24.5.07

Smutna dygresja o realiach pracy w mediach. Na przykładzie Wrocławia

Dziennikarze powinni być odważni, niezależni, do bólu dociekliwi. Jako Czwarta Władza powinni kontrolować świat polityki. Reprezentować słabszych. "Nam nie jest wszystko jedno", "Po Twojej stronie" - głoszą hasła największych gazet.

Tyle stereotyp. A teraz przyjrzyjmy się realiom uprawiania zawodu dziennikarskiego. Mój tekst nie jest pełną analizą, a jedynie przyczynkiem. Skupiam się tylko na swoim mieście - Wrocławiu.

Oto w najnowszym numerze miesięcznika "Press" znajdziemy zestawienie zarobków w mediach regionalnych. Przepisuję najbardziej interesujące rubryki dotyczące Wrocławia (niestety, "Press" podaje jedynie zarobki w prasie i w radiu; pomija telewizję). Wszystkie kwoty to miesięczne zarobki w złotówkach netto:
  • sekretarz redakcji oddziału dziennika ogólnopolskiego - 4000
  • redaktor oddziału dziennika ogólnopolskiego - 2100-2800
  • doświadczony dziennikarz w dzienniku regionalnym - 2500
  • doświadczony dziennikarz oddziału dziennika ogólnopolskiego - 2600-3000
  • dziennikarz działu miejskiego oddziału dziennika ogólnopolskiego - 1200-1800
  • początkujący współpracownik oddziału dziennika ogólnopolskiego - 600-700
  • reporter w lokalnej [radiowej] stacji komercyjnej (przy dobrej wycenie materiałów) - do 3500
  • wydawca serwisów w rozgłośni publicznej (100-150 za dzień) - 2500-3000
  • szef informacji w regionalnej rozgłośni publicznej - 4000-5000
  • reporter w regionalnej rozgłośni publicznej (podstawa wynagrodzenia pracownika etatowego zaczyna się od 300) - 1500-3000
Potwierdzam z autopsji. Tyle właśnie zarabia się we wrocławskich mediach. Dotyczy to wszystkich dziennikarzy, także tych zajmujących się polityką.

Załóżmy optymistycznie, że taki dziennikarz zarabia ok. 2,5 tys. zł na rękę. Jednakże od tej kwoty należy odjąć koszty związane z mieszkaniem, choćby kredyt mieszkaniowy w wysokości np. 1 tys. zł miesięcznie (trochę strzelam z tą kwotą, ale chodzi mi o rząd sum; takie kredyty spłaca wielu moich kolegów). W tym momencie realny zarobek spada do 1,5 tys. zł netto.

Zestawmy to z pensją posła, którego ów dziennikarz ma śmiało, wnikliwie i niezależnie "kontrolować". Otóż poseł na Sejm zarabia jakieś 11-12 tys. zł miesięcznie. Ale to nie wszystko. Poseł ma kilkuletnią pewność zatrudnienia - do najbliższych wyborów. Dziennikarz nigdy takiej pewności nie ma. Sejm nie zostanie raz na zawsze zliwkidowany. Redakcję może spotkać taki los. Wiedzą o tym wszyscy pracownicy wrocławskich mediów. Przynajmniej od czasu tzw. fuzji gazet w 2003 r., jeśli nie dłużej. Zresztą casus "Nowego Dnia" dowodzi, że coś takiego może przydarzyć się także dużej gazecie krajowej. W tym zawodzie nikt nie zna dnia ani godziny.

Porównanie dziennikarza z posłem nie jest w przypadku Wrocławia nadużyciem. Z tym miastem związani są (w mniejszym lub większym stopniu) liczni prominenci krajowej polityki: Kazimierz M. Ujazdowski (PiS), Adam Lipiński (PiS), Grzegorz Schetyna (PO), Bogdan Zdrojewski (PO), Ryszard Czarnecki (Samoobrona), Radosław Parda (LPR), Adam Hofman (PiS). O obecnym prezydencie Wrocławia Rafale Dutkiewiczu "mówi się", że może być mocnym kandydatem na prezydenta Polski w 2010 r. Wrocław nie jest więc polityczną prowincją. Miejscowi dziennikarze mają stałą styczność ze ścisłą czołówką krajowej polityki.

"Press" trafia bardzo celnie, gdy tak oto komentuje swoje zestawienie:
Standardem w mediach regionalnych jest praca na minimalnej podstawie wynagrodzenia i wierszówce - razem nie przekracza to zwykle 2 tys. zł. W dodatku miejsc pracy ubywa, więc zmiana redakcji jest praktycznie niemożliwa. W nieco lepszej sytuacji są dziennikarze w oddziałach mediów ogólnopolskich, bo mogą dorobić na materiałach produkowanych dla centrali.
Oczywiście, jeśli dziennikarz ma czas i kontakty, to dodatkowo dorobi sobie fuchami. Ale czy o to chodzi w tym zawodzie?

Dlatego wszyscy rozsądni dziennikarze regionalni są w każdej chwili gotowi zmienić zawód. Kto zaś ma rozbudowaną wyobraźnię, ten nigdy nie będzie nazbyt "śmiały" i "niezależny", bo wie, że to ryzykowne.

Żeby było jasne - nie piszę we własnej sprawie.

No i jak Wam się podobają realia pracy w mediach regionalnych?

33 Comments:

At 24 maja, 2007 13:31, Blogger Venissa said...

W ogóle mi się nie podobają. Coś zbliżonego skrobnęłam w swoim blogu... Pozdr

 
At 24 maja, 2007 14:05, Blogger Wittman said...

Myślę, że porównywanie zarobków dziennikarza do diety posła jest cokolwiek naciągane. Dlaczego od razu nie przyrównać wysokości wierszówek do zarobków członka zarządu KGHM-u? O nich też się przecież pisze, tak jak o politykach. Co nie zmienia faktu, że zarobki dziennikarzy we Wrocławiu są faktycznie żenujące. Sam nim jestem, więc wiem jak się pogorszyło od czasu fuzji trzech tytułów i skurczeniu rynku.

 
At 24 maja, 2007 14:31, Blogger Łukasz said...

Wittman,

Klasa polityczna to nie to samo, co zarząd KGHM! W tym ostatnim zasiada kilka osób. Natomiast Sejm, Senat i rząd to już setki osób.
Z drugiej zaś strony - gronem kilkuosobowym jest zbiór pt. "aktywni dziennikarze polityczni we Wrocławiu".

Natomiast celem mojego tekstu nie jest nawoływanie do zrównania zarobków dziennikarzy i polityków, a ukazanie sporej dysproporcji majątkowej między tymi grupami. Tę zaś wskazuję jako kontekst, w którym poruszają się przedstawiciele tzw. Czwartej Władzy, wobec której przyjęło się formułować pewne daleko idące wymagania.

 
At 24 maja, 2007 14:52, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz,

w krakowie jest dokładnie to samo. mój znajomy, szef działu w jednym z tutejszych pism i jeden z najbardziej znanych krakowskich dziennikarzy, zarabiał 1000 zł na rękę przez kilka lat. teraz zmienia kraków na warszawę i jest wielka afera, jak on tak może. ano nie tylko może, ale nawet musi. choć prestiżowo to co będzie teraz robił, ma się nijak do jego dawnej funkcji i tytułu. myślę, że się domyślasz, o kim mówię:)

z tego też właśnie powodu ja nie mam za sobą wlaściwie żadnego epizodu w krakowskich mediach. oni tutaj wszyscy myślą, że będę pisać charytatywnie. a ja, qrcze, z czegoś żyć muszę. więc tak sobie żyję zawieszona między dawną i obecną stolicę i coraz bliżej tej drugiej jestem.

pozdr,
marta

 
At 24 maja, 2007 14:57, Blogger Wittman said...

Gdybym był złośliwy (a nie jestem :)), zapytałbym: czemu sam nie zostałeś posłem? Nikt nie zmuszał Cię do tego niewdzięcznego kawałka chleba, jakim jest dziennikarstwo. Nie podoba mi się też teza, że dziennikarze polityczni mieliby być jakoś szczególnie uprzywilejowani. Równie dobrze można by zadać sobie pytanie, dlaczego dziennikarz zajmujący się kulturą nie dostaje tyle pieniędzy, co Wajda lub Althamer, o których pisze.

 
At 24 maja, 2007 15:25, Blogger Łukasz said...

Wittman,
Widzę, że kompletnie się nie rozumiemy.

Po pierwsze - ja nie narzekam. Mnie ten tekst nie dotyczy. Nie jestem obecnie na stałe związany z żadną redakcją regionalną. Mam ten komfort, że mogę o owych dysproporcjach płacowych pisać "z zewnątrz". Dlaczego nie zostałem posłem? A dlaczego Ty nie jesteś w zarządzie KGHM? Albo chociaż nie pracujesz w jednej z kopalni czy hut Polskiej Miedzi?

Po drugie - piszę o dziennikarzach politycznych, bo z tą grupą mam najwięcej wspólnego. Dałem ich jako przykład. Ale moje rozumowanie w takim samym stopniu odnosi się do dziennikarzy gospodarczych, kulturalnych itp. Powtarzam: nie nawołuję do zrównywania płac, a jedynie wskazuję dysproporcje. W pełni też zdaję sobie sprawę z faktu, że płace w tym zawodzie są konsekwencją rynkowej pozycji poszczególnych mediów. Jeżeli np. jakaś gazeta nie sprzedaje się - to jej dziennikarze nie mogą liczyć na dobre zarobki.

 
At 24 maja, 2007 15:26, Blogger Łukasz said...

Marta,
Tak się czasem złośliwie mówi o "Gazecie Wyborczej": że pracuje się w niej dla idei, a nie dla pieniędzy ;)

 
At 24 maja, 2007 15:36, Anonymous Anonimowy said...

No rynek, panie, rynek.
Chociaż wolałbym, żeby (p)osły też szły na rynek i wg rynkowych stawek tyrały. Myślę, że ze 500 parlamentarzystów ledwie na minimalną krajową by się załapało, 50 na średnią i może dyszka na wielokrotność.

 
At 24 maja, 2007 15:38, Anonymous Anonimowy said...

PS weźcie przykład z lekarzy ;)

 
At 24 maja, 2007 15:53, Blogger Wittman said...

Łukasz,

Faktycznie chyba się trochę nie rozumiemy - skoro jak mówisz, nie narzekasz, a tylko wskazujesz dysproporcje, to chyba w jakimś celu? Bo podobnych dysproporcji płac można wykazać dziesiątki, jeśli nie setki. Programista po politechnice zarabia pięć razy więcej niż magister polonistyki w szkole. A na studiach uczyli się równie solidnie. I czego to dowodzi? Głównie nierówności genetyczno-umysłowych, bo jeden ma zdolności matematyczne a drugi humanistyczne, które nie są w naszym kraju w cenie.

Nie zostałem członkiem zarządu, bo to nie moja bajka, ale też nie zazdroszczę im wynagrodzenia. Jakoś do tego doszli - sprytem, inteligencją, układami, osobniczymi cechami charakteru. Nie narzekam na swoje zarobki, nie dlatego, że zarabiam górę hajsu, ale dlatego, że nikt mnie do tego nie zmusza i zawsze mogę zmienić pracę, jak mi się nie podoba.

 
At 24 maja, 2007 15:57, Anonymous Anonimowy said...

Mogę Cię jedynie pocieszyć, że dziennikarze "niepolityczni", którzy piszą np. o bezrobotnych, albo emerytach i rencistach, zarabiają dużo więcej niż grupy społeczne, które opisują.

Poza tym wydaje mi się, że posłowie zarabiają zdecydowanie za mało i nie byłbym szczególnie oburzony, gdyby mieli zarabiać np. 2 razy więcej.

Nie rozumiem też założenia związanego ze spłatą mieszkania. Jedni mieszkanie kupują inni nie kupują, ale nie wiąże się to w żaden sposób z byciem dziennikarzem. Co możnaby w takim razie powiedzieć o kasjerkach w supermarketach? Że zarabiają "realnie" -200 PLN?

Zgadzam się w pełni, że dziennikarze w Polsce zarabiają za mało (szczególnie Ci, którzy nie pracują w stolicy), ale zgadzam się na zasadzie - "większość Polaków zarabia za mało".

Porównując płace dziennikarza i np. nauczyciela, czy wykładowcy akademickiego sprawa przedstawia się trochę inaczej.

 
At 24 maja, 2007 16:09, Anonymous Anonimowy said...

Z doświadczenia, odnośnie gazet regionalnych, wiem tyle, że zazwyczaj są dwa bieguny- większosć gazetek, dodatków czy innych śmieci "samorządowych" kadzi obecnej ekipie jak tylko może, ograniczając się do pisania chałtur na tematy artystyczne- ile kto otworzył, przeciął, występy, promocja miasta itd. itp. Czasami trafi się gazeta związana z..poprzednią ekipą- zazwyczaj lewicową ;) i wtedy walą jak w bęben w obecną. Jest to o tyle ciekawe, że przy okazji ujawni się jakąś aferkę. Co do pracowników? Krewni i znajomi królika czyli totalne nieporozumienie... Mówię o miastach wielkości 50-150 tys..
Wniosek?
Nie ma co podpadać ani specjalnie się przepracowywać. Bo i po co?

 
At 24 maja, 2007 16:15, Blogger Łukasz said...

Olgierd,
Pewnie, że rynek :) Zdaję sobie z tego sprawę. I nie dziwię się, że wiele osób przemyka przez wrocławskie media jak jakieś meteory, znajdując sobie potem ciekawszą i lepiej płatną pracę w innych branżach. Np. w PR. Większość rzeczników prasowych we Wro. to ex-dziennikarze, przy czym największy przepływ kadr w tę stronę nastąpił po fuzji gazet.

 
At 24 maja, 2007 16:21, Blogger Łukasz said...

Wittman,
No to mamy jeden punkt wspólny: obaj wiemy, że w każdej chwili można zmienić pracę.

Proszę Cię jednak, byś nie doszukiwał się w moim tekście jakichś daleko idących intencji. Ja naprawdę chciałem pokazać tylko kontekst pracy dziennikarzy w regionach. Nie działam ani w swoim, ani w niczyim interesie.

Nawiasem mówiąc, ów kontekst, który staram się nakreślić, widać szczególnie wyraźnie, gdy jakiś dziennikarz ma proces z osobą publiczną. Wtedy naprawdę wiele zależy od pracodawców (często BYłYCH pracodawców) danego dziennikarza. Ale to już inna bajka.

 
At 24 maja, 2007 16:30, Blogger Łukasz said...

Rappaport,
W zasadzie masz rację. Jednak kwestię kredytów mieszkaniowych przywołałem nie przypadkiem. Postaw się w sytuacji dziennikarza, który ma ok. 30 lat, od niedawna pracuje na etacie i zarabia owe 2,5 tys. zł - a nie ma mieszkania. Podejmuje decyzję, że weźmie kredyt. Co to w praktyce oznacza? Ano nie tylko to, że jest o kolejny tysiąc "w plecy" miesięcznie, ale i to, że przez najbliższe dziesiątki lat musi utrzymać się na pewnym poziomie płacowym i w pewnej formule zatrudnienia (najlepiej etatowego). Tymczasem - jak pisałem w tekście - w tym zawodzie nikt nie zna dnia ani godziny. Twardy orzech do zgryzienia. Naprawdę.

 
At 24 maja, 2007 16:32, Blogger Łukasz said...

Unicorn,
Media subregionalne czy lokalne to już w ogóle osobny, baaaardzo barwny temat. Acz nie ma reguły, że wszystkie z nich są "poukładane". Zwróć uwagę na "Tygodnik Podhalański". Słynny na cały kraj ze względu na swój upór i niezależność - a przecież lokalny!

 
At 24 maja, 2007 16:52, Anonymous Anonimowy said...

w pełni rozumiem te dylematy żyicowe i nie było moim celem deprecjonowanie ich. Chciałem raczej podkreślić, że takie problemy dotykają większości społeczeństwa.
A co do niepewności pracy, wydaje mi się, że często wynika to z łatwej dostępności tego zawodu. Mało jest takich prac, które nie wymagają żadnych "wstępnych" kompetencji. Dziennikarzem może zostać każdy, inna sprawa czy się sprawdzi czy nie. A to często powoduje myślenie dyrektorów finansowych danych mediów na zasadzie: "może lepiej zamiast dziennikarza ze stażem zatrudnić ambitnego studenta pierwszych lat, bądź świeżego absolwenta bez większych aspiracji finansowych.
Cierpi na tym poziom danego medium, ale koszty ludzkie (które obcina się rzecz jasna w pierwszej kolejności) nie są już tak wysokie.

 
At 24 maja, 2007 16:53, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz,

w krakowie się jeszcze mówi, że dziennikarstwo tutejsze do warszawskiego ma się jak 1:10. jednym z wyznaczników jest wysokość wierszówki. z moich własnych doświadczeń z warszawskim papierem, a jak wiesz, są one na razie niewielkie, wynika, że 1:7 :)

cyferka "1" oznacza, że za porządny długi tekst, np. reportaż na parę stronic, dostaniesz w mediach regionalnych stówkę. w stolicy nawet 2,5 tysiąca, a tysiąc to standard.

nie żebym narzekała, bo jak mówię, z mediami lokalnymi i pracą dla idei za bardzo do czynienia nie miałam, ale dziwią mnie mocno aż takie dysproporcje. nie wiem, czy jest jakikolwiek zawód, w którym jest to aż tak drastyczne.

pozdr,
marta

 
At 24 maja, 2007 16:53, Anonymous Anonimowy said...

Jasne Łukaszu. Piszę ze swojej perspektywy centralnej Polski :))

 
At 24 maja, 2007 17:46, Anonymous Anonimowy said...

@ marta

Chyba w krakowie na tle innych województw nie powinno być aż tak źle. W końcu tutaj mieści się największe w Polsce radio, ogólnopolski tygodnik, dwa portale internetowe...
(co nie zmienia oczywiście faktu, że pracownik Dziennika Polskiego pewnie dostaje tyle co dolnośląskiej gazety regionalnej, a dziennikarz Radia Wrocław mniej więcej tyle ile ktoś z Radia Kraków)

 
At 24 maja, 2007 18:30, Blogger Łukasz said...

Marta + Rappaport,
Sięgam do "Pressa" i przepisuję kilka danych dla Krakowa:

- redaktor w oddziale dziennika ogólnopolskiego - do 4600
- doświadczony dziennikarz w dzienniku regionalnym - 2300
- początkujący dziennikarz w dzienniku regionalnym - 1000-1200
- dziennikarz działu miejskiego w dzienniku regionalnym - 2500
- szef informacji w lokalnej stacji komercyjnej - 2000
- wydawca serwisów w lokalnej stacji komercyjnej - 2000
- reporter w lokalnej stacji komercyjnej - 300-400 do 3300

 
At 24 maja, 2007 18:33, Blogger Łukasz said...

Rappaport,
I tu trafiasz w sedno: dostępność zawodu dziennikarza jest niebywale łatwa. Ja już W PIERWSZYM DNIU PRACY w tym zawodzie trafiłem na konferencję prasową regionalnych liderów największej partii politycznej :) Inna rzecz, że jedynie asystowałem doświadczonej dziennikarce z mojej redakcji. Uważam jednak, że ta metoda sama w sobie nie jest zła, bo znacząco przyspiesza naukę zawodu.

 
At 24 maja, 2007 20:42, Anonymous Anonimowy said...

Cóż, dziennikarze sami są sobie winni. Nie mają żadnej sensownej reprezentacji, prawie nie liczą się też związki zawodowe w tej branży (nawet te resztki po socjalizmie np w Słowie niewiele mają do powiedzenia). Pełny liberalizm w tym zawodzie ma swoje zalety, ale również wady w postaci niskich zarobków. Jakby wykonywanie zawodu łączyło się ze zdobyciem uprawnień, jakąkolwiek formalnością to i stawki byłyby inne.
Skoro media lokalne we Wrocławiu się wciąż zwijają, to chyba rynek nie wycenia zbyt wysoko ich usług, więc dlaczego mieliby zarabiać dużo. Wielu z nich to zrozumiało i pojechało do Irlandii do pracy fizycznej i też są szczęśliwi.

 
At 24 maja, 2007 22:30, Anonymous Anonimowy said...

W dużym magazynie komputerowym:
Szeregowy redaktor ma 2000 na wejściu za zrobienie "pensum", czyli limitu kolumn. Dochodzi do tego wierszówka, w sumie daje to 3000-3500 miesięcznie. Czasem jakieś ekstra wydania w ciągu roku, więc przeciętnie te 4000 wychodzi.
Oczywiście brak etatu - praca na umowę.
Funkcyjni mają o kilka tysięcy więcej.

 
At 24 maja, 2007 23:09, Blogger Łukasz said...

Anonimowy z 22.30,
Łoł! A nie szukają tam jakichś publicystów blogosferycznych? ;)

 
At 24 maja, 2007 23:38, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz,

na moje oko te dane z "pressa" troszki zawyżone. przykład, który podałam gdzieś tam wyżej dotyczył "tygodnika powszechnego" i hm... najbardziej znanego jego dziennikarza, więcej ci chyba mówić nie muszę...:) no właśnie...

w "dzienniku polskim" 2 tysiące to ponoć absolutny max, w lokalnej "gw" też bym się większych cudów nie spodziewała.

no i wierszówki za pojedynczy tekst to po prostu tragedyja.

rmf faktycznie płaci w miarę sensownie, inne stacje radiowe już nie.

co do miesięcznika komputerowego - mogę tylko potwierdzić:) zresztą to też, łukasz, jest do sprawdzenia - jeden z poprzednich "pressów" publikował listę płac dziennikarzy stołecznych najprzeróżniejszych specjalnosci:)

pozdr,
mw

 
At 26 maja, 2007 11:22, Anonymous Anonimowy said...

MArtę Wawrzyn znam z o2, Łukasza zresztą też. Jeśli dobrze zrozumiałem, Marta w licznych postach wychwala redakcje warszawskie i postponuje krakowskie. Z tym drugim w pełni się zgadzam, ale co do warszawskich - te peany to chyba nie po doświadczeniach w o2? Tam za tekst płacą ponoć 200 zł - dla reginalnych dziennikarzy, zwłaszcza od Passauera (a tych jest najwięcej) to rzeczywiście dużo, ale już dla warszawskich - niekoniecznie

 
At 26 maja, 2007 12:01, Anonymous Anonimowy said...

Witam

Dysproporcje były, są i będą tak jak zniikają i znikać będą media regionalne. Pracowałem i w lokalnych i ogólnopolskich. I nie oszukujmy się. W Warszawie za prawdziwego hiciora z jedynki zgarnąć można nawet 10 tys. zł. Panowie z Passau za czoło sypną najwyżej 250 zł. plus 300 zł. brutto premii dopisanej zresztą do wierszówki.

 
At 30 maja, 2007 00:29, Anonymous Anonimowy said...

Lukasz, a przyjrzyj sie ile zarabia sie w tzw. nowych mediach, czyli bliskich Wam portalach internetowych, nawet we Wroclawiu. Popytaj kolegow, przeciez znasz ekipe, chociazby tych z Money.pl. Niektorzy z nich podrozuja za niby te marne pensje po swiecie. Zapytaj gdzie byl ostatnio kolega TB? I ile razy w roku lata sobie bezproduktywnie po roznych dziwnych kontynentach. Nie ma co marudzic, sa i tacy, ktorzy zarabiaja na dziennikarstwie dobrze.

 
At 30 maja, 2007 14:12, Blogger Łukasz said...

Exjournalist,

I tu trafiasz w sedno. Największym mankamentem zestawienia zamieszczonego w "Pressie" jest brak informacji na temat płac w tych serwisach/portalach internetowych, które generują własne treści. Niestety, "Press" już tak ma, że jakoś nie może przekonać się do internetu (takie przynajmniej odnoszę wrażenie).

Inna sprawa, że nie bardzo wiadomo jak potraktować takie choćby Money.pl. Nie jest to medium regionalne, a ogólnopolskie. I w tym sensie nie da się go porównać z mediami o zasięgu dolnośląskim. Ale z drugiej strony - to samo Money.pl jest elementem dziennikarskiego rynku pracy we Wrocławiu. Osoby, które przywołujesz przeszły do Money.pl z wrocławskich gazet. Zatem uwzględnienie Money.pl w cytowanym przeze mnie zestawieniu "Pressa" miałoby jakiś sens.

 
At 24 października, 2008 21:24, Anonymous Anonimowy said...

zapraszam do tego posta na moim blogu. uzupełni wiedzę: http://innewidoki.wordpress.com/2008/08/29/ile-warte-sa-slowa/

 
At 14 grudnia, 2008 19:55, Anonymous Anonimowy said...

Dziennikarz regionalny fuchami raczej dorobić nie może. Wziąwszy pod uwagę, że standardowo siedzi w pracy 10-12 godzin, kiedy ma znaleźć czas na cokolwiek innego? I oczywiście - porównywanie zarobków dziennikarzy do zarobków prezesa KGHM jest być może naciągane. Ale dziennikarz w gazecie regionalnej zarabia równowartość pensji pani na poczcie. Zawsze może karmić się wzniosłymi ideami o misji i służbie publicznej. Ale kredytu się wziąć nie da.

 
At 01 stycznia, 2010 06:48, Anonymous Anonimowy said...

[url=http://pittsburghmom.com/members/Pokimon2010/default.aspx/][img]http://i048.radikal.ru/0910/57/9a759e833d4a.jpg[/img][/url]

10601 movies of rare DVD quality

We secure thousands of the hottest movies you've been waiting to protect! And they're stylish nearby in Hi-Def!
These movies are playable on most viewing devices including iPod, PDA (HandHelds), PC, DVD & DivX players.
There are absolutely no limits. Download as much as you lack with incredibly treble speeds. No additional software is required!
Unreservedly click on a tie-up, download a flick picture show and watch it on your favorite player.

[size=4][url=http://pittsburghmom.com/members/Pokimon2010/default.aspx]Sign Up[/url] today and forget about buying or renting DVDs offline. [/size]


[url=http://movies.aoaoaxxx.ru/][img]http://i038.radikal.ru/0910/6d/1c3f50e4ddf0.jpg[/img][/url]





























[url=http://pittsburghmom.com/members/Pokimon2010/default.aspx][b]TOP 40 BEST Movies:[/b][/url]
Single Black Female
Alien Trespass
Phantasm II
Popcorn Porn
Godzilla Against MechaGodzilla
Omega Code, The
Dungeon Girl
Edges of Darkness
Goal!
Extreme Ops
Mean Girls
Bambi
Chocolat
Catch Me If You Can
Sixth Sense, The
Better Things
Boy A
American Crime, An
Murder Is Announced, A
Scar
Night Shift
Curious George
As Good as It Gets
Barbie in the Nutcracker
Allan Quatermain and the Temple of Skulls
Dark Water
Edmond
Jeepers Creepers II
88 Minutes
Pride & Prejudice


[url=http://nsigcommunity.com/members/ahdjacjuk10.aspx]Little Mermaid: Ariel's Beginning, The [/url]
[url=http://cherryvalleylife.com/members/zahidbistrogla.aspx]Dark Half, The [/url]
[url=http://coredeveloper.net/members/klarissagolutv.aspx]Prince of Darkness [/url]
[url=http://tamerfarag.com/members/nuzarprohorenk.aspx]Bartok the Magnificent [/url]
[url=http://navaly.org/members/klimperehodov7.aspx]Hudsucker Proxy, The [/url]
[url=http://ivoroling.nl/members/abdulvahidgli.aspx]Dark Streets [/url]
[url=http://skinnerfamily.biz/members/kassianshelkovi.aspx]Babe: Pig in the City [/url]
[url=http://forums.pmy.myclassifiedsite.com/members/valerijaosiik60.aspx]American Haunting, An [/url]
[url=http://skinnerfamily.biz/members/kassianshelkovi.aspx]Invasion of the Body Snatchers [/url]
[url=http://ishug.is/members/nuzartimoshenko.aspx]More Dogs Than Bones [/url]

 

Prześlij komentarz

<< Home