30.10.07

Czy polskie sądy są zbyt łagodne ?

Część (kończącej się ?) kariery Zbigniewa Ziobry opierała się na nieustannych żądaniach zaostrzenia kar lub ich zaostrzaniu (gdy objął tekę ministra). Czy słusznie pozostawiam ocenę teoretykom. Jednak przepisy przepisami ale co zrobić gdy sądy są łagodne dla przestępców ?

Wczoraj we Wrocławiu zapadł wyrok w jednym z procesów, tak drastycznych, że aż trudno tym mówić. Chodzi o sprawę Jerzego B. oskarżonego o zabójstwo przyjaciółki i kilkunastoletnie znęcanie się nad konkubiną. Za to pierwsze przestępstwo mężczyzna dostał 25 lat więzienia, nie ma co dyskutować. Za drugie - za znęcanie sie ze szczególnym okrucieństwem - zaledwie 5 lat (na przewidziane maksymalnie 10 lat). Poczytajmy więc o co oskarżono Jerzego B.:

"(...) gdy miał zły humor bił ją (konkubinę) i kopał po całym ciele, przybił jej dłoń do stołu, wrzucił do wanny z zimną wodą i topił, a nawet powiesił ją kiedyś na haku na drzwiach łazienki.. Po jednym z takich pobić rany na twarzy Danuty Z zaszył nicią sam oskarżony. Bił ją wielokrotnie, ona wprawdzie od niego odchodziła, ale wracała po prośbach matki oskarżonego (...)".

Teraz cytat z dzisiejszej Gazety Wyborczej Wrocław:
" (...) Lista brutalnych czynów, jakich dopuścił się wobec byłej konkubiny Jerzy B., jest długa i przyprawia o dreszcze. Kobieta opowiadała, że połamał jej żebra, wybił zęby, pociął nogi nożem, topił w wannie z zimną wodą, wieszał na sznurze i przybił gwoździem dłoń do stołu. Jej słowa potwierdzali świadkowie, którzy widzieli siniaki i słyszeli awantury w ich domu (...).
Całość artykułu tutaj .

Jeżeli za takie zwyrodnienie Sąd Okręgowy skazuje oskarżonego zaledwie na połowę możliwej kary, to pojawia się pytanie - co trzeba zrobić, jakim być zwyrodnialcem żeby dostać maksymalną karę ?? Ja wiem, że w łącznym wyroku kara za jedno z przestępstw nie miałaby już znacznie, maksymalnie można było orzec 25 lat, ale wątpliwości pozostają.

Podobna historia, choć z innego paragrafu z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Piotr D. (krewny znanego wrocławskiego hrabiego, niegdyś doradca szefa MSZ) został skazany za przemyt 70 kilogramów heroiny (wartości 10 milionów złotych) - jednego z najgroźniejszych narkotyków - na 6 lat więzienia. W kodeksie najsurowsza kara to 15 lat. Prokurator chciał 9. To kiedy sąd będzie orzekał surowsze kary? Przecież 6 lat to nawet nie połowa zagrożenia.

Takich przykładów jest wiele. Jak myślicie czy polskie sądy są za łagodne ?

14 Comments:

At 30 października, 2007 09:39, Anonymous Anonimowy said...

...ale wracała po prośbach matki oskarżonego...
a ja myślę, jak zwykle Głupio -- że to PL-Społeczeństwo jest zbyt Łagodne...
i POZWALA...
nie Kara (= skutek)
-- a przyczyna jest ważna...

 
At 30 października, 2007 09:58, Blogger pinio said...

makowski:
Oczywiście. Zgadzam się z Tobą. Powinna odejść, zawiadomić policję. Ale przede wszystkim facet nie powinien jej katować. A jak już to wszystko skończyło się jak się skończyło to sąd nie powinien orzekac połowy możliwej kary...

 
At 30 października, 2007 16:52, Anonymous Anonimowy said...

Nie jestem pewien, czy na tytułowe pytanie rzeczywiście należy odpowiedzieć twierdząco. Podajesz dwa przykłady, ale nie są one bardzo przekonywujące.

Napiszę tylko o pierwszym przypadku. Dowalenie gościowi większego wyroku byłoby działaniem, jak sam zauważasz, symbolicznym, bo i tak by dłużej nie siedział. Może więc kierowano się po prostu i tylko tym? Pewnie racja, że symbolicznie mogli spokojnie walnąć i 15 lat, ale czy to aż tak bardzo istotne, skoro nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość? I czy jest aby na pewno dowodem łagodności (a nie np. obawy przed apelacją czy podobnie pragmatyczną przyczyną)?

Pewnie jest tak, że w wielu przypadkach sądy są zbyt łagodne, a w wielu zbyt ostre (patrz sprawa Tomka Wilkoszewskiego i wiele innych, niekoniecznie tak nagłośnionych). Liczba więźniów w Polsce świadczyłaby raczej o przewadze tych drugich sytuacji (chciałbym w to przynajmniej wierzyć :)

 
At 30 października, 2007 18:48, Blogger Przemek said...

