23.5.07

"Gazeta Wyborcza" skręci w prawo?

Piszę o tym w Pardonie, za najnowszą "Polityką". Pojawiła się hipoteza, że gdy Jarosław Kurski zostanie redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej", "odpłynie ona trochę od lewego brzegu" (sformułowanie Cezarego Łazarewicza z "Polityki").

Ciekawa, acz karkołomna hipoteza. Inna rzecz, że - jak dowiaduję się z "Polityki" - od połowy maja Jarosław Kurski de facto kieruje "Wyborczą".

Czy wyobrażacie sobie "GW" jako dziennik o profilu centroprawicowym? Czym miałoby się to objawiać?

28 Comments:

At 23 maja, 2007 21:29, Anonymous Anonimowy said...

Będzie więcej wywiadów z Donaldem albo z konserwami-> demokraci, ruchy, obozy i inne Zbowidy..

 
At 23 maja, 2007 23:11, Blogger danz said...

Ponoć Lysiak odchodzi z GP, bo mu nie "pasuje" Ziemkiewicz. Logicznym skutkiem byloby zatrudnienie go przez GW, tak dla równowagi:).

 
At 23 maja, 2007 23:36, Anonymous Anonimowy said...

Takie sobie gadanie...

Prawica, lewica... to konkurencja ustawiła GW po lewej...

Temat zastępczy...GW jest dobrze, gdzie jest, nakład rośnie (do czasu projketu Polska Presse...) i po cholerę miałaby wekslować...

Patrzcie na "Rzepę"... jaka dewocja...

 
At 23 maja, 2007 23:52, Anonymous Anonimowy said...

Za to GW w awangardzie postępu jak zwykle. Coś musi być na rzeczy skoro Azrael się obawia o GW.. :))

 
At 24 maja, 2007 00:58, Blogger Venissa said...

Możliwe, że skręci nieco w prawo, bo w końcu to brat Jacka Kurskiego, a przecież korzenie rodzinne obaj bracia mają innego gatunku niż sam Michnik. Nawiasem mówiąc, zabawne jest obserwować odmienność w poglądach rodzonych braci, którzy przecież otrzymywali te same (?) wzorce wychowawcze w rodzinie, przynajmniej w zakresie wyznawania określonego systemu wartości i światopoglądu. Pytanie tylko, co jest silniejsze: oddziaływanie środowiska rodzinnego we wczesnym okresie rozwoju, czy wpływy środowiska dalszego? Wg psychologów, to pierwsze wywiera silniejszy wpływ na zachowania i poglądy jednostki.
Zabawne jest także obserwowanie podobnej rozbieżności w mojej rodzinie. My sister, odkąd wyszła za mąż za ateistę i gorącego zwolennika PO i Wybiórczej, też zmieniła poglądy, powtarzając niemalże automatycznie zdania męża. A pomyśleć, że jeszcze do niedawna wypowiadała poglądy identyczne do poglądów mojego ojca i moich (ja i ojciec jesteśmy zwolennikami PiS-u).

Zabawne jest także obserwowanie korelacji pomiędzy miejscem zajmowanym wśród rodzeństwa a preferencją określonych opcji politycznych. W przypadku Kurskich, zwolennikiem PO/SlD (?) i GW jest najstarszy z rodzeństwa, a w przypadku mojej rodziny- zwolennikiem tychże środowisk jest osoba najmłodsza, czyli my sister...

Myślę jednak,że Jarosław Kurski trochę skręci w prawo i tak jak powiedział Unicorn, GW częściej będzie gościć Tuska i w ogóle PO-wców.

A może dzięki obu braciom powstanie w końcu koalicja PO - PiS? W końcu
rodzinne koalicje PO - PiS-wskie, zarówno w moim przypadku, jak i rodziny Kurskich jakoś trzymają się kupy :))

 
At 24 maja, 2007 07:48, Anonymous Anonimowy said...

venissa napisała:
"Zabawne jest także obserwowanie korelacji pomiędzy miejscem zajmowanym wśród rodzeństwa a preferencją określonych opcji politycznych. W przypadku Kurskich, zwolennikiem PO/SlD (?) i GW jest najstarszy z rodzeństwa, a w przypadku mojej rodziny- zwolennikiem tychże środowisk jest osoba najmłodsza, czyli my sister.."

