Profesor Miodek współpracował z policją polityczną PRL ?
Znany wrocławski językoznawca profesor Jan Miodek przyznał w rozmowie z Polskim Radiem Wrocław, że przed wyjazdem na zagraniczne stypendium był wzywany przez milicję, a po powrocie złożył sprawozdanie z dwuletniego pobytu i podpisał je. Dzisiaj rano dziennikarz Grzegorz Braun w Polskim Radiu Wrocław ujawnił, że nazwisko profesora Miodka jest wśród tajnych wspólpracowników policji politycznej w Polsce Ludowej.
Profesor Jan Miodek powiedział Polskiemu Radiu Wrocław, że spodziewał się takiego ataku, bo jest przeciwnikiem lustracji. Zapewnił, że ma czyste sumienie "Zaczyna się moje piekło" - dodał profresor Miodek.
10 Comments:
"Profesor Jan Miodek powiedział Polskiemu Radiu Wrocław, że spodziewał się takiego ataku, bo jest przeciwnikiem lustracji. Zapewnił, że ma czyste sumienie "Zaczyna się moje piekło" - dodał profresor Miodek"
panie profesorze Miodek. Wiem że na słów mięciu - gięciu i tak mnie pan zagniesz, ale sorry, albo pan współpracował, albo nie. Jeśliś Pan współpracował, a jesteś Pan przeciw lustracji, to chyba mówi samo za siebie. Tylko nie odwracaj Pan kota ogonem. Bo nawet ja, nie skończywszy zawodówki, jakiś smrodek mimo wszystko czułbym. Oczywista pełen szacunek dla wiedzy, naprawdę lubię Pana programy.
Więc czuję lekkie pomieszanie... jako były student profesora Miodka, studiujący przed laty na filologii polskiej we Wrocławiu razem z Grzegorzem Braunem, którego niezmiernie szanuję i lubię, ceniąc przy tym jego spokojny, zawodowy, dziennikarski styl i wyczucie (szacunek wielki za film: "Plusy dodatnie, plusy ujemne").
To chyba większe piekło dla zwykłych ludzi, niż dla Profesora Miodka... tych, którzy jak ja pamiętają np. wyrzucanego z polonistyki w 1985 roku po tzw. "nowelizacji" prof. Czesława Hernasa...
Byłbym nawet skłonny prof. Miodkowi wybaczyć wszystko ale to boli bardziej niż widok szczytnego hasła z rażącym błędem ortograficznym...
Miejmy nadzieję i stosujmy zasadę domniemania niewinności, nawet jeśli państwo tego już nie robi.
My obywatele możemy jeszcze sobie na taki romantyczny luksus pozwolić...
Dopóki nie zobaczę żelaznych dowodów, kwitów, podpisów i zeznań ludzi, których wykończono donosami, którym złamano kariery - to nie uwierzę!
Hrabia Dzieduszycki donosił? Tak - i sam to przyznał i dowody były.
Życzę Miodkowi, by z tego piekła mógł wyjść z podniesionym czołem, jeśli jest niewinny, w co mogę sobie luksusowo wierzyć!
jotesz
(nie chce mi się logować jak w IPN - blogspot - zdurniał...)
Jotesz, czyś Ty, za przeproszeniem, bo Cię lubię, OCIPIAŁ? Dzieduszycki nie "przyznał się sam", tylko w momencie, gdy Grzegorz Braun (TEN SAM!) zgłosił się do niego już z zebranym materiałem dowodzącym haniebnej współpracy, sam zrozumiał, że nie ma szans się wyprzeć i potwierdził.
Miodek TW? Dlaczego mnie to nie dziwi?
Ciekawe kto jeszcze z tej wrocławskiej śmietanki intelektualnej zlizującej sobie nawzajem z dzióbków, kto jeszcze z tego kółeczka wzajemnej adoracji z kręgu miesięcznika "Odra", który jeszcze "szanowanych profesorów"...
Ferdy Durke - nie ocipiałem, tylko do końca wierzę w niewinność innych, do momentu, gdy mi pokażą miażdżące dowody winy. Dlatego nie podoba mi się lustracja, która ma w sobie tylko WYBRANĄ część OSĄDZANIA. Miodek jest dla mnie KIMŚ, więc żeby zrobić z niego, w moich oczach, małego człowieczka, trzeba mi NAPRAWDĘ porażających dowodów...
