6.8.07

06.08.1945 Hiroszima; 09.08.1945 Nagasaki

Ciekawe, co za 62 lata będą mówić nasi potomkowie o sporach w koalicji. Czy w ogóle będą o tym mówić? Czy będą emocjonować się jakimiś nic nie znaczącymi dla Historii sporami...? A ilu ludzi pamięta zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę? Właśnie 62 lata temu...

Little boy wybuchł dokładnie o godz. 8.12. Według szacunków, bomba zabiła około 200 tysięcy ludzi. Trochę mniej niż tsunami kilka lat temu na Oceanie Indyjskim.. Dwa razy mniej niż zginęło ludzi w Darfurze... Pamiętamy 200 tysięcy ofiar Powstania Warszawskiego, 26 wypadku autokaru z pielgrzymami we Francji...

Tak wyglądała Hiroszima po bombardowaniu (zdjęcie za Wikipedią):


Ale śmierć już nie robi wrażenia. Ilu ludzi musi zginąć, żeby zainteresować media? A my emocjonujemy się jakimiś sporami w koalicji, szalonym zakonnikiem, spisem lektur...

Tutaj na YouTube możecie obejrzeć sobie filmy dokumentalne, teledyski różnych kapel (od punkowego crustu do popu) o Hiroszimie. I może co roku 6. i 9. sierpnia (Nagasaki) warto wspomnieć prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry'ego Trumana...

Pytanie: czy nie można go pośmiertnie osądzić za ludobójstwo? Bo kto uwierzy, że zrzucenie bomb atomowych było potrzebne dla wygrania II wojny światowej i rzucenia na kolana Japonii...? Powiecie: pytanie naiwne? A kogo to obchodzi, warto pamiętać, że 33. prezydent USA to wyjątkowo paskudna postać...

21 Comments:

At 07 sierpnia, 2007 12:17, Blogger Lesław said...

Truman paskudna postać? Chyba żeś na główkę upadł. Człowiek, który rozpoznał na czas zamiary Wujka Joe i rozpętał zimną wojnę powinien mieć pomnik na głównym placu Warszawy.

A Hiroszima? Pomyśl ile ludzi się URATOWAŁO dzięki temu.

Błogosławiona bomba atomowa, bo dzięki niej szybko skończyła się straszna wojna światowa i nie zaczęła następna.

 
At 07 sierpnia, 2007 12:27, Blogger pinio said...

lesław:

dzięki bombie szybko skończyła się II wojna światowa ??? ha ha ha. Wydawało mi się, że była już niemal skończona. Przynajmniej w Europie. Już od raptem paru miesięcy. "Błogosławiona bomba atomowa" ? Nie ma jeszcze chyba takich upałów, więc to raczej nie to ...
Myślę, myślę i nie mogę wymyśleć ilu ludzi uratowała (przepraszam - URATOWAŁA) zagłada Hiroszimy ...

 
At 07 sierpnia, 2007 13:01, Blogger Łukasz said...

Adresatem przesłania pt. eksplozje nuklearne w Hiroszimie i Nagasaki byli chyba Sowieci. Choć tak naprawdę przekaz skierowany był do całego świata i brzmiał krótko: "Ameryka rządzi". Z tego punktu widzenia zrzucenie bomb było aktem raczej politycznym niż militarnym. A że zginęły setki tysięcy ludzi? Cóż, w taki właśnie sposób uprawiana była polityka w pierwszej połowie lat 40. XX wieku... Dziś to się w głowie nie mieści. Ale wtedy była to logiczna puenta długiej, okrutnej wojny.

 
At 07 sierpnia, 2007 13:08, Blogger Lesław said...

Wojna skończyła? A o bitwie o Okinawę słyszałeś? Skończyła się już po kapitulacji III Rzeszy. Japońcy byli gotowi się bić o każdy dom. MacArthur szacował straty amerykańskie w ewentualnej inwazji wysp japońskich na milion żołnierzy.

Tyle więc ludzi URATOWAŁA BA + oczywiście straty własne Japończyków. Nie sądzisz chyba że byłyby mniejsze?

Każda śmierć jest straszna, ale dlaczego nie żałujesz ofiar nalotów dywanowych na Tokio? Przecież było więcej ofiar.

Z punktu widzenia celu nadrzędnego jakim było zakończenie wojny przy najmniejszych stratach własnych (a także nieprzyjaciela) BA była rozwiązaniem optymalnym. Wszyscy niedoszli kamikadze powinni być dozgonnie wdzięczny Amerykanom.