Zabawne jest wyciąganie takich wniosków po obserwacji próby liczącej... DWA rodzeństwa :))) Czego oni was uczą na tej "psychologii sztuki"???

 
At 24 maja, 2007 09:00, Blogger jotesz said...

DANZ - a skąd ty masz takie smakowite wieści? Z obydwoma panami mam problem, ale z Łysiakiem chyba większy, bo kiedyś bardzo go lubiłem czytać. Było to w czasach peerelu, kiedy to był szykanowany, niszczony i zwalczany na wszelkie sposoby, włącznie z tym najgorszym dla pisarza opozycyjnego wewnętrznie, czyli przez masowe wydawanie jego książek w bardzo przyzwoitej, jak na owe czasy poligrafii...

 
At 24 maja, 2007 09:07, Blogger Venissa said...

Freedie, zabawne jest czytać twoje komentarze odnośnie psychologii i to jak skręcasz się na to słowo od środka oraz jakie dyletanctwo wykazujesz w zakresie rzeczonych nauk (nierozróżnianie psychologii rozwojowej od psychologii sztuki).

Zabawne jest widzieć, jak nazywasz mnie psychologiem sztuki.

Zabawne jest obserwować, jak ukrywasz się za pustym nikiem i jak doznajesz swoistego orgazmu w związku z twoim trolowaniem...

 
At 24 maja, 2007 09:23, Blogger jotesz said...

Się jeszcze włączę, bo venissa mnie ubodła - "My sister, odkąd wyszła za mąż za ateistę i gorącego zwolennika PO i Wybiórczej, też zmieniła poglądy, powtarzając niemalże automatycznie zdania męża". Też się zgadzam z freddiem, że analizowanie przypadku dwóch par bliźniaków jest tyle warte, co sondaż preferencji wyborczych zrobiony na reprezentatywnej cztreoosobowej grupie! Może więc od razu do swego nicka dodam przedrostek troll, albo lepiej id-, co proponował mi delikatnie któryś z komentatorów Salonu24. Natomiast przytoczony przykład siostry venissy (pozdrowienia dla siostry!) jest ciekawą analizą wpływu ateisty-platformersa (czy to najczęstsza przypadłość POpaprańców?) na bezwolną siostrę, powtarzającą automatycznie poglądy męża. Otóż znam identyczny przypadek, tylko zupełnie na odwrót! Na szczęście nie w rodzinie, więc mi zgryzot nie przysparza...

 
At 24 maja, 2007 10:00, Blogger Venissa said...

Jotesz! Czemu ma służyć ten cynizm/ironia? Cel taki, jak u Freddiego?

Ależ ja o żadnych bliźniakach nia mówiłam? Czy Tyczytasz tylko Freddiego teksty o mnie, a moich tekstów nie? Czy Freedi jest Twoim tłumaczem moich tekstów? Oj, to obawiam się,że źle trafiłeś.
Chyba,że ma tu miejsce tzw. solidarność męska...

"Też się zgadzam z freddiem, że analizowanie przypadku dwóch par bliźniaków jest tyle warte, co sondaż preferencji wyborczych zrobiony na reprezentatywnej cztreoosobowej grupie!"

A nie słyszałeś o metodzie indywidualnego przypadku w badaniach? Zwł. w medycynie?

Zresztą, czy ja gdzieś wypowiedziałam jakieś ostateczne WNIOSKI nt. zw. korelacji: miejsce zajmowane wśród rodzeństwa a preferencje polityczne i ich zmienianie jak chorągiewka?

Wszystko zależy, jaką rolę przypisywali rodzice swoim dzieciom i jakie metody znajdowania bliskości i walki z zagrożeniem w nich wykształcili. Jeśli najmłodsze nauczyło się,że szukanie miłości i akceptacji znajdzie wyłącznie przez uległość i bezwzględne zgadzanie się ze zdaniem rodzica/partnera, to takie postawy będzie osobnik zawsze przyjmować. Rezygnacja z własnej odrębności/ tożsamości na rzecz zyskania akceptacji. Postawy takie są podszyte lękiem przed odrzuceniem.

Jak widać, nie zawsze miejsce zajmowane w rodzeństwie koreluje z opisanymi tu postawami. Miejsce najmłodszego w rodzinie może sprzyjać postawom uległościowym i konformistycznym. Wszystko oczywiście zależało od tego,jakie metody wychowawcze stosowali rodzice i czy prowokowali dziecko do takich zachowań, czy nie.

