12.11.07

Historyk IPN zeznaje: Prof. Jan Miodek współpracował z SB

"Wykluczam, żeby ktoś mógł być zarejestrowany w ewidencji SB przez jedenaście lat i żeby nie współpracował" - oświadczył dziś przed wrocławskim sądem Wojciech Sawicki z warszawskiego IPN. "Mamy do czynienia z realnym agentem SB" - dodał. Jego opinia dotyczy prof. Jana Miodka, znanego wrocławskiego językoznawcy, którego SB zarejestrowała jako TW "Jam".

Więcej na stronie Polskiego Radia Wrocław. Można tam m.in. posłuchać fragmentów zeznań Wojciecha Sawickiego. Historyk IPN złożył je na procesie wytoczonym przez prof. Miodka Grzegorzowi Braunowi - wrocławskiemu publicyście, który jako pierwszy ogłosił, że znany językoznawca współpracował z SB. Miodek zaprzecza i domaga się zadośćuczynienia.

Czyżby zwrot w tej głośnej sprawie?

32 Comments:

At 13 listopada, 2007 08:10, Anonymous Anonimowy said...

no. ładne klocki. I gdyby okazało się to prawdą, jeszcze jeden powód, by lustrację w końcu zrobić. To byłby następny agenciak broniący się do upadłego. Ciekaw jestem, czy dojdzie do fazy "... ale nikomu nie zaszkodziłem"

 
At 13 listopada, 2007 08:14, Blogger pinio said...

co ciekawe. Po wczorajszej rozprawie Grzegorz Braun znowu insynuował, że coś na sumieniu mógł mieć Grzegorz Schetyna. Tradycyjnie jednak bez żadnych dowodów. Na stronie www.fakty.com możecie zobaczyć wypowiedź Brauna. Co ciekawe TVP3 Wrocław chyba jako jedyne opublikowały tę informację.

 
At 13 listopada, 2007 09:50, Anonymous Anonimowy said...

Diabła wart taki spec...
"Jestem przekonany" to świetny dowód na winę. Przypomina "ten pan nie nadaje się na ministra, moim zdaniem!"
jotesz

 
At 13 listopada, 2007 11:43, Anonymous Anonimowy said...

Kiedyś w przypadku Wojtka trudno było oddzielić własny pogląd od faktów. Faktem też jest, że w kilku sprawach były papiery na ludzi, a później się okazało, że nadgorliwi oficerowie ub robili swoje dla zwierzchnictwa. Wiadomo też - przecież IPN ma takie dokumenty! - że zdarzało się rejestrować TW "in spe", bo a nuż się namyśli.

Jak było z J.M. nie wiem, no i szczerze mówiąc w jego akurat przypadku niewiele mnie to obchodzi. Jestem zwolennikiem otwarcia teczek, ale niekoniecznie wobec osób, które nie pchają się na świecznik.

 
At 13 listopada, 2007 11:57, Blogger pinio said...

olgierd:
jak już otwierać to wszystkie. Ale ja jestem chyba jednak zwolennikiem ich zamknięcia i wyrzucenia. Minęło 18 lat. To trzeba było robić w 1990 a nie teraz...

 
At 13 listopada, 2007 12:21, Anonymous Anonimowy said...

W pewnym sensie masz rację, 20 lat się już z tym pałujemy. Rzecz w tym, że lustracja ma mieć jakiś cel; dla mnie od jakiejkolwiek sprawiedliwości ważniejsza jest pewność autonomiczności decyzji człeka, na którego coś mają (casus Boniego). A te sprawy nawet po 30 latach mogą grać rolę.

Ale podkreślam: mam na myśli urzędników, parlamentarzystów, ministrów itd.

Wobec osób prywatnych, które nie aspirują do żadnych stanowisk, nie powinno się stosować takiej miary. Nawet rodzinie i znajomym nie dałbym tego prawa.

 
At 13 listopada, 2007 14:59, Anonymous Anonimowy said...

pinio, "trzeba było to zrobić"? Nie zauważyłeś, że ta sama ekipa, która teraz tak właśnie mówi, 18 lat temu krzyczała, że tego robić nie wolno?!

 
At 13 listopada, 2007 15:14, Blogger pinio said...

anonimowy:
ale ja nie patrzę na ekipę. Piszę to co sam uważam. Choć na 100 procent nie jestem tego pewien sam czy należy to zamknąć i nie rusząc...

