17.4.09

Arnold Buzdygan kontra Wikimedia Polska

O procesie, który wytyczył Arnold Buzdygan - postać dobrze znana w polskim internecie - pisaliśmy z Łukaszem już nie raz. Dziś warto wrócić do tematu bo przebieg rozprawy był bardzo ciekawy. Przypomnę Arnold Buzdygan uznał, że obraźliwe jest dla niego sformułowanie "troll" i zażądał usunięcia z Wikipedii wpisu na swój temat, zamieszczenia sprostowania oraz 100 tysięcy złotych. Pozwana Wikimedia Polska tłumaczy, że za wpisy na Wikipedii nie odpowiada, a baza danych znajduje się na serwerze w USA.

Ostatni mój wpis dotyczył powołania biegłego, który miał przygotować ekspertyzę na temat Wikipedii. Opinia powstała i jest uzupełniona trzema dodatkowymi ekspertyzami. Dzisiaj przesłuchanie biegłego trwało kilka godzin. Najważniejsza dla mnie była konkluzja, że szefowie Wikimedii mogli zmienić lub zablokować artykuł na temat Arnolda Buzdygana. Ciekawy byłby też zapewne eksperyment procesowy zaproponowany przez Wrocławianina, ale ostatecznie uznano, że byłby on zbędny. Otóż sąd na wniosek Buzdygana zgodził się by biegły sprawdził jaka jest teraz możliwość edycji wpisów na Wikipedii. Biegły siadł za przygotowanym na sędziowskim stole laptopem i zalogował się dzięki hasłu przedstawicielki Wikimedii. Wybuchła wówczas dyskusja co ma wpisać. Arnold Buzdygan chciał, tak jak w swoim pozwie, by wpis na jego temat usunąć i zamieścić sprostowanie. Wywołało to oburzenie adwokatów Wikimedii. Zapropowali oni wpisanie kropki. Z kolei biegły zaczął podnosić, że każdy wpis spowoduje, iż o zmianach w artykule dowie się cały internetowy świat, który będzie uznawał, że jego autorką była właścicielka loginu. Po krótkiej naradzie uznano, że cały eksperyment i tak nie ma sensu bo na następny dzień wpis może zostać zmieniony przez innych użytkowników Wikipedii.

Mnogość pytań do biegłego wywołała reakcję adwokata Arnolda Buzydgana. Mecenas Jacek Kruk powiedział m.in.: "(...)Ten proces zmierza w kierunku, który w ogóle nie powinien istnieć. Bo to jakbyśmy mieli prowadzić proces ws. naruszenia dóbr osobistych na przykład przez prasę czy telewizję i chodziłoby o treści szkalujące pana Buzdygana, a sąd by się zastanawiał nad tym jak pracuje zecer w drukarni, jakich czcionek się używa i papieru do wydrukowania gazety lub jakimi obiektywami posługują się kamerzyści. Nie o to chodzi. Chodzi o to - i to powiedział pan biegły i to wynika wprost z jego opinii, że zarządzający domeną wikipedia.pl ma możliwość zablokowania hasła i o to zwracał się Arnold Buzdygan (...)".
Adwokat przytoczył też orzeczenie Sądu Najwyższego, z którego "wynika wprost, że jest to tytuł prasowy i zgodnie z prawem prasowym powinien być zarejestrowany, a odpowiedzialność Wikipedii jest taka sama jak odpowiedzialność gazety czy telewizji".

Dzisiaj zeznawał też prezes Wikimedii Polska Tomasz Ganicz:
"Już w momencie zakładania stowarzyszenia była przyjęta taka zasada, że stowarzyszenie jako takie ma się nie wtrącać w funkcjonowanie Wikipedii. I to wynika też z zasad jakie narzucił faktyczny właściciel Wikipedii - Wikimedia Fundation, zarejestrowany na Florydzie (...) Stowarzyszenie nie może niczego narzucić edytorom. Możemy ewentualnie naszego członka - edytora wyrzucić ze stowarzyszenia jeżeli źle się zachowuje w Wikipedii, ale nie ma to wpływu na jego uprawinienia w Wikipedii. Stowarzyszenie nie decyduje kto ma być lub nie być administratorem (...) W tej chwili jest ich około 200. (...) Oni siebie nawzajem mogą kontrolować - akcja każdego administratora moze być cofnieta przez innego(...)".

Kolejna rozprawa 19 maja. Wówczas będzie przesłuchiwany Arnold Buzdygan, rozpoczną się też mowy końcowe stron. Jest szansa, że wyrok zostanie ogłoszony jeszcze w maju. Mam tylko pewną wątpliwość. Nie do końca jestem pewien czy sędzia, który proces prowadzi rozumie wszystkie aspekty tej sprawy. Bo często sprawia wrażenie zagubionego. A wyrok będzie niezmiernie ważny. Ewentualne uznanie racji Arnolda Buzdygana może wywrócić do góry nogami funkcjonowanie Wikipedii. A uznanie, że powinna zostać zarejestrowana jako tytuł prasowy może doprowadzić właśnie do rejestracji (i zwiększenia odpowiedzialności) lub likwidacji polskiej wersji internetowej encyklopedii.