 
At 07 sierpnia, 2007 14:06, Blogger pinio said...

lesław:
Może odnoś sie do tego co napisałem. A nie to co myślisz, że napisałem. Napisałem, że wojna była niemal skończona, przynajmniej w europie. To po pierwsze.
Po drugie moim zdaniem była to decyzja polityczna, mająca na celu pokazanie swojej potęgi. A gdybać ile osób by zginęło przy dalszej wojnie Japonii z USA sobie możemy. To tylko gdybanie. Natomiast liczba osób, które zginęły jest rzeczywista. A niedoszli kamikadze, którzy zginęli w Hiroszimie czy Nagasaki wdzięczni Trumanowi raczej nie są ...

 
At 07 sierpnia, 2007 14:22, Blogger Bogusław_Pinkiewicz said...

truman, truman spóść ta bania, tu jest nie do wytrzymania, śpiewała warszawska ulica w latach stalinizmu. Nie Amerykanie zaczęli tę wojnę, nie Amerykanie chcieli uczynić japońską całą Azję południowo-wschodnią. Kto sieje wiatr... A poza tym nazbyt się podniecamy atomówką, naloty dywanowe na Hamburg i inne miasta Niemiec powodowały większe zniszczenia jak i straty w ludziach. A wiecie jak wygląda w Hamburgu pomnik ofiar nalotów?

 
At 07 sierpnia, 2007 14:25, Blogger Bogusław_Pinkiewicz said...

ooo chyba ortografa strzeliłem uuups

 
At 07 sierpnia, 2007 14:57, Blogger Lesław said...

pinio:

Pytałeś ile osób uratowała zagłada Hiroszimy, to odpowiadam ile by prawdopodobnie zginęło w trakcie inwazji. Oczywiście, nie pomyślałem o rozwiązaniu alternatywnym polegającym na rozrzuceniu na Japonią ulotek z napisem Make Love not War. To by zakończyło wojnę natychmiast.

 
At 07 sierpnia, 2007 15:23, Blogger Tomasz said...

Bomby zrucono, bo konwencjonalne podbijanie Japonii mogłoby trwać do roku 1948 nawet. Ktokolwiek interesuje się tamtymi sprawami, wie jakimi masakrami były bitwy z Japończykami o Guadalcanal, Okinawe, czy Iwo Jime.
Tak jak napisał Lesław powyzej, straty byłyby koszmarne. I to nie jest gdybanie, a szacunki oparte na potencjale zbrojnym i doświadczeniom w walkach z Japończykami, ktorzy bronili kazdej piędzi ziemi jak szaleni.
Ewentualna inwazja Japonii, czyli operacja Downfall (wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/Operation_Downfall ) Niektóre szacunki przewidywały, że zginie od 400 do 800 tys. Amerykanów i od 4 do 10 mln Japończyków.

I jeszcze jedno - użycie broni atomowej wtedy zapobiegło jej użyciu kilka lat później, kiedy jądrowe zabawki miało już kilku chłopców o świerzbiących rączkach.

 
At 07 sierpnia, 2007 15:33, Blogger Łukasz said...

Żebyśmy nie utonęli we współczuciu dla Japończyków, proponuję dla kontrastu przypomnienie sobie, co ta dumna nacja wyczyniała w Azji przez 15 lat przed Hiroszimą. Polecam zwłaszcza ponury epizod znany jako Masakra nankińska. Pamięć o ówczesnej japońskiej dziczy jest - zdaje się - żywa do dziś w Chinach i Korei.

 
At 07 sierpnia, 2007 15:49, Blogger Lesław said...

Łukasz:

Bardziej niż współczucie dla Japońców mnie zbulwersowało nazwanie Trumana paskudną postacią. Pewnie Roosevelt był super, nieprawdaż? Sprzedał nas ludożercy jak worek kartofli.

Gdyby nie Truman (i Curtis LeMay) Stalin by pożarł także Berlin. Ale trafiła kosa na kamień.

 
At 07 sierpnia, 2007 20:03, Blogger pinio said...

na szczęście nie ma jeszcze jedynej, obowiązującej wersji i interpretacji historii. Ja oceniam postać Trumana pod tym względem jednoznacznie. Nie wdaję się w analizę całej jego prezydentury. Ale to wydarzenie moim zdaniem zaważyło na użyciu określenia "paskudny". I było ono nader delikatne.

