14.4.09

Ponowny proces po komentarzu w 5W i portalu Radia Wrocław

W styczniu pisałem o procesie dwóch domniemanych rasistów we wrocławskim sądzie. Stwierdziłem, że sędzia Elżbieta Sztenc w dziwny sposób przesłuchiwała świadka - czarnoskórego mężczyznę, który miał paść ofiarą rasistowskiej napaści. Dziś już wiadomo, że sędzia nie będzie dalej zajmować się tą sprawą.

Oto fragment mojego styczniowego komentarza:
"Niemal każda wypowiedź Kameruńczyka była przerywana, szczegółowo słowo do słowa porównywano zeznania ze śledztwa (sprzed 2,5 roku) i tych złożonych na rozprawie, zadawanie absurdalnych, niezwiązanych kompletnie ze sprawą. Tak jakby sędzia miała gotową tezę i robiła co mogła żeby podważyć zeznania Kameruńczyka i ją udowodnić. Nie zdziwiłbym się gdyby to robili obrońcy, ale niezawisły sąd?
Nie zdziwię się jak oskarżeni zostaną uniewinnieni albo proces zostanie umorzony (ze względu na rzekomą niewiarygodność Kameruńczyka)".

Po tej publikacji ostrym oświadczeniem (całość tutaj) niemal natychmiast zareagował rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Bogusław Tocicki napisał m.in.:
„(...)Wyjątkową nieodpowiedzialnością i brakiem profesjonalizmu wykazał się Red. Dominik Panek w swojej relacji z procesu toczącego się przed wrocławskim sądem okręgowym, zatytułowanej: „Wrocławski sąd chroni rasistów? (Komentarz)”, zamieszczonej w dniu 14 stycznia 2009r., zapominając, że rolą sądu nie jest bezkrytyczne powielanie tez aktu oskarżenia, lecz bezstronna i rzetelna ocena materiału dowodowego. Zamiast doszukiwać się stronniczości w działaniach sędziego i zadawać zniesławiające pytania o to, czy sąd chroni rasistów, autor relacji powinien pamiętać, że oskarżonych nigdy nie można uznawać za winnych, dopóki ich wina nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem. Obowiązkiem sądu w tej sprawie było zatem precyzyjne ustalenie przebiegu zdarzenia, a przede wyjaśnienie, czy pokrzywdzony stał się ofiarą pobicia, czy też wziął świadomie wziął udział w bójce, co mogłoby nawet narażać go na odpowiedzialność karną(...)".

Sędzia Sztenc uznała po tym komentarzu, że publicznie podważono jej obiektywność i zrezygnowała z prowadzenia procesu. Ma się on rozpocząć od nowa i toczyć przed innym składem sędziowskim.

Nie do końca jest to dobre rozwiązanie - bo oto rodzi się niebezpieczny precedens. Czy teraz także inni sędziowie, skrytykowani w mediach, będą rezygnować? Taka postawa może sparaliżować sądy.

Etykiety: , , ,

3 Comments:

At 14 kwietnia, 2009 23:02, Anonymous mk said...

No masz ci los! Wiecznie niezadowolony. Prowadzi - źle, nie prowadzi - też źle;)
A poważnie to gratulacje. Chcę wierzyć, iż to nie precedens, tylko, że "coś było na rzeczy": może sędzia szukała pretekstu, by pozbyć się tej sprawy, może jej "superwizorzy" woleli, żeby sprawę prowadził ktoś inny.

 
At 14 kwietnia, 2009 23:28, Anonymous Anonimowy said...

Sędzia nie może ot, tak sobie, zrezygnować z prowadzenia procesu. Musi w tym celu złożyć wniosek o wyłączenie, który jest rozpoznawany przez innych sędziów sądu, w którym toczy się sprawa. W tym wypadku wniosek rozpoznano jak widać pozytywnie, co jest absurdalne, bo oznacza, że jak się kogoś opisze w mediach, to można się go pozbyć z procesu.
Bo przecież nikt nie będzie ustalał, czy publikacja była inspirowana przez stronę procesu czy nie (oczywiście nie mam na myśli tego konkretnego, tylko widzę takie zagrożenie)

 
At 15 kwietnia, 2009 06:54, Blogger pinio said...

anonimowy:
no i właśnie to mnie zaniepokoiło.

 

Prześlij komentarz

<< Home