 
At 13 listopada, 2007 16:58, Blogger fiaa said...

@pinio:

Ty byś zamknął i wyrzucił, a ja przypomnę, że Kiszczak zaiste jest człowiekiem honoru. Obiecał, że spali akta, to spalił. Ale czy obiecał, że nie będzie robił mikrofilmów?

 
At 13 listopada, 2007 17:38, Anonymous Anonimowy said...

@pinio

A potrafi Pan jakos uzasadnic Panska teze, ze po 18 latach nie powinno sie wracac juz do lustracji?

 
At 13 listopada, 2007 17:46, Blogger pinio said...

wojtek:
Mam takie prywatne zdanie na ten temat. Ot co. Nie wiem czy szczególnie trzeba gto uzasadniać.
W dużym skrócie uważam, że lustrację trzeba było przeprowadzić na początku lat 90. Myslisz, że naprawdę ludzi interesuje lustracja ? Że chcą się dowiadywać czy ich sąsiad czy sprzedawca z kiosku był żałosnym donosicielem ? Jeżeli już to lustrowań urzędników państwowych. Tu zgadzam się z Olgierdem. Chcą pracować na ważnych stanowiskach niech wypełnią oświadczenie lustracyjne. Sam je zresztą podpisałem bez mrugnięcia oka. Choć uważam, ze lustrowanie osób urodzonych na poczatku lat 70 jest bez sensu. I tyle.

 
At 13 listopada, 2007 18:16, Anonymous Anonimowy said...

@pinio

Nie ma przymusu uzasadniania opinii. Ale - jak na razie - nie ma tez zakazu zadawania pytan, wiec (zgodnie z zasada, ze to co nie jest zakazane, jest dozwolone) zapytalem sie. A chcialem sie zapytac, bo ciekawi mnie teoria, ze lustracje to trzeba bylo zrobic kiedys, a teraz to juz nie ma po co.

Zastanawiam sie bowiem jakie to wydarzenie w ciagu minionych 18-tu lata sprawilo, ze lustracja stala sie zbedna?

(Tu musze przyznac, ze odpowiedz na pytanie dlaczego "po 18 latach nie powinno sie wracac juz do lustracji"?, w stylu, bo "uważam, że lustrację trzeba było przeprowadzić na początku lat 90", uwazam za bardzo ... "skrotowa" :)) )

Natomiast odnosnie tego czy ludzie "chcą się dowiadywać czy ich sąsiad czy sprzedawca z kiosku był żałosnym donosicielem", to byc moze nalezaloby sie zapytac poszkodowanych? Sprobowal Pan kiedys to zrobic? Bo widzi Pan - mnie wcale nie zdziwi jesli sie okaze, ze ludzi, ktorych SB _nie_ przesladowalo, to moze i lustracja malo obchodzi. Ale nie pamietam, zeby ktos probowal uczciwie zbadac nastroje wsrod tych co byli przesladowani. A moze Pan wie o czyms takim?

PS Jak to jest - jest Pan "zwolennikiem [...] zamknięcia i wyrzucenia" akt, a jednoczesnie jest Pan zwolennikiem "lustrowań urzędników państwowych"? A jak Pan to chce konkretnie zrobic po wyrzuceniu akt? :)

 
At 13 listopada, 2007 19:27, Blogger pinio said...

wojtek:
Nie widzę powodów by tu szczegółowo uzasadniać swoje prywatne zdanie na temat lustracji. Tyle ile miałem do napisania tutaj napisałem 8-) W bardziej szczegołowe dyskusje wdaję sie w rozmowach w realu. Odpowiem tylko na post scriptum. Napisałe, że JEŻELI JUŻ lustrować to urzędników, a nie otwierać wszystkie teczki aby każdy mógł poznać szczegóły życia intymnego innych ...

 
At 13 listopada, 2007 21:26, Anonymous Anonimowy said...

@Pinio

OK - pisze Pan na swoim blogu rzeczy, ktorych nie ma Pan zamiaru uzasadniac (bo chyba zgodzimy sie, ze to "szczegolowo" to w tym kontekscie to byl eufemizm :)) Fajnie.

Odnosnie zas PS, to napisal Pan: "zgadzam się z Olgierdem", ktory to znowu Olgierd napisal "Jestem zwolennikiem otwarcia teczek ..."

