24.11.09

Dolnoślązacy zawieszają publikowanie w Salonie24. Awantura ws. tekstu o agencie Tomku

Zaczęło się od reportażu Jacka Harłukowicza z Gazety Wyborczej Wrocław na temat agenta Tomka. Tekst ukazał się w piątkowym dodatku Wieża Ciśnień (19.11.2009).

Autor opisuje w nim młodość agenta CBA znanego m.in. z rozpracowywania pań Sawickiej i Pazury. Na temat samego tekstu nie będę się wypowiadał (choć mam swoje zdanie), ale wiele osób mówiło o nim negatywnie. Zawrzało m.in. w blogosferze. Bardzo krytycznie napisał o reportażu w Salonie24 blogger Grzegorz Wszołek, który używa pseudonimu gw1990. Jest znany m.in. z bardzo wielu negatywnych tekstów na temat Gazety Wyborczej czy rządów Platformy Obywatelskiej. Specjalizuje się, podobnie jak Kataryna w pisaniu m.in. o tzw. aferze hazardowej. Bloger napisał m.in.:
"Dzisiaj przeczytałem tekst, za który autor powinien zostać totalnie skompromitowany w środowisku dziennikarskim. Od czasów programu "Teraz My!" dawno nie miałem przed oczami takiego paszkwilu, udowadniającego poziom ludzi mediów w Polsce. Autorem kolejnego odkrywczego tekstu o agencie służby specjalnej - Tomku - jest Jacek Harłukowicz".

I dalej w podobnym stylu. Wrocławski bloger Rybitzky przekleił tekst na dolnośląską platformę blogerską Dolnoślązacy.pl. Na portalu zawrzało. Głos m.in. zabrał sam autor reportażu:
"(...) z przeklejonym tekstem autora, którego nie znam i który tu nie bywa nie zamierzam dyskutować".

Dzisiaj głos znowu zabrał gw1990. Napisał bardzo krytycznie o dziennikarzu GW. Wybuchła prawdziwa wojna. Nie trzeba było długo czekać na efekty. Odpowiedział zaraz szef Dolnoślązaków.pl Tomasz Styś:
"(...) Choć mam swoją opinię w opisywanej przez Pana sprawie, uważam, że to co Pan obecnie wyczynia jest jeszcze gorsze. Jacek Harłukowicz pisze swoje artykuły pod imieniem i nazwiskiem. Jest znany większości userów DS24 osobiście. Tego nie możemy powiedzieć o Panu. W związku z tym, niniejszym zawieszam obecność bloga serwisu Dolnoślązacy.pl w Salon24.pl."

Na to odezwał się administrator Salonu24 Ephors:
"Szanowny Panie, jeśli jest to forma szantażu wobec salonu24, to uprzejmie informuję, że chybiona".

Ciekawe jak zakończy się ta wojna między platformami blogerskimi.

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

26.10.09

Agent Tomek - historia nieznana...

Agent Tomek - najsłynniejszy w ostatnich miesiącach funkcjonariusz CBA, który rozpracowywał m.in. byłą posłankę PO Beatę Sawicką czy celebrytkę Weronikę Marczuk Pazurę był w drugiej połowie lat 90. skazany za udział w wypadku ze skutkiem śmiertelnym - dowiedziało się Radio Wrocław. Sąd skazał Tomasza K. - wówczas funkcjonariusza wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu na karę więzienia w zawieszeniu uznając go za współwinnego wypadku.

Mimo starań nie udało się nam dotrzeć do akt tej sprawy w prokuraturze czy w sądzie. Śledczy tłumaczą się tym, że wyrok się już zatarł, a przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości stwierdzili, że dokumentów trzeba szukać głęboko w archiwum. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski jednak potwierdza, że informacja o zdarzeniu znalazła się w teczce personalnej byłego funkcjonariusza policji (krótko pracował także w Centralnym Biurze Śledczym). "Wiemy, że pomiędzy rokiem 1997-99 doszło do wypadku drogowego z udziałem tego funkcjonariusza. Przed kierowany przez niego samochód wyjechało inne auto z drogi podporządkowanej. To był wypadek, który był wypadkiem śmiertelnym. Natomiast ten funkcjonariusz także został uznany za współwinnego wypadku. Zarzucono mu niezachowanie należytej ostrożności. Jest to przestępstwo z winy nieumyślnej i dlatego też umożliwiono mu pozostanie w służbie"- mówi Radiu Wrocław inspektor Sokołowski (słuchaj tutaj).
Decyzję w tej sprawie podjął wówczas ówczesny komendant wojewódzki dolnośląskiej policji Adam Rapacki, obecnie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Jego rzecznik Wioletta Paprocka mówi, że Rapacki nie pamięta takiego wydarzenia, ale nie wyklucza takiego zdarzenia, bo podania o pozostawienie w służbie po wyroku sądowym nie były rzadkością.
Nieoficjalnie niektórzy policjanci mówili, że Tomasz K. jechał nieoznakowanym radiowozem chryslerem neonem, a po wypadku, do którego miało dojść na ulicy Hallera na wrocławskich Krzykach, wskazówka prędkościomierza miała wskazywać 160 km/h. Nikt nie jest jednak w stanie podać konkretnej daty. Tych informacji jednak nie udało się oficjalnie zweryfikować z powodu braku dostępu do akt.

