5.5.07

Kataryna wygłasza ideologię anonimowości w Sieci. A ja myślę sobie o Katarynie :)

Kataryna postanowiła zabrać głos w sprawie awantury o Salon24. W swoim blogu tłumaczy, dlaczego odeszła z tego serwisu. Jej długi wpis jest tak naprawdę pochwałą internetowej anonimowości. Wybieram najciekawszy fragment:
Internet to internet, tu są inne prawa, liczy się wyłącznie treść, tak było i tak chciałabym, żeby pozostało a ataki na anonimowość uważam za ataki na to co w internecie najcenniejsze. Na to, że myśl i słowo jest tu uwolniona od zbędnego bagażu, jest warta tyle ile sama waży. I na myśli tu się toczy walka.
Na pierwszy rzut oka - racja. Niech rywalizują myśli, a nie biografie czy nazwiska. Brzmi wzniośle. Ambitnie.

Ale ja tego nie kupuję. Bo ta ideologia ma sens tylko wtedy, gdy wszyscy uczestnicy dyskusji są anonimowi. Także ci, którzy na co dzień zarabiają jako publicyści czy - powiedzmy - wykładowcy wyższych uczelni. Jeśli zaś część uczestników dyskusji występuje pod nazwiskiem, a druga część całkowicie anonimowo - to niech ci ostatni łaskawie zrzekną się prawa do atakowania kogokolwiek po nazwisku.

I nie ma znaczenia, kto ma jakie nazwisko i czy jest zawodowcem, czy nie. Po prostu starajmy się odpowiadać za swoje słowa "do samego końca".

Oczywiście, Kataryna to już blogerska instytucja. Dla niej jednej być może gotów byłbym uczynić wyjątek :) Niemniej, nie będę ukrywał, że korci mnie, by poznać jej tożsamość. I wcale nie dziwię się, iż cytowany już swego czasu przeze mnie tekst "Przekroju" o polskich blogach politycznych zaczynał się od takich oto dywagacji:
Sieć trzęsie się od plotek na temat tożsamości Kataryny. „Za nią muszą stać służby specjalne”. „To pracownik średniego szczebla działu nowych produktów Agory (wydawcy »Gazety Wyborczej«)”. „To dziennikarz »Gazety Polskiej«”. Niektórzy twierdzą nawet, że za Kataryną musi kryć się jakieś znane dziennikarskie nazwisko – wymieniają Rafała Ziemkiewicza, Mikołaja Lizuta, a także Katarzynę Kolendę-Zaleską.
Sam zastanawiam się czy Kataryna:
  • Jest kobietą czy mężczyzną;
  • Jest pojedynczą osobą czy grupą osób;
  • Pracuje w mediach, a może para się polityką;
  • Jest wytworem służb specjalnych.
Czy jej nick świadomie nawiązuje do książki "Pieprzony los kataryniarza" autorstwa Rafała Ziemkiewicza?

Kiedy zaczęła się kariera Kataryny? Ona sama wspomina swoje internetowe początki tak:
Przed wybuchem afery Rywina byłam typowym przedstawicielem "ludzi rozumnych". Nie interesowałam się specjalnie polityką więc wystarczało mi to co o niej wiedziałam z codziennej lektury Gazety Wyborczej. (...)

Afera Rywina była ważna bo wprowadziła politykę do internetu (tak mi się przynajmniej wydaje, choć pewności nie mam bo wcześniej nie zaglądałam), to ona zapoczątkowała tworzenie się w internecie czegoś w rodzaju drugiego obiegu, uzupełniającego mainstreamowe media.
Faktycznie, gdy do wyszukiwarki forum "Gazety Wyborczej" wpiszemy hasło "kataryna.kataryna" (to forumowy nick Kataryny) i poszukamy najstarszych wpisów sygnowanych w ten sposób, trafimy do dyskusji z marca 2003 r. o aferze Rywina. (Z kontekstu tego konkretnego wątku wynika jednak, że nie jest on pierwszym, w którym wzięła udział Kataryna). Z kolei blog Kataryny ruszył - o ile dobrze widzę - pod koniec września 2004 r.

Jestem ciekaw Waszych opinii. Co sądzicie o Katarynie? Samą zainteresowaną proszę o wyrozumiałość ;)

47 Comments:

At 05 maja, 2007 01:46, Blogger Venissa said...

Wybacz Łukaszu, ale w ogóle nie rozumiem tej argumentacji i BASTA! Forma anonimowości jest najlepszą formą, zwłaszcza dla dziennikarzy (nie czarujmy się) poznania AUTENTYCZNYCH myśli i nastrojów panujących wśród Polaków.To,że krzyknęłam: "Geremek zachowuje się jak zdrajca narodu polskiego"nie jest sobie jakimś tam zwykłym, bluzgiem, tylko cytatem z wypowiedzi wielu Polaków. Może nikt z dziennikarzy by o tym nie wiedział, jaką wściekłość wywołuje Geremek u ponad 50% obywateli polskich - PATRIOTÓW, mających silne poczucie tożsamości z własną rodziną, jaka jest Polska. A Geremek najwyraźniej ma duże problemy z własną tożsamością i cechuje go silna ZALEŻNOŚĆ psychologiczna od obcych 'mocarstw' - wrogów własnej 'rodziny' - Polski.