Łukasz - nie pochylam się szczególnie nad Japończykami. Choć trudno winić zwykłych ludzi za to co robili ich przywódcy i żołnierze...

 
At 07 sierpnia, 2007 22:00, Anonymous Anonimowy said...

Faktycznie Roosevelt paskudna postać. Zgadzam się :>
"Wydawało mi się, że była już niemal skończona. Przynajmniej w Europie"
Dobrze, że to dodałeś...
Poczytaj o walkach na wyspach ;)
Inne czasy, inna mentalność. Trudno odwoływać dzisiejsze sądy i moralia do lat 40.tych- wtedy panowało hasło kanonierek czyli cel pal w razie niesubordynacji :)
Czy było to skierowane do Sowietów?
Po części.. Ale i do..Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec..
Wg ostrożnych szacunków w pewnym niezbyt miłym momencie wojna mogła trwać do 1949..Co bardziej ostrożni uważali, że do 1952.
Jakieś pytania?
Zresztą powiem cynicznie, dlaczego żałujesz anonimowych Japończyków a nie żałujesz własnych rodaków? :>
Ps. Naziści przy Japończyków to byli grzeczni chłopcy. Jest takie pojęcie- amok..
Za dużo tu ahistoryzmów.

 
At 07 sierpnia, 2007 22:53, Blogger pinio said...

unicorn:

pozostanę jednak przy swoim. Cały czas gdybamy. Wojna potrwałaby do 46, 48, 49, 52 ... Kosztowałaby życie miliona ludzi, a może więcej...

Ale ja nie jestem przekonany, że po kapitulacji III Rzeszy i sojuszników w Europie Japonia broniłaby się tyle lat. Oczywiście, że mentalność Japończyków jest taka a nie inna. Ale cały czas poruszamy się w sferze gdybania ...

Powtórzę po raz enty. Użycie bomb atomowych wobec Japonii było ludobójstwem. Zaryzykuję odważną tezę. Ułatwiło później użycie napalmu w Wietnamie. Oczywiście znam powiedzenie "cel uświęca środki". Ale jak coś jest s.. to trzeba powiedzieć wprost. To s...

 
At 08 sierpnia, 2007 10:07, Blogger Bogusław_Pinkiewicz said...

@ pinio
No nie, mieszać napalm do hiroshimy, to już przesada. Jeszcze się dowiemy jakie to fajne chłopaki w Viet-kongu walczyły za wolność naszą i waszą. Słusznie tu zauważył jeden z kolegów, że gdyby nie Truman, to i Berlina Zachodniego by mnie było. I skąd byśmy punkowe płyty przywozili? Niektórzy to nie pomyślą i palną bez sensu...

 
At 08 sierpnia, 2007 10:31, Blogger pinio said...

Bogusław:

Nie do końca bez sensu, może za odważnie. Ale to tak jak z kradzieżą. Najtrudniejszy jest pierwszy raz podobno. Poten jest z górki. Więc skoro zrzuciło się bombę atomową to czemu nie użyć napalmu... Decyzja w takiej sytuacji jest łatwiejsza. Nie mówię, że to oczywiste. Zaryzykowałem takie stwierdzenie i będę go bronił.
A co do Berlina Zachodniego i płyt punkowych. Może rzeczywiście je zawdzięczamy Trumanowi. Ale ja nie pisałem o walce Trumana z komunizmem itd. Dla oceny jego prezydentury wystarcza mi decyzja o zrzuceniu bomb atomowych.

 
At 08 sierpnia, 2007 13:25, Anonymous Anonimowy said...

Pinio ja tego nie neguję ale to...wojna. Wojna nie jest zabawą. Są ofiary, mniej czy bardziej niewinne..Taka rzeczywistość.
Z napalmem uważałbym, powoli wchodzimy w teorie spisku i..propagandę ;)
Wiesz, gdyby chcieli użyć bombki zrobiliby to w Korei. Bujdą jest twierdzenie, że dzielny prezydent powstrzymał MacArthura. Po prostu się nie opłacało :>
I za mało zabawek było.

 
At 08 sierpnia, 2007 13:27, Anonymous Anonimowy said...