Etykiety: , , , , , , , , ,

8.10.09

Śledztwo ws. afery hazardowej: twarde dowody?

Przy wczorajszym zamieszaniu personalnym (czytaj tutaj) trochę umknęła sprawa wszczęcia śledztwa ws. afery hazardowej. A szkoda bo jego podstawy prawne wydają się bardzo ciekawe!

Przez kilka dni politycy z PO uparcie mówili, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa ws. afery hazardowej, a prokuratorzy domagali się wszystkich materiałów od CBA. Ba, były już minister sprawiedliwości twierdził, że Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki są niewinni (czytaj tutaj) .
Mówiono też wiele o potrzebie odtajnienia materiałów zebranych przez Biuro. A kiedy CBA dostarczyło zebrane dowody już się nie mówi o odtajnieniu (a wręcz przeciwnie) i braku podstaw do wszczęcia śledztwa! Wręcz niektóre media zaczęły rozmywać całą sprawę podając, że agenci dopiero niedawno zaczęli szykować dowody (czytaj tutaj). A tymczasem prokuratura wszczęła śledztwo i to nie z jednego a aż z trzech paragrafów! Przyjrzyjmy się im:
1. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w czasie prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych;
2. podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w ramach prac nad tą ustawą
3. udzielenia lub obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za takie pośrednictwo.

Co do drugiego punktu wszystko wydaje się jasne. Z podsłuchów CBA wynika kto miał pośredniczyć w zmianach w ustawie o grach. Trzeci punkt wskazuje nam jasno - ktoś obiecał komuś łapówkę lub nawet ją wręczył! No i zostaje punkt pierwszy - który z urzędników mógł wpływać na ustawę! Bardzo ciekawe.

Jedno jest pewne- prokuratura bezpodstawnie nie wszczęła śledztwa aż z trzech paragrafów! Musiała mieć do tego podstawy - rozumiem, że podstawy znalazła w materiałach dostarczonych przez CBA. Sama nie miała czasu na jakiekolwiek działania.

I bardzo ciekawe jest dlaczego wybrano do prowadzenia tego śledztwa Prokuraturę Okręgową, a nie specjalny wydział do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej? Bo kto jeżeli nie śledczy z wyspecjalizowanego w zwalczaniu tego typu przestępczości wydziału powinien się tym zajmować?

Czytaj analizy Kataryny ws. kalendarium wydarzeń związanych z ustawą o grach!

Etykiety: , , ,

2.10.09

Dlaczego CBA posłuchiwała Sobiesiaka!?

CBA na trop rzekomych nieprawidłowości przy nowelizacji ustawy o grach wpadła badając inwestycje w Karpaczu. Według nieoficjalnych informacji Radia Wrocław (czytaj tutaj) - agenci sprawdzali spółkę Winterpol należącą do wrocławskiego biznesmena Ryszarda Sobiesiaka i jej plany budowy infrastruktury narciarskiej w rejonie Kopy (czytaj tutaj).