To po pierwsze.

Po drugie

"Ale ja tego nie kupuję. Bo ta ideologia ma sens tylko wtedy, gdy wszyscy uczestnicy dyskusji są anonimowi. Także ci, którzy na co dzień zarabiają jako publicyści czy - powiedzmy - wykładowcy wyższych uczelni. Jeśli zaś część uczestników dyskusji występuje pod nazwiskiem, a druga część całkowicie anonimowo - to niech ci ostatni łaskawie zrzekną się prawa do atakowania kogokolwiek po nazwisku."

A niby dlaczego chcesz pozbawić prawa szarych Polaków do wypowiadania własnych sądów, myśli, uczuć nt. tego co próbują wmawiać im tzw. autoramenty. Bo co? Rozpłaczą się, gdy okaże się,że nikt ich nie lubi? Że nie są tacy piękni? Że ludzie dostrzegają w nich i bestie? Może lepiej, jeśli poznają swoje prawdziwe self, a nie fasadowe self? Po co żyć w zafałszowanej samoświadomości?

Wiesz co ja myślę o takiej argumentacji? To próba szantażu/manipulacji i ZAMKNIĘCIA ust osobom, które wypowiadają niewygodne poglądy. A Kataryna NIE CZADZI, jest AUTENTYCZNA. Tego zapewne nie byłoby, gdyby podawała swoje imię i nazwisko, bo zaraz oponenci, zgłaszaliby się do najlepszych adwokatów, wyspecjalizowanych w odwracaniu kota ogona (a wielu jest takich, nawet swego czasu prof. Maruszewski pisał o tym w CHARAKTERACH) i próbowaliby ją zastraszyć, a może i wsadzić do więzienia, wymyślając 1000 rożnych powodów. Jak okazuje się,odwracanie kota ogonem nie jest takie trudne, zwłaszcza dla Geremka, Kwaśniewskiego, pana prof. Sadurskiego... To co dopiero mówić o nieznoszących Kataryny oponentów?

"I nie ma znaczenia, kto ma jakie nazwisko i czy jest zawodowcem, czy nie. Po prostu starajmy się odpowiadać za swoje słowa "do samego końca".

A co, Kataryna nie odpowiada za swoje słowa? Jak mało kto może poszczycić się zdolnościami w zakresie komunikacji. Wiem co mówię, bo oceniam to z psychologicznego punktu widzenia, a nie wyłącznie subiektywnego. Takich zdolności komunikatywnych Kataryny mógłby pozazdrościć niejeden dziennikarz, czy profesorek. Ojjjj, tak, tak. Ja jestem wyjątkowo na takie zjawiska wyczulona i wiesz dlaczego...

A jeśli chodzi o wyobrażenia i domysły, kim i czym się zajmuje Kataryna, to mamy tu do czynienia ze wspaniałym "TESTEM PROJEKCYJNYM". Te wszystkie domysły rożnych ciekawskich czytelników pokazują jak na dłoni, co siedzi w ludzkich głowach. Ot taki bazar, kłębowisko- śmieciowisko mało wartościowych myśli. Jak widać, sporo wśród nich także paranoików ;)Niestety...

 
At 05 maja, 2007 02:00, Blogger Łukasz said...

Venissa,

1. Nie sądzę, by ujawnienie mojego nazwiska w jakikolwiek sposób przeszkadzało mi w ujawnieniu moich "autentycznych myśli". Oczywiście, rozmawiamy o "myślach politycznych".

2. Nie rozumiem podziału "dziennikarze" (względnie "autoramenty") vs. "zwykli Polacy". Bo skąd się biorą dziennikarze/autoramenty? Z kosmosu?

3. Przywołanie adwokata bywa koniecznością, gdy ktoś kogoś obraża. Poza tym internetowa anonimowość chyba już nie chroni przed ewentualnymi kontaktami z wymiarem sprawiedliwości...?

4. Tak, jestem paranoikiem - projektuję na Katarynę moje rozliczne fantazje dotyczące rzeczywistości społeczno-politycznej :) Czasem widzę w niej "autentyczny głos ludu", innym razem "głos służb tajnych i supertajnych". Raz kobietę, raz mężczyznę... Po prostu same paranoje.

A w ogóle to wielkie dzięki za długi, obszerny i wnikliwy komentarz :)

 
At 05 maja, 2007 02:25, Anonymous Anonimowy said...

"Ale ja tego nie kupuję. Bo ta ideologia ma sens tylko wtedy, gdy wszyscy uczestnicy dyskusji są anonimowi. Także ci, którzy na co dzień zarabiają jako publicyści czy - powiedzmy - wykładowcy wyższych uczelni. Jeśli zaś część uczestników dyskusji występuje pod nazwiskiem, a druga część całkowicie anonimowo - to niech ci ostatni łaskawie zrzekną się prawa do atakowania kogokolwiek po nazwisku."