Zazdroszczę wam wszystkim, że wystarcza wam każdy świstek, każda pogłoska, każde oplucie. Ja jestem niewierny jotesz i muszę wetknąć łapę w ranę, która sprawił Miodek, by uwierzyć. Sorry.
jotesz, ciągle anonimowy
(a googla za to co zrobił z blogspotem powinien wziąć w obroty tandem: Ziobro, Macierewicz, Wasserman i Kaczmarek!)
Jotesz, jakie "osądzanie" ma w sobie lustracja? Lustracja to napisanie TAK albo NIE. Koniec. Kropka. Ludzie porządni to potrafią. Załgane autorytety, które dawniej okazały się szmatławcami, tchórzami i podlcami - nie.
Nie, no zachowajmy rozsądek Miodek przyznał się, że zdał sprawozdanie po powrocie z zagranicznego stypendium i podpisał je. Nie oznacza to, że był TW, agentem czy pisał donosy. Nie ma żadnych dowodów, że kogoś skrzywdził i nie ma co tak twierdzić ....
Poczekajmy dalej spokojnie.
Ps. Co do "szkodzenia"- każdy tak mówi..bo jest to trudne do zweryfikowania.
Jeśli jakiś człowiek jest całkowicie POZA PODEJRZENIEM to z jakiej przyczyny i w jakim celu materiały na jego temat wylądowały w "zbiorze zastrzeżonym" IPN?
Rozsądek podpowiada np taką oto możliwość:
a) każdy człowiek, który jest znany i medialny z definicji jest/może być UŻYTECZNY lub NIEBEZPIECZNY dla aktualnej władzy. Nie ma obojętnych wśród "ludzi na świeczniku".
b) jeśli oficjalnie człowiek taki jest CZYSTY i we własnym sumieniu także jest CZYSTY to nic mu nie grozi, chyba że władza zechciałaby coś na jego temat spreparować. Np. spreparować "medialnie" mówiąc w stylu Kaczyńskich: "coś jest na rzeczy"...
c) jeśli natomiast we własnym sumieniu ma choćby drobne wątpliwości i obawia się PIEKŁA w mediach to dysponenci "zbiorów zastrzeżonych" mogą go chcieć POZYSKAĆ dla poparcia swoich działań politycznych albo przynajmniej ZNEUTRALIZOWAĆ aby nie popierał aktywnie opozycji
d) problem w tym że "drobne wątpliwości" po latach komuny może mieć bardzo wielu ludzi i zaledwie tylko nieliczni niezłomni, którym zresztą też wyprodukowano (i nadal można wyprodukować) dowolne grzechy i grzeszki
Na marginesie całej "afery" wokół Miodka wypada więc podziękować panu Grzegorzowi Braunowi że świadomie lub też nieświadomie UNAOCZNIŁ nam istnienie mechanizmu szantażu politycznego w IV RP (a także poprzedniej RP i następnej RP).
===================================
Bardzo Grzegorza cenię podobnie jak cenię profesora Miodka. Lustracja obecna jest mi śmierdząco niemiła podobnie jak brak lustracji przed kilkunastu laty.
====================================
Patrzę jednocześnie z obrzydzeniem na "medialne" zabiegi G.Wyb. które robią ze spokojnego człowieka jakim jest Braun "żądnego krwi narwańca" (ach jakie piękne kadrowanie fotografii G.Brauna - standardowy numer, który obserwuję w GW od początków jej istnienia, kiedy zabiera się za dyżurne "opluskwianie" kogoś)
Znamy tego "zadymiarza", oj znamy! Pamiętam, jak Pan Dziekan Nieckula denerwował się, gdy nasz Sowińswki w okopach Woli zbojkotował egzamin z socjologii. Pan Dziekan omal nie dostał "szewskiej pasji". Inną razą w ramach protestu zpaprał szprejem fasadę budynku.
Coś okropnego
Zorro
Prześlij komentarz
<< Home