7.6.09

Europa skręca w prawo. Także dzięki Polsce

Prognozy wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wielki triumf prawicy, sukces Zielonych we Francji. Przegrała lewica, dotkliwie zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Świetnie wypadli egzotyczni radykałowie w kilku państwach: islamofobiczni populiści w Holandii i postsowiecki beton na Łotwie. No i Partia Piratów w Szwecji.

Ta niedziela była dniem, który udowodnił bzdurność przepisu o tzw. ciszy wyborczej. Wystarczyło śledzić Twittera – przeróżne sondaże, prognozy i wstępne wyniki z wielu krajów Europy były tam na bieżąco przytaczane przez internautów. Paneuropejską ciszę w głębokim poważaniu miał też francuski dziennik "Le Figaro". Podawał wszelkie ciekawe liczby wyborcze na swojej stronie internetowej i – oczywiście – we własnym kanale w Twitterze.

Dzięki temu już ok. godz. 20.00 wiadomo było, że rządząca prawica wygrała w kilku czołowych krajach Europy – we Francji, w Niemczech i we Włoszech. Słabo wypadli francuscy i niemieccy socjaliści. Tragicznie - labourzyści w Wielkiej Brytanii. Lewica przegrała nawet w Hiszpanii, gdzie od kilku lat rządzi. Dobre wyniki uzyskali Zieloni – mają szansę być drudzy we Francji (względnie trzeci, tuż za socjalistami)!

Już wcześniej wiadomo było, że w kryzysie pogrążyli się brytyjscy labourzyści. Z kretesem przegrali z torysami. Ale też z UK Independence Party. Prawica zdecydowanie wygrała na Węgrzech.

W Polsce już przed wyborami wiadomo było, że wygrają PO i PiS. A więc partie - z europejskiego punktu widzenia - prawicowe. Według sondaży, z Polski do Parlamentu Europejskiego wejdą też SLD-UP i PSL.

Komentatorzy wskazują, że głównym wyzwaniem, jakie stoi przed Europą jest kryzys finansowy. Jednak ze sporządzonego przez portal Euractiv streszczenia programów głównych frakcji z PE wynika, że bój między chadekami a socjalistami nie był bojem liberałów ze zwolennikami państwa socjalnego - raczej była to rywalizacja dwóch różnych podejść do utrzymania europejskiego modelu gospodarczego (chadecy odcinają się i od "wolnorynkowych fundamentalistów", i od socjalizmu - zaznacza Euractiv). Po triumfie prawicy nie należy się zatem spodziewać jakiegoś nagłego zwrotu ku wolnemu rynkowi w Europie.

Jednak być może znacznie ważniejszym tematem - po raz kolejny! - okaże się Traktat Lizboński. Pojawiły się spekulacje, że klęska labourzystów w Wielkiej Brytanii spowoduje, że właśnie ten kraj - a nie Irlandia, czy Polska - pogrzebie Traktat. Czy zatem spór pro-traktatowej chadecji z anty-traktatowymi konserwatystami (torysi, PiS, czeski ODS razem?) okaże się głównym politycznym konfliktem pierwszych miesięcy funkcjonowania nowego Europarlamentu?

I jakoś nic nie słychać o dobrych wynikach Libertasu. Ten dość enigmatyczny paneuropejski ruch miał być czarnym koniem wyborów. Wygląda na to, że będzie jednym z największych przegranych.

(Tekst pierwotnie ukazał się w prw.pl).

5 Comments:

At 08 czerwca, 2009 00:48, Anonymous tolep said...

A móglbym się dowiedzieć, na czym ma niby polegać ta "prawicowość" zwycięzców?
W sferze poglądów gospodarczych już zauważyłeś sam, że nie.
Jeśli chodzi o kwestie światopogladowe, to casus Rocco Buttiglione pokazał to dobitnie. Czy ta łżeprawica sprzeciwiła się kiedykolwiek jakiemukolwiek postulatowi obyczajowemu lewicy? NIE.
A może EPP rózni sięczymś od socjalistów w kwestii modelu integracji europejskiej? Niczym się nie rózni.

No więc?

 
At 08 czerwca, 2009 10:46, Anonymous Anonimowy said...

a wysadzić to wszystko w powietrze...

 
At 08 czerwca, 2009 14:28, Blogger Łukasz said...

@ Tolep,

Słów "prawica" i "lewica" używam czysto roboczo, technicznie. Wiele europejskich mediów nieco ściślej nazywa oba obozy "centroprawicą" i "centrolewicą". Ale to też dość puste w środku określenia.

Ja już chyba gdzieś pisałem, że w samej Polsce tak naprawdę nie wiadomo, kto - i dlaczego - jest "prawicą", a kto "lewicą". Niemniej, ten podział funkcjonuje w świadomości wyborców i samych polityków. I świetnie pomaga w mobilizacji mas i aktywów partyjnych do walki politycznej. Poszczególne partie pozycjonują się jako "prawica" i "lewica", zaś poszczególne segmenty elektoratu definiują swoje poglądy w podobny sposób.

W rzeczywistości zaś oba te terminy to klasyczne "puste znaczące", wypełniane różnymi treściami przez różne podmioty w zależności od bieżących potrzeb.

Mam wrażenie, że trochę podobnie jest w przypadku podziału na "prawicę" i "lewicę" w Parlamencie Europejskim.

Osobiście najchętniej umknąłbym tym terminom i w ogóle ich nie używał. Ale nie da się. A skoro tak, to wybieram ich potoczne, stereotypowe, intuicyjne rozumienie.

 
At 08 czerwca, 2009 15:23, Blogger filozof grecki said...

Nie zgadzam się, że terminy prawica-lewica są puste, choć są czasem nadużywane, manipulowane, traktowane instrumentalnie. Takie instrumentalne traktowanie pojęcia prawica to np. twierdzenia, iż Platforma Obywatelska jest prawicową partią. Wszędzie w samorządach doskonale współpracuje z SLD (z Warszawą na czele). W parlamencie też współpraca jest coraz bardziej jawna. Myślę, że PO to partia lewicowa i wyborcy to wyczuwają. Spora część elektoratu przepływa między PO a SLD - zależnie od bieżących potrzeb. Przepływ elektoratu między PiS a SLD jest dla odmiany już niemożliwy.

 
At 09 czerwca, 2009 00:39, Blogger Łukasz said...

@ Filozof Grecki,

1. Wcześniej PO ochoczo współpracowała z PiS przeciwko lewicy.

2. "PO to partia lewicowa" - czyli jaka?

3. Skąd teza, że przepływ elektoratu między SLD a PiS jest niemożliwy?

 

Prześlij komentarz

<< Home