27.11.07

Ubogi adwokat

Sprawa Edyty Terki to jedna z najdłużej toczących się spraw sądowych jakie znam. Jest doskonałym przykładem jak bezduszny i obojętny wobec ludzkiego nieszczęścia jest nasz wymiar sprawiedliwości.

Są pewne sprawy, do których nawet dziennikarze podchodzą osobiście, a kilkuletnie chodzenie na rozprawy powoduje, że traktuje się uczestniczące w nich osoby jak znajomych. Nie ma chyba dziennikarza, który byłby obojętny wobec tego co musi przechodzić Wiesława Terka - córka 30 letniej dziś kobiety, która pięć lat temu zapadła w śpiączkę po operacji tarczycy. Sprawa była wówczas głośna Edyta Terka wysłała w nocy do pani Wiesławy sms "Mamo ja chyba umieram" ...

O błędy w leczeniu kobiety oskarżono dwóch wrocławskich lekarzy. Wynajęli oni dobrych adwokatów m.in. Piotra Skoczylasa i walczą. Ich prawo. Walczy też o wyrok skazujący pani Wiesława, której nie stać na dalszą rehabilitację córki. Dopiero po skazującym wyroku będzie mogła się starać o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Wniosek jest całkiem spory - łącznie 1,6 mln. zł. i 4 tys. zł. miesięcznej renty. Czy to dużo ? Nie wiem, moim zdaniem nie...

No ale nie o tym miałem. O całej sprawie możecie dokładnie poczytać na portalu gazeta.pl, gdzie Agnieszka Czajkowska od wielu lat pisze na ten temat. I robi to świetnie. Mnie zastanawiają dwie inne rzeczy. Pierwsza - dlaczego sąd zgodził się na tyle ekspertyz biegłych - aż cztery. Nie wystarczyły mu dwie, trzy ? Wiadomo ile trwa sporządzenie takiej opinii. Teraz zadał kolejnych 15 pytań biegłej anestezjolog z Gdańska. Po raz kolejny przedłużając sprawę. I druga kwestia. Słyszałem o tym wcześniej od innych dziennikarzy, ale na własne uszy nie i nie chciało mi się wierzyć. Ale wczoraj jak usłyszałem osobiście jak pełnomocnik matki Edyty Terki mówi, że nie pojechała do Gdańska na przesłuchanie biegłych bo jej nie było stać to mnie szlag trafił ! Jak to nie było stać ? Czy przypadkiem pani mecenas Małgorzata Niemiec - Zorko nie działa na szkodę swojej klientki ? Nie chce mi się wierzyć by adwokata nie było stać na bilet kolejowy do Gdańska. Dawno takiej bezczelności nie widziałem. I pomyślałem sobie - nie ma szczęścia Wiesława Terka. Dobrze, że jest jeszcze prokurator. Proces pewnie wygra. Pewnie i sprawę cywilną wygra jak będzie wyrok skazujący, ale moim zdaniem taki adwokat nie powinien mieć prawa do wykonywania swojego zawodu ...

16 Comments:

At 27 listopada, 2007 20:36, Anonymous Anonimowy said...

dla takiej Sawickeij ponoć sam jej adwokat wyskoczył z 300 000... ale co tam porównywać... wiadomo byle kobiecina, to nie to samo co kasiasty polityk z partii co to akurat miała szczęście wygrać...

 
At 27 listopada, 2007 21:52, Blogger pinio said...

no tak, a teraz Wyborcza go pyta czy to jego pieniądze, czy może on tylko przelał ...

 
At 28 listopada, 2007 09:52, Anonymous Anonimowy said...

Po zwycięstwie PO każda złotówka wydana na pomoc Sawickiej to dobra inwestycja. Lody trzeba kręcić...

 
At 28 listopada, 2007 09:56, Anonymous Anonimowy said...

Sąd zleca szereg ekspertyz i kontrekspertyz, aby nikt mu później nie postawił zarzutu, że polegał tylko na jednej lub dwóch, i to w dodatku wątpliwych. Dwie opinie biegłego są zwykle w błahych sprawach.

Co do biletu. Jestem prawie pewien, że chodziło o coś innego, np. o możliwość późniejszego wykazania, że sąd nie powinien był pozwolić na wykonanie czynności poza Wrocławiem.