Ps. Mało kto wie, że słynna atomowa szajka działająca na rzecz ZSRR nie była jedyną szpiegowską siatką..
Myślicie, że McCarthy wziął się znikąd i był chory psychicznie? Dorobiono mu tylko taką gębę..A kto? M.in. ówczesne autorytety "moralne" unurzane w dragach, dziwkach i..pedofilii.

 
At 16 sierpnia, 2007 09:05, Anonymous Anonimowy said...

Co do napalmu to już używany był w II wojnie światowej przeciwko właśnie Japonii (po raz 1szy podczas bitwy o Tinian). Większym ludobójstwem były naloty dywanowe niż zrzucenie BA - vide np Drezno, Tokio i parę pomniejszych spraw. Porównywanie wojny w Europie i na Pacyfiku jest jak najabrdziej nie na miejscu - inna mentalność, inna skala działań, inny rejon działań.
Poza tym, Hitlerowcy przy ówczesnych Japończykach byli jak dzieci w żłobku. Mówienie o dogasającej wojnie mija się z celem - optymiści, sądzili że wojna z Japonią skończy się około 1949r. pesymiści około 1951-1952.
BA przyspieszyła zakończenie, a to że była pokazem siły to też wiadomo.

 
At 13 listopada, 2007 21:10, Anonymous Anonimowy said...

Ludzie ... zastanawiacie sie czy zrzucenie bomby na miasto i zabicie dzieki niej 100 tys ludzi w kilka sek.i kolejne 100 w ok. 6lat po wybuchu bylo sluszne czy nie?! Powariowaliscie!!! mózgi wam wyparowaly?! Ten pilot wykonywal rozkaz ... ja bym go nie wykonal ... nie wykonalbym za zadne pieniadze i za nic wole pluton egzekucyjny. A to ze szacunkowo (zgineloby) 400tys czy prawie 1mln zolnierzy amerykanskich to straszne ,, prawdziwie straszne.. tylko pamietajmy ze to byli zolnierze nie do jasnej chol.... dzieci , matki babcie dziadkowie ... tylko mlodzi chlopacy, uzbrojeni czesto sami wstepujacy do wojska (rosjanie wiecej zolnierzy starcili na wschodnim froncie i bomby do dzis na nic nie zrzucili)... Nie lepszym rozwiazaniem bylo by przeslanie listu do rzadu Japonii, o tresci " Mamy bombe, ktora zabija w kilka sek. cale miasta i armie --- poddajcie sie, zrobimy pokaz sily" po czym zrzucic tą bombe ale np. niedaleko duzego miasta Japonskiego ... a tak Prezydent zakichanej ameryki zabil sobie dzieci, kobiety itp. Bo szkoda mu bylo pomyslec o innym uzyciu bomby. A tak wogole widac ze jedna bomba niewystarczyla?! Pewnie zrzucili dwie jakby jedna nie wybuchla to zawsze jest szansa ze druga wybuchnie!! MORDERCY !!! testy jak na krolikach sobie urzadzili a wy piszecie ze to bylo dobre, ze kochany prezydent Ameryki i fajny pilot uratowali setki,tysiace istnien ludzkich. Tak pewnie kazdy japonczyk byl zly i kazdy Niemiec byl zly wiec zabijmy wszystkich. Tak bedzie humanitarnie i zaoszczedzimy duzo naszych rodakow. A gdzie zasada---> nie zabijaj.. w kazdej religii jest ... i nic. Blogoslawienstwo zabilismy ich. Tak mowia tylko zagorzali katolicy ... zabijmy bedzie swiety spokoj. Ja nie chce tutaj mieszkac wyprowazam sie na marsa albo pod wode, gleboko by zaden palant (blogoslawiony) mnie nie znalazl ... pozabijajce sie wszyscy...

 
At 12 marca, 2009 16:27, Blogger A.M. said...

Może się nie znam, może powiecie, że w ogóle nie powinnam się wypowiadać... Nie obrażę się.
Wojna to straszna rzecz i żadna strona nie jest do końca dobra. Ale zrzucenie BA nie było jednorazowym unicestwieniem tych ludzi- promieniowanie pozostaje szkodliwe na długo. Japończycy też zrobili mnóstwo złego, nie zaprzeczam i nikt nie ma prawa zaprzeczyć.
Możecie sobie poczytać "Sadako i tysiąc papierowych żurawi", to książka nie tylko dla dzieci.
A co do nalotów dywanowych na Tokio, słyszeliście o tych "biegnących świecach"? Nie było gdzie uciec.

 

Prześlij komentarz

<< Home