26.2.07

Miałem rację. Wrocławianie lubią śnić

Najpierw rodzynek nie na temat. Unikatowe zdjęcia z czasu obrony Festung Breslau z lutego 1945 r. Wiszą sobie na YouTube:


Do Festung Breslau jeszcze wrócę. A teraz do rzeczy.

"Gazeta Wyborcza" przytacza wyniki badań samopoczucia mieszkańców dużych polskich miast. To część akcji "Przystanek Miasto". Pisałem już o niej. Przy okazji "dałem głos" w dyskusji o moim Wrocławiu.

Wyniki badań samopoczucia wrocławian są wręcz szokujące. Znakomita większość wrocławian uważa się za m.in.: gościnnych, przedsiębiorczych, przystojnych. Wrocław w oczach wrocławian jest m.in. żywy, zielony, bogaty i dynamiczny.

Artykuł o wynikach jest czołówką poniedziałkowej "Gazety Wyborczej Wrocław".

Tydzień temu pisałem, że wrocławianie lubią śnić, bo uważają swoje miasto za wyjątkowe, choć w rzeczywistości jest ono dość przeciętne i ma sporo problemów (na czele z unikatowymi w skali kraju korkami). Wyniki badań, na które powołuje się "GW" dowodzą, że chyba miałem rację.

Przewracam stronę tej samej gazety - i znajduję relację o tragicznych pożarach, jakie wybuchły w ostatni weekend we wrocławskim Śródmieściu. Kto zna Wrocław, wie, że centrum miasta ma się tak do Śródmieścia jak Polska A do Polski B.
Śródmieście to dzielnica pełna rozsypujących się, 19-wiecznych kamienic, które należałoby raczej nazwać ruderami, podwórek jak w trzecim świecie, atmosfery dekadencji. Uwielbiam Śródmieście, napisałem kiedyś pean na jego cześć. Ale to, by tak rzec, moje osobiste odczucie sentymentalno-estetyczne. Bo choć lubię tamtędy spacerować, to nie wiem czy chciałbym tam znów zamieszkać. I nie wierzę, że mieszkańcy Śródmieścia, których mijam podczas swoich spacerów uważają się za przystojnych, przedsiębiorczych i dynamicznych. No chyba że są "na cyku".

Zerkam jeszcze raz w badania omówione przez "Gazetę Wyborczą". I znajduję tam taką oto adnotację:
Badanie zrealizowała firma PBS DGA z Sopotu od 3 do 18 lutego 2007 roku w 21 wybranych miastach Polski (wszystkie wojewódzkie + Toruń, Gorzów, Częstochowa, Radom i Płock). W każdym z 21 miast ankieterzy przeprowadzili 300 wywiadów telefonicznych z mieszkańcami w wieku od 25 do 40 lat.
No tak. 300 osób w wieku 25-40 lat. Bardzo obiektywna próbka. Równie dobrze można by zbadać śródmiejskie rudery i udowodnić tezę, że Wrocław to miasto slumsów.

A teraz wracam do Festung Breslau. Beata Maciejewska narzekała ostatnio w "Gazecie Wyborczej Wrocław" na badania firmy PricewaterhouseCoopers, z których wynika, że we Wrocławiu nie ma społeczeństwa obywatelskiego:
Nie ma społeczeństwa obywatelskiego? To pytam: Kto w takim razie bronił miasta przed Wielką Powodzią? Miasta, a nie swojego domu czy swojej ulicy? Społeczeństwo nieobywatelskie? Ludzie budowali barykady na wałach i ulicach. Sypali piasek i nosili worki. Koczowali na Ostrowie Tumskim, żeby ocalić najcenniejszą część swojego Wrocławia. Ci, którzy mieli pontony bądź łódki, zaopatrywali mieszkańców odciętych domów i ulic. Ciemności nad Odrą oświetlały pochodnie ochotniczych posterunków. Cóż, pewnie ci wszyscy wspaniali obrońcy miasta nie zapisali się do organizacji pozarządowej, dlatego w badaniach mamy taki, a nie inny wynik.
Ta argumentacja zdumiewa mnie nie mniej, niż teza o powszechnej szczęśliwości wrocławian.

