29.11.07

Teczki Zorro (8): Czołg z numerem "10". Budrewicz o Jurkowlańcu i Schetynie

Nominacja Rafała Jurkowlańca na wojewodę dolnośląskiego skończy się tak, jak wszystkie nominacje zauszników Grzegorza Schetyny: absolutną i twórczo rozwijaną lojalnością. Jurkowlaniec nawet wtedy, kiedy był reporterem wrocławskiego dodatku „Gazety Wyborczej” markował wykonywanie niektórych poleceń swoich dziennikarskich przełożonych, praktycznie je bojkotując, jeśli nie było to „na rękę” Grzegorzowi Schetynie. Na dłuższą metę to się Jurkowlańcowi opłaciło. Podobnie jak to było z innymi stronnikami bossa - bo boss nigdy nie zapomniał o swoich lojalnych pretorianach.

Sam Schetyna pamiętany jest przez znajomych ze studiów historycznych jako cichy, przeciętny student. W latach 80. - według jego własnych relacji - pracował "na czarno" w Kanadzie u Węgra, uczestnika powstania z 1956 r. Później odziedziczył podziemny NZS po Ryszardzie Czarneckim i miał od razu zastrzeżenia do tego, że Ruch "Wolność i Pokój" oraz PPS werbują kadrę wśród studentów, gdzie powinien "z klucza" królować NZS. W czasie konfliktu o to, "czy iść, czy nie iść do Okrągłego Stołu" Schetyna (wraz z NZS) był przeciw. Ale potem, po wygranych przez "Solidarność" wyborach, przystąpił do Komitetu Obywatelskiego, który wygrał je w imieniu nadziemnej "S".

Schetyna został najmłodszym wicewojewodą [wrocławskim - 5W] i nie miał skrupułów puszczając na kwadrans przed konferencją prasową wojewody Mirosława Jasińskiego przeciek, który został przez prasę natychmiast wykorzystany przeciw Jasińskiemu.

Jednym z pierwszych pomysłów "grupy Schetyny" była próba przejęcia ówczesnej "Gazety Robotniczej".

Faworytem tego początkowo nieporadnego w otwartej polityce, ale błyskawicznie uczącego się środowiska, był aresztowany po latach poseł Zenon Michalak, jeden z tych, którzy przynieśli pieniądze do powstającej wówczas partii – Kongresu Liberalno-Demokratycznego.

Schetyna bardzo szybko otrząsał się po porażkach. Na początku lat 90. z inicjatywy jego środowiska dwaj ówcześni posłowie KLD: Donald Tusk i krakowianin Jan Pamuła, oddawali część swoich diet poselskich na wrocławski szpital przy ul. Poniatowskiego. Dziś nikt nie pamięta, kiedy przestali. Nikt też nie pamięta, że Pamuła spotkał się w końcu – oczywiście nie w związku ze szpitalem – z prokuratorem, podobnie jak wrocławski poseł Michalak.

Schetyna stał się szybko twardym, konsekwentnym i coraz bardziej bezwzględnym graczem. Został sekretarzem generalnym KLD. Kiedy Lech Wałęsa nie spełnił nadziei na prezydenturę radykalnej zmiany, Schetyna poszedł w stronę Unii Wolności, ale przeciw Tadeuszowi Mazowieckiemu i Barbarze Labudzie. Gdy Labuda zaatakowała Kościół na antenie Radia Eska, którym praktycznie rządził Schetyna, ten zażądał, żeby także i ona została następnie zaatakowana na antenie - "a jak nie, to dziękujemy redaktorowi".

Wielu zadaje sobie pytanie, co ten rasowy chadek robi w partii liberalnej. Tym bardziej, że kiedy wcześniej kierownictwo KLD ustami samego Tuska krytykowało zaangażowanie Kościoła w bieżącą politykę, Schetyna i jego wrocławskie środowisko nie dołączyło się do tej deklaracji.

Nie lubiany przez kibiców doprowadził do dominacji koszykarzy Śląska Wrocław w lidze. Zaś w polityce - początkowo zawsze w tle, z biegiem lat coraz częściej występował publicznie i coraz lepiej mu to szło.

Kiedy gra w piłkę, lubi stanąć tyłem do bramki przeciwnika, przyjąć podanie i z obrońcą na plecach oddać piłkę wbiegającemu na pole karne napastnikowi. Lubi mieć koszulkę z numerem "10" - jak Pele i Maradona.

Grzegorz Schetyna nie zapomina, karze i nagradza. Jest Leszkiem Millerem Platformy Obywatelskiej.

A miało być o Rafale Jurkowlańcu...

Leszek Budrewicz

9 Comments:

At 29 listopada, 2007 14:40, Anonymous Anonimowy said...

Ciekawe...ciekawe...
I chyba raczej nieprzychylne, nieprawdaż?
jotesz

 
At 29 listopada, 2007 15:20, Anonymous Anonimowy said...

Brawo Piąta Władzo! Dawno u was nie było takiego jędrnego, ostrego tekstu. Super, że jesteście sobą i nie boicie się pseudowszechmocnego Majora.

 
At 30 listopada, 2007 11:09, Anonymous Anonimowy said...

i tylko wrodzona skromnosc nie pozwala Panu Redaktorowi wspomniec, ze kierowal byl Pan RJ w czasach, gdy ten byl dziennikarzem GW, a takze obsobaczonym przez GS rozmowca BL...
;)
RJ to nie jedyny wszak przypadek - jest jeszcze RB, ktory wlasnie wskoczyl na zwolnione stanowisko po RJ, TW (nie mylic z Tajnym Wspolpracownikiem), ktory jak zwykle komus sekretnie bedzie doradzal, TD (zwany doktorem), ktory wroci pewnie na odcinek "mediow"...
moznaby tak wymieniac w nieskonczonosc, nieprzebrane sa zasoby kadrowe wiernej druzyny Hetmana ("gramy w jednej druzynie?" "bedzie dobrze").
Po co organizowac konkursy, skoro mamy sprawdzonych (w boju) zolnierzy, jak mawial tow Lenin, kadry sa najwazniejsze...

 
At 30 listopada, 2007 11:54, Anonymous Anonimowy said...

pytanie: czy ta wiedza przełoży się na real? Czy jakikolwiek wyborca pomyśli o tym głosując na "kadry", albo czytając/oglądając/słuchając w mediach o kolejnych "świetnych" nominacjach? We Wrocławiu nikt chyba jednak "prezesowi" nie podskoczy:)

 
At 01 grudnia, 2007 10:41, Anonymous Anonimowy said...

We Wrocławiu jest tylko jedna osoba, która Majorowi podskoczy - Rafał.

 
At 01 grudnia, 2007 16:32, Blogger Łukasz said...

Może czegoś nie rozumiem, ale o jakim "Majorze" pisze tu dwóch anonimowych komentatorów? O Waldemarze Fydrychu?!

 
At 01 grudnia, 2007 18:09, Anonymous Anonimowy said...

Major to ksywa Grzegorza Schetyny, o czym Łukaszu świetnie wiesz :)

 
At 02 grudnia, 2007 19:16, Anonymous Anonimowy said...

No to już wiemy prawie wszystko. Kto z kim i przeciwko komu. Gdyby tak jeszcze wiedzieć w imię c z e g o.

Czy tylko w imię władzy, dla niej samej?

 
At 02 grudnia, 2007 20:56, Anonymous Anonimowy said...

W imie milosci i dobra - by zylo sie lepiej. Wszystkim (zausznikom GS)

 

Prześlij komentarz

<< Home