 
At 13 listopada, 2007 21:50, Blogger pinio said...

wojtek:
naprawdę sieć jest tak wielka i tyle w niej blogów, że znajdzie Pan coś dla siebie. Życzę dużej satysfakcji !

 
At 13 listopada, 2007 22:49, Anonymous Anonimowy said...

@pinio

:))))

Naprawde sadzil Pan, ze tak latwo sie wymiga od krytyki? :))

NB jesli ma Pan takie problemy z krytyka swoich wypowiedzi, to moze powinien Pan unikac wypowiedzi w przestrzeni publicznej? :) Takiej jak, na przyklad, ogolnodostepny blog :)) Choc oczywiscie nic nie sugeruje - ja tylko pytam :))

 
At 14 listopada, 2007 09:19, Anonymous Anonimowy said...

Nie jestem rzecznikiem prasowym Pinia ale myślę, że chodzi mu być może o to, co ja mam na myśli: czas. Z punktu widzenia krzywdyniekrzywdy to już jest historia. Z punktu widzenia tego co ważne dla ludzi młodych to prehistoria.

Natomiast w odniesieniu do osób ze świecznika oczywiście sprawa powinna być załatwiona, w sensie WIEDZY.

 
At 14 listopada, 2007 09:37, Blogger pinio said...

wojtek:
dzięki za dobre rady. Życzę szczęścia

 
At 14 listopada, 2007 15:55, Blogger Wroclove2London said...

A mnie smuci fakt OSTRACYZMU z jakim spotkał się Grzegorz Braun w momencie kiedy jego praca nad tym problemem stała się we wrocławskim "śmietanko-towarzystwie" literacko-dziennikarskim głośna...

To wygląda tak samo jak "korporacyjna solidarność" wśród księży pedofilów...

Oczywiście trudno mi o czymkolwiek wyrokować ale Wam powiem, że to wygląda trochę jak walka Dawida z Goliatem...

Podobny klimat jak w stanie wojennym kiedy wyrzucono z posady dyrektora Teatru Współczesnego - Kazimierza Brauna... a tylu wokół ludzi "ustawionych" świetnie się układało z komuchami...

Oczywiście mam kompletnie zaburzone przeszłością spojrzenie na problem - jako były student p.Miodka ze wspólnej ławki z Braunem...

Ale ów ostracyzm pachnie mi BRZYDKO. Po owocach ich poznacie... A owocem pracy polskich mediów po 1989 roku jest BRONIENIE NIEKTÓRYM LUDZIOM dostępu do przestrzeni publicznej...

Szczególnie tym, którzy mają coś 'ciekawego' do powiedzenia...

 
At 14 listopada, 2007 16:04, Blogger pinio said...

robert:
Nie wiem czy ostracyzm. Stałe się mało wiarygodny przez to, że rzucił oskarżenie bez żadnych dowodów. I tyle. Zrobił to na 40 sek. przed końcem programu i wyszedł ze studia...

 
At 14 listopada, 2007 17:09, Anonymous Anonimowy said...

@olgierd

Nie da sie ukryc, ze taka argumentacje jaka Pan tutaj zaproponowal, juz nie raz slyszalem. To, ze jest ona logicznie niespojna, to sam Pan zauwazyl, wnioskujac o lustracje "osob ze swiecznika". Problem jednak pozostaje.

- Po pierwsze jaka jest definicja "swiecznika"?

- Po drugie - w jaki sposob dzis mozna przewidziec, kto bedzie na tym rzeczonym "swieczniku" za lat X? I dlaczego nalezy czekac z weryfikacja takiej osoby, np., 18 lat? (Przytyk do sytuacji pana Boni zupelnie przypadkowy :) )

- Po trzecie, czy nie uwaza Pan, ze unikajacy swiecznika jak ognia gangsterzy, nie powinni byc weryfikowani pod katem wspolpracy z SB? Czy nie pozwoliloby to na zweryfikowanie pewnych teorii o powstawaniu mafii w Polsce? A czy taka wiedza nie pozwolilaby lepiej poradzic sobie z problemem?

- Po czwarte wreszcie, dlaczego to Pan czy ja mamy decydowac o tym, czy osoby poszkodowane beda mogly dochodzic swych praw pozywajac do sadu donosicieli?