Odsyłam do wklejonych wyżej scen z obrony Festung Breslau. Oto luty 1945 r. Wrocławskie społeczeństwo obywatelskie w stadium rozkwitu. Bo kto tam broni miasta przed Wielkim Najazdem? Miasta, a nie swojego domu czy swojej ulicy? Społeczeństwo nieobywatelskie?

Czasem, gdy czytam w mediach o Wrocławiu, mam wrażenie, że to literatura piękna.

7 Comments:

At 27 lutego, 2007 10:17, Anonymous Anonimowy said...

Bardzo obiektywny to jest sondaż telefoniczny- najmniej wiarygodny..

 
At 27 lutego, 2007 14:10, Anonymous Anonimowy said...

Oj, panie Łukaszu, popłynął Pan z tą próbką.

Próba 300 osób w wieku 25-40 jak najbardziej jest reprezentatywna dla tej właśnie grupy.

Osoby w wieku 25-40 lat stanowią ok. 1/4 ludności Polski. Jeśli policzy Pan proporcję do całej populacji, okaże się, że próba 300 w przedziale 25-40 odpowiada próbie 1000 dla dorosłej populacji.

Jak na badanie w mieście 600-tysięcznym, i to przy takim zawężeniu wieku respondentów, próba 300-osobowa w zupełności wystarczy.

 
At 27 lutego, 2007 14:34, Blogger Łukasz said...

Obserwatorze,
Może niezbyt precyzyjnie się wyraziłem. Nie chodzi mi o statystyczną prawomocność takiej próbki, a o jej jakość. Zdrowy rozsądek podpowiada, że wśród osób w wieku 25-40 lat w dużym mieście znajdziemy najwięcej ludzi dynamicznych, zadowolonych, uważających się za przystojnych, stosunkowo łatwo znajdujących pracę etc.

 
At 27 lutego, 2007 18:19, Anonymous Anonimowy said...

Hmmm...

Teoretycznie tak. W praktyce niekoniecznie.

Proszę rzucić okiem na porównanie opinii mieszkańców różnych miast. Czytałem je na stronach krajowych GW, w internecie jakieś slajdy są tutaj: http://www.gazetawyborcza.pl/1,78490,3945840.html

Opinie się zasadniczo różnią, choć wszędzie - jak rozumiem - pytano ludzi w wieku 25-40, czyli owych najbardziej dynamicznych, zadowolonych itd.

Owo zadowolenie wydaje się więc raczej cechą unikalną wrocławian, a nie cechą generacyjną.

Oczywiście opinie wyrażone w sondażu są oparte na subiektywnej ocenie - wrocławianie myślą, że są przystojni, choć być może tak naprawdę są brzydcy.

(Z moich obserwacji wynika, że wrocławianki nie kłamią co do urody :))

 
At 27 lutego, 2007 18:23, Anonymous Anonimowy said...

A tak na marginesie: czytałem Pana tekst w dzisiejszej GW na stronach wrocławskich. Gratuluję przejścia ze świata wirtualnego w realny.

Swoją drogą ciekawe, ilu bloggerów zasili media - jak na razie to widać raczej run dziennikarzy do blogosfery.

 
At 27 lutego, 2007 19:55, Blogger Łukasz said...

Obserwatorze,

1. Zgadzam się z Twoją interpretacją wyników badań zamieszczoną w GW. Gdy porównamy wypowiedzi osób z tej samej grupy wiekowej, ale w różnych miastach - to ma to sens. Gdy jednak napiszemy o tych badaniach tylko w odniesieniu do jednego miasta - to, w moim przekonaniu, jest to nieco mniej sensowne ;)

2. Co do mojego zaistnienia na łamach GW. Cóż, moja droga jest dokładnie odwrotna: po kilku latach pracy w prasie, wziąłem się za blogowanie ;) Notabene, zaczynałem właśnie we wrocławskim oddziale "GW".

A trend jest taki, że dziennikarze prasowi zaczynają blogować. Niedawno do grona blogerów dołączyła Beata Maciejewska z "Gazety Wyborczej Wrocław".

Acz sam jestem ciekaw czy będą przypadki blogerów-naturszczyków, którzy przejdą na zawodowstwo w prasie.

 
At 27 lutego, 2007 19:58, Blogger Łukasz said...

Obserwatorze,

Małe post scriptum: proszę wybaczyć, że przez nieuwagę przeszedłem z Panem na "Ty" :)

 

Prześlij komentarz

<< Home