25.5.09

"Dziennik" sięga po rząd dusz w blogosferze

Czytam, czytam i oczom swym nie wierzę.

Z jednej strony - słabnący na rynku "Dziennik". Z drugiej strony - horda blogerów, głównie tych skupionych w Salonie24.pl, często anonimowych. Trwa wojna totalna. Redaktor naczelny "Dziennika" Robert Krasowski proponuje blogerom, by "pocałowali go w d...ę". Pisze o nich jak o wioskowych kretynach. Blogerzy z Salonu24.pl odwdzięczają mu się trwającym już drugi dzień seansem nienawiści pod adresem "Dziennika".

Czyli jazda na maxa.

Sensu w tym głębszego nie ma. Ale jeśli miałbym pokusić się o śmiałą hipotezę na temat tej wojenki, to upatrywałbym jej przyczyn w "kompleksie Michnika".

Zarówno "Dziennik", jak i część polskiej blogosfery politycznej od lat czerpią energię z tego kompleksu, opierając swoją twórczość na różnorakich dywagacjach o "Gazecie Wyborczej". Jest to podejście intelektualnie miałkie. Ale sprawdza się jako budulec tożsamości zbiorowych. Na podobnej zasadzie kibice Śląska Wrocław budują swą tożsamość wokół emocji związanych z Arką Gdynia - i vice versa.

Do niedawna niektórzy blogerzy i publicyści "Dziennika" snuli sobie publicznie swoje fantazje na temat Adama Michnika i "Gazety Wyborczej" - i życie toczyło się spokojnie dalej. Tyle że ostatnio zaszły dwa ważne zdarzenia: a) po sprawie Kataryna vs. Czumowie blogerzy z Salonu24.pl poczuli krew, siłę i jedność - co zawdzięczają m.in. mainstreamowym mediom, które skierowały uwagę masowego odbiorcy na S24; b) sytuacja "Dziennika" jest na tyle problematyczna, że sam redaktor naczelny zapewniał niedawno załogę, że gazeta będzie nadal ukazywać się.

"Dziennik" już zapewne świetnie wie, że bycie anty-"Wyborczą" prowadzi donikąd. I dostrzega wizerunkową skuteczność krucjat prowadzonych przez blogerów z Salonu24.pl. Stąd - jak sądzę - nagły atak "Dziennika" na to środowisko. Cel? Wampiryczne odessanie energii świeżo wzmocnionemu Salonowi24.pl, stworzenie nowej linii podziału w mediach, zastąpienie "Wyborczej" w roli obiektu nienawiści wielu blogerów politycznych.

Co na to blogerzy? Dali się podpuścić Robertowi Krasowskiemu jak małe dzieci. Piszą głównie o nim i o "Dzienniku". Lecą jak ćmy do ognia - i o to właśnie chodzi tej gazecie.

Przy okazji wzrasta klikalność strony Dziennik.pl.

A przecież ten konflikt jest pusty w środku. Przypomina rytualne spory PO i PiS. Choć może jest w nim jakieś diaboliczne "trzecie dno". No bo jeśli wieloletnie "grzanie" wojenki PO z PiS skutkuje marginalizacją postkomunistycznej lewicy (a więc w jakimś sensie jest ostatecznym dopełnieniem solidarnościowej rewolucji z 1980 r.), to "grzanie" wojenki "Dziennika" z Salonem24.pl (i z "Rzeczpospolitą"?) może mieć na celu marginalizację "Gazety Wyborczej"?

Tyle że z punktu widzenia "GW" zarówno "Dziennik", jak i Salon24.pl to peryferyjne nisze.

Szkoda tylko, że za sprawą tego typu sporów blogosfera żyje tematami pozornymi. Blogerom biegnącym z kamieniami w kierunku siedziby "Dziennika" radzę: Nie idźcie tą drogą!

11 Comments:

At 25 maja, 2009 11:53, Anonymous tolep said...

Naprawdę wydaje Ci sie, ze Dziennik cokolwiek zyskał na tej aferze?

A włączanie jej w kontekst GWna i Michnika to już zupełny odlot. Co ma piernik do wiatraka?

 
At 25 maja, 2009 12:12, Blogger Łukasz said...

Tolep,

Na dłuższą metę "Dziennik" - jak sądzę - traci. Na krótką - zyskuje klikalność i rozpoznawalność. Wszyscy przecież piszą teraz o "Dzienniku"! W tym właśnie sensie gazeta ta przejęła właśnie rząd dusz w blogosferze politycznej.

Poza tym pamiętaj, że nasza (znaczy się Twoja i moja) perspektywa jest niszowa. Prawdziwym adresatem ataku "Dziennika" są chyba raczej zwykli czytelnicy, ludzie, dla których blogosfera to egzotyka. Wśród takich odbiorców atak Krasowskiego może znaleźć wielu zwolenników. Poza tym "Dziennik" wyraził to, co o blogerach myśli wielu dziennikarzy z bardzo różnych redakcji.

Co do "GW" i Michnika - zaznaczyłem, że to śmiała hipoteza :) Ot, spekulacja psychologiczno-marketingowa. Bo jeśli kogoś od lat kopię i opluwam, ale moja pozycja przez to nie wzmacnia się ani na jotę, a wręcz słabnie - za to opluwany ma się całkiem nieźle - to myślę sobie, że może lepiej samemu stać się obiektem nienawiści?