Mam inną propozyję. Może niech ci nieanonimowi zrzekną się występowania pod nazwiskiem. Nie będą wtedy narażeni na ataki po nazwisku. Jak to się Panu podoba?

 
At 05 maja, 2007 07:34, Anonymous Anonimowy said...

ataki po nazwisku...

rozwiązanie:

1. w sieci nikt nie jest anonimowy
2. z zarzutami udajemy się do sądu

pozdrawiam

 
At 05 maja, 2007 07:38, Blogger pretm said...

"a druga część całkowicie anonimowo - to niech ci ostatni łaskawie zrzekną się prawa do atakowania kogokolwiek po nazwisku."

Napiszę nie o Katarynie, ale odniosę się do powyższego fragmentu.

Tego rodzaju odezwy do anonimowych bloggerów są słuszne jeżeli chodzi o atakowanie osób publicznych na zasadzie np. rzucania bezpodstawnych oskarżeń.
Mam jednak wrażenie, że pod słowo "atakowanie" próbuję się podczepić jakąkolwiek krytykę osób publicznych.

Tylko w moim przekonaniu jeżeli ktoś publikuje krytykę podpartą argumentami merytorycznymi to nie ma żadnego znaczenia, czy publikuje ją pod nazwiskiem, czy tylko pod pseudonimem. Tekst i argumenty albo się bronią, albo nie. I wtedy zostanie oceniony przez czytających, którzy np. nie wrócą już więcej na jego blog.

Podejście w którym odrzucamy teksty krytyczne wobec osób publicznych tylko dlatego, że są pisane przez anonimowych autorów wyrządzi krzywdę na poziomie małych lokalnych blogów gdzie w małych miastach, ktoś odważył się krytykować lokalne władze. (Z oczywistych względów jest to robione w internecie a nie w lokalnych gazetkach, których wydawca "dobrze żyje" z władzą).

Przypomniało mi to o deklaracji "dlaczego jesteśmy anonimowi" na blogu Greenwich Watch. Fragment poniżej:

On the matter of our anonymity, we're afraid that it is as much for our protection as it is for the protection of our sources, and more importantly this site's ability to act without hinderance from the local Council.

The Council would love to shut us down. If we start publishing our names then we will find ourselves subject of displinary hearings, potentially being "managed out", facing spurious ASBOs, or whatever other pernicious methods can be thought of for honestly and openly scrutinising the Council.

You're not going to get our names. If this means you wish to ignore the site then so be it, that's your choice.


Link

 
At 05 maja, 2007 09:05, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz, doskonale rozumiem cię, gdy deklarujesz, że "myślisz o Katarynie". To się zdarza :-) Ale na poważnie.

Podstawowe pytanie, które rodzi się po tych kilku dniach dyskusji w 5 Władzy, to pytanie o cel. Nie jestem bardzo doświadczonym analitykiem zajmującym się blogosferą, ale warto jest zastanowić się do czego służą blogi. Innymi słowy, kto za tym stoi :-)?

Różni bloggerzy traktują swoje blogi w różny sposób. Są lanserzy osoby własnej, lanserzy idei, są "wypuszczacze sygnałów rozmaitych" via blogi. Porównajcie proszę czasowo odejście Marka Jurka z PiS i treści wpisów Pawła Milcarka w Salonie 24 i zrozumiecie, o co mi chodzi. Czy to tylko przypadek? Blogi to nie tylko romantyczne debatowanie. Mogą być także twardym narzędziem komunikacji osób, "które wiedzą o co chodzi" z "osobami, które wiedzą o co chodzi".

Broń Boże, nic nie sugeruję w kontekście blogowania Kataryny. Cały atak na nią bierze się stąd, że nasza szanowna bloggerka "uderza" precyzyjnie, boleśnie dla niektórych, ale zawsze prawdziwie. Stała się także ikoną komunikacji społecznej: zbitka "Brzytwa kontra Sitwa" zostało wymyślone przez nią i jest już wykorzystywane jak Sieć długa i szeroka.

Po drugie research, który robi Kataryna przygotowując posty jest po prostu niesamowity. To nie tylko komentowanie wydarzeń bierzących, ale ciężka praca w archiwach wszelkiej maści.

Po trzecie, typ analizy. Pamiętam post dotyczący podsłuchów Kwaśniewskiego i Millera zbudowany na kanwie dyskusji w TVN24 Kalisza i Wassermanna. Paluszki lizać! Potem podobne wnioski poszły w tradycyjnych mediach w realu.

