobraźni interpretacji i znalezienia klucza do odpowiedniego dyskursu;) - że tak M. Foucoult podejdę:))))
no właśnie.
>> Patrycja ma rację.
życie jest trudne; i pełne niebezpiecznych związków...
(-:
a blogi...?
czasem pomagają.
to (też?) taki Zbiorowy Terapeuta
(albo spowiednik...;-)
bezpieczny, bo (prawie)
niezobowiązujący...;-)
do Makowski:
- blogi nie takie bezpieczne (jeśli chodzi o tajemnicę spowiedzi - wszak wszyscy to czytają:)))
- a niebezpieczne związki zdcydowanie lepsze w literaturze. Doświadczenie empiryczne podpowiada mi, że w życiu to raczej z farsą relacji mamy do czynienia;)
myślę, że w takich sytuacjach lepiej unikać przerysowan - i wrocic do prostej mysli, ze blog to pewna platforma sieciowa, rodzina podobnych do siebie aplikacji umozliwiajacych proste publikowanie itp itd. anglik, ktory napisze "posta" a. nie staje sie blogerem b. moglby go rownie dobrze musiec umiescic na wiki ("wiki-UK, Albion wikinarodem", grzmialyby media!), przeslac SMSem (najlepiej w sms-mowie, w ktorej nastolatki angielskie sa mistrzami), itd.
Definicja bloga jako *narzedzia* jest supernudna, ale w gruncie rzeczy pozostajemy na poziomie takiej definicji wrzucajac wszystko, co nazywa sie blogiem, do worka blog. a robimy tak, jak sadze, bo nie wyklarowal sie za bardzo jeszcze *gatunek*, albo szereg gatunkow "blogowych" - pewien kanony formy medialnej i narracji.
W tej historii najciekawsze wydaje mi sie to, ze tworcy projektu wyraznie wykorzystuja haslo "blog", by przyciagnac uwage piszacych - chocby po to, zeby to uchwycic, warto moze zdystansowac sie choc troch wobec hasla *blog*?
Prześlij komentarz
<< Home