"Otóż znam identyczny przypadek, tylko zupełnie na odwrót! Na szczęście nie w rodzinie, więc mi zgryzot nie przysparza..."

Co to znaczy na odwrót?

 
At 24 maja, 2007 10:45, Anonymous Anonimowy said...

Zwolnia maleszke

 
At 24 maja, 2007 10:50, Blogger Venissa said...

@Geralcie, OBY!!!

 
At 24 maja, 2007 11:08, Blogger Łukasz said...

Venissa,
Miło mi Cię znów widzieć. Tym bardziej, że nie dalej jak wczoraj pomyślałem sobie o Tobie przeglądając nowy, "psychologiczny" dodatek do "Polityki". A w nim tekst o wpływie konstrukcji psychicznej danego delikwenta na jego preferencje wyborcze. Właśnie zastanawiam się czy o tym nie napisać.

 
At 24 maja, 2007 11:20, Anonymous Anonimowy said...

Wyborcza od dluzszego czasu przygotowuje sobie zaplecze do skretu w prawo, m. in. poprzez stworzenie postaci Kataryny, ktora sluzy im jako alibi na wypadek, gdyby zrobilo sie wokol nich ciasno. Ostatnio coraz wiecej tam tekstow prowolnorynkowych, ze wspomne niezapomniana masakre felietonu Kingi Dunin zatytulowanego "podatki sa fajne" http://www.gazetawyborcza.pl/1,76498,3959274.html
Czyzby zwachali powiew nowego wiatru?

 
At 24 maja, 2007 11:36, Blogger Łukasz said...

Selekta,
Naprawdę uważasz, że Kataryna to wytwór "GW"?
Co do prowolnorynkowego skrętu - to "GW" akurat ma go od dawna. Polecam lekturę tekstów Witolda Gadomskiego.

 
At 24 maja, 2007 12:01, Blogger Venissa said...

Łukasz! No to napisz, KONIECZNIE! To jest w necie, czy trzeba specjalnie kupić "Politykę"? Muszę przyznać,że żywię swoisty szacunek do niej, właśnie ze względu na podejmowanie takich tematów. Tylko ciekawa jestem, kto jest autorem tego artykułu i chętnie poznałabym jego życiorys i czy przeszedł własną terapię (to jest bardzo ważne; poglądy psychologów z poglądami psychoterapeutów często bywają bardzo rozbieżne:))
Pisz, pisz! JESTEM BARDZO CIEKAWA!

A ja ostatnio wdaję się w 'monologi' z Santorskim (niestety monologi; bo coś Santorski jest jakiś niekontaktowy; nie odpowiada na komentarze wpisujących się; szkoda; asekuracja?)w jego blogu. Jestem jego uczennicą książkową, ale ostatnio widzę,że coraz b-j się wyodrębniam od jego osoby :) Nie ze wszystkim się z nim zgadzam, zwłaszcza, gdy już poszłam dalej i przestałam ograniczać się do czytania jego lektur, ale zapisałam się na pewne szkolenia i sama podlegać pewnym procesom :)

W każdym razie, ostatnio lepszym wzorcem - opiniotwórcą zjawisk politycznych jest dla mnie Michał Karnowski, znacznie młodszy od J.S... i nie psycholog. Choć jego żona jest takowym.

W każdym razie moje doświadczenia z przebywania w towarzystwie psych. mówią mi,że i wśród nich są często obecne niezwykle skrajne postawy polityczne i światopoglądowe...

Ale pisz, jestem niezwykle ciekawa!

Pozdrawiam

 
At 24 maja, 2007 13:06, Blogger Łukasz said...

Venissa,
No to mnie zachęciłaś :) Jeszcze dzisiaj siądę nad tym tematem.

 
At 24 maja, 2007 13:33, Blogger Venissa said...

A WIĘC CZEKAM!!!

 
At 24 maja, 2007 20:34, Anonymous Anonimowy said...

może Santorski czuje się lekko zdominowany, gdy widzi, że na 14 komentarzy 9 należy do jednego autora...

 
At 24 maja, 2007 21:11, Anonymous Anonimowy said...

tchorz said ...
"to konkurencja ustawiła GW po lewej"
:)))

"Takie sobie gadanie" to chyba zbyt lagodne okreslenie tego typu bzdur :)

 
At 25 maja, 2007 02:18, Blogger danz said...