Anonimowość w pewnych przypadkach jest warunkiem koniecznym dla skutecznego przekazu. Wyobrażam sobie, że poszukiwania imienia i nazwiska twórcy Bufetowa Watch trwają nieustannie :-). Podobnie jest z Kataryną, po jej niektórych postach jestem pewien głębokiego zainteresowania "określonych kół" tym, skąd ona ma dane informacje, jak do niej one doszły, w jaki sposób wyciągnęła takie a nie inne wnioski. Wyobrażam sobie, że tak to może być albo jestem po prostu zwichnięty :-)

 
At 05 maja, 2007 09:28, Anonymous Anonimowy said...

pretm: "Tylko w moim przekonaniu jeżeli ktoś publikuje krytykę podpartą argumentami merytorycznymi to nie ma żadnego znaczenia, czy publikuje ją pod nazwiskiem, czy tylko pod pseudonimem. Tekst i argumenty albo się bronią, albo nie."

Pełna zgoda. Podobny temat (jest i o katarynie ;), podobne wnioski w ciut wcześniejszej dyskusji u mnie na blogu.

 
At 05 maja, 2007 11:34, Anonymous Anonimowy said...

To moja odpowiedź

http://azraelk.wordpress.com/2007/05/05/moj-prywatny-coming-out/

 
At 05 maja, 2007 12:19, Blogger Łukasz said...

Anonimowy z 2.25,
A dlaczego miałbym zrzekać się pisania pod nazwiskiem?

Kuki,
No więc właśnie. To dobre memento dla nazbyt zapalczywych "anonimów" ;)

 
At 05 maja, 2007 12:20, Blogger Łukasz said...

pretm,
Masz rację. W żadnym wypadku nie chciałbym odmawiać nikomu prawa do formułowania krytycznych sądów na temat uczestników życia publicznego. Krytyka wygłaszana pod pseudonimem też jest ważna - zresztą nawet prawo prasowe oficjalnie dopuszcza pisanie pod pseudonimem.

Ale co innego krytyka, a co innego chowanie się za pseudonimem po to, by rzucać kalumnie i obelgi.

Ja nie namawiam do odebrania prawa do pisania pod pseudonimem. Opowiadam się tylko za pewnym - by tak rzec - cyzelowaniem internetowej obyczajowości. Jeśli jesteś anonimowy i piszesz mądrze - będę Cię szanował, nawet jeśli nie będę się z Tobą zgadzał. Ale jeśli Twoja anonimowość będzie służyła Ci do obrażania innych, no to wybacz, ale nie będzie mi się chciało z Tobą gadać.

Przykład Greenwich Watch jest b.fajny. Ale to ma sens chyba tylko w niewielkich społecznościach. Przestaje mieć uzasadnienie w przypadku np. dużego forum o polityce krajowej, na którym anonimowi internauci bluzgają sobie ile wlezie wszystkich znanych polityków (i siebie nawzajem).

 
At 05 maja, 2007 12:25, Blogger Łukasz said...

Tomku,
Po co są blogi? Dla hecy ;)

Co do Kataryny - to ma ona już unikatową pozycję w polskiej blogosferze. Jest osobą(blogiem)-instytucją. Sam dostrzegasz powody, dla których tożsamość Kataryny budzi takie emocje :) Natomiast posłużyła mi ona tak naprawdę tylko za pretekst do dyskusji o anonimowości w blogosferze.

I dobrze widzisz, że im więcej anonimowości w necie, tym większe prawdopodobieństwo, że internetowy rząd dusz zaczną sprawować siły Mroku. W mętnej atmosferze najlepiej czują się mętne typy.

 
At 05 maja, 2007 13:01, Blogger pretm said...

Ale jeśli Twoja anonimowość będzie służyła Ci do obrażania innych, no to wybacz, ale nie będzie mi się chciało z Tobą gadać.

Dokładnie tak. Zgadzam się jak najbardziej.

Ale to ma sens chyba tylko w niewielkich społecznościach.

Moja obawa polega na tym, że cała awantura z anonimowością/kataryną i reakcja mediów (Kalukin w dzisiejszej Wyborczej) zniechęci ludzi do blogowania. (W szczególności na poziomie lokalnym gdzie ktoś chciałby pisać o władzy samorządowej a teraz dojdzie do wniosku "A po co mi taki cyrk").

PS W Piątej władzy było już o blogach i wyborach francuskich. Polecam temat wyborów lokalnych w UK, gdzie "live blogging" z wielu miejsc w UK plus 18 Doughty Street (internetowa TV bliższa Konserwatystom) szybciej zbierała informacje o aktualnych wynikach niż BBC.

 
At 05 maja, 2007 13:37, Anonymous Anonimowy said...

Cóż powiedzieć, z tej strony ataku się nie spodziewałam :(((

kataryna

 
At 05 maja, 2007 13:41, Anonymous Anonimowy said...

A nie wystarczy tylko lub az to, o czym Kataryna pisze?
Powariwaliscie czy co?

 
At 05 maja, 2007 13:43, Blogger Venissa said...

Łukasz, nie nadużywaj słów. Kto odwraca kota ogonem, ma skłonności do manipulowania, ma przerośnięte EGO, to każdą krytyczną wypowiedź nazwie obelgą...