To właśnie podsłuchując Ryszarda Sobiesiaka agenci mieli trafić na jego kontakty i rozmowy telefoniczne z Zbigniewem Chlebowskim, byłym już szefem klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Na razie są to jednak działania operacyjne - jeleniogórska prokuratura - jak powiedziała Radiu Wrocław jej rzecznik Violetta Niziołek - nie prowadzi żadnego śledztwa w tej sprawie. Plany inwestycji firmy Winterpol w Karpaczu wzbudzały wiele kontrowersji. Inwestorów poparł tamtejszy burmistrz co z kolei zaskoczyło Miejskie Koleje Linowe, które zainteresowane były tymi samymi gruntami (czytaj tutaj).
Ryszard Sobiesiak inwestował wcześniej w Zieleńcu. Został nawet skazany za korupcję podczas przyznawania dotacji unijnej z Funduszu Phare na inwestycje jego firmy w tym kurorcie. W październiku Sąd Okręgowy we Wrocławiu orzekł prawomocna karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny (czytaj tutaj).

Kilka lat temu podczas śledztwa dotyczącego Leszka C. - szefa jednego z najgroźniejszych dolnośląskich gangów - w zeznaniach świadka koronnego pojawiło się nazwisko Sobiesiaka i dwóch innych biznesmenów - P. i S. związanych z rynkiem automatów do gier zręcznościowych. Leszek C. - były wielokrotny mistrz Polski w boksie - według zeznań Dariusza S. pseudonim Szczena - związał się z Ryszardem Sobiesiakiem (był właścicielem Casino Polonia) i dwoma biznesmenami z branży automatów do gier hazardowych. Najpierw był ochroniarzem, później miał zacząć wchodzić w interesy jako wspólnik. Leszek C. miał pilnować by na Dolnym Śląsku nie pojawiła się dla nich konkurencja. P. miał przekazywać jakieś pieniądze za to, że na Dolnym Śląsku był spokój - mówił świadek koronny. Jednak żadnych dowodów na złamanie prawa przez biznesmena CBŚ i prokuratura nie znalazły...

CBA zapowiada odtajnienie wszystkich informacji - może być naprawdę ciekawie...

Etykiety: , , , , , , ,

1.10.09

Afera na szczytach władzy??

Politycy Platformy Obywatelskiej wczoraj histerycznie reagowali na pytania o pismo CBA ws. ustawy o grach losowych przesłane do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Julia Pitera, która podobno zajmuje się walką z korupcją, zarzucała Mariuszowi Kamińskiemu, że ten gra nie fair.

Jeszcze wczoraj pismo szefa CBA było ściśle tajne. Co prawda już mówiło się nieoficjalnie, że chodzi o Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego i ich rzekome powiązania z biznesmenami ze świata gier hazardowych. Mimo tej aury tajemniczości irytujące było lekceważenie sprawy przez polityków PO, którzy niby nie wiedzieli co jest w piśmie, a już mieli na jego temat swoje zdanie. Szczytem było wystąpienie Juli Pitery w TVN 24, która mówiła, że "ma podejrzenia, iż celem Kamińskiego było zupełnie co innego niż zwrócenie uwagi na patologie. Nie wolno ludzi opluwać dając komunikat tego typu. Nie ma żadnego dowodu a szef CBA narobił szumu". I mówiła o jakiejś pułapce, którą CBA zastawiło na PO. Z kolei Sebastian Karpiniuk- jak podaje PAP - uważał, że cała sprawa może być "zasłoną dymną" dla tego, co może wyniknąć z prac komisji śledczej ds. nacisków, którą on kieruje.

No cóż. W takich sytuacjach czasami życie szybko weryfikuje wypowiedzi polityków.

Dzisiaj szczegóły sprawy i stenogramy podsłuchów ujawnia Rzeczpospolita. To koniecznie trzeba przeczytać. Oprócz rozmów Chlebowskiego z dolnośląskim biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem bulwersuje jednak inna kwestia. Okazuje się, że premier o całej sprawie był powiadomiony już miesiąc temu! Miał podobno zareagować bardzo ostro. A CBA nie wyklucza, że doszło do przecieku! Oto fragment artykułu z Rzeczpospolitej:
"12 sierpnia 2009 r. szef CBA informuje o sprawie premiera Tuska, prosząc o zachowanie „najwyższej ostrożności przy udostępnianiu załączonych materiałów osobom trzecim”. Dwa tygodnie później biznesmeni wpadli w panikę. Sobiesiak informuje Koska, że interesuje się nimi CBA. Po tym ich kontakty się urywają".

Cóż. Wydaje się, że CBA uznało, że nie może ufać premierowi i postanowiło powiadomić o rezultatach swoich działań najwyższych urzędników państwowych. Dodatkowo by uciąć spekulacje i próby zlekceważenia tej sprawy ktoś "puszcza przeciek" z tajnymi materiałami do Rzeczpospolitej. Oczywiście można się spodziewać, że co niektórzy oburzeni będą usiłowali teraz zająć się sprawą "przecieku" a nie sednem sprawy...

