30.5.06

Agora drukuje Stanisława Michalkiewicza

Pisaliśmy już o kolportowanym w sieci "Żabek" bezpłatnym Tygodniku nr 1, w którym swoje felietony zamieszcza Stanisław Michalkiewicz. Prawicowy publicysta, któremu część mediów zarzuciła niedawno antysemityzm (taką opinię wygłosił np. w Gazecie Wyborczej Jacek Żakowski).
Właśnie wpadł nam w ręce ostatni numer Tygodnika nr 1 (to nr 3/21/203). Na okładce wydawca gazety chwali się niebotycznym nakładem 600 tys. egzemplarzy. W środku (s. 9) znajdujemy stopkę redakcyjną, której nie było w poprzednim numerze (przynajmniej nie w egzemplarzu, który mamy). A w niej sensację. Jak się okazuje, Tygodnik nr 1 drukuje Agora SA, wydawca Gazety Wyborczej.
Co ciekawe, w swoim felietonie w tym numerze Tygodnika nr 1, Stanisław Michalkiewicz porównuje Platformę Obywatelską do Konfederacji Targowickiej.
Warto przypomnieć, że nieco ponad rok temu przez media przetoczyła się informacja, iż jedna z drukarni Agory wydrukowała "Głos Samoobrony" - miesięcznik partii Andrzeja Leppera...
Hasło sztandarowego produktu koncernu Agora SA głosi: "Nam nie jest wszystko jedno". A może jednak jest?

12 Comments:

At 31 maja, 2006 09:32, Anonymous Anonimowy said...

Pecunia non olet. ;-)

 
At 31 maja, 2006 09:40, Anonymous Anonimowy said...

a ja nie bardzo rozumiem co w tym dziwnego?
Agora jest spółką giełdową, od której inwestorzy oczekują generowania zysków. Nie wydrukowaliby oni, wydrukowałby - i zarobił - ktoś inny.
Z tego, co wiem, to z drukarni Polskapresse wyjeżdża codziennie, skądinąd konkurencyjny Dziennik i jakoś nikt nie robi o to wielkiego halo.
Biznes jest biznes.

Jak tak dalej pójdzie, to zaczniemy napiętnować np. taksówkarzy, którzy głosowali na PO, a do domu odwożą kolesi z PIS-u.

Gruba przesada moim zdaniem, a swoje źródło ma najprawdopodobniej w tym, że do wielu ludzi jeszcze nie dotarło, że Agora to nie tylko Gazeta Wyborcza.

 
At 31 maja, 2006 09:58, Anonymous Anonimowy said...

Ze Agora to nie tylko Gazeta, przede wszystkim nie dotarlo do bylych dziennikarzy Gazety - Medekszy i Chodzinskiego - autorow bloga.

Jako ludzie mlodzi zmieniajac niegdys pracodawce zmienili i front. Z mlodych piewcow matki Gazety przemienili sie w mlodych bezkompromisowych komentatorow, ktorzy stara matke po twarzy pejczem smagaja.

Przenikliwosc Medekszy i Chodzinskiego zmusza do zadumy. Dociekliwosc budzi szacunek. Odwaga zjednuje im setki wielbicielek. Poczucie humoru i ironia doprowadzaja wszystkich do ekstazy.

Gdzies maly niesmak pozostaje. Ale tylko niektorym. I poza tym to nie do nich swiat nalezy.

W koncu idzie IV RP. Matce trzeba poderznac gardlo.

Et tu, Brute, contra me?

 
At 31 maja, 2006 10:08, Blogger Łukasz said...

"Matka"? "Poderżnąć gardło"? "Smagać pejczem po twarzy"? Chyba Cię poniosło, Juliusz.
Faktycznie, byłem stażystą, a potem współpracownikiem wrocławskiego dodatku "GW" w pierwszym półroczu 2000 r. Czyli sześć lat temu. Ale czy konsekwencją takiego epizodu powinno być dożywotnie, bezkrytyczne oddanie tej firmie i tej gazecie?
Pozdrawiam.

 
At 31 maja, 2006 10:14, Blogger Artur said...

@juliusz
Serdecznie witamy w dziale "Komentarze" naszych przyjaciół z okołomedialnego światka Wrocławia. Dziękujemy za zainteresowanie blogiem i skromność, która nie pozwala podpisać się - jak my - nazwiskiem pod swoimi bezkompromisowymi opiniami. Dziękujemy też za merytoryczne odniesienie się do treści wpisu.

@change
Ależ oczywiście, że nic w tym dziwnego. Można się jedynie zastanawiać, czy pracownicy drukarni również w przypadku Michalkiewicza dostali zakaz - pod groźbą utraty pracy - mówienia o tym dochodowym przedsięwzięciu (jak to było w przypadku biuletynu Samoobrony).