Czym jest słowo "zdrajca"? Obelgą? tak podają słowniki języka polskiego? Kto i jakimi emocjami reaguje na słowa krytyki,zależy również od jego struktury osobowości. Jednostka z przerośniętym EGO, będzie każde, nawet neutralne znaczeniowo słowo odbierać jako obelgę. Taka jest prawda.

c.d.n

 
At 05 maja, 2007 13:57, Blogger Venissa said...

@Kataryno

Obawiam się,że możesz ten zastany "stan organizacji poznawczej" i tu,w tym miejscu, zawdzięczać m.in. niejakiej p. Marcie Wawrzyn...Śledzę uważnie jej wypowiedzi, więc wiem co mówię. Korporacja zawodowa...

 
At 05 maja, 2007 14:28, Anonymous Anonimowy said...

Żartem powiem, że zarysowują się nam dwie osie sporu: Pardon.pl versus Salon24.pl oraz platormy bloggerskie prowadzone przez kompleks wojskowo - przemysłowy versus wolny Internet.

Ale poważnie, problem anonimowości na przede wszystkim ten wymiar, który starałem się nieprecyzyjnie może wyłożyć we wcześniejszym wpisie. Mam wrażenie, że podstawowym pytaniem jest cel prowadzenia bloga. Co do Łukasza: już wiemy, chodzi o hecę, ja napisałem to w poprzedniej dyskusji, chcę, żeby mnie kupił Murdoch :-), ale inni...

To NIE jest przypadek Kataryny, ale wyobrażam sobie, że jeżeli można kogoś "zabić gazetą" to można też i blogiem. Wtedy więc mamy przypadek, że kogoś kto ma imię i nazwisko skazuje na śmierć publiczną ktoś, kto ukrywa się pod nickiem. Tu leży problem. Debatujemy o romantycznej roli internetu, ale siły Mroku są i to wcale nie w bajkach.

 
At 05 maja, 2007 14:38, Blogger Łukasz said...

pretm,
Nie martwiłbym się o kondycję blogowania - ludzi i tak to kręci, więc będą to robić. Taka czy inna dyskusja o blogosferze, tudzież złośliwości Rafała Kalukina nic tu nie zmienią.

Wielkie dzięki za "brytyjską" podpowiedź!

 
At 05 maja, 2007 14:47, Blogger Łukasz said...

Kataryna,
Nie traktuj tego jako ataku. Nothing personal. Moje fantazje na Twój temat są dość oczywistym efektem Twojej: a) anonimowości; b) popularności; c) (last but not least) wysokiego poziomu Twoich komentarzy. Po prostu budzisz emocje - i tyle.

Nie odmawiam Ci też prawa do pisania. Wskazuję tylko, że wraz z porzuceniem anonimowości rośnie wiarygodność.

Ale uszanuję każdy Twój wybór. Jesteś unikatowa.

 
At 05 maja, 2007 14:48, Blogger Łukasz said...

Venissa,
Czy ja mam przerośnięte EGO? ;)

 
At 05 maja, 2007 14:55, Anonymous Anonimowy said...

Drogi Łukaszu, czy ktoś tu się czasem nie podkochuje w Katarynie ;)

 
At 05 maja, 2007 15:04, Blogger Łukasz said...

Tomku,
No i zgadzamy się niemal w 100 proc. "Niemal", bo nie ma żadnego sporu na linii Pardon-Salon24, poza ewentualnym sporem wynikającym z konkurencji rynkowej. A to nie to samo, co merytoryczny spór o kształt blogosfery.

Moim zdaniem, prawdziwy spór toczy się teraz w obrębie - że tak powiem - paradygmatu Web 2.0. Z jednej strony barykady są "starzy romantycy", przyzwyczajeni do dawnych forów internetowych, na których toczyli płomienne (ale "rycerskie") dyskusje pod różnymi wymyślnymi nickami. Z drugiej strony barykady jest nowa fala blogerów, często zawodowców, przyzwyczajonych do standardów z "normalnej" debaty publicznej. Do tej drugiej grupy sam się zaliczam. I w tym sensie rację ma "romantyczna" Venissa, gdy wytyka mi i Marcie Wawrzyn mental "korporacji zawodowej".

Cały ten spór nazwałbym więc sporem "romantyków" z "zawodowcami".

"Romantycy" nie chcą pogodzić się z faktem, że czasy pionierskiego internetu minęły bezpowrotnie. I że Sieć jest "podmywana" od spodu przez zwykłe bydło, zaś "od góry" trwają próby ujarzmienia jej przez różnych zawodowców, polityków czy korporacje.
Z kolei "zawodowcy" może czasem za bardzo chcą narzucić "romantykom" swoje standardy.

Nie wiem jak wyjść z tego sporu. Ale domyślam się - tak jak i Ty - że odkąd internet jest potężny, przyciąga uwagę różnych mrocznych sił. By się im nie dać, warto pracować nad standardami komunikacji w necie. Stąd moje dywagacje na temat anonimowości.