Czy ta sprawa spowoduje trzęsienie ziemi na naszej scenie politycznej?

Etykiety: , , , , , , , ,

22.8.09

Korupcja w polskim futbolu dalej kwitnie!

Po cichu o tym się mówiło od dawna. Jednak zatrzymanie piłkarza Dolcanu Ząbki za obietnicę wręczenia łapówki w ubiegłym roku to dla wielu kibiców szok!

Korupcja w polskim futbolu zwalczana jest od 1 lipca 2003 roku (wtedy weszła w życie nowa ustawa w tej sprawie). Od 2005 roku zatrzymano już 260 osób, w tym bardzo znanych trenerów, piłkarzy, działaczy, obserwatorów PZPN. Media informowały o zarzutach dla byłego trenera kadry i byłego posła Samoobrony Janusza Wójcika, byłego reprezentanta Polski, a później szkoleniowca Dariusza Wdowczyka czy rzekomego bossa piłkarskiej mafii Ryszarda Forbricha pseudonim Fryzjer. Co tydzień liczba zatrzymanych rosła, zapadły pierwsze skazujące wyroki. Wielu kibiców liczyło, że rozpoczęło się powolne czyszczenie polskiej piłki. Nawet mimo skandalicznej postawy PZPN, który robi wszystko by nie karać surowo i szybko zamieszanych w aferę. Nieoficjalnie jednak zaangażowani w śledztwo mówili, że korupcja nie zdechła, tylko zaangażowani w nią są ostrożniejsi, a pieniądze na łapówki są znacznie większe. No i ustawianie meczów nie ma już charakteru ciągłego (niektóre kluby - m.in. Arka Gdynia, Korona Kielce czy Górnik Polkowice i Odra Opole ustawiały mecze na potęgę), a jest okazjonalne.

Tymczasem dzisiaj CBA ujawniło informację o zatrzymani mało znanego zwykłym kibicom piłkarza pierwszoligowego Dolcanu Ząbki Marcina W. Nie samo zatrzymanie jest szokujące, a zarzuty, które dotyczą ubiegłego roku. CBA, policja i prokuratura szaleje, a zawodnik nie zważając na to, obiecuje łapówę (no, na razie jest o to podejrzany) przeciwnikom. Brakuje słów. Trzeba być chyba debilem.

Nadzieje więc, że po 2005 roku mecze w polskiej lidze są "czyste" okazało się złudne. Kibice muszą dalej zastanawiać się czy ktoś nie "nabija ich w butelkę".

Więcej o korupcji w polskim futbolu na moim blogu.

Etykiety: , , , , , , , , , , , ,

23.7.09

Prokuratura cenzuruje ABW, CBA i policję

Policja, CBA czy ABW nie będą mogły już udzielać informacji na temat prowadzonych przez siebie działań bez zgody prokuratury. To, co obserwujemy od kilkunastu miesięcy, a dokładniej od przejęcia władzy przez PO, teraz nabiera cech formalnych. Ministerstwo Sprawiedliwości coraz bardziej ogranicza mediom dostęp do informacji.

Najpierw Prokuratura Krajowa zakazała pokazywania dziennikarzom aktów oskarżenia, co było absurdalnym zakazem, bo z ich treścią mogli się zapoznać w sądach (oczywiście za zgodą sędziego). Zresztą, nawet jeśli sąd nie zgodził się, to i tak poznawaliśmy kontent w czasie procesów :-) Dlatego, taki zakaz jest absurdalny i ogranicza wolność mediów.

Teraz, prokurator krajowy Edward Zalewski (pisałem o jego awansie tutaj) - dotąd chętnie występujący w mediach, zwłaszcza w kontekście tematu korupcji w polskim futbolu kiedy był szefem wydziału do zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej we Wrocławiu - wysyła do służb pismo, w którym przypomina, że zgodnie z prawem to prokurator - jako "gospodarz śledztwa" - wyraża zgodę na rozpowszechnianie informacji ze śledztwa przez policję, CBA czy ABW (jako pierwszy napisał o tym Dziennik). I teraz uwaga: służby te mają zwracać się pisemnie o taką zgodę. Rzecznik prokuratora powiedział Polskiej Agencji Prasowej: "To nie jest żadne nałożenie kagańca; chodzi o przypomnienie zasad prawa i zapewnienie mediom dostępu do informacji ze śledztwa zgodnie z prawem".