"Dziennik" (świadomie lub nie) odwrócił po prostu role ze swojego odwiecznego sporu z "Wyborczą" i próbuje (świadomie lub nie) wzmocnić się w roli obiektu nienawiści, licząc (świadomie lub nie) na osłabienie drugiej strony sporu. Tak jak sam osłabł drąc koty z "GW".

 
At 25 maja, 2009 12:48, Blogger Patrycja said...

Łux napisał: Prawdziwym adresatem ataku "Dziennika" są chyba raczej zwykli czytelnicy, ludzie, dla których blogosfera to egzotyka. Wśród takich odbiorców atak Krasowskiego może znaleźć wielu zwolenników. Poza tym "Dziennik" wyraził to, co o blogerach myśli wielu dziennikarzy z bardzo różnych redakcji.

Otóż to!

 
At 25 maja, 2009 13:17, Anonymous SilentiumUniversi said...

Wieloletnie "grzanie" wojenki PO z PiS skutkuje jak na razie odrodzeniem postkomunistycznej lewicy (w tym Samoobrony)

 
At 25 maja, 2009 14:16, Blogger Sadysław said...

Nie trzeba mówić o hipotezie, to raczej obserwowany fakt. Dziś Łukasz Warzecha wypowiedział się nt. wywiadu udzielonego Dziennikowi przez Azraela w rzeczonej tzw. sprawie Kataryny.. W tekście znajdujemy i taki passus:
"Azrael, jeden z najbardziej nadętych blogerów, którego wynurzenia swoim pompatycznym stylem przypominają najbardziej grafomańskie kawałki Adama Michnika".
Rola GW i jej redaktora w całej aferze jest żaden, nie wpadł mi nawet w oko jakikolwiek ich komentarz. Mimo to blogerzy S24 wplatają ich w przeróżne wypowiedzi bardzo często.

 
At 25 maja, 2009 15:02, Anonymous Anonimowy said...

Jak tak dalej pójdzie to Michnik będzie w naszej historii pierwszoplanową, niezwykłą postacią, normalnie jak ojcowie założyciele USA.

 
At 25 maja, 2009 16:15, Anonymous Unicorn said...

Ojcem założycielem Michnik jest!
Ojcem założycielem rzeczywistości postkomunizmu....

 
At 25 maja, 2009 22:02, Anonymous leniuch102 said...

"Tyle że z punktu widzenia "GW" zarówno "Dziennik", jak i Salon24.pl to peryferyjne nisze."

Wcale nieprawda. Budowana dużym kosztem przez Agorę platforma blox.pl jest zaledwie cieniem salonu. Salon odniósł zupełnie nieproporcjonalny do nakładów sukces.

Strategia Agory w internecie, jesli jakakolwiek jest, słabo się sprawdza.
dziennik.pl chyba nie tylko dla mnie jest dużo atrakcyjniejszym adresem niż gazeta.pl czy wyborcza.pl.
A Agora jest w sieci długie lata, z których jednak sporo zmarnowała.

"Katarynagate" z kolei jest na zimno rozgrywaną prowokacją dziennika. Nieestetyczną, ale, jak dotąd skuteczną.

 
At 25 maja, 2009 22:36, Anonymous Pbn said...

> dziennik.pl chyba nie tylko dla mnie
> jest dużo atrakcyjniejszym adresem
> niż gazeta.pl czy wyborcza.pl.

Zalezy co kogo pociaga.

Nie wiem, jaki jest papierowy Dziennik (papierow nie kupuje), ale dziennik.pl to wlasciwie taki troche wypolerowany "Fakt", przynajmniej jesli chodzi o glowne wiadomosci (przynajmniej o tyle, o ile wyobrazam sobie Fakt). Kaziu Marcinkiewicz, Artur Boruc, Kataryna, i nie pomoga tu komentarze dziennikarzy Dziennika, ktore zreszta tez czesto sa kompletnie kretynskie.

Mimo, ze GW rowniez dazy w strone tego poziomu, to chyba jednak trzeba byc juz mocno do niej uprzedzonym, zeby przedkladac dziennik.pl nad gazeta.pl (z innych powodow niz swiatopogladowe).

Zeby nie bylo watpliwosci: mam zaszczyt zaliczac sie do grupy osob uprzedzonych do Gazety Wyborczej.

 
At 26 maja, 2009 00:19, Blogger Łukasz said...

@ Leniuch102

Yhym... Statystyki niezupełnie potwierdzają Twoje ujęcie tematu ;)

 
At 26 maja, 2009 23:01, Anonymous leniuch102 said...

@Lukasz: "Yhym... Statystyki niezupełnie potwierdzają Twoje ujęcie tematu ;)"

No może, nie badałem "profesjonalnych" statystyk.
Mam na blogach takie amatorskie.
Jak dają link do mojej notki na pierwszej stronie gazeta.pl to mam 16 czytelników naraz, jak na salon24.pl - 60-ciu. Takie zgrubne szacowania.
O, i pochwaliłem się przy okazji :-).

 

Prześlij komentarz

<< Home