10.6.06

Ekspert nie saper - pomylić się może

Profesor, specjalista, ekspert, znawca - ostatnimi czasy w polskich mediach zaroiło się od tego rodzaju postaci. Każda szanująca się redakcja za punkt honoru stawia sobie umieszczenie eksperckiego komentarza, co - jej zdaniem - zwiększa wiarygodność artykułu lub audycji. No właśnie... Czy aby na pewno medialni "znawcy wszystkiego" zasłużyli sobie na takie względy?
Niezwykle ciekawą próbą odpowiedzi na to pytanie jest głośny projekt badawczy Philipa E. Tetlocka, profesora University of California w Berkeley. Postanowił on sprawdzić trafność analiz, jakie pojawiały się w światowych mediach w ciągu minionych dwudziestu lat. Okazuje się, że ich autorzy mylili się stanowczo zbyt często, by zasługiwać na miano ekspertów. Tetlock podzielił ich na dwie kategorie:

  • hurraoptymiści - przewidywali m.in., że indeks Dow Jones osiągnie 36 tys. punktów, Bliski Wschód stanie się oazą spokoju, a Afryka subsaharyjska zacznie się dynamicznie rozwijać

  • przesadni pesymiści - byli na przykład święcie przekonani, że do 2005 roku rozpadną się takie państwa jak Kanada, Belgia, Indonezja, czy Indie


Philip E. Tetlock jest w swojej analizie bezlitosny. Jak wylicza, średnio sprawdzało się 15 proc. analiz optymistów, pesymiści trafiali jedynie w 12 proc. przypadków.

Autor zauważa jeszcze jedną ciekawą cechę "syndromu eksperta". Otóż dyżurni medialni znawcy prezentują dwie postawy: "jeża" i "lisa" (to świadome nawiązanie do słynnego eseju "Jeż i lis" sir Isaiaha Berlina). Jeże - to eksperci, których interesują wyłącznie wielkie idee, budowanie wszechogarniającego systemu, mądrość absolutna. Oni się nie wahają, oni po prostu wiedzą. A swoją wiedzą uwielbiają się dzielić z mediami. Z kolei ekpspert-lis dostrzega, że świat ma jednak wiele odcieni. To typowa postawa "Tak, ale...".
I właśnie w tym miejscu Tetlock stawia fundamentalne pytanie: "Jak myślicie, którego eksperta wybiorą media? Przebojowego lisa czy wciąż się zastanawiającego jeża?".

My - obserwując polskie media - też zauważamy niewielką, acz prężną, grupkę dyżurnych komentatorów. To najczęściej profesorowie i doktorzy habilitowani, którzy znają się na wszystkim, na wszystko mają gotowe recepty i uwielbiają, gdy dziennikarze spijają z ich ust idee, pomysły, krytyki i (rzadko) pochwały. Może czytali książkę Philipa E. Tetlocka i wiedzą, że trafnością ich analiz nikt się nie przejmuje?

***
Philip E. Tetlock, Expert Political Judgment: How Good Is It? How Can We Know?, Princeton University Press, 2005
***
Omówienie książki znajdziecie tutaj.