26.10.09

Agent Tomek - historia nieznana...

Agent Tomek - najsłynniejszy w ostatnich miesiącach funkcjonariusz CBA, który rozpracowywał m.in. byłą posłankę PO Beatę Sawicką czy celebrytkę Weronikę Marczuk Pazurę był w drugiej połowie lat 90. skazany za udział w wypadku ze skutkiem śmiertelnym - dowiedziało się Radio Wrocław. Sąd skazał Tomasza K. - wówczas funkcjonariusza wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu na karę więzienia w zawieszeniu uznając go za współwinnego wypadku.

Mimo starań nie udało się nam dotrzeć do akt tej sprawy w prokuraturze czy w sądzie. Śledczy tłumaczą się tym, że wyrok się już zatarł, a przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości stwierdzili, że dokumentów trzeba szukać głęboko w archiwum. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski jednak potwierdza, że informacja o zdarzeniu znalazła się w teczce personalnej byłego funkcjonariusza policji (krótko pracował także w Centralnym Biurze Śledczym). "Wiemy, że pomiędzy rokiem 1997-99 doszło do wypadku drogowego z udziałem tego funkcjonariusza. Przed kierowany przez niego samochód wyjechało inne auto z drogi podporządkowanej. To był wypadek, który był wypadkiem śmiertelnym. Natomiast ten funkcjonariusz także został uznany za współwinnego wypadku. Zarzucono mu niezachowanie należytej ostrożności. Jest to przestępstwo z winy nieumyślnej i dlatego też umożliwiono mu pozostanie w służbie"- mówi Radiu Wrocław inspektor Sokołowski (słuchaj tutaj).
Decyzję w tej sprawie podjął wówczas ówczesny komendant wojewódzki dolnośląskiej policji Adam Rapacki, obecnie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Jego rzecznik Wioletta Paprocka mówi, że Rapacki nie pamięta takiego wydarzenia, ale nie wyklucza takiego zdarzenia, bo podania o pozostawienie w służbie po wyroku sądowym nie były rzadkością.
Nieoficjalnie niektórzy policjanci mówili, że Tomasz K. jechał nieoznakowanym radiowozem chryslerem neonem, a po wypadku, do którego miało dojść na ulicy Hallera na wrocławskich Krzykach, wskazówka prędkościomierza miała wskazywać 160 km/h. Nikt nie jest jednak w stanie podać konkretnej daty. Tych informacji jednak nie udało się oficjalnie zweryfikować z powodu braku dostępu do akt.

Etykiety: , , , , , , , , ,

6 Comments:

At 27 października, 2009 12:12, Anonymous SilentiumUniversi said...

Aż tyle czasu trwało znalezienie haka na agenta Tomka? Panowie (to nie jest do Autora notki), jak będzie wojna to rozjedzie was rzymska konnica

 
At 27 października, 2009 16:09, Anonymous Unicorn said...

Jutro się dowiemy, że agent Tomek w młodości był Rumcajsem :>

 
At 28 października, 2009 09:52, Anonymous Anonimowy said...

jeżeli kara została zatarta, to jej nie ma!

 
At 28 października, 2009 09:59, Anonymous Anonimowy said...

Skoro wyrok się zatarł, a facet nie był pijany to bez przesady - wypadek może zdarzyć się absolutnie każdemu, jak najbardziej również policjantowi, można tu podać przykład Otylii. Co to ma wspólnego z jego obecną działalnością? Są setki wypadków drogowych, dlaczego ten jest ważniejszy, bo facet podrywa celebrytki? Zreszta wyrok dzisiaj to naprawde nieszczescie, ja znam przypadek, gdzie kobieta na rowerze, mimo dzwonienia dzwonkiem i prob zjechania na bok wjechała w pieszego, mial jakies tam obrazenia, ale to wystarczylo, mimo ze sama zawiozla go do szpitala to tez sie okazalo ze spowodowala wypadek i ma wyrok za przestepstwo, jak bandyta. A dzisiaj jakikolwiek wyrok uniemożliwia juz nawet zostanie taksowkarzem, pracownikiem firmy ubezpieczeniowej albo - uwaga - nocnym stróżem (bo są wymogi jak na ochroniarza) i to zaczyna zakrawać na absurd. Własnie dlatego istnieje zatarcie skazania i dobrze.

 
At 28 października, 2009 14:00, Anonymous Piotrek said...

Anonimowy z 9.59

Co ma do tego Otylia? O ile pamiętam, to ona spowodowała ów wypadek, więc co ma do rzeczy stwierdzenie, że "każdemu może się zdarzyć"?

Moim zdaniem warto było odgrzebać sprawę agenta Tomeczka, by unaocznić społeczeństwu, jak nieodpowiedzialne indywidua rzucono na pierwszą linię frontu walki o IV RP. Niby nic nowego, prawdziwą twarz "czyściochów moralnych" w rodzaju Jara czy Maria znamy nie od dziś, jednak nigdy dość przypominania z jak niebezpiecznym zjawiskiem mamy do czynienia.

 
At 29 października, 2009 08:48, Anonymous Anonimowy said...

Otylia i agent Tomek odpowiadali z tego samego paragrafu. Zgadza się również skutek śmiertelny, a nawet znaczne przekroczenie prędkości. Na korzyść agenta przemawia to, że Otylia była jedyną winną wypadku, a agent tylko współwinnym z powodu prędkości, a sprawcą sam poszkodowanym. Czy to znaczy, że gdyby hipotetycznie Otylia chciała zostać agentem CBA czy innych służb specjalnych to drzwi musiałyby być dla niej zamknięte? Ja uważam, że wręcz przeciwnie, może byłaby cennym agentem znającym swoje środowisko. To samo można by odnieść np. do Jansona.
Taki wypadek nie może decydować o ocenie całego życia człowieka, bo to tylko chwila, bardzo brzemienna w skutki i za którą ponosi się dotkliwą karę - sama karalność nieprawdopodobnie komplikuje możliwośc normalnego funkcjonowania. Po to są kary, po to jest ich zatarcie, żeby winę odpokutować.

 

Prześlij komentarz

<< Home