I teraz prokuratorzy będą decydować o tym co przekazywać mediom, a podlegają prokuratorowi krajowemu z nadania politycznego, nominowanego przez ministra sprawiedliwości, przedstawiciela rządzącej partii.

A może chodzi o to aby o przedstawicielach swojej partii, występujących w jakiś śledztwach nie mówić, a nagłaśniać zatrzymania działaczy opozycji? (ostatnio pojawiły się np. materiały dotyczące Pawła Piskorskiego) Przez lata nic, a nagle kiedy ożywia się w sferze polityki, do tego odchodzi z PO Andrzej Olechowski, potencjalny kandydat na prezydenta i rywal Donalda Tuska, pojawiają się przecieki. Nawet takie sprzed kilku lat (czytaj tutaj).

Nie odnosi się to tylko do obecnego rządu. Bo każda władza może mieć takie pokusy.

Dodatkowo, rzecznik prokuratora generalnego Katarzyna Szeska w rozmowie z PAP przypomina dziennikarzom, że zgodnie z obowiązującym prawem prasowym, na ujawnienie w mediach wizerunku lub danych osobowych osoby podejrzanej musi się zgodzić ona sama.

A czy pani prokurator słyszała o zgodach sądu na ujawnianie wizerunków i danych personalnych oskarżonych? Czy w takich przypadkach też muszą się zgodzić sami oskarżeni? Skąd taka nagła dbałość o przestępców?

Etykiety: , , , , , , , , ,

28.1.09

Prestiżowy przetarg we Wrocławiu unieważniony

Wrocław od kilkunastu miesięcy próbuje znaleźć inwestora, który zajmie się wprowadzeniem systemu karty miejskiej. Dzięki niej można byłoby zapłacić za bilety MPK, do kina, teatru czy na stadion i aquaparku. Dzisiaj wrocławski sąd okręgowy wyniki przetargu w tej sprawie unieważnił. Inwestycja jest warta ponad 200 milionów złotych.

Wyniki przetargu oprotestowała Mennica Polska, która stwierdziła, że dostała od zleceniodawcy zbyt mało punktów za swoją ofertę. Jej przedstawiciele zapewniali, że spełniali wszystkie warunki. Innego zdania jednak była gmina. Ostatecznie wybrała droższą ofertę konsorcjum ASEC. Sam przetarg miał bardzo burzliwy przebieg, a Mennica groziła nawet zawiadomieniem CBA. Ostatecznie sąd po wielogodzinnym przesłuchaniu biegłego postanowił unieważnić przetarg. Specyfikacja istotnych warunków zamówienie nie była stworzona prawidłowo bo prawidłowa specyfikacja to taka , która nie zostawia wątpliwości co do swojej treści - mówił w uzasadnieniu sędzia Wojciech Łukomski.
Magdalena Komers z Gminy Wrocław przyznała, że ten wyrok to porażka i zapowiedziała kolejny przetarg. A udział w nowym przetargu zapowiedziała też prezes ASEC.

Ta sprawa to kolejny kamyczek do ogródka prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. To kolejna prestiżowa inwestycja i kolejna porażka. Przypomnijmy ciągnące się do tej pory kłopoty z wrocławskim aquaparkiem (pisałem o tym tutaj). Może jednak więcej powinien zająć się miastem, a mniej działalnością w Stowarzyszeniu Polska XXI?

Etykiety: , , , , , , , , ,

2.12.08

Jak zięć szefa dolnośląskiego PSL robił interesy

Od kilku miesięcy CBA badało kampanię wyborczą dolnośląskiego PSL. Wyniki są zaskakujące. Dziś zarzuty postawiono pracownikowi firmy parkieciarskiej z podwrocławskich Siedlakowic. Mężczyzna jest zięciem szefa dolnośląskiego PSL i wicemarszałka województwa Tadeusza Draba.