 
At 05 maja, 2007 15:14, Anonymous Anonimowy said...

Buahaha, korporacja jestem:) To dopiero... No cóż, przyglądajcie mi się do woli, może nie tylko Venissa to polubi:)

A ja lubię jak mi się ludzie przyglądają. Tak już mam, ekshibicjonizm, co poradzę:)

No i oczywiście zapraszam do siedziby głównej korporacji, zwanej uroczo "pazurkiem":)

http://pazurkiem.wordpress.com/

 
At 05 maja, 2007 15:22, Anonymous Anonimowy said...

A tam Venisso, Marta Wawrzyn sie nie przejmuj i nie przypisuj jej jakiś przewrotnych lub glębszych intencji, na salonie zajmuje się głównie lizaniem tyłeczka państwu Janke i autolansem, czego przykładem jest przytoczony przez ciebie wpis. Co prawda juz pare razy tu wbiła szpile katarynie w plecy, ale to raczej babska zazdrosc a nie jakas tam ziolkowatość :)

 
At 05 maja, 2007 15:45, Anonymous Anonimowy said...

... Powoli zaczynam obawiać się zaglądania do lodówki.

Ja rozumiem, że temat wdzięczny i przy powoli rozpoczynającym się sezonie ogórkowym może być całkiem znośny, ale to już drobna przesada.
Czy aby jednak nie za dużo ciągle o tym samym? Czy naprawdę w imię promocji Pardonu kolejne wpisy odnośnie tego tematu muszą być popełniane? Może brak mi zaangażowania, ale ta cała awantura i trzaskanie drzwiami wyglądają niczym słaba kampania reklamowa, która poprzez skandalicho ma zwrócić uwagę na produkt.

Wiem, że tak nie jest, co nie zmienia faktu, że uczucie pewnej żanady mnie nie potrafi opuścić.

 
At 05 maja, 2007 16:00, Anonymous Anonimowy said...

Jakby ktoś chciał się przełączyć z dyskusji na temat Kataryny i podyskutować na temat Sławomira Sierakowskiego, zapraszam na Dolnyslask24.info. Tekst "Młot na lewicę". Niestety, trzeba się zalogować :-)

 
At 05 maja, 2007 16:33, Anonymous Anonimowy said...

Buahaha2;) Jednak autolans mi całkiem nieźle wychodzi, skoro już się staję główną bohaterką:) To dopiero...

Co do tego "lizania tyłeczka państwu Janke" - zaprzeczam. Tylko panu Janke, pani Janke nie. Co nie uszłoby uwagi bardziej uważnych czytelników moich wpisów:)

W wolnych chwilach zajmuję się jeszcze lizaniem tyłeczka Łukasza z 5. władzy:) Dowody na pewno też znajdziecie gdzieś poniżej. Ale nieco mniej, bo jemu to ja wolę jednak na priv`ie. W redakcji Pardonu najbardziej.

Btw. podobno mam romans:) Też w Salonie. Ale to już sami sobie znajdźcie, skoro tacy z Was tropiciele śladów:) Zresztą na sprawę romansu też da się spojrzeć w szerszym kontekście. Ale to tylko taka malutka sugestia:) Trzeba by się przekopać przez moje dokonania bodaj z lutego albo marca. Sorki, tyle ich mam, że już się aż sama gubię...

No to jazzzda, do klawiatur!!! Ja bardzo lubię dowiadywać się nowych rzeczy o sobie:)

pozdr,
mw

 
At 05 maja, 2007 17:00, Blogger Venissa said...

WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI!

czyli

LEKCJA NR 1

Oto przykładna/wzorcowa dla anonimowego czytelnika - hołoty wypowiedź ,autorstwa pana Łukasza Warzechy - autora podpisującego się pełnym imieniem i nazwiskiem, pretendującego do elity dziennikarskiej, konesera intelektualnej muzyki Jana Sebastiana Bacha oraz namiętnego palacza fajki (nabitej najwyższej klasy, zagranicznej marki tytoniem...):

">t2t2

Podaj, anonimowy chamie, własne nazwisko, to ja się też z niego pośmieję. Tak, jesteś klasycznym przykładem mendy internetowej. Niestety, sieć jest nimi zaludniona. Wy nie istniejecie po prostu poza nią. Stąd ta niechęć do tych, co istnieją i bez sieci."

całość salonowej konwersacji na str.:

http://jakubcygan.salon24.pl/13839,index.html#comment_212058

 
At 05 maja, 2007 17:48, Blogger Łukasz said...

meehau,

Ta dyskusja nie jest promocją Pardonu. Sam to zauważasz. Więc o co te pretensje?

Zwróć uwagę, że o problemach S24 można poczytać sobie w różnych miejscach, łącznie z sobotnią "Gazetą Wyborczą".

 
At 05 maja, 2007 17:50, Blogger Łukasz said...