Masz również rację pisząc, że "biznes jest biznes". Różnica polega na tym, że wydawca Dziennika nie próbuje przedstawić swojej firmy jako jakiejś ostoi wielkich wartości, "nam nie jest wszystko jedno", etc. Dla niego rzeczywiście biznes jest biznes. Inaczej niż w przypadku Agory.

Pozdrawiam.

 
At 31 maja, 2006 10:23, Blogger Artur said...

Tak mi się jeszcze przypomniało. W sporze o sposób relacjonowania strajku lekarzy stanęliśmy po stronie Gazety, jasno i wyraźnie pisząc, że nie popieramy metod Faktu, za to stonowane podejścia Gazety nam się podoba. To też zapewne element smagania pejczem biednej starej matki?

 
At 31 maja, 2006 10:57, Blogger Artur said...

Przyszło mi do głowy jeszcze coś. Juliusz dokonał(a) obrzydliwej manipulacji. Łukasz i ja pracowaliśmy we wrocławskiej redakcji GW. Cenimy, lubimy i szanujemy ludzi, których tam poznaliśmy i z którymi mieliśmy okazję współpracować. Więc zestawianie faktów naszej krytycznej oceny niektórych działań "matki Agory" z naszą pracą (dawno temu) we wrocławskiej GW, to chwyt poniżej pasa.

 
At 31 maja, 2006 11:10, Blogger jotesz said...

Pozwólcie szanowni, że nie nawiążę do "kalania własnego gniazda" tylko do stanisława michalkiewicza (małymi literami napisałem specjalnie, złośliwie i dla wyrażenia dezaprobaty!).
Jego wystąpienie w radyju było dla mnie obrzydliwe, co mnie zdziwiło o tyle, że pamiętam go jako jednego z ideologów, działaczy i propagandzistów Unii Polityki Realnej (nawet nie wiem, czy ona jeszcze istnieje...) a przyznam, że wiele z tego, co pisywał lider - J.K.Mikke, trafiało do mego rozumu, choć nie na tyle, by kiedykolwiek zagłosować na UPR.
Dlatego język bubla tak mnie zadziwił w ustach s.m. tudzież miejsce, gdzie taki odgłos wydalono z siebie. Fuj!

 
At 31 maja, 2006 12:13, Anonymous Anonimowy said...

>artur

moim zdaniem mieszasz trochę problemy. "nam nie jest wszystko jedno" nie jest hasłem Agory, tylko jednego z należących do niej brandów. niby niewielka różnica, ale jednak...

Carlsberg reklamuje się hasłem "prawdopodobnie najlepsze piwo na świecie". czy to oznacza, że Okocim nie ma prawa walczyć o rynek? wszak należą do tego samego koncernu.

bzdura. nieporozumieniem jest przypisywanie Agorze wszystkich wartości, którym hołduje (lub hołdowała) Gazeta. tylko GW jest podszyta ideologią, reszta tej firmy to po prostu czysty biznes, w dodatku pod dużą presją akcjonariuszy (jak zresztą większość spółek giełdowych)

co do zakazu opowiadania o tym czy innym zleceniu, też uważam, że jest on nadmiernie demonizowany. w każdej poważnej firmie, która szanuje swoją pozycję, za nadmierną gadatliwość odnośnie realizowanych kontraktów grożą poważne konsekwencje. zadzwoń np. do działu handlowego i zapytaj o projekty dla jakiegoś klienta. też się nic nie dowiesz, bo takie obowiązują tam zasady.

naprawdę nie ma sensu wszędzie doszukiwać się spiskowych teorii. od tropienia "układów" już w tym smutnym kraju mamy "fachowców". zbyt wielu.

 
At 01 czerwca, 2006 11:45, Anonymous Anonimowy said...

Serdecznie witam wszystkich, autorów i zaglądających na tę interesującą stronę. Pragnę rozwiać wąpliwości - Tygodnik nr 1 reczywiście ukazuje się w nakładzie 600 tysięcy. Nakład jest kontrolowany. Pozdrawiam Konrad Napierała - prezes wydawnictwa i redaktor naczelny.

 
At 14 czerwca, 2006 01:57, Anonymous Anonimowy said...

Nie ma się co dziwić, że jakiś dziennikarz pracował w Wyborczej. Bo poza Gazetą i Rzeczpospolitą to gdzie jeszcze można było pracować? We Frondzie chyba. Tymczasem opinia o smaganiu po twarzy matki jest typowa dla pracownaika Agory. To Gazeta Wyborcza właśnie wprowadziła w polskim dziennikarstwie zwyczaj używania głębokiej metafory w celu zaczerpnięcia gówna. I po tym gównie wszyscy dziś mamy kaca.

 
At 18 lipca, 2006 10:03, Anonymous Anonimowy said...

Very best site. Keep working. Will return in the near future.
»

 

Prześlij komentarz

<< Home