@Jotesza,
sam Łysiak to potwierdza w swym ostatnim felietonie:
Zbliża się mój setny felieton w „GP” i będzie ostatnim lub jednym z ostatnich. Robi mi się tu coraz bardziej duszno, więc chociaż moi najbliżsi ciężko pracują nade mną, bym współpracy nie zrywał –– bliski kres tej współpracy jest raczej nieuchronny. Pisząc: „tu”, mam na myśli nie tylko „GP”, lecz publicystykę prasową jako taką. Tęsknię do ciszy bez cotygodniowej walki, bez tego handryczenia się, bez tego jazgotu. Jak ów Włóczykij z „Doliny Muminków”: „Drzwi zamknęły się i Włóczykij wszedł w las. Miał przed sobą sto mil ciszy” (tłum. Teresa Chłapowska).
Tyle, że nie pisze, że przechodzi do GW, to akurat był mój żart.

 
At 25 maja, 2007 12:41, Anonymous Anonimowy said...

Lukasz,
Tozsamosc Kataryny to ciekawe zagadnienie, obaj wiemy, ze zajmuje sie tym zjawiskiem wiele osob. Gdy pierwszy raz trafilem na jej blog, pomyslalem "hej, tak wygladaloby wzorcowe polskie dziennikarstwo, gdyby w tym kraju przez ostatnich 15 lat byly wolne media!". Wciaz jestem pod wrazeniem, chociaz Kataryna pisze o rzeczach oczywistych, a konsekwentnie zamiatanych pod dywan przez mainstreamowe media. Na pewno sam probowales niejednokrotnie nakreslic sobie profil osobowosciowy tej postaci - kim jest, gdzie mieszka, spedzila (spedzil?) pol zycia w newsroomie, czy przy pieluchach?.. Zawsze ciekawily mnie komentarze na jej blogu, sugerujace, ze osoba o takiej wiedzy, pamieci i zasobach czasowych nie istnieje, ze jest zakonspirowanym produktem grupy redakcyjnej Gazety. Infidel wspomina dawne lata Kataryny na forum Gazety, gdzie jej komentarze rzekomo pojawialy sie blyskawicznie pod artykulami, zbyt szybko, by je napisac po opublikowaniu owych artykulow.
Ostatnio, gdy Kataryna teatralnie opuscila Salon24, poszukiwano powodu tej decyzji, jednak nie uwzgledniajac jednej dosc trywialnej mozliwosci: Salon24 niedawno ulokowal sie w Interii, ktora jest konkurencja Wyborczej. Zbyt proste?
Dosc latwa jest odpowiedz na jedno pytanie: czy Wyborcza zna tozsamosc Kataryny? Z technicznego punktu widenia, wysledzenie komputera po IP nie sprawia wielkiego problemu, od komputera do osoby jest juz krotka droga. Gazeta zna IP swoich blogerow. W sytuacji, gdy postac Kataryny stala sie najwiekszym sekretem RP, na pewno znalazly sie srodki na przeprowadzenie tego nieskomplikowanego sledztwa. W takiej sytuacji, nie wyobrazam sobie, ze majac mozliwosc sprawdzenia, szefostwo Gazety nie wie, kto to jest - oczywiscie zakladajac, ze Kataryna nie jest wynalazkiem GW. Tak wiec, nalezy przyjac, ze GW wie, a jesli nie wie, to znaczy, ze to dupa, nie dziennikarze (hmm.. z ta ostatnia opinia zgodzi sie wielu niezaleznie od sprawy K.).
Pofantazjujmy: Kataryna-Wyborcza pisze w Salonie maskujac swoje IP (uciazliwe, ale wykonalne, mozna np. korzystac anonimowo z darmowych hotspotow wifi siadajac z laptopem na lawce). W momencie przejscia do Interii informatycy Wyborczej stwierdzaja, ze przy mozliwosciach finansowo-technicznych Interii dalsze ukrywanie sie moze byc ryzykowne i doradzaja wycofanie z Salonu.. Kataryna opuszcza Salon dramatyzujac niemolosiernie. Trzyma sie to kupy?

Odpowiadajac na Twoje pytanie: Nie wiem, czy Kataryna jest wytworem GW, ale poniewaz nie jestem w stanie tego sprawdzic, jest dla mnie "kotem Schrodingera" - do momentu otwarcia pudelka z Kataryna jest ona zarowno ukrytym pokoikiem w podziemiach Gazety, lysawym redaktorem cierpiacym na bezsennosc jak i blyskotliwa dlugonoga trzydziestoletnia rozwodka zyjaca z alimentow bogatego ex-meza.