Co do kasiastych adwokatów. Naprawdę jest różnie, to jest mit, że każdy ma forsy jak lodu. O części nie da się może powiedzieć, że cienko przędą, ale na pewno jeżdżą tramwajami nie dlatego, że lubią, ale dlatego, że ich nie stać na nic więcej.

 
At 28 listopada, 2007 12:36, Anonymous Anonimowy said...

A ciekawa jestem czy Pan dziennikarz sam sobie płaci za swoje podróże służbowe i czy długo dałby radę je sam opłacać????
Dlaczego jeżeli sprawa jest z urzędu, to adwokat ma pokrywać wszystko ze swojej kieszeni? Dlaczego nie dostaje zwrotu kosztów podróży związanych ze sprawą? Dlaczego nie oskarżamy naszego Państwa i przepisów a adwokata? I może trudno to sobie Panu dziennikarzowi wyobrazić ale nie wszyscy adwokaci dobrze zarabiaja i czasem niestety koszty podróży są rzeczywiście dla nich zbyt wysokie.

 
At 28 listopada, 2007 14:34, Blogger pinio said...

Olgierd
Nie wiem o co jej chodziło. Wiem co słyszałem - że nie stac ich było na pojechanie do Gdańska. Nie twierdzę, że adwokaci to bogacze. Twierdzę, że ta kobieta ma prawo do reprezentowania na jak najwyższym poziomie. A tak nie jest. Co do opinii. Parę lat już po tych sądach chodze. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, że sporządzono cztery (niekorzystne dla lekarzy, jedną z nich udało się medykom podważyć)opinie i sąd zleca jeszcze kolejną...

 
At 28 listopada, 2007 14:38, Blogger pinio said...

anonimowy
Rozśmieszasz mnie. Tak źle być adwokatem ? A jest jakiś obowiązek ? Nie ma na bilet do
Gdańska i z powrotem a występuje w sprawie, w której jej klientka będzie walczyć o ponad 1,5 miliona ?
A argumenty o ksoztach podróży są nieco żałosne, więc nie będę ich komentował.

 
At 28 listopada, 2007 14:47, Anonymous Anonimowy said...

Zgodnie z przepisami adwokat nie ma obowiązku reprezentować klienta z urzędu poza granicami okręgu, w którym ma siedzibę.

W takim przypadku właściwa ORA (w tym wypadku gdańska) powinna wyznaczyć pełnomocnika spośród miejscowych adwokatów.

Nie bardzo rozumiem oburzenie z powodu decyzji adwokata. Inna sprawa, że powinien posłużyć się innymi argumentami dla uzasadnienia swojego postępowania.

 
At 28 listopada, 2007 15:06, Blogger pinio said...

plopli:
wreszcie jakiś konkret. Okej. Nie ma obowiązku. Ale jest coś takiego jak przwoitość. Ja jak cos robię, staram się to robić jak najlepiej. Nie zawsze mi oczywiście wychodzi. Ale to nie jest zwykła sprawa. Ta kobieta od 5 lat walczy o wyrok żeby żeby zdobyć pieniądze na leczenie swojej córki. Czy trzeba dużo wrażliwości żeby to zrozumieć ? A tu mi anonimowy wyjeżdża z tekstem o biednych adwokatach ...

 
At 28 listopada, 2007 15:35, Anonymous Anonimowy said...

@ pinio

Skądinąd prawdziwym. Nie zawsze adwokata stać na podróż w dwie strony z Wrocławia do Gdańska, hotel (pewnie niezbędny) i 2 dni wyjęte z życia. Zresztą trudno oczekiwać tego od przypadkowego adwokata, o ile został on wyznaczony z urzędu. Przecież nie godził się on na prowadzenie sprawy pro bono, choćby częściowo. To, że ktoś występuje w sprawie za 1,5 mln nie świadczy w żadnym wypadku o jego majętności (co chyba oczywiste).

I nie ma to nic wspólnego z przyzwoitością. Przecież to może być przyzwoity człowiek, pomagający rodzinie, znajomym, parafianom. Czym innym jest jednak pomoc z własnej woli, a czym innym zmuszanie go do ponoszenia kosztów w sprawie, do prowadzenia której został wynajęty przez państwo.

Nie twierdzę, że to anioł. Nie wiem, jak sam zachowałbym się w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że co najmniej dążyłbym do tego, żeby wyznaczony został do tej sprawy adwokat z Gdańska i próbowałbym przekazać mu informacje na temat sprawy.

