12.6.06

Dlaczego Michał Żewłakow przestał pisać bloga?

Od 1 czerwca obrońca naszej reprezentacji piłkarskiej Michał Żewłakow prowadził bloga.
Opisywał życie codzienne polskich piłkarzy na mundialu w Niemczech. Z jego zapisków można wywnioskować, że żyli sobie z początku dość sympatycznie.
"Wróciłem do pokoju i z Arturem [Borucem] śpiewaliśmy piosenkę Kayah" - opowiada Żewłakow we wpisie z 2 czerwca. - "Ja bardzo ją lubię. A teraz mamy koncert życzeń i śpiewamy wszystkie piosenki, nasze ulubione. Muzykę słychać na korytarzu, a my śpiewamy. Tak naprawdę, to nikt tego nie robi, tylko my dwaj. Jest śmiesznie. Wspominamy wszystkie wspólnie przeżyte imprezy".
6 czerwca uroczy był zwłaszcza wieczór. "Idę pograć w ping-ponga" - zwierza się Michał Żewłakow. - "Dziś partnerem jest rzecznik prasowy Reprezentacji Pan Michał Olszański. Rozegraliśmy trzy sety, z wynikiem 3:0 dla mnie. Nasz rzecznik dopiero zaczyna grać, musi się rozegrać i myślę, że będzie godnym przeciwnikiem".
Oczywiście, na blogu jest też sporo o treningach, sparingach i odprawach przedmeczowych. Ciekawe są zwłaszcza te fragmenty wpisów, w których Żewłakow opisuje oczekiwanie na mecz z Ekwadorem. Czyli pierwszy mecz naszej drużyny na niemieckim mundialu.
Wieczorem 6 czerwca Żewłakow notuje: "Czuję już wewnętrzne piłkarskie podniecenie, że zbliża się to spotkanie. Pozytywną energię, przeczuwam, że zrobimy coś fajnego".
I nieco dalej: "Naprawdę mamy dobrą drużynę, nieprzewidywalną. Będziemy chyba cieszyć się po meczu z Ekwadorem".
Co było dalej - wiemy. W piątek (9 czerwca) wieczorem Polska przegrała sromotnie z Ekwadorem 0:2.
Niestety, ostatni wpis na blogu Michała Żewłakowa jest z 7 czerwca. Dlaczego polski obrońca przestał się dzielić ze światem swoimi uwagami z mundialu? Zwłaszcza, że - sądząc po setkach komentarzy pod wpisami - jego blog cieszy się ogromną popularnością...?
Czyżby kolejny przejaw nienajlepszych nastrojów w polskiej reprezentacji po porażce z Ekwadorem?

4 Comments:

At 12 czerwca, 2006 19:27, Blogger Unknown said...

co tu pisać: z piłki uszło powietrze.
Zresztą na mundialu jest się po to, aby grać, a nie prowadzić bloga. Poza tym sami twierdzicie,że pisanie to rzecz zajmująca i czasochłonna

 
At 12 czerwca, 2006 22:29, Anonymous Anonimowy said...

Szkoda, że na blogu nie zamieścił zdjęć zrobionych przed meczem albo filmu, który nakręcił Kosowski.

 
At 13 czerwca, 2006 12:19, Blogger jotesz said...

Nakopali nam do...tkliwie
Nie wyjdziemy z grupy!
Tylko taką rymowankę mogę zadedykować naszej reprezentacji...
A z takimi rymowanymi nastrojami trudno prowadzić bloga.
Wczoraj Ghana pokazała, JAK można przegrać, i że nawet głupi błąd obrońcy można wybaczyć.
A w środę od 3:0 do 5:0, chyba że przy odrobinie szczęścia i ogromnym wysiłku 3:1...

 
At 14 czerwca, 2006 01:37, Anonymous Anonimowy said...

Spokojnie. Pisze dalej.

 

Prześlij komentarz

<< Home