 
At 25 maja, 2007 17:18, Anonymous Anonimowy said...

W kwestii formalnej do powyzszego postu: jesli ktos uzywa dynamicznego adresu z neostrady czy "innego TPSA", to raczej nie musi specjalnie maskowac swego adresu. W zwiazku z tym cala powyzsza misterna argumentacja sie sypie, bo TPSA nie jest ani czescia Agory ani Interii :)

Oczywiscia istnieja osoby, ktore potrafia i tak sprawdzic do kogo jest dany adres przypisany, bez koniecznosci wspolpracy z TPSA, ale mam szczere watpliwosci, czy takie osoby sa zatrudnione na etacie w Agorze lub Interii :))

 
At 25 maja, 2007 18:24, Anonymous Anonimowy said...

O ile dobrze pamietam, dynamiczne numery IP sa logowane przez providerow i w razie potrzeby mozna sprawdzic, jaki numer telefonu byl podpiety do modemu o danym IP.
Jesli dziennikarze sa w stanie dotrzec do billingow Kwiatkowskiego i sms-ow Halbera, przekupienie znudzonego informatyka tpsa w celu rozpracowania Kataryny powinno byc blahostka.. :)

 
At 26 maja, 2007 19:01, Anonymous Anonimowy said...

Bardzo to zabawne, czytać o "dziennikarskich śledztwach" Agory w sprawie Kataryny. Czy naprawdę nie macie się czym zajmować.

1. Oczywiście, że Agora zna dane kataryny, skoro jest ona zarejestrowanym użytkownikiem portalu. Jeśli pamiętać, że kataryna nie zaczynała bynajmniej jako naczelny krytyk GW, dane przez nią podane są prawdopodobnie prawdziwe. Po co więc kombinowanie z IP?

2. Tożsamość kataryny nie jest przy tym tajemnicą absolutną. O kontaktach z nią publicznie wypowiadali się Tebe czy Janke.

3. Pomysł, że śledztwo dziennikarzy GW mogłoby polegać na udaniu się do kolegów informatyków z Agory w celu namierzenia lokalizacji kataryny wydaje się absurdalny. "Chińskie mury" istniejące w wydawnictwach co do zasady działają w obie strony i nie oznaczają prymatu redakcji. Z pewnością w Agorze mur taki jest na tyle szczelny, że uniemożliwia wycieczki dziennikarzy do informatyków w celu uzyskania danych osobowych.

 
At 28 maja, 2007 13:03, Anonymous Anonimowy said...

plopli:

ad 1. Dane sa lub nie sa prawdziwe - nie mieszkamy w USA, gdzie podawanie falszywych danych w internecie jest przestepstwem.

ad 3. W ostatnim komentarzu mialem na mysli kontakt z informatykiem providera, zreszta byl to jedynie luzny przyklad, dla zilustrowania tego, ze dynamiczne IP nie oznacza anonimowosci. Metod dotarcia do takiej informacji jest zapewne wiecej. Troche za dlugo zyje, zeby wierzyc w bajki o chinskich murach, a na pewno nie w to, ze w razie wyzszej koniecznosci odpowiednio wysoko postawione w hierarchii osoby nie maja dostepu do dowolnych danych w wydawnictwie. Wszystko jest kwestia tego, jak wazna jest informacja. W tym wypadku dane o tozsamosci nie mialyby sluzyc publikacji, tylko wiedzy strategicznej. Byloby nierozsadne nie siegnac po takie dane, majac techniczna mozliwosc. Kataryna ma zbyt mocny glos w polskiej publicystyce, zeby moc sobie na to pozwolic. Koniec koncow, moze to byc produkt konkurencji wykarmiony wlasna piersia :)

 
At 28 maja, 2007 19:08, Anonymous Anonimowy said...

Nie piszmy więc o "dziennikarskich śledztwach". Wrzucanie wszystkiego do jednego worka fałszuje rzeczywistość.

 
At 28 maja, 2007 23:00, Blogger Łukasz said...

Plopli,
Ale teraz kawa na ławę: czy Kataryna jest produktem Agory? ;)

 

Prześlij komentarz

<< Home