12.11.07

Gdzie jest granica między demokracją a anarchią?

(Tym razem w Piątej Władzy gościnnie Marta Zieleń, która wzięła udział w pewnej ciekawej konferencji w Rumunii i podesłała relację - dzięki!).

„Uniwersytet w XXI wieku” to temat przewodni osiemnastej już konferencji AUDEM - organizacji skupiającej amerykańskie i europejskie uniwersytety. W tym roku konferencja była w Rumunii. Za rok jej uczestnicy spotkają się w Azejberdżanie. Po raz pierwszy w zjeździe wzięli czynny udział studenci. Byłam jednym z nich.

Sympozjum, w którym byłam jedną z panelistek, było zatytułowane: „Engaging Democratic Values in the Classroom – a student perspective”. Studenci z wrocławskiej DSWE zostali do niego zaproszeni przez swoich kolegów ze State University of New York, Brockport. Na początku każdy z nas przeczytał przygotowany przez siebie esej. Amerykanie skupiali się przede wszystkim na relacjach student-wykładowca, szacunku do nauczyciela akademickiego oraz odpowiedzialności za własną edukację. Paula Matuszak mówiła o roli samorządu uczniowskiego. Ja skupiłam się na tym, jak wielki krok poczyniły polskie uczelnie wyższe po 1989 r. Ale głównym tematem mojego wystąpienia stała się refleksja o tym, gdzie przebiega granica między demokracją a anarchią. Chciałam udowodnić to, że jako naród młodej demokracji, boimy się posądzenia o brak tolerancji, więc coraz częściej zgadzamy się na wszystko. Co ciekawe, moje zdanie podzielali ludzie z Rumunii i Turcji.

Całość podzielona była na kilka bloków tematycznych. Każdego dnia konferencja rozpoczynała się uroczystym wykładem dla wszystkich uczestników. Później wybieraliśmy najbardziej interesujące zajęcia. I tak dowiedziałam się, że profesorowie z Turcji uważają, że ich ojczyzna jest matką Europy. Przynajmniej pod względem kulturalnym.

Nieprzypadkowo konferencja odbyła się w tym roku w Cluj-Napoca na Uniwersytecie Babes-Bolyai. Miasto to słynie przede wszystkim z ogromnej liczby studentów oraz malowniczych zakątków. Wstrząsnął mną Bukareszt. Dla mnie to miasto kontrastów. Z jednej strony jest to Paryż Południa, z drugiej – miejsce ogromnych betonowych bloków, w których oknach zamiast szyb jest folia aluminiowa. To stolica, w której McDonald traktowany jest jako miejsce odpowiednie do randek i oglądania meczów w tv. Mam świadomość tego, że coś nieodkrytego jest w Bukareszcie, dlatego chciałabym tam kiedyś wrócić. Szkoda tylko, że nie powrócę już do takiej Rumunii, jaka jest teraz. Unia Europejska na pewno ją w jakiś sposób zmieni. Może wreszcie w sklepach zaczną wydawać resztę? ;)

Konferencja w Cluj-Napoca trwała od 4 do 7 listopada. Pojechałam tam wraz z Jagodą Dobrowolską (koordynatorem Programów Europejskich Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP) oraz Paulą Matuszak (studentką drugiego roku Stosunków Międzynarodowych DSWE). Obu Paniom dziękuję za wyprawę!

1 Comments:

At 12 listopada, 2007 12:03, Anonymous Anonimowy said...

@Jan Osiecki. A czy taki "dziennikarz" świadczący uprzejmości agentowi WSI nie mogłby czasem innemu agentowi, też z legalnych ale obcych służb zrobić uprzejmość i opowiedzieć jakimi to uprzejmościami zainteresowane są nasze legalne służby, a nawet podać nazwisko polskiego agenta który z nim gadał po przyjacielsku?

I co wtedy panie Osiecki? Rozumie już pan dlaczego dziennikarze i inne cwaniaczki z miodem w uszach nie powinni świadczyć uprzejmości nawet legalnym naszym tajnym slużbom o ile nie zostaną zaprzysiężeni? Czy woli pan zgrywać naiwnego głupca i nadal robić ludziom wodę z mózgów poprzez media w których pan pracuje??

A to wstrętni i podli ci medialni obłudnicy. Myślą, że udało im się całkowicie wyprać mózgi wszystkim ludziom w Polsce. Taką kaszanę to ty Osiecki możesz wciskać tylko tym waszym wykształciuchom ale nie nam, obłudniku bezczelnie trzymający ubekistańską stronę!

 

Prześlij komentarz

<< Home