Pewnie niektórzy się oburzą. Jaka przypadkowa? Brutalnie zgwałcił ją i udusił jakiś zwyrodnialec. Prokuratura twierdzi, że oskarżony bezdomny, młody mężczyzna -
Wiesław M. Ale do tej zbrodni, moim zdaniem, doprowadziło pasmo dramatycznych przypadków.
27 letni dziś
Wiesław M. miał od dzieciństwa
"pod górkę" (i nie piszę tego by go usprawiedliwiać, bo wielu ma
"pod górkę"). Szybko umarła jego matka. Ojciec ożenił się z inną kobietą, później się rozwiódł i związał z koleżanką z kopalni. Ta ostatnia nie lubiła chłopca i często wyrzucała go z domu. Tak wspominała dzisiaj wydarzenia sprzed lat macocha chłopca. Dzisiaj, bo dzisiaj rozpoczął się proces
Wiesława M. (o próbie jego rozpoczęcia dwa dni temu pisałem
tutaj). Kilkunastolatek szybko rozpoczął swoją ścieżkę przestępczą. Ostatecznie po kilku napadach na starsze kobiety i kradzieże torebek został skazany. Po wyjściu na wolność - już bezdomny i bezrobotny jeździł po Polsce.
"Miałem siedzieć na dupie? Wolałem gdzieś jechać pociągiem bez biletu. Bez biletu bo nie miałem pieniędzy" - mówił w śledztwie.
Feralnego dnia -
26 września 2008 roku też wybrał się w taką podróż. Jak twierdzi w pociągu z
Opola wąchał klej (czasami zmienia wyjaśnienia i twierdzi, że był to rozpuszczalnik). Spotkany skin poczęstował go piwem. I zaproponował wspólną wyprawę na koncert. Tego dnia we wrocławskim klubie
Madness grał zespół ska.
Wiesław M. nie miał planów więc przyjął propozycję. I tu rozpoczyna się pasmo nieszczęść, które doprowadziły do śmierci
Majki.
Kolejny przypadek -
Majka tego dnia miała od znajomych kilka propozycji spędzenia wieczoru. Niestety wybrała wyprawę na koncert. Niestety nie w grupie znajomych jak robiła to zwykle.
Niestety przed klub dotarł też dzisiejszy oskarżony. Niestety poznali się. Niestety (nikt nie potrafi wyjaśnić dlaczego) poszli razem, kupili piwo i wypili je. Co działo się dalej nie wiemy. Oskarżony w czasie śledztwa twierdził, że zaczęli się całować, a kiedy próbował ściągnąć dziewczynie spodnie i dotknął ją w pośladek -
Maja uderzyła go w twarz. Mężczyzna mówił, że był pijany, pod wpływem środków wziewnych i oddał ciosem w twarz, a później zaczął dusić.
Stanowczo zaprzecza by zgwałcił. Dzisiaj z kolei zapewniał, że nie zabił, a po dobrowolnym stosunku płciowym, kiedy odchodził
Maja jeszcze żyła. Nie ma świadków, którzy by mogli powiedzieć jak było naprawdę... Jednak obrażenia wymieniane przez prokuratora w akcie oskarżenia są tak przerażające, że pozwolicie nie opiszę ich tutaj. Chociażby przez wzgląd na pamięć dziewczynki. Publiczność na sali sądowej słuchając prokuratora
Macieja Nitry zamarła. Nikt chyba nie miał wątpliwości, że sprawca tak okrutnego gwałtu i zabójstwa powinien zostać skazany na dożywocie. A i pewnie wielu pomyślało o karze śmierci. Ale gdybanie na ten temat jest bezpodstawne, zresztą sam jestem jej zdecydowanym przeciwnikiem.
Nie wiadomo dlaczego
Maja poszła z przygodnie poznanym mężczyzną. Wielu jej znajomych (część płacząc) nie potrafiła tego zrozumieć. Ale też mówili o ufności młodej dziewczyny, jej umiejętności słuchania innych i chęci pomagania potrzebującym. Nie nam te okoliczności oceniać.
Dramatycznie zabrzmiały zeznania jednego ze świadków - sprzedawcy w sklepiku (na co dzień nauczyciela), gdzie oskarżony kupował piwo. Mężczyzna mówił dzisiaj, że zwrócił uwagę na
Maję bo miała na koszulce napis
"Help me"!
Sam
Wiesław M. był dzisiaj bardzo arogancki. Odmówił składania wyjaśnień. Zgodził się odpowiadać tylko na pytania swojego obrońcy. Na pytania sądu odpowiadał agresywnie, zarzucając mu nawet, że chce go skazać na dożywocie. Stał tyłem do publiczności, bokiem do sądu, a siedząc ukrywał twarz pod ławką. Ale jego zachowanie nie zaskakuje. Już w areszcie dwa razy rozpoczynał strajk głodowy - m.in. gdy nie otrzymał pozwolenia na telewizor w celi.
Dzisiaj sąd nie zgodził się na zmianę składu sędziowskiego. Zdaniem oskarżonego zasiadające w nim kobiety (m.in. świetna, bardzo doświadczona sędzia
Lidia Hojeńska) miały nie być obiektywne. Sąd też nie zgodził się na utajnienie procesu o co jednomyślnie wnioskowały wszystkie strony. Była to zdumiewająca decyzja, ale na pewno słuszna.
Pozostaje jeszcze pytanie czy sensowna była decyzja prokuratora by wzywać na świadków 16-to letnich znajomych
Mai, którzy nie byli nawet z nią na koncercie i nic na temat tragicznych zdarzeń nie wiedzieli oraz starszych kobiet, na które
Wiesław M. napadał
10 lat temu. Ale rozumiem, że prokurator
Nitra chciał zbudować obraz zarówno zamordowanej dziewczynki jak i samego oskarżonego.

Trzeba jeszcze dodać, że gigantyczną pracę w tej sprawie wykonali wrocławscy policjanci. Wytypowali
500 osób, które wydały się im podejrzane. Śledztwo utrudniało to, że
Wiesława M. nikt nie znał, nie był on nigdzie zameldowany, a na koncert trafił przypadkowo. Pomogła m.in. analiza monitoringu na wrocławskim
dworcu PKP. Trzeba przyznać, że sprawą zajmowali się najlepsi dolnośląscy śledczy. Jeżeli oskarżony zostanie prawomocnie skazany policjantom należą się słowa uznania. Zresztą wrocławscy policjanci, trzeba przyznać, w sprawie bulwersujących zabójstwo są niemal bezbłędni. Mam nadzieję, że kiedyś uda się zatrzymać sprawców zabójstwa dwójki wrocławskich studentów w
Górach Stołowych (czytaj
tutaj) i pozostałych sprawców brutalnego gwałtu i zabójstwa
15 letniej Małgosi w podwrocławskich
Miłoszycach (czytaj
tutaj). Mimo upływu kilkunastu lat cały czas liczę na wyjaśnienie tych spraw...
p/s Nagrań z procesu
Wiesława M. możecie posłuchać na
stronie Radia Wrocław.
Etykiety: Góry Stołowe, Lidia Hojeńska, Maciej Nitra, Medness, Miłoszyce, Radio Wrocław, Wiesław M., Wrocław