Policyjne kompromitacje we Wrocławiu
Wrocławska policja po raz kolejny skompromitowała się. Ale jej służby prasowe idą w zaparte nie zważając na zdrowy rozsądek i racjonalne argumenty.
Wczoraj wieczorem Polskie Radio Wrocław podało, że z wrocławskiego szpitala uciekło dwóch wychowanków zakładu poprawczego ze Stanowic. Uciekli, choć byli pilnowani przez policjantów. Jak w komedii: wyrwali kratę z okien, złączyli prześcieradła i spuścili się na nich z drugiego piętra.
Myślałem, że dzisiaj rano policjanci zapewnią, iż wyjaśnią, dlaczego sześciu policjantów nie upilnowało siedmiu młodych mężczyzn z poprawczaka. Jednak zaczęło się show. "Policjanci nie pilnowali, a dozorowali; uciekinierzy nie uciekli, a oddalili się; policjanci nie mogli wejść na salę szpitalną" - tlumaczył ku zdumieniu dziennikarzy komisarz Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Zero zrozumienia, że coś może być nie tak. Wreszcie udało mi się na innym pracowniku tegoż biura - Pawle Petrykowskim - wymóc oświadczenie, że zachowanie policyjnych nieudaczników ze szpitala zostanie zbadane.
To kolejna - po manifestacji rasistów na wrocławskim Rynku - kompromitacja wrocławskiej policji. 21 marca policjanci nie poradzili sobie z grupą demonstrantów, którzy - choć maszerowali wokół Rynku legalnie - złamali prawo wznosząc rasistowskie hasła. Wtedy policja tłumaczyła, że nic nie mogła zrobić, ale rejestrowała uczestników wiecu. Do tej pory na podstawie owych rejestracji udało się postawić zarzuty zaledwie dwóm organizatorom manifestacji. Pracy nie zakończyła też specjalna komisja, która badała czy to normalne, że rasiści demonstrują sobie w centrum "Miasta Spotkań" (tak mówią o Wrocławiu jego władze), a policjanci na to nie reagują. Choć - przepraszam - zatrzymano wtedy dwie osoby. Antyrasistów. W tym jednego poruszającego się o kulach. Mieli rzekomo dopuścić się "czynnej napaści na funkcjonariuszy".
Dziwię się, że komendant miejski policji we Wrocławiu nadkomisarz Marek Szmigiel jeszcze pełni swoją funkcję. No ale może warto przypomnieć, że gdy szefował policji w Dzierżoniowie, dwie kobiety - mulatki - napadnięte przez skinów, po wezwaniu policji na pomoc, same zostały zatrzymane i trafiły do aresztu. Oczywiście skinom nic się nie stało. Ciekawe, ciekawe...
Co o tym sądzicie?
2 Comments:
Pino.
Nie będę udawał, że znam się choć w połowie na tym tak jak ty. Ale mnie zawsze ciekawi jak to jest. Są wpadki, a panowie komendanci przetrwają i Koguta, i inne numery. A potem pokazują badania, że wrocławianie czują się bezpieczni i wychodzi na to, że są świetni.
Pytam ciebie, jako eksperta. O co w tym chodzi?
Bartek k.
Zastanawiające, że wykazują to badania zlecane przez KWP we Wrocławiu. ostatnie badania zlecone przez KGP o których pisała dwa dni temu Gazeta Wyborcza Wrocław pokazują zupełnie inne wyniki http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4049766.html
Inna sprawa, że nasza policja jest skuteczna w zwalczaniu drobnych przestępstw. Ich wydział promocji (bo trudno to nazwać biurem prasowym)zasypuje nas masą niekomu niepotrzebnych doniesiń typu - policjant po pracy złapał złodzieja torebki, policjant z drogówki nie wziął łapówki itd itp. A doniesienia o naprawdę poważnych sprawach zdarzają się bardzo rzadko ...
Prześlij komentarz
<< Home