Co Wy na to??

http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071027/WYBORY/71027007

 
At 30 października, 2007 19:34, Blogger pinio said...

pbn:
Sprawa Wilkoszewskiego to zupełnie inna sprawa. Sąd nie wnika w konflikty między punkami a skinami. Dla sądu były to porachunki między subkulturami. ja mogę wiedzieć, że się bronił po kolejnych atakach, Ty ale sąd nie bardzo. To była rola dla adwokata żeby to odpowiednio przedstawić.

Czy moje przykłady nie sa przekonywujące ? Moim zdaniem są. I pokazują niezrozumiałą łagodność sądów. Idąc tokiem Twojego rozumowania może trzeba było wogóle nie oskarżać lub skazywać za maltretowanie Jerzego B. ? Bo i tak miał pewny wyrok za zabójstwo. A co do apelacji. Raczej będzie dotyczyć kary za zabójstwo niż maltretowanie ...

 
At 30 października, 2007 21:32, Anonymous Anonimowy said...

Jest pewna różnica pomiędzy tym o co się jest oskarżonym, a tym za co się jest skazanym. Gdyby brać pod uwagę tylko treść aktu oskarżenia to każdy wyrok uniewinniający jest skandalem, bo przecież "o coś człowieka oskarżono". Trochę wstyd, że trzeba o takich sprawach przypominać...

 
At 30 października, 2007 22:50, Blogger pinio said...

anonimowy:
Może Cię to zdziwi ale rozpoznaje takie niuanse. I moze Cię to zaskoczy, ale sąd w całości podzielił to co napisała prokuratura w tym punkcie oskarżenia. Więc Twoja cenna uwaga nie ma sensu.

 
At 31 października, 2007 08:23, Anonymous Anonimowy said...

A ja tylko proszę o poprawienie ortografa w leadzie.

Pozdrawiam,

Dawid

 
At 31 października, 2007 09:32, Blogger pinio said...

Dawid:
poprawiony, dziękuję.

 
At 31 października, 2007 10:16, Blogger Patrycja said...

A ja myślę sobie, że kwestia szoku i kar w przypadku takiego procesu, to jest nie tylko sprawa kodeksu czy nastawienia prawników. Przede wszystkim należałoby się zastanowić nad społecznym kontekstem takiego "przyzwolenia na traktowanie".
Ciągle przewija się problem zbyt małych kar za gwałty, za znęcanie, za molestowanie. Do tego dochodzi też syndrom obśmiewania ofiar - zresztą tak nawet się działo przy seks aferze z ubiegłego roku.
Oczywiście najłatwiej powiedzieć: sama mogła zareagować. Ale z jakiegoś powodu ofiary nie reagują, nie walczą.
Co ciekawe - nie jest to w cale casus dołów społecznych. Niestety znam podobne przypadki u osób wykształconych, obytych i inteligentnych: pobicia, przymuszanie do aborcji, znęcanie się czy dręczenie. I z jakiegoś powodu te "wykształcone ofiary" też nie zgłosiły się do organów ścigania. Poza tym ciągle przypomina mi się taki ponury "żart": "wysoki sądzie, pił, bił, kopał, ale ja go kochałam".
Ehhhh.

 
At 31 października, 2007 11:05, Blogger pinio said...

Patrycja:
oczywiscie, że to problem społeczny, a wiele kobiet boi się odejść od mężów, ojców, konkubentów sadystów. Boją się zemsty, że same nie dadzą sobie rady, a państwo nie jest w stanie pomóc takim osobom. Tu potrzebne są jakieś rozwiązania systemowe. Ale nie mam dobrej rady jakie ...

 
At 05 listopada, 2007 15:59, Anonymous Anonimowy said...

Patrycja said:
Poza tym ciągle przypomina mi się taki ponury "żart": "wysoki sądzie, pił, bił, kopał, ale ja go kochałam".

100% racji, tylko, że to nie jest żart, tylko norma, tak przecież ludzie naprawdę i szczerze mówią w setkach przypadków. A kampania "bo zupa była za słona" nie odniosła przecież żadnego skutku poza tym, że jej hasło stało się elementem setek różnych dowcipów i nikt się nawet tym nie oburza.

 
At 05 listopada, 2007 18:03, Anonymous Anonimowy said...

"Jeżeli za takie zwyrodnienie Sąd Okręgowy skazuje oskarżonego zaledwie na połowę możliwej kary, to pojawia się pytanie - co trzeba zrobić, jakim być zwyrodnialcem żeby dostać maksymalną karę ?? "

nie wiem, może by Zolla - czy innych pochylających się nad niedolą przestepców - zapytać

 
At 05 listopada, 2007 22:08, Blogger pinio said...

Pat:
Ale widać chociażby po komentarzach do tego tekstu, że szuka się winnych w samych prześladowanych ...

anonimowy:
profesor Zoll, którego szanuję nie orzeka w procesach, o których m.in. piszę. A wiesz jak to jest z teoretykami ...

 

Prześlij komentarz

<< Home