26.5.06

"Wyborcza" zarzuca "Dziennikowi" populizm

Za nami kolejne starcie "Dziennika" z "Gazetą Wyborczą". Tym razem o strajki lekarzy. Wcześniej, jak już pisaliśmy, obie gazety ostro ścięły się o przeszłość ks. Michała Czajkowskiego.
Przez cały ubiegły tydzień "Dziennik" i "Wyborcza" diametralnie różnie relacjonowały strajki w szpitalach.
"Dziennik" bił na alarm już poniedziałek, strasząc strajkiem w Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. "Jeszcze nigdy zakładnikami strajkujących lekarzy nie były dzieci", "protest służby zdrowia wchodzi w niebezpieczną fazę", "odstąpienie od leczenia dzieci, skazanie ich na ryzyko utraty zdrowia nie jest kwestią pieniędzy, to już brutalne naruszenie reguł zawodu" - oto kilka zdań z dość krótkiego tekstu zajawiającego temat na czołówce poniedziałkowego "Dziennika".
W tym samym wydaniu gazety (str. 12-13) straszy nas tytuł: "Synku, pan doktor ci dziś nie pomoże". I wyrzutek: "Rodzice są przerażeni. Setki chorych dzieci może dziś zostać bez pomocy w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach". Dzień później główny tekst na czołówce "Dziennika" ma tytuł: "Szantaż dziećmi" ("Wyborcza" tego dnia miała czołówkę z pożaru kościoła św. Katarzyny w Gdańsku). Bohaterem gazety staje się półtoraroczny Marcel Nawrat, któremu lekarze w Katowicach odmówili pomocy. Relacja z tego zdarzenia, zamieszczona na czołówce, jest przykładem dziennikarstwa typowo tabloidalnego (czarno-biały obraz świata, skupienie się na tragedii pojedynczego, konkretnego, bezbronnego człowieka, granie emocjami).
Dzień później, w środę, "Dziennik" triumfalnie donosi (oczywiście, na czołówce), że poruszony historią Marcela Nawrata wicepremier Ludwik Dorn "zapowiedział (...) kontrolę w strajkujących szpitalach". Jednocześnie gazeta cieszy się: "Na szczęście dziś strajk zaczął się załamywać".
W czwartek temat strajku schodzi w "Dzienniku" na dalszy plan. Spycha go rozpoczynająca siętego dnia wizyta papieża w Polsce.
Tymczasem "Wyborcza" przez te wszystkie dni relacjonowała strajki nader powściągliwie. Skupiała się nie na ludzkich dramatach, a na problemach systemu opieki zdrowotnej. Starała się ważyć racje obu stron: lekarzy i rządu. Wyraźnie przy tym dystansowała się od obietnic i działań tego ostatniego. Przekonywała także, że strajkujący lekarze nie odmówią pomocy żadnemu potrzebującemu dziecku.
W czwartek "Wyborcza" przeszła do kontrataku. Na czołówce wydrwiła PiS za doszukiwanie się rzekomego "układu" firm farmaceutycznych ze strajkującymi lekarzami. W tym samym wydaniu (na str. 9) tekst o proteście lekarzy ma znamienny tytuł: "PiS straszy, lekarze strajkują".
Kulminacja konfliktu obu gazet nastąpiła w piątek. "Wyborcza" na str. 2 wystrzeliła z armaty. Zaatakowała "Fakt" za nazwanie strajkujących lekarzy "terrorystami". A obok zamieściła komentarz Elżbiety Cichockiej (dziennikarka "GW" zajmująca się służbą zdrowia), która przypomina, iż kierownictwo "Dziennika" wywodzi się z "Faktu". Co więcej, "ton obu gazet współgra doskonale z taktyką wiceministra Bolesława Piechy i posłów PiS wobec strajkujących. Jest to taktyka pogardy i insynuacji".
Tego samego dnia "Dziennik" (str. 21) ogłasza informacje, które "potwierdzałyby podejrzenia polityków PiS, że działania firm farmaceutycznych mogły mieć coś wspólnego ze strajkami w służbie zdrowia".
Z konfliktu gazet o strajki w szpitalach wyłania się taki oto obraz: "Dziennik" otwarcie poparł PiS-owski rząd; "Wyborcza" zachowała wstrzemięźliwość względem obu stron konfliktu, acz przyznała, że lekarze mają sporo racji.
Poza tym "Dziennik" zachował się jak tabloid. "Wyborcza" - jak poważna gazeta. W tym sensie "Wyborcza" jest - z naszego punktu widzenia - górą. Wolimy dziennikarstwo bezstronne, ważące racje stron konfliktów, analizujące kłopoty danego systemu jako całości, nie epatujące ludzkimi dramatami (jakkolwiek te ostatnie są prawdziwe i bezwzględnie należy brać je pod uwagę).
Jednak widzimy w postawie obu gazet sporą niekonsekwencję. "Wyborcza" od wielu miesięcy bezlitośnie i programowo atakuje PiS-owski rząd, niemal dzień w dzień pozwalając sobie na mieszanie informacji z komentarzem, pisanie tekstów pod z góry założone tezy, stosowanie mało wyrafinowanych chwytów propagandowych, które mają skompromitować obecne władze państwa. "Dziennik" - przeciwnie. Starał się dotąd pisać bezstronnie, umiarkowanie. Z dystansem. Choć od początku jest utożsamiany z prawicą.
Niestety, postawa obu gazet wobec strajku lekarzy tylko potwierdza stereotypy na ich temat. "Dziennik" stanął po stronie rządu. "Wyborcza" zachowała dystans - ale może dlatego, że w tej konkretnej sprawie ów dystans i uważne słuchanie strony strajkującej szkodziło rządowi.

2 Comments:

At 27 maja, 2006 12:51, Anonymous Anonimowy said...

Oczywiście, że to populizm! Co za pomysły...
Bo kiedy GW pisała, że to przez Dorna zawalił się dach w Katowicach, miała oczywiście mocne dowody...

http://lear.blox.pl/html

 
At 28 maja, 2006 18:14, Anonymous Anonimowy said...

katastrofa MTK przez Dorna? Wszak on sam jest katastrofą...

 

Prześlij komentarz

<< Home