Jako pierwszy o sprawie napisał we wrześniu Jacek Harłukowicz z Gazety Wyborczej Wrocław. Ujawniał, że firma parkieciarska robiła kampanię PSL. Dzisiaj postawiono zarzuty zięciowi Tadeusza Draba. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w dwóch fakturach dla osiągnięcia korzyści majątkowych. 18 października 2007 roku Sebastian Sz. wystawił fakturę na 20 tysięcy złotych dla Komitetu Wyborczego PSL za dystrybucję bilbordów i plakatów, organizację studia wyborczego oraz umieszczanie plakatów kandydatów PSL do Sejmu na samochodach. Mężczyzna stwierdził, że roznosił plakaty i ulotki po gminach oraz wywieszał reklamy na samochodach. Przyznał, że nie było bilbordów oraz studia wyborczego. Jeden ze świadków stwierdził dzisiaj, że roznosił z podejrzanym ulotki ale tylko przez kilka minut. Zdaniem prokuratury Sebastian Sz. nie wywiesił też plakatów na samochodach.

Drugi dotyczy drugiej faktury z 21 grudnia 2007 roku, tym razem opiewającej na około 25 tysięcy złotych. Trafiła ona do Fundacji Rozwoju w Warszawie. Firma Parkieciarska podjęła się remontu wrocławskiej siedziby PSL. Miała odnowić okna, futryny, grzejniki i parkiety. Tymczasem biegły wartość prac oszacował na 8 tys. zł. Na zdjęciach z jego ekspertyzy widać np. zdjęcia okien w fatalnym stanie.

Sam podejrzany nie przyznaje sie do zarzutów. Jego teść - Tadeusz Drab nie chciał dzisiaj komentować zarzutów. Powiedział mi, że ode mnie dowiedział się o zarzutach i jest mu niezręcznie mówić na ten temat. Odesłał mnie do pełnomocnika wyborczego PSL w Warszawie. Ten z kolei odmówił komentarzy i polecił pełnomocnika finansowego partii we Wrocławiu.
We wrześniu wicemarszałek województwa i szef dolnośląskiego PSL mówił Gazecie Wyborczej Wrocław o swojej znajomości z szefem firmy z Siedlakowic:
"To prawda, znamy się z Marianem, bo polujemy w jednym kole łowieckim. Pomogłem mu zainstalować się w Siedlakowicach, odstępując bezpłatnie pomieszczenia po starej stolarni. A w czasie kampanii rzeczywiście skorzystałem z pomocy jego firmy, bo mają samochody, które jeżdżą po całym województwie. Skorzystałem z ich oferty".

Czy PO rządzące w województwie będzie chciało by Tadeusz Drab, który zaznaczam nie usłyszał żadnych zarzutów, dalej był wicemarszałkiem województwa, a PSL by był szefem dolnośląskich struktur? Czas pokaże...


Etykiety: , , , , , , ,

1.12.08

Ćwiąkalski likwiduje wydziały do walki z przestępczością zorganizowaną?

Minister Zbigniew Ćwiąkalski zamierza zlikwidować biura do zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej - alarmuje Nasz Dziennik. Szef resortu sprawiedliwości ma wprowadzić zmiany za pomocą rozporządzenia bo projekt ustawy o utknął w komisji sejmowej - pisze gazeta.

Nasz Dziennik nie jest dla mnie zbyt wiarygodnym źródłem, ale informacja wydała mi się naprawdę alarmująca. Kilka lat temu obserwowaliśmy wyprowadzanie tzw. pezetów z Prokuratur Okręgowych do Apelacyjnych, a później do Prokuratury Krajowej. Biur terenowych jest w Polsce 11-ście. Co prawda nie wydaje mi się by trafiali tam sami najlepsi prokuratorzy, opieram się na swoich obserwacjach tego co się dzieje we wrocławskim W11, ale każdemu zdarzają się wpadki. Wrocławskie pezety zajmują się m.in. sprawą korupcji w polskim futbolu, aferą łapówkarską przy egzaminach na prawo jazdy i przy sprzedaży państwowej ziemi. Samą korupcją w futbolu zajmuje się trzech prokuratorów i ponad dziesięciu policjantów i agentów CBA. Wszystko wydaje się być dobrze ułożone i sprawnie działać. Pozostaje pytanie po co to psuć? Oczywiście przejście pod Prokuratury Apelacyjne spowoduje, że dostęp do tajemnic ze śledztw będą miały kolejne osoby. Powstaje nowe źródło ewentualnych przecieków czy wykorzystywania informacji z postępowań do świata polityki. Śledczy z pezetów będą znowu podlegać przełożonym ze swoich regionów, a nie bezpośrednio Prokuraturze Krajowej, co dawało im niezależność od lokalnych układów. Ale oczywiście też powodowało to zagrożenie, że informacje będą wykorzystywane polityków rządzącej akurat opcji. Już sama obsada stanowisk szefów terenowych biur wzbudzała w przeszłości wiele wątpliwości.
Ciekawy jest jeszcze jeden aspekt. Jeżeli pezety zostaną podporządkowane ponownie Prokuraturom Apelacyjnym to co stanie się jeśli te, zgodnie z zapowiedziami niektórych polityków, zostaną zlikwidowane? Trafią ponownie do "okręgów"?