Z pewnością jednak postępowanie adwokata nie jest w tej sprawie podstawą do jego potępiania, ani tym bardziej kpienia z całego środowiska.

 
At 28 listopada, 2007 15:45, Blogger pinio said...

plopli:
nie kpię z całego środowiska. Daleko mi od tego. Znam wielu bardzo przyzwoitych adwokatów a i takich, których niewiele dzieli żeby siedzieć ze swoimi klientami na jednej ławie. Patrząc na profesjonalizm adwokatów: Jacka Szymańskiego, Piotra Skoczylasa czy prof. Giezka aż się chce przyklasnąć. Widać, że odrabiają lekcje jak należy. Są i tacy, ze wogóle mogłoby ich nie być bez szkody dla klienta.
A wracając do tej sprawy można było:
A. jak piszesz - postarać się o zastępstwo w Gdańsku
B. nie zgodzić się na przesłuchanie biegłych w Gdańsku i walczyć o przesłuchanie we Wrocławiu lub za pomocą wideokonferencji

Może tego drugiego próbowała. Nie wiem.
A co do kosztów. Przecież niemal wszyscy wiemy, że na koniec procesu pani adwokat dostanie pieniądze (ustawowe) za obronę z urzędu. Zapewne nie takie jak normalnie, ale zawsze ...

I jeszcze jedna sprawa. Niekiedy sprawy z urzędu bierze mecenas Rossa. Szkoda, że nie dostał tej. Co prawda już wiekowy jest ale dalej świetny i dalej chyba wrażliwy na ludzkie nieszczęście ...

 
At 29 listopada, 2007 12:06, Anonymous Anonimowy said...

A ja z Giezkiem miałem ćwiczenia na 2. roku :-) (ale tylko jeden semestr).

 
At 29 listopada, 2007 19:39, Anonymous Anonimowy said...

Facet, rozsmieszasz mnie. Znam pania mecenas osobiscie i powiem Ci, ze naprawde juz chyba nie miales sie kogo czepic. To bardzo krzywdzace, bo p. mecenas jest chyba ostatnia uczciwa osoba w szanownej palestrze wroclawskiej i dlatego zanim nastepnym razem bedziesz kogos oczernial, zasiegnij dokladniejszych informacji na temat tej osoby,ok? (w tym przypadku np. u samej pani Terki). Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze, zebys jeszcze przez pare lat "po tych naszych sadach pochodzil" i otworzyl szerzej oczy.

 
At 29 listopada, 2007 21:03, Blogger pinio said...

anonimowy:
mówisz, że ostatnia uczciwa osoba ? Nie cenisz chyba chyba zbytnio tej palestry...
Nie wiem czy jest uczciwa czy nie wiem, że moim zdaniem źle broni swojej klientki. I tyle.

 
At 30 listopada, 2007 01:05, Anonymous Anonimowy said...

Nie cenie palestry wroclawskiej, bo ja dobrze znam na plaszczyznie osobistej:) Czy mec. Niemiec Zorko bedzie skuteczna, czy nie, okaze sie, gdy w koncu zapadnie wyrok w tej sprawie. W kazdym razie mam nadzieje, ze pani Terka dostanie te pieniadze, bo jest to minimum, jakie jej sie nalezy:))) Pozdrawiam jeszcze raz i zycze dobrej nocy!
PS: Aby skazac lekarzy, nalezy wyczerpac wszystkie istniejace watpliwosci. Chodzi zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie o czlowieka, prawda? Stad procesy tego typu trwaja bardzo dlugo i pojawiaja sie kolejne komplikacje... Aha, no i jeszcze jedno. Adwokat za urzedowki dostaje 400zl po zakonczeniu sprawy, a za kazde odroczenie 80zl.

 
At 30 listopada, 2007 11:07, Blogger pinio said...

anonimowy:
I o to chodzi. Mój wpis i nasza dyskusja będzie bez znaczenia jeżeli wyrok będzie korzystny dla p. Terki. Bo tak naprawdę to o jej dobro chodzi a nie o to czy ma dobrego adwokata czy nie. A zachowanie pani mecenas wzbudziło moje ( i nie tylko moje) duże wątpliwości. O czym napisałem. A co procesu lekarzy. oczywiście, że granica między błędem a zwykłą koleją losu jest czasami bardzo cieńka...

 

Prześlij komentarz

<< Home