23.10.06

Pół wieku po Październiku '56: Polskę uratował przed Sowietami Mao Tse-tung

Kto się interesuje, ten wie. Ale przypomnieć warto. W październiku 1956 r. Polska prawdopodobnie uniknęła sowieckiej inwazji, bo Rosjanom postawił się Mao Tse-tung (Mao Zedong). Przywódca komunistycznych Chin.

Pisze o tym we "Wprost" Antoni Dudek, historyk z IPN. Przypomina również cytowany przez "Trybunę" prof. Karol Modzelewski ("Nie miejmy też złudzeń. Uratował nas też Mao Tse Tung. Chiny twardo powiedziały Związkowi Radzieckiemu „nie”. To powstrzymało Chruszczowa od interwencji"). A w swoim obszernym tekście w sobotnim "Dzienniku" zdawkowo zwraca na to uwagę Paweł Piotrowski, historyk z wrocławskiego IPN:
"Spotkanie genseków [przywódców krajów komunistycznych] odbyło się 24 października [1956] i choć oceny sytuacji w Polsce poszczególnych mówców były skrajnie negatywne (...), to postulowano dalsze obserwowanie sytuacji. Tego dnia przywódcy KPZR spotkali się również z sekretarzem KC Komunistycznej Partii Chin i to spotkanie, na którym Chińczyk kategorycznie miał się sprzeciwić interwencji, spowodowało wygaszenie atmosfery konfrontacyjnej".
Tego samego dnia Władysław Gomułka wygłosił swoje słynne przemówienie na pl. Defilad w Warszawie.

Na koniec cytat z wydanej w Polsce biografii Mao, którą napisał Ross Terrill. Opowieść dotyczy VIII Zjazdu KPCh, przeprowadzonego we wrześniu 1956 r.:
Na mównicy [Mao] był ostrożny w stosunku do Rosji. Ale nieoficjalnie beształ Moskwę. Postanowił przyjąć razem Mikojana [Anastas Mikojan, członek ścisłego kierownictwa sowieckiej kompartii od lat 30. do 60.] i polskiego przywódcę, Ochaba [Edward Ochab, w 1956 r. przez kilka miesięcy I sekretarz KC PZPR]. W rozmowie bardzo przychylnie wyrażał się o stronie polskiej. Wychwalał nawet Gomułkę, którego nazwisko było przekleństwem dla Rosjan [było to jeszcze przed ponownym przejęciem władzy w Polsce przez Gomułkę - 5W].

Mao powiedział do pierwszego sekretarza polskiej partii: "Wydaje się, że Chiny i Polska trzymały ze sobą, nawet o tym nie wiedząc. To dobre towarzystwo i jesteśmy z niego zadowoleni". Mikojan wpadł w furię. Ochab był tak podbudowany, że raz po raz wypowiadał się krytycznie o Moskwie. Mao doprowadził do kłótni we własnym biurze pomiędzy tymi dwoma zagranicznymi politykami.

Mikojan sprzeciwił się spokojnej analizie poznańskich rozruchów, przedstawionej przez Ochaba. Ten odrzekł na to, że Polacy wiedzą lepiej od Rosjan, o co w Polsce chodzi. Wtedy Mikojan wybuchnął: "Ludzie, którzy głoszą takie antyradzieckie idee, mogą być jedynie uważani za wrogów i odpowiednio do tego potraktowani. To samo dotyczy tych, którzy ich słuchają".

Ochab, zażenowany, uścisnął dłoń Mao i wyszedł z pokoju.

Ale Mao wstał i wyszedł z Polakiem. Mikojan został sam, prychając z wściekłości. Rezygnując z udziału w dalszych obradach, odleciał do Moskwy tego samego dnia.

(Ross Terrill, "Mao. Biografia", Warszawa 2001, str. 288-9).
O dziwo, to polityczne usytuowanie Polski pomiędzy Rosją a Chinami jest mało znanym wątkiem naszej najnowszej historii. A przecież to rzecz arcyciekawa z punktu widzenia naszych czasów, gdy potęga Chin rośnie, my zaś wciąż próbujemy uniezależnić się od Rosji.

Co sądzicie o takiej protekcji Chin dla Polski w obliczu rosyjskiej ekspansji? Czy to tylko zamierzchła, komunistyczna przeszłość? A może przeciwnie - przyszłość?

6 Comments:

At 23 października, 2006 10:56, Blogger jotesz said...

Przypomniał mi się stary dowcip ze studium wojskowego...
Stary pułkownik mówi do studentów: - "uczcie się studenci języków obcych a najlepiej to uczcie się chińskiego, bo mnie w czasie wojny znajomość niemieckiego wybawiła z niewoli"...

 
At 23 października, 2006 11:01, Anonymous Anonimowy said...

no.
>> jotesz
ja to też pamiętam..;-)
i o radzieckim Pokojowym Traktorze...
(który na tę bezprzykladną Prowokację --odpowiedział ogniem ciągłym i zniszczył 3 chińskie Dywizje...)
a co do Chin: niestety skutkiem tego jest monstrualnie wielki chiński hotel w centrum warszawy; nazywany niewlaściwie Ambasadą...;-)

 
At 23 października, 2006 11:05, Blogger Beniex said...

Bardzo ciekawa wersja wydarzeń, ale mam nadzieję że już nie będziemy musieli odwoływać się do chińskiej potęgi;)

 
At 23 października, 2006 20:15, Anonymous Anonimowy said...

Oby była to jedynie "zamierzchła, komunistyczna przeszłość", nie sądzę by obecnie Chińczycy mieli wobec nas jakiekolwiek sentymenty.
A z innej beczki: cieszę się, że media poświęcają dziś tak wiele miejsca temu, co się działo na Węgrzech 50 lat temu. Warto pamiętać.

 
At 24 października, 2006 11:03, Anonymous Anonimowy said...

tylko w kwestii formalnej:
Węgrzy wyszli na ulicę sprzeciwiając się władzy SOCJALISTYCZNO - LIBERALNEGO rządu.
a nie, jak niektórzy próbują nam wmówić przeciw "zachowaniom" które również przypisuje się Prawu i Sprawiedliwości.

 
At 24 października, 2006 21:22, Anonymous Anonimowy said...

Próbuję szukać jakiejś paraleli w chińskiej i naszej historii i wydaje mi się że jest coś: zniewolenie Chin przez Brytyjczyków w XIX w i zalanie kraju tonami opium. Wtedy powstały lub urosły giganyczne fortuny btytyjsko-amerykańsko-żydowskie a Chiny zostały zniewolone i uśpione na sto lat kilkukrotnie próbując się od nich wyzwolić (bezskutecznie).
Czy coś wam to nie przypomina?
Na bazie wspólnego losu rodzi się czasem sentyment...

 

Prześlij komentarz

<< Home