Etykiety: , , , ,

14.11.08

Podejrzany o korupcję lekarz wróci do pracy?

Dwa dni temu agenci CBA zatrzymali ordynatora oddziału neurochirurgii szpitala wojskowego we Wrocławiu. Wczoraj postawiono mu zarzuty, a czy dzisiaj Jerzy Z. wróci do pracy?

Lekarz (zdjęcie CBA) usłyszał dwa zarzuty dotyczące przyjęcia 15 tysięcy złotych łapówek. Miał żądać pieniędzy za możliwość dalszego szpitalnego leczenia. Jerzy Z. został zatrzymany przez agentów zaraz po przyjęciu łapówki. Wydaje się więc, że nie ma żadnych wątpliwości w tej sprawie. A przynajmniej nie powinno ich być. Rzecznik szpitala jednak argumentuje: istnieje domniemanie niewinności. I zapowiada, że medyk wróci do pracy zaraz po wypuszczeniu na wolność. Cóż widocznie dyrekcji szpitala wojskowego nie przeszkadza, że w ośrodku pracuje lekarz podejrzany o przyjmowanie łapówek.
Ciekawe jest jak w tej sytuacji zachowa się prokuratura. Dzisiaj przed południem ma ona zadecydować o ewentualnych sankcjach wobec Jerzego Z. Niewykluczone są: wniosek o areszt lub nakaz powstrzymywania się od wykonywania zawodu lekarza...

p/s w piątek sąd zakazał Jerzemu Z. pełnienia funkcji ordynatora. Jeżeli wróci do pracy będzie mógł jedynie wykonywać zawód. W poniedziałek komendant szpitala wojskowego ma podjąć decyzję w tej sprawie.
p/s 2 W poniedziałek lekarz wrócił do pracy, ale po kilku godzinach złożył wniosek o urlop. Rozmowy z Jerzym Zwoliński (zgodził się na podanie nazwiska) można posłuchać na portalu Radia Wrocław.

Etykiety: , , , , ,

6.10.08

Polski rząd ulega szantażowi FIFA i UEFA

Kompromitacja polskiego rządu. Gabinet Donalda Tuska ugiął się pod szantażem FIFA i UEFA, a niektóre media mówią o sukcesie.

Kiedy usłyszałem dzisiaj w TVN 24 komentarz, że sprawy idą w dobrym kierunku, bo FIFA i UEFA wycofały się z gróźb zawieszenia polskiej reprezentacji i klubów w rozgrywkach międzynarodowych to szlag mnie trafił. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że wprowadzenie kuratora do PZPN grozi właśnie takimi sankcjami (a dodatkowo europejska organizacja piłkarska mogła zagrozić nam odebraniem EURO 2012). Kiedy Donald Tusk w piątek zapowiadał walkę do upadłego uwierzyłem mu. To była ostatnia szansa na oczyszczenie tego bagna. Była. Teraz minister sportu udaje, że osiągnął co chciał, a PZPN uznało swoje winy. Ha, ha, ha, ha! Żałosne. Listkiewicz na czas kryzysu wyjechał z kraju i dalej udaje, że nic złego się nie dzieje. Dzisiaj CBA zatrzymało kolejnego działacza Korony Kielce (z sezonu kiedy ten klub walczył o awans z trzeciej do drugiej ligi). Po chwilowym przestoju kolejni podejrzani o korupcję w polskim futbolu znaleźli się na celownikach CBA i wrocławskiej policji. Osób z zarzutami jest już ponad 120. Szykuje się gorąca jesień. A Listkiewicz i jego kompani będą mogli powiedzieć: „psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. Po Dębskim, Lipcu, teraz Drzewiecki ugiął się przed szantażem... Nie ma nadziei na oczyszczenie tej Stajni Augiasza.

