3.6.06

Lewicowa prasa walczy o przetrwanie

Dramatyczny apel wystosował dziś do czytelników Wiesław S. Dębski, redaktor naczelny "Trybuny". "Nasza gazeta znalazła się w trudnej sytuacji" - pisze. - "Po ostatnich wyborach parlamentarnych odeszła od nas większość reklamodawców". W efekcie, przyznaje Dębski, gazecie grozi upadek.
"Najprościej byłoby gazetę zamknąć" - wyciąga ponure wnioski naczelny "Trybuny" - "ale odbyłoby się to ze szkodą dla wiernych Czytelników oraz - jestem o tym przekonany - dla lewicy w Polsce".
Co robić? "Trybuna" nie chce podnosić ceny egzemplarzowej. Dlatego stawia na "oszczędności w redakcji i samej gazecie". O tych pierwszych Dębski nie pisze. Te drugie polegają na ograniczeniu liczby stron w wydaniach od poniedziałku do środy i w sobotnim programie TV. Tę zmianę z samego rana odnotował Press.pl. Dębski widzi ratunek dla gazety w utrzymaniu sprzedaży egzemplarzowej. "Apelujemy: zostańcie z nami. Pomóżcie nam przetrwać trudne czasy" - zwraca się bezpośrednio do czytelników "Trybuny".

Ciekawe, że niemal miesiąc temu podobny apel wystosował redaktor naczelny lewicowego tygodnika "Przegląd" Jerzy Domański. Też narzekał, choć nie tak otwarcie i dramatycznie jak Dębski, na finansowe problemy swojej gazety. Sugerował przy tym, że "Przegląd" może być prześladowany. "Zaczyna się osaczanie tygodnika, który coraz bardziej uwiera władzę" - alarmował. - "Na początek dostaliśmy decyzję o eksmisji "Przeglądu" z lokalu zajmowanego od sześciu lat".
Można rzec: nic dziwnego. Władzę ma prawica, więc lewicowe media znalazły się na krawędzi upadku. Choćby dlatego, że wielkie budżety reklamowe, jakimi dysponują największe spółki Skarbu państwa zostaną teraz zapewne przerzucone, po linii politycznej, z mediów lewicowych na prawicowe. Dokładnie tak, jak cztery lata temu były przerzucane z mediów prawicowych do lewicowych.
Ale czy to tłumaczy kryzys prasy lewicowej? Naszym zdaniem - nie. Problemy ma większość gazet wyrazistych ideowo. "Życiu" nie pomogły rządy prawicy. Tygodnik "Ozon" - mimo że bliski ideologicznie obecnej opcji rządzącej - wciąż zmaga się z niską sprzedażą (acz ostatnio nieco się poprawiła; choć bodaj głównie dzięki gadżetom). Podobnie "Gazeta Polska". Przykładem najbardziej kuriozalnym jest los "Nowego Państwa", pisma najbliższego PiS-owi. Niegdyś tygodnik, później miesięcznik, od niedawna jest kwartalnikiem. Niszowym. Choć w obecnej sytuacji politycznej powinien być jedną z czołowych polskich gazet.
Jest jeszcze jeden, ciekawy szczegół w apelach Dębskiego i Domańskiego: prztyczek w partie lewicowe.
Oto wśród reklamodawców, którzy wycofali się z "Trybuny" - pisze Dębski - jest "klub SLD, który przez wiele lat zlecał nam odpłatne przygotowywanie Trybuny Parlamentarnej".
Domański wręcz atakuje instytucjonalną lewicę: "Mimo że ["Przegląd"] jest jednym z bardzo niewielu pism lewicowych, które ukazują się w Polsce, to towarzyszy mu specyficzne podejście kolejnych mutacji partii lewicowych" - narzeka naczelny "Przeglądu". - "Partie te oczekują wsparcia i dostępności łamów na wypowiedzi ich polityków, ale nie robią niczego, by wesprzeć pismo nawet w takiej sprawie jak prenumerata. Uśmialibyście się Państwo, gdybym wydrukował listę prenumeratorów - działaczy SLD, SdPl czy UP! Czytanie czegokolwiek nie jest ulubionym zajęciem polityków lewicowych".
Coś w tym jest. "Trybuna" - jak podaje dzisiejszy Press.pl - sprzedawała w marcu tego roku nieco ponad 20 tys. egzemplarzy dziennie. Dane "Przeglądu" za zeszły rok znajdziemy tu - nieco ponad 35 tys. egzemplarzy tygodniowo. A przecież "Trybuna" miała kłopoty nawet w szczycie rządów SLD . Sprzedawała się wówczas niewiele lepiej, niż teraz.
Już wtedy złośliwcy wytykali, że "Trybuna" mogłaby być jedną z największych gazet w Polsce, gdyby kupowali ją sami tylko członkowie SLD. W czasach świetności rządu Leszka Millera było ich przecież ok.150 tys.
Rację ma jednak Krzysztof Pilawski z "Trybuny", który w kwietniu pisał tak:
"Wyniki sprzedaży naszej gazety są znacznie gorsze niż tytułów należących do wielkiego kapitału. Jednak „Trybunę", mimo wysokiej ceny, kupuje się dla „Trybuny". Nie jesteśmy - jak często "Gazeta Wyborcza" - dodatkiem do gadżetu. Pozostajemy ważną gazetą opinii, której żaden z istniejących tytułów nie jest w stanie zastąpić".
Innymi słowy: "Trybuna" zawsze będzie gazetą niszową.
A co będzie, gdy "Trybuna" i "Przegląd" jednak padną? Wieszczymy, że wówczas na czołowy organ polskiej lewicy wyrośnie portal Lewica.pl, już dziś bardzo prężny, wyrazisty i interesujący.

