Wojciech Jankowski: Kuglarze
Kiedy to, co w Polsce od jakiegoś czasu uchodzi za politykę osiąga dno, wydaje się, że niżej już spaść – albo raczej ugrzęznąć – się nie da. Po jakimś czasie okazuje się, że jednak da się.
Prasowe doniesienia o zakupach alkoholi w małych buteleczkach przez Kancelarię Prezydenta, następujący po nich uliczny spektakl w wykonaniu posła Palikota skwitowany pełną fascynacji wrzawą podniesioną w tej kwestii przez celebrytów politycznego komentarza wyznaczają kolejne dno. Pod którym z cała pewnością jest kolejne i z jeszcze większą pewnością niebawem zostanie osiągnięte.
Intelektualne horyzonty i gusta gawiedzi określają poziom politycznych doniesień i komentarzy, bo „Ludzie to kupią, ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio...”.
Gwiazdy polskiej polityki i gwiazdy politycznej publicystyki zawarły sojusz: zwróćmy się do ludzi o intelektualnych horyzontach stułbi zielonej (Chlorohydra viridissima) i moralności pawiana płaszczowego (Papio hamadryas), bo ich głos w wyborach liczy się tak samo jak innych, każdy dureń tak samo jak mędrzec podnosi słuchalność, oglądalność, czytelnictwo (niepotrzebne skreślić), a takich stronników, czytelników, słuchaczy i widzów najłatwiej pozyskać. Dajmy głupcom głupią rozrywkę, a będą nas, dziennikarzy, słuchać i oglądać, a na nas, polityków, głosować.
Słupki statystycznych zestawień zdemoralizowały polskich polityków i dziennikarzy; w trosce o ich wysokość jedni i drudzy zdegradowali się do roli dostarczycieli prymitywnych emocji gawiedzi z pełną wzgardy atencją tytułowanej elektoratem. Gwiazdy polityki i gwiazdy politycznego dziennikarstwa, a z nimi redakcje i partie polityczne zgodnie uczestniczą w konkursie, kto najsprawniej i najefektowniej zrobi w konia ogłupiały tłum, łaknący jak najprostszej uciechy i coraz częściej znajdujący ją w polityce spreparowanej w mediach, a nie tylko wśród gwiazd tańczących na lodzie.
Efektem ubocznym sprowadzenia ku uciesze kretynów polityki do harców bezczelnych pyskaczy jest odwracanie się od niej ludzi myślących. Odstręcza ich to, że na politycznej scenie grane są coraz prymitywniejsze i coraz obrzydliwsze widowiska, których aktorzy i konferansjerzy coraz jawniej demonstrują pogardę do swej publiczności. Ta narastająca wewnętrzna emigracja wygodna jest dla dziennikarskich i politycznych kuglarzy; im mniej ludzi myślących ich obserwuje, tym mniej finezji muszą wkładać w kuglarstwo.
Spośród tych dwóch grup – poppolityków i popdziennikarzy – które coraz jawniej, coraz bezczelniej i dawno już bez poczucia wstydu żerują na ignorancji i głupocie swojej publiczności, bardziej winni przeniewierstwa są dziennikarze. Pierwszą ich rolą przecież jest objaśniać i pomagać zrozumieć, a nie okpiwać, drugą, - równie ważną – jest pilnować, żeby ci, co mają siłę, władzę i pieniądze nie oszukiwali słabych, również słabych na umyśle.
Wojciech Jankowski
P.S. Temu, kogo obrusza, że z widocznym lekceważeniem piszę o wielomilionowej przecież publiczności z wypiekami na licach chłonącej popisy różnych Palikotów oraz ich komentatorów odpowiem: rzeczywiście, głupców nazywam głupcami i nie darzę ich nadmierna atencją. Tak doskonały, żeby szanować publikę politycznych kuglarzy nie jestem. Uważam to za lepsze od żerowania na głupocie gawiedzi i komplementowania durniów, żeby się nie zorientowali, że są okpiwani.
WJ
Etykiety: Janusz Palikot, Kancelaria Prezydenta, pawian płaszczowy, stułbia zielona, Wojciech Jankowski
2 Comments:
Perfekcyjne ujęcie tematu! Wielkie dzięki za zdrowy rozsądek!
a już chwile później wyszło że tuskoidy zakupiły alkoholu na kilkaset tysiecy peelenów... nie wiem czy