Wypowiedzi przytoczonych przeze mnie osób możecie posłuchać na portalu Radia Wrocław.

Etykiety: , , , , , , , , ,

8 Comments:

At 18 kwietnia, 2009 10:03, Anonymous olgierd said...

Opinia biegłego nie prowadzi do niczego sensownego. Oczywiście, że każdy ma możliwość edycji takiego hasła, a i pewnie administrator ma możliwość jego likwidacji i uniemożliwienia w przyszłości wpisania takiego hasła.

I co z tego? Takie same możliwości miał powód (i nawet z nich korzystał), aczkolwiek specyfika Wikipedii jest taka, że każdy inny mógł to odkręcić.
I tak się działo do pewnego momentu, tj. do chwili, kiedy *zgodnie z regułami zabawy* zablokowano możliwość dowolnej edycji hasła -- a to ze względu na mieszanie w nim przez "nieznanych sprawców".

Jest to zresztą o tyle nieistotne, że spór toczy się o to, czy nazwanie kogoś trollem narusza jego dobra osobiste. Czy można było łatwo przeedytować hasło czy nie, IMHO jest bez znaczenia.

BTW zwróciłbym też uwagę na przepisy dopuszczające krytykę osób publicznych (powód jako były kandydat na kandydata na prezydenta osobą taką niewątpliwie jest), a także na przypomnianą niedawno u mnie przez Vaglę historię "notorycznego spamera".

 
At 18 kwietnia, 2009 11:58, Blogger pinio said...

Olgierd:
na problem blokowania haseł zwracam uwagę m.in. dlatego, że tym głównie się broni Wikimedia Polska. Pozwani twierdzą, że nie mogli tego zrobić.
Zupełnie inny problem to pytanie jak mieli oni ocenić czy ktoś jest rzeczywiście trollem, co to oznacza i czy jets obraźliwe. Co ciekawe chyba na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć sąd.
Co do krytyki osób publicznych. To co się dzieje w naszym kraju i szereg śledztw wszczynanych po absurdalnych doniesieniach obawiam się, że ten przepis jest kompletnie martwy...

A z innej beczki, zapomniałem napisać o tym w tekście - prezes Wikimedii przyznał podczas przesłuchania, że odradzał innym wikipediowcom podawania ich danych Buzdyganowi.

 
At 18 kwietnia, 2009 16:06, Blogger Olgierd Rudak said...

Nb. w sprawie ks. Węcławskiego/Polaka Wikipedia nie jest już aż tak twarda jeśli chodzi o stosowanie się do swoich reguł (była sprawa odręcznej edycji przez jakiegoś możnego z tej struktury).

Nieszczególnie dociera do mnie ideologia stojąca za Wikipedią -- widzę w tym sporo udawania -- a w tym przypadku są kompletnie niekonkretni.

 
At 18 kwietnia, 2009 19:14, Blogger lavinka said...

Ten facet był trollem, jeszcze zanim ja napisałam pierwszy post na forum jakimkolwiek ;)

 
At 19 kwietnia, 2009 00:40, Anonymous Robert said...

Nie wiem czemu piszecie błędnie o "obrażaniu" skoro pozew dotyczy zniesławiania i naruszania dobrego imienia.

Robert

 
At 19 kwietnia, 2009 09:33, Blogger pinio said...

Robert:
Widzisz dużą różnicę w potocznym rozumieniu tego czy Arnold Buzdygan poczuł się obrażony czy zniesławiony?
Przecież nie twierdzę, że w pozwie jest napisane, że czuje się obrażony?

 
At 20 kwietnia, 2009 01:30, Anonymous Robert said...

Widzę zasadniczą dlatego zwracam Ci na to uwagę.
Obraza to SUBIEKTYWNE odczucie obrażonego, naruszenie jego własnej miłości do siebie i zwykle obrażalscy śmieszą innych, są dla nich żałośni. W dodatku to co jedni uważają za obrazę dla innych nią nie musi być.

Natomiast zniesławienie to zdarzenie OBIEKTYWNE, niezależne od odczuć tego kogo dotyczy. Przytoczę definicję z wikipedi: zniesławienie to występek polegający na pomówieniu innej osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności.

 
At 20 kwietnia, 2009 07:31, Blogger pinio said...

Robert
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Co do znaczenia wyrazów dziękuję też za cytat z Wikipedi. Jednak mam w domu słownik i potrafię sprawdzić znaczenie wyrazów. Argument, że ktoś się czuje obrażony (pomijając sprawę Buzdygana) i to może śmieszyć innych pozostawię bez komentarza bo odbieram to inaczej i nie śmieszy mnie, że ktoś się obraził. No ale co kraj to obyczaj...

 

Prześlij komentarz

<< Home