Trudne dni Jana Turnaua
Mimowolnym i dość tragicznym bohaterem awantury o przeszłość ks. Michała Czajkowskiego stał się Jan Turnau, znany publicysta "Gazety Wyborczej", spec od spraw kościelnych. Propagator radykalnie humanistycznej, ekumenicznej, posoborowej wersji katolicyzmu.
Dzień po tym, jak "Życie Warszawy" ujawniło, że w świetle materiałów dostępnych w IPN ks. Czajkowski był agentem SB, to właśnie Turnau wziął go w obronę na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej". Pisał wówczas, że nie wierzy w oskarżenia pod adresem ks. Czajkowskiego. Bo to "dzika lustracja". Bo w takich przypadkach powinna obowiązywać "zasada domniemania niewinności". Bo wreszcie ks. Czajkowski to jego wieloletni przyjaciel i spowiednik. "Łatwo go podejść" - przekonywał Turnau. - "Wiem, że zdolny jest do wszystkiego, by bliźniemu pomóc, i do niczego, by mu zaszkodzić. Takim ludziom jest na tym świecie ciężko".
Ów emocjonalny komentarz Turnaua był najpoważniejszym argumentem, jaki tego dnia wytoczyła "Wyborcza". Przeciwne stanowisko - obciążające ks. Czajkowskiego - zajął "Dziennik". O konflikcie obu tytułów pisaliśmy tu. Oliwy do ognia dolała Rada Etyki Mediów, która skrytykowała "Życie Warszawy" i "Dziennik" za teksty na temat ks. Czajkowskiego. To też wywołało burzę.
Minęły dwa dni. W sobotnio-niedzielnym "Dzienniku" posypały się gromy na obrońców ks. Czajkowskiego. Maciej Rybiński (na str. 2) kpił: "Powstaje u nas nowy kościół i ma już sporo wiernych. A raczej niewiernych, za to gorliwych wyznawców. Jest to kościół czcicieli niepokalanego życia w PRL". Piotr Semka (na str. 26) pisał w sposób bardziej wyważony: "jedynym środkiem pozwalającym ustalić fakt współpracy księży z SB pozostają badania historyków. Trzeba z nimi dyskutować, a nie zamykać usta adwersarzom efektownymi sloganami w stylu: wierzę ks. Czajkowskiemu i nic mnie nie obchodzą ubeckie archiwa".
W niedzielę po południu Informacyjna Agencja Radiowa, a za nią portale internetowe podały, że po spotkaniu z przedstawicielami rady redakcyjnej miesięcznika "Więź", w tym m.in. z Janem Turnauem, ks. Czajkowski zrezygnował z funkcji asystenta kościelnego tego pisma.
Przy okazji - jak czytamy w komunikacie - ks. Czajkowski upoważnił redakcję "Więzi", by przekazała wyrazy ubolewania z powodu "braku roztropności w przeszłości".
Czyżby przyznanie się do winy? Jeśli tak, to Jan Turnau jest w trudnej sytuacji. Przecież stanął murem w obronie ks. Czajkowskiego. Mało tego. Wyrósł w ten sposób na głównego szermierza antylustracyjnej wojny, jaką od lat prowadzi "Gazeta Wyborcza".
Czy to źle? Dalecy bylibyśmy od krytykowania Turnaua, nawet jeśli w tym momencie nie ma racji. Stanął w obronie przyjaciela. Kogoś, komu bardzo wierzy.
Niestety, ta szlachetna, przyjacielska obrona urasta do rangi niedobrego symbolu. Staje się przykładem irracjonalnej akcji przeciwko lustracji.
My jesteśmy za lustracją. Za ujawnieniem agentów, których komunistyczne służby specjalne ulokowały w strukturach opozycji politycznej, czy Kościoła. Oczywiście, pod warunkiem zachowania maksymalnej staranności i dobrze pojętej podejrzliwości w analizowaniu dokumentów zgromadzonych w IPN.
Jan Turnau ma trudne dni. Jego podziwu godna obrona własnego przyjaciela zostanie teraz uznana za kolejny przykład antylustracyjnego oszołomienia "Gazety Wyborczej".
Dziwna sprawa. Nie zgadzając się z oficjalnym stanowiskiem Turnaua, rozumiemy jego postawę.
2 Comments:
To jest dramat człowiek o tyle wyjątkowy, że dotyczący publicysty poważanego w wielu kręgach, a zatem dramat mający ponadjednostkowe konsekwencje. Sposób, w jaki Turnau upora się z tym z bolesnym życiowym doświadczeniem będzie miarą jego dojrzałości, (nie śmiem jej teraz kwestionować), której może dać wyraz krytycznie analizujac swoje stanowisko wobec lustracji.
Chowanie głowy w piasek, nic nie da. Lustracja będzie przeprowadzana - w czysty bądź nieczysty sposob - bo takie jest polityczne i społeczne zapotrzebowania (Tu odzywa się we mnie nie cynik, lecz realista)
Niestety, tam gdzie drwa rąbią, wióry lecą. Smutne lecz prawdziwe, jak słońce na niebie.
Nie rozumiem tego stwierdzenia, że Turnau jest przeciw lustracji. Jest przeciw dzikiej lustracji, a jest to wielka różnica. Dziennik i Życie Warszawy wszystko zrobią dla "poczytności" gazet. Ostatnie publikacje, napastliwe w stosunku do opozycji partyjnej, a służalcze w stosunku do władzy najlepiej o tym świadcza. jednocześnie
Prześlij komentarz
<< Home