Jak wiec Pan widzi, watpliwosci mam cala mase. Tak samo do wyjasnienia, ktore Pan zaproponowal, jak i do paru innych argumentow przeciwko lustracji, ktore slyszalem. Dlatego z taka nadzieja czekalem na wyjasnienie Pana pinio odnoscie tego dlaczego On jest przeciwko lustracji :)) I dlatego tez taki ogromny niedosyt poczulem po Jego odpowiedzi :)))

 
At 14 listopada, 2007 17:12, Anonymous Anonimowy said...

@pinio

Dziekuje za te przemile i (jak rozumiem) plynace z glebi serca zyczenia. Ze swej strony, postaram sie odwdzieczyc za Panskie dobre serce tym co chyba kazdy dziennikarz ceni najbardziej - odzewem na Panskie publikacje :)))

 
At 14 listopada, 2007 17:55, Blogger pinio said...

wojtek:
z niecierpliwością na nie czekam. Byleby to były moje publikacje, bo ta akurat jest Łukasza. A dyskutować na temat swoich prywatnych poglądów wyrażonych pod cudzym tekstem nie zamierzam. Kto wie może zainteresuje Pana wysyłanie swoich pytań mailem coby nie zamęczać innych indywidualną dyskusją.

 
At 14 listopada, 2007 19:19, Blogger Wroclove2London said...

@pinio:

te 40 sekund nie znaczy nic przy 40 latach komuszenia w Polsce

 
At 14 listopada, 2007 22:06, Anonymous Anonimowy said...

@pinio

Zakresu znaczeniowego slowa "publikacje" nie zdefiniuje - nie chce Pan chyba zebym sie samoograniczal w swoim "odzewie"? :) Prosze sie jednak nie obawiac - nie bede Pana pytal o argumentacje za stawianymi przez Pana tezami. Rozumiem juz, ze to byloby zbyt duze wymaganie :)
Serdecznie pozdrawiam.

 
At 15 listopada, 2007 09:07, Anonymous Anonimowy said...

=> wojtek: osoby ze świecznika można sobie jakoś dookreślić; na dziś są to po prostu osoby ze świecznika, ale ustawa może precyzować, że chodzi o kandydatów na posłów i senatorów, ministrów, itd. Dziś nie musielibyśmy przewidywać kto za 20 lat będzie na świeczniku - wystarczy, że w swoim czasie osoba taka zechce ubiegać się o taki urząd lub stanowisko.

Co do pozywania donosicieli to nic już nam decydować - po tylu latach sprawy deliktowe są dawno przedawnione, więc aby dać im taką możliwość, musielibyśmy dodatkowo zmienić kodeks cywilny *w tym celu*. A to już mi się kompletnie nie podoba.

Co da nam wiedza o źródłach powstania mafii - nie wiem. Przestrogą na przyszłość nie będzie, bo jak sytuacja będzie mogła i miała się powtórzyć - to się powtórzy. W sprawach przeciwko mafii sąd/prokuratura mogą sięgać po takie dokumenty i to powinno w zasadzie wystarczyć.

Zaś w ogólności dlaczego uważam, że nic nikomu do prywatnego życia prywatnych osób: problem rozbija się o to czy uważamy, że prymat ma jednostka i jej prywatność, czy też jakaś ogólna zbiorowość.
Dla mnie prywatność zawsze będzie na pierwszym miejscu, natomiast prawa zbiorowości daleko-daleko z tyłu. Dlatego zgadzam się, aby zbiorowość wnikała w prywatne sprawy osób, które chcą decydować o tej zbiorowości, ale nigdy nie zgodzę się, aby zbiorowość decydowała o życiu jednostki, która nie ma takich oczekiwań od życia.

 
At 16 listopada, 2007 05:07, Anonymous Anonimowy said...

@olgierd

"kandydatów na posłów i senatorów, ministrów, itd."
Z tego wszystkiego to mnie najbardziej interesuje to "itd." - jak gleboko nalezy ciac?

"Dziś nie musielibyśmy przewidywać kto za 20 lat będzie na świeczniku"
Jesli zakladamy, ze osoby "ze swiecznika" lustrujemy, bo obawiamy sie ich potencjalnych uwiklan, to dlaczego mamy pozwalac przyszlym kandydatom wiklac sie az do czasu kiedy zechca kandydowac na "swiecznik"?