3 Comments:

At 04 czerwca, 2006 14:02, Anonymous Anonimowy said...

Trybuna nie chyli się ku upadkowi, dlatego że SLD straciło władzę.

Głównym powodem jest to, że Trybuna jest nudna, przewidywalna, koszmarnie redagowana, brzydka, nie warta swojej ceny. Nie ma żadnego powodu, by ją kupować.

Oczywiście, gdyby SLD wciąż trwało przy władzy, może ktoś rzuciłby Trybunie jakąś jałmużnę i ta dychałaby dłużej. Ale - powtarzam - główne problemy podobnych pism nie biorą się z tego, że ktoś jest, albo nie jest u władzy.

Fakt zyskał popularność, zanim jej ukochany PiS doszedł do władzy.

Newsweek zdobył popularność, gdy władzę traciła jego ukochana prawica, a zyskiwała lewica. Sprzedaż mu dziś spada, mimo że prawica do władzy wróciła.

Gazeta Wyborcza przetrwała wzloty i upadki Unii Demokratycznej, rozdział z KLD, kolejne porażki UW. Dziś sprzedaż - jak czytam - rośnie, mimo że rządzi PiS, a jego media walą w Wyborczą dzień w dzień.

Sama Trybuna najlepiej sprzedawała się, gdy była w opozycji do lewicowego rządu. Gdy rządził nią Rolicki i walił w Millera jak w bęben, a Miller wściekły próbował Trybunie zakręcić kurek z kasą. Sprzedaż Trybuny spadła, gdy Miller wymógł zmianę naczelnego i kursu na mdły i bliżej nieokreślony.

Bo najlepiej radzą sobie gazety, które polubią czytelnicy, a
nie politycy.

 
At 04 czerwca, 2006 17:01, Blogger Łukasz said...

Bardzo słusznie prawisz, Jasiu. Mamy chyba identyczne odczucia względem styku prasy z polityką. I wpływu tej ostatniej na sprzedaż gazet.
Od siebie dorzuciłbym jeszcze przykład fenomenu Samoobrony i Andrzeja Leppera. Im bardziej atakowani przez media - tym mocniejsi politycznie.
Nawiasem mówiąc, na miejscu Samoobrony wcale bym się nie rwał do przejmowania części mediów publicznych :) Efekt może być odwrotny do zamierzonego :)

 
At 18 lipca, 2006 10:03, Anonymous Anonimowy said...

Your are Excellent. And so is your site! Keep up the good work. Bookmarked.
»

 

Prześlij komentarz

<< Home