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

4.9.08

Nie będzie śledztwa ws. agentów CBA

Nie będzie śledztwa w sprawie agentów CBA, którzy zajmowali się sprawą wrocławskiego aquaparku. Legnicka prokuratura podjęła taką decyzję po przeanalizowaniu zawiadomienia o przestępstwie, które złożył jeden z wrocławskich urzędników.

Dyrektor departamentu infrastruktury i gospodarki Urzędu Miejskiego we Wrocławiu złożył zawiadomienie pod koniec lipca (pisałem o tym tutaj). Najpierw trafiło ono do wrocławskiej prokuratury, ale ponieważ ona często współpracuje z wrocławskimi agentami CBA, przekazała pismo do Legnicy. Rafał Guzowski, któremu funkcjonariusze Biura zarzucają nieprawidłowości przy inwestycji sam oskarżył ich o błędną interpretację faktów i poświadczenie nieprawdy w raporcie na temat aquaparku. Legnicka prokuratura uznała jednak, że nie ma podstaw do rozpoczynania śledztwa. "Nie ma żadnych dowodów na to, że agenci przedstawili celowo nieprawdziwe fakty i zawarli je w swoim raporcie odmiennie do udostępnionych im dokumentów i zeznań świadków" - mówi prokurator Lilianna Łukasiewicz. Tym razem więc zdrowy rozsądek zwyciężył i nie doszło do niebezpiecznego precedensu. Ewentualne śledztwo w tej sprawie można wszcząć, jej zdaniem, dopiero po tym jak wrocławska prokuratura uzna, że nieprawidłowości przy budowie aquaparku rzeczywiście nie było, a funkcjonariusze działali nieudolnie lub celowo przedstawili fałszywe fakty. Dyrektor Rafał Guzowski zapowiedział, że złoży odwołanie do sądu (tutaj możecie posłuchać jego wypowiedzi). Dalej podkreśla, że wskazani przez niego agenci kłamali przy sporządzaniu raportu.

Tymczasem nadal nie ma wyznaczonego terminu rozpatrzenia cywilnego pozwu Gminy Wrocław przeciwko CBA. Wrocławska prokuratura nadal natomiast analizuje zgromadzone dowody, nikomu jeszcze żadnych zarzutów nie postawiła.

Etykiety: , , , , , ,

8.8.08

Spektakularna akcja ABW

Spektakularne akcje CBA czy ABW w czasie rządów PiS wielokrotnie były krytykowane przez media. Wielokrotnie podawano przykłady doktora G. czy innych lekarzy. Wczoraj w spektakularny sposób (już za rządów PO) na tzw Monciaku w Sopocie funkcjonariusze ABW zatrzymali Marka Dochnala (który przesiedział w areszcie 3,5 roku!).

„(...) Dochodziła godz. 22, gdy najpopularniejszym miejskim deptakiem na ulicy Monte Cassino zjechała w stronę morza furgonetka na sygnale. Z piskiem opon zatrzymała się przed restauracją Dom Sushi w kamienicy Trzy Gracje.
Trzech funkcjonariuszy ABW w kamizelkach kuloodpornych z długą bronią podeszło do stolika, przy którym siedział Marek Dochnal z żoną i dwoma innymi osobami. Nie zakładali mu kajdanek. Wsiedli do samochodu i odjechali (...)".

Tak opisuje zatrzymanie Dziennik.

Ciekawe – centrum Sopotu, kamizelki kuloodporne, długa broń, przed 22. I nikt nie grzmi. Nie krzyczy, że można było wysłać wezwanie itd. itp. Co ciekawe według tego opisu do zatrzymania doszło przed 22. a jak wiadomo do zatrzymań między 22 a 6 dochodzi tylko w wyjątkowych sytuacjach. Co więc się stało wczoraj ?

ABW wydała oświadczenie w tej sprawie:
" (...) Zatrzymania miały miejsce w związku z uzyskaniem przez ABW informacji dotyczących podjęcia przez wymienione osoby działań zmierzających do nielegalnego opuszczenia kraju przez Marka D., na podstawie sfałszowanych dokumentów jednego z krajów strefy Schengen. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stanowczo dementuje insynuacje, jakoby zatrzymanie odbyło się demonstracyjnie, z użyciem siły. W zatrzymaniu nie uczestniczyła formacja antyterrorystyczna, funkcjonariusze nie używali długiej broni. Czynności przeprowadzono w sposób profesjonalny i dyskretny, zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego".


Etykiety: , , , , , ,