Venisso,
Ależ ja nie twierdzę, że występowanie pod własnym imieniem i nazwiskiem redukuje chamstwo :)

 
At 05 maja, 2007 19:03, Anonymous Anonimowy said...

pozwolę sobie wtrącic swoje 3(3) grosze.
Anonimowość daje fory "siłom Mroku", ale po obu stronach... na pewno sa to też siły koordynowane i sterowane. Wracam do poczatku 2006 r., kiedy w necie nasiliło sie plucie (tak!) na PiS i podpuszczanie przeciw sobie PiSu i PO, prawie że jednocześnie z podobną linią mediów. Jestem przekonany, że wiele z takich wpisów to robota różnych razwiedek. Z mojego, subiektywnego obserwatorium widzę też namolnych gości, dzien w dzień, już ponad rok perfidnie trollujących na blogach np. kataryny czy Galby. Zadania zlecone?? I co? Mam się obrażać? Z samych takich tekstów, a zwłaszcza z ich całości widzę ich wartość "merytoryczną", krecią robotę nastawiona na dezintegrację, oczernianie itd. Oczywiście, występowanie pod nazwiskiem teoretycznie ukróciłoby spamowanie czy prowokacje, ale tylko teoretycznie. Wykonujący zadania specjalne i tak miałby pseudonim, a uderzyłoby to w zwykłych internautów (np. nie każdy sobie życzy ujawnienia swojego nazwiska w miejscu pracy...).
Rację ma kataryna, pisząc, że sam tekst jest najlepszym wyznacznikiem osoby. Anonimowośc jest (ciągle?) gwarancją wolności słowa w necie.
Pragnę zwrócic uwagę, że krytyka anonimowości ma konkretnych adresatów - bloggerów, których "nie można ugryźć" argumentami merytorycznymi! Taki przejaw bezsilności...
I ostrej walki politycznej.

zeter1

 
At 05 maja, 2007 20:29, Anonymous Anonimowy said...

Nie wiem czemu mój poprzedni wpis nie wszedł, ale być może ja coś sknociłem - w każdym razie nie chce mi się powtarzać

PRzytaczam tylko co napisał wasz nowy nabytek Azreal u siebie:
"I jeszcze jedno. Zacząłem na pardon.pl publikować. I drugiego dnia skasowano mi post, bez uprzedzenia i komentarza. Nie odpowiadają na moje maile. Czekam do poniedziałku."

 
At 05 maja, 2007 21:22, Blogger Łukasz said...

Zeter1,
Zwracasz uwagę na ważny i ciekawy problem. Faktem jest, że łatwo można udawać "nazwiskowca" wymyślając sobie dowolne nazwisko. Faktem jest też, że samo występowanie pod nazwiskiem nie gwarantuje wysokiego poziomu dyskusji i nie odpędza "sił Mroku". Co z tym fantem zrobić? Nie mam odpowiedzi. Ale zapewne przyszłość tkwi w systemach selekcji komentarzy + w tworzeniu zamkniętych, albo pół-zamkniętych grup dyskusyjnych. Mogę sobie wyopbrazić taką grupę, w której naparzam się z - załóżmy - Azraelem, Venissą i Kataryną i wcale nie intryguje mnie ich prawdziwa tożsamość, bo po prostu gadamy sobie do siebie jak u cioci na imieninach.

 
At 05 maja, 2007 21:25, Blogger Łukasz said...

Rappaport,

Nikt Ci tu nie kasował komentarza, więc musiał zawinić system.

Uwagę Azraela przekażę dalej. Acz widzę, że jego nowy wpis wisi sobie radośnie na stronie głównej Pardonu. Poza tym Azrael jest w Pardonie od dawna, zatem nie ma tu mowy o żadnym debiucie.

Niezbyt ściśle piszesz też o Azraelu per "wasz nowy nabytek". 5Władza i Pardon to dwa całkiem różne przedsięwzięcia. Łączy je tylko moja skromna osoba :)

 
At 05 maja, 2007 21:29, Anonymous Anonimowy said...

co do komentarza, to trochę żal, po się rozpisałem wtedy, ale trudno:)

Co do Azraela wynikało to z tekstu napisał, że zaczął publikować i na drugi dzień go wycięto.

Co do 5władzy i pardonu sorki za nadużycie, czy jak to się mówi w IVRP - skrót myślowy.

 
At 05 maja, 2007 21:44, Blogger Łukasz said...

Rappaport,
Strasznie żałuję, że nie wszedł Twój koment. Może zrobiłbyś jakieś resume?

 
At 05 maja, 2007 22:15, Anonymous Anonimowy said...

eeee tam, jakbym zrobił resume, to by pewnie wyszło, że jestem odosobniony w żalu, że wypowiedź się nie ukazała:)
przypominam jednocześnie o sprawie RSS-ów, to naprawdę ułatwia życie

 
At 05 maja, 2007 22:58, Anonymous Anonimowy said...