"po tylu latach sprawy deliktowe są dawno przedawnione"

Jakos poradzono sobe ze wstrzymaniem biegu przedawnienia zbrodni komunistycznych. W zwiazku z tym, nie poddawalbym sie tak latwo i w tej dziedzinie. Zadoscuczynienie ludziom sie nalezy, a Pan proponuje mozna zinterpretowac tak, ze mowi Pan aby zamiast bronic ofiar, bronic lobuzow. Mysle, ze slynny art. 2 naszej wspanialej konstytucji daloby sie odpowiednio wykorzystac w celu dania ludziom sprawiedliwosci (trzeba by tylko odrobinke sklad TK zmienic :))))

"Co da nam wiedza o źródłach powstania mafii"

No coz - jesli prawda sa rozne teorie mowiace, ze mafie powstaly u nas na styku dawnych sluzb i swiata donosicieli, to byc moze dalyby. W koncu gdyby Pan wiedzial kto byl oficerem prowadzacym takiego jednego senatora od kantorow, to byc moze daloby rade sprawdzic skad sie ten facet dowiedzial jak nalezy zrobic fortune. Mysli Pan, ze to jest nikomu do niczego nie potrzebna wiedza? Jestem przekonany, ze istnieje co najmniej jedna osoba, ktora by sie z Panem zgodzila :)

"W sprawach przeciwko mafii sąd/prokuratura mogą sięgać po takie dokumenty"

Moga przegladac caly zasob pod katem budowania sieci powiazan, czy wolno im tylko obejrzec to na co sad im konkretnie pozwoli?

A gdyby tak zakazac lustracji (z wyjatkiem osob kandydujacych na "swiecznik") a pozwolc polocji na czytanie calego zastrzezonego zbioru, to nie sadzi Pan, ze tworzyloby to pewne niebezpieczenstwa? Czy to jest warte braku pelnej lustracji?

Czy rzeczywiscie nalezy bronic prywatnosci jednostek, ktore popelnily swinstwa albo przestepstwa, kosztem bezpieczenstwa calego narodu?

PS. Ja bynajmniej nie usiluje tu Pana przekonac do lustracji. Chce sie jedynie dowiedziec czy teoria o lustracji "swiecznika" jest logiczna i spojna (bo mam co do tego watpliwosci).

 
At 16 listopada, 2007 10:46, Anonymous Anonimowy said...

@pinio
"Ale ja jestem chyba jednak zwolennikiem ich zamknięcia i wyrzucenia."

widzisz, kłopot w tym że ponoć 2 komplety mikrofilmów wywędrowały z kraju... Zamknięcie akt będącymch w naszym posiadaniu grozi wiadomo czym.

"Minęło 18 lat. To trzeba było robić w 1990 a nie teraz..."
ano trzeba było. Może wiec pamiętasz, dloaczego się nie udało i przez kogo się nie udało ;)

 
At 16 listopada, 2007 11:27, Anonymous Anonimowy said...

Mnie do lustracji przekonywać nie trzeba, bo jestem do niej przekonany.
Nie wiem jednak co ma mi dać lustracja profesorków, dziennikarzy, pisarzy, itd.?

Na niedawną ustawę "załapałem się" i ja - z tego tytułu, że czasem pisuję coś u mnie w pracy, więc doszliśmy do wniosku, że lepiej nie ryzykować.
Obecnie załapałbym się również jako wydawca i redaktor naczelny poczytnego i opiniotwórczego ;-) "lub czasopisma". I co?

Lustrujmy osoby, które mają BEZPOŚREDNI wpływ na nasze życie: parlament, rząd, prezydent, sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, prezydenci miast itd., może radni, może urzędnicy samorządowi.
Ale dziennikarze, duchowni oraz inne grupy zawodowe niechaj załatwiają sprawę według własnych zasad i kryteriów. Angażowanie aparatu państwowego do załatwiania takich spraw to czas, pieniądz - a nie do końca wiadomo po co wydane.

 
At 16 listopada, 2007 14:31, Anonymous Anonimowy said...

@olgierd
"Nie wiem jednak co ma mi dać lustracja [...] dziennikarzy"

Nie wiem czy to wypadek przy pracy z dopisaniem tu dziennikarzy, dlatego zapytam sie przewrotnie: czy sadzi Pan, ze fakt iz Maleszka byl TW, nie powinien nigdy ujrzec swiatla dziennego?

Bo mi czasem sie wydaje, ze dziennikarze i inni "aktorzy", to maja chyba jednak bardziej "BEZPOSREDNI" wplyw na zycie duzej czesci spoleczenstwa niz na przyklad adwokaci czy chocby tacy "profesorkowie ":)

PS Przyznam sie, ze nie bardzo rozumiem cel tego fragmentu Panskiej wypowiedzi, ktory mowi o tym, ze Pan tez musial sie lustrowac?

Czy chodzi o to, ze (mowiac przewrotnie) ma istniec zakaz badania alkomatem osob, u ktorych nie zostal przekroczony dopuszczalny limit zawartosci alkoholu we krwi?

 
At 16 listopada, 2007 20:45, Anonymous Anonimowy said...

Szczerze? Szczerze to mnie Maleszka g*** obchodzi. Nie podoba mi się to co robił, nie podoba mi się to co się stało później - ale cóż, faktycznie prywatne prawo prywatnej firmy zatrudnić go lub rozwiązać umowę o pracę.

Na mnie dziennikarze mają znikomy wpływ. Jeśli ktoś się zachłystuje każdym słowem, bo płynie z tv lub poczytnego dziennika - jego sprawa.

Po prostu nie chcę, żeby państwo zajmowało się bzdetami, załatwiało prywatne sprawy prywatnych przedsiębiorstw i prywatnych osób - za nasze pieniądze.

Akapit o konieczności poddania się przeze mnie lustracji na podstawie przepisów uchylonych przez TK nie jest przypadkowy i nie ma nic wspólnego z alkomatem.
Po prostu jestem leszczem, jednak 1) musiałem złożyć oświadczenie wg wzoru, 2) dostarczyć je koledze (wśród salw śmiechu), 3) kolega musiał mi "założyć teczkę", 4) w międzyczasie wysłaliśmy stosowne fiszki do współpracowników (chyba nie było takiego, który by ich nie olał!), 5) po wyroku wszystko poszło do kosza, a my zamiast iść na piwo, wzięliśmy się do normalnej roboty.

Dla mnie to jest neoPRL. Tak się dziwnie składa, że Wojtka, o którym mowa w notatce znam osobiście i chociaż mam wiele doń szacunku jako do osoby, która ma wielką wiedzę historyczną, wiem też, że w takich sprawach nigdy nie będzie obiektywny.

 
At 17 listopada, 2007 06:26, Anonymous Anonimowy said...

@olgierd

No coz - gdyby prywatne osoby wypowiadaly sie na temat lustracji prywatnie, to zgodzilbym sie z Panem, ze nam nic do tego.

Kiedy jednak rzekomo prywatne osoby za pomoca prywatnych mediow probuja wplywac na sprawy decydujace o bezpieczenstwie panstwa, to przestaje to byc sprawa prywatna, czyz nie?

Czy jesli prywatna firma organzuje kampanie majaca na celu uchwalenie takiego prawa, ktore bedzie odpowiadalo danej firme, to jest to sprawa tylko tej prywatnej firmy, czy nas wszystkich? Innym slowy, czy Pana zdaniem, sprawa Rywina byla sprawa prywatnej firmy i nam nic do tego, czy moze jednak byla to i nasza sprawa?

Czy te dwie sprawy od siebie sie az tak bardzo roznia?

"Po prostu jestem leszczem"

Rozumiem, ze proponuje Pan ten punkt widzenia zastosowac we wszystkich sytuacjach, w szczegolnosci rowniez w przypadku kontroli drogowej (jak widac cos wspolnego z alkomatem jednak jest).

Swoja droga Panskie perypetie i ciezkie doswiadczena w lustracji zrobily na mnie olbrzymie wrazenie ... az do momentu, w ktorym przypomnialem sobie, ze ja rowniez skladalem oswiadczenie lustracyjne i ten wlozony w to wysilek i poswiecene nie przekraczaly wysilku jaki Pan wlozyl w napisanie swojej "kombatanckiej" historyjki. Dlatego napisze jeszcze raz - nie mam pojecia po co Pan o tym pisze. Szczegolnie do mnie, ktory przez to przechodzil i wie, ze Panskie "kombatanctwo" to funta klakow nie jest warte. Powinen Pan z tymi historyjkami poczekac ze 30 lat i wnukom opowiadac - byc moze dzieci dadza se nabrac :)))

"Dla mnie to jest neoPRL"

A to rozumiem jest zdanie mowiace o tym, ze nie ma Pan zadnych argumentow i prosi o skonczenie dyskusji? To sie akurat dobrze sklada, bo kiedy dochodze do takich bredni to sam uznaje dalsza dyskusje za bezcelowa.

 

Prześlij komentarz

<< Home