16.1.08

Waldemar Pawlak wybiera opłatek

Żony górników strajkujących w kopalni Budryk przyjechały dzisiaj do Warszawy. Chciały spotkać się z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Niestety przedstawiciel rządu PO/PSL wybrał spotkanie opłatkowe w Lublinie, a stamtąd pouczył kobiety, że niepotrzebnie jechały do stolicy.

Wszyscy pamiętają jeszcze protest pielęgniarek przed kancelarią premiera Jarosława Kaczyńskiego i sposób załatwienia sprawy. Wysłanie policji przeciwko kobietom walczącym o podwyżki. Wypowiedzi ówcześnie rządzących nie będę przypominał bo chyba każdy je pamięta. Myślałem, że takie sytuacje nauczą czegoś nową ekipę. Rząd – który jak zapowiadał Donald Tusk – miał się kierować miłością. Oczywiście można podchodzić do protestu górników negatywnie lub pozytywnie. Ja tam zawsze uważam, że jak ktoś uważa, że ma źle i ma siły by walczyć o polepszenie swojego życia to powinien to robić. I nikomu nic do tego. Szlag mnie trafia gdy czytam, że górnicy dużo zarabiają i nie należy się im więcej. Spędziłem dzieciństwo w Jastrzębiu Zdroju, mieszkając w górniczym bloku i wiem jak Ci ludzie wyglądają po kilkunastu latach pracy na dole, na jakie choroby cierpią i jak wielu umarło czy zginęło. Oczywiście każdy sobie wybiera pracę i nie musi być górnikiem. Zgoda.

Wracając do Waldemara Pawlaka. Rozumiem, że opłatek był dla niego ważniejszy i dlatego wybrał wyjazd do Lublina. I stamtąd pouczył żony górników:

Rozwiązanie jest na +Budryku+ i te panie doskonale to wiedzą, a cały przyjazd zorganizowali działacze związkowi, którzy teraz dyrygują sytuacją przed ministerstwem. Nie ma powodu ani tam demonstrować, ani wyczekiwać.

Wicepremier podkreślił, że zarządzanie kopalnią "Budryk" z Warszawy to "powrót do czasów PRL".

No cóż nie wiem czy przedstawiciele rządu mają świadomość jakie wzbudzili oczekiwania swoimi obietnicami wyborczymi. Lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, kolejarze… Górnicy to nieco inna sprawa. Ale to ich protest wzbudza poparcie w coraz szerszych kręgach. Głosy takich osób jak Ken Loach są szczególnie głośno słyszane…

A wsparcie dla górników zapowiadają już organizacje robotnicze i anarchistyczne. Możecie śledzić ich działania na stronie CIA.

A górnicy to twardzi ludzie. Co będzie jak przyjadą do Warszawy? Czy rząd przywita ich z miłością czy oddziałami prewencji wyposażonej długą broń na gumowe kule i armatki z wodą ??

A sytuację już wykorzystał PiS. Z żonami górników spotkała się żona prezydenta…

7 Comments:

At 17 stycznia, 2008 11:15, Anonymous Anonimowy said...

"A sytuację już wykorzystał PiS. Z żonami górników spotkała się żona prezydenta…"

A tam PiS. Mamy przecież bezpartyjnego prezydenta wszystkich Polaków, prawda?

"A górnicy to twardzi ludzie. Co będzie jak przyjadą do Warszawy? Czy rząd przywita ich z miłością czy oddziałami prewencji wyposażonej długą broń na gumowe kule i armatki z wodą ??"

A czym górnicy przywitają Warszawę? Wyrywanymi płytami chodnikowymi i palonymi kukłami.

Tusk naobiecywał, Tusk będzie cierpiał. Co nie zmienia faktu, że górnicy w tym kraju mają pozycję, której wiele grup zawodowych może im pozazdrościć. Moja mama jako nauczyciel nie pojedzie do Warszawy bić się z policją.

 
At 17 stycznia, 2008 11:25, Blogger pinio said...

m. oczywiście, że górnicy mieli znacznie więcej przywilejów niż inni w naszym kraju. Może ze względu na charakter ich pracy. Oczywiście,że nauczyciele nie będą tak ostro protestowac jak oni. Tak jak i pielęgniarki i policjanci (ale ci z innego powodu). Ale wracając do tego co mnie oburzyło, to postawa W.Pawlaka była moim zdaniem nieodpowiednia ...

 
At 17 stycznia, 2008 15:43, Anonymous Anonimowy said...

Dopchanie się do żłobu nigdy nie było łatwe. Najlepiej sprawdza się tu skurwysyństwo najwyższej próby, marsz po trupach (przenośnia) i spryt. Jeśli ktoś tego nie ma, a nie chce zarabiac w sposób uczciwy, to oczywiście zostają masowe wyłudzenia - zgoda. Ale weźmy tych, co na ten żłób pracują (bo, w przeciwnieństwie do górników, hujników i pielęgniarek) nie mają wyboru - płacisz podatki, albo idziesz do pierdla. Tacy to oczywiście są podludzie i miłośc, czy zinstytucjonalizowana, czy też nie im się nie należy nawet jak psu buda. Weźmy takiego gościa jak ja, co to co prawda nie mieszka w Jastrzębiu-Zdroju, ale w Warszawie. Oczywiście można sobie powiedzieć, że temu to dobrze, ten to ma na pewno góre (hałdę) złota wyciśniętą siłą z górników (i hu...). I słusznie - trzba mu życie utruć, blokować miasto, zadymy robić. Miłość bowiem nie zna granic ni barier. Jawohl!

 
At 19 stycznia, 2008 15:55, Anonymous Anonimowy said...

" Rząd – który jak zapowiadał Donald Tusk – miał się kierować miłością"

przeciez sie kieruje. Miłością do siebie, swoich fumfli i tych, co im pomogli wybory wygrac, co widać m.in. po miłosnej polityce zagranicznej ;)

 
At 19 stycznia, 2008 22:15, Anonymous Anonimowy said...

1. Jak to się ma do oburzającej uległości rządu w 2005 roku, gdy tuż przed wyborami zapewniono górnikom kolejne przywileje emerytalne, które rozsadzą budżet i ZUS, a za które zapłacimy wszyscy?? Ile jeszcze będzie takich sytuacji?
2. Pawlak jak najbardziej słusznie powiedział - czemu to rząd ma rozwiązywać problemy w Budryku?

 
At 19 stycznia, 2008 22:23, Blogger pinio said...

anonimowy:
przecież nie chodzi o to czy górnicy mają rację czy nie. ideą mojego wpisu było to, że Pawlak nie spotkał się z kobietami, które przyjechały do Warszawy ze ŚLąska.

 
At 21 stycznia, 2008 09:52, Anonymous Anonimowy said...

IMHO Pawlak dobrze zrobił wybierając opłatek. Przecież żony górników nie są stroną w tym sporze. Pawlak zresztą też - przynajmniej nie bezpośrednio. To inna sytuacja niż w przypadku pielęgniarek koczujących przed KPRM za premierostwa Kaczyńskiego.

 

Prześlij komentarz

<< Home