Pojawia się i znika..
Podrzucam inny materiał:
http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/?itemid=58
Kalukin= niespełniona nadzieja polskiej blogosfery? ;)

 
At 06 maja, 2007 01:04, Anonymous Anonimowy said...

U Venissy zastanawiałem się kim jest Kataryna z zawodu- powtórzę. Nie polityk- za mądrze pisze. Nie dziennikarz- zbyt treściwie pisze ;)
Obstawiam socjolog, prawnik ;) W domyśle- pracownik akademicki :D

 
At 06 maja, 2007 01:06, Blogger Venissa said...

@Łukaszu, sorki,że jeszcze nie odpowiedziałam na Twój pierwszy komentarz, skierowany do mej skromnej osóbki, ale muszę już iść spać...Strasznie dużo czasu schodzi mi na zaległe odpowiedzi. W ciągu dnia zaglądałam tu na "kilka sekund", a ja muszę przecież szykować się do EGZAMINU (!!!). Cholercia, przechodzę już jakieś rozdowjenie: nie chcę, ale muszę:) Oczywiście mam na myśli kucie

c.d.n.

Pozdrawiam

 
At 06 maja, 2007 01:11, Blogger Venissa said...

@ Unikorn, czy aby to są Twoje słowa? Czy wszystko musisz wywlekać na światło dzienne? A gdzie zachowanie zasady dyskrecji????????

 
At 06 maja, 2007 10:31, Anonymous Anonimowy said...

Azrael... ach, te debiuty... ;)

osoby publiczne są znane z nazwiska, a ich działalność jest z definicji publiczna.

osoby prywatne mają niepodważalne prawo do anonimowości w sieci; prawo broni każdego anonimowego użytkownika sieci przed potencjalną ingerencją w jego życie prywatne ludzi nie mających do tego żadnych uprawnień. taką ingerencję można uzyskać jedynie na drodze prawnej.

wniosek: jeśli nawet pan I.Janke poznał katarynę, to bez jej zgody nie może upublicznić jej personaliów ;)

anonimowa krytyka (obrzucanie błotem, chamstwo to osobna działka - wychowanie, kultura?) osób publicznych jest zwykłą praktyką we wszystkich mediach. blogi niczym się nie wyróżniają... i dobrze.

publikowanie prawdziwych, sprawdzonych, ogólnie dostępnych informacji nie wymaga sygnowania ich własnym nazwiskiem.

pozdrawiam

 
At 06 maja, 2007 12:09, Anonymous Anonimowy said...

"Unikorn, czy aby to są Twoje słowa? Czy wszystko musisz wywlekać na światło dzienne? A gdzie zachowanie zasady dyskrecji????????"
W końcu dyskusja o Katarynie ;)
Zwią mnie ujawniacz :D
Pozdrówka

 
At 06 maja, 2007 13:58, Blogger Venissa said...

Kuki i to jest cała PRAWDA;powinieneś to napisać pod blogiem Sadurskiego; i aż dziw bierze,że on- prawnik - nie może tego pojąć. Ależ z niego manipulator! Zwłaszcza,że Kataryna nie podaje niesprawdzonych informacji, tylko powołuje się na ogólnodostępne źródła, a później pisze własne WNIOSKI; przedstawia własne myśli i odczucia, do czego ma KAŻDY POLAK PRAWO w kraju demokratycznym;

oj, chyba Sadurski powinien zapisać się na jakieś seanse, bądź warsztaty terapeutyczne, bo tam właśnie uczą człowieka umiejętności życia w społeczeństwie demokratycznym; gdyby ten cały spór przenieść na sytuację psychoterapeutyczną, pozostali członkowie społeczności terapeutycznej pozagryzaliby go za takie argumenty i kazaliby profesorkowi wreszcie zejść z katedry i zrzucić MASKĘ, by stał się AUTENTYCZNYM, a nie fałszywym;

no i co? znajomość pełnego imienia i nazwiska jest równoznaczne ze zrzuceniem MASKI? To wtedy własnie ludzie je zakładają, taka jest prawda.

Nick właśnie odsłania autentyczne JA dyskutanta, a jawność zmusza do zakładania masek

Pozdrawiam

 
At 06 maja, 2007 22:32, Anonymous Anonimowy said...

Także o Katarynie:
http://tnij.org/zo9

 
At 08 lutego, 2008 01:34, Anonymous Anonimowy said...

calkowicie zgadzam sie z jej pogladem na ananimowość piszacego.liczy sie tresc a nie nazwisko.Ona jest doskonala w swoich spostrzezeniach w kazdej dziedzinie.podziwiam jej inteligencję i jej intelekt.potrafi doprowadzic co niektorych do bialej goraczki.jej spostrzezenia sa w strzelone w sama 10-tke.

 
At 08 lutego, 2008 01:40, Anonymous Anonimowy said...

to jest faktem ze geremek zachowuje siejakzdrajca narodu.mozna by przypisac wiecej zlych rzeczy ktore zrobil ze strata dla polski.

 

Prześlij komentarz

<< Home