2.11.09

Niemiec w opałach cz. 2

O problemach Dietmara Loidolta - emerytowanego niemieckiego nauczyciela pisałem 3,5 miesiąca temu. Jest on oskarżony o przewożenie zabytków bez zezwolenia. Ta sprawa to kompromitacja prokuratury. Dzisiaj poznaliśmy nowe fakty!

70 letni Niemiec w maju 2007 roku przewoził swoje książki i obraz. Fakt, że dosyć dziwną trasą: z Lubeki do Wiednia przez Polskę. Ale jak zapewniał - chciał odwiedzić polskich przyjaciół. Wiózł 450 książek i obraz. Strażnik graniczny w Boboszowie uznał, że powinien mieć specjalne zezwolenie na przewóz zabytków. Wartość rzekomej kontrabandy oceniono na niespełna 20 tysięcy złotych. Pan Dietmar spędził w izbie zatrzymań 48 godzin! Jak twierdzi strażnik chciał od niego tysiąc złotych łapówki. Kiedy ta informacja pojawiła się podczas procesu - sąd wysłał zawiadomienie do prokuratury. A asesor z Prokuratury Rejonowej w Bystrzycy Kłodzkiej po błyskawicznym dochodzeniu już stwierdził, że próby przekupstwa nie było, funkcjonariusz ma bardzo dobra opinię, a sam Niemiec pewnie nie zrozumiał, że chodzi o kaucję (ciekawe od kiedy to strażnik graniczny ustala wysokość poręczenia majątkowego).
Dzisiaj też sąd dostał nową ekspertyzę biegłych na temat wartości przewożonych książek i obrazu - jest to niespełna 6,6 tys. zł. A dodatkowo specjalista uznał, że przedmioty te nie mają żadnej wartości zabytkowej czy artystycznej.

Pan Dietmar już od ponad dwóch lat usiłuje udowodnić, że jest niewinny...

A ja jestem ciekawy wreszcie kiedy prokurator wniesie o uniewinnienie oskarżonego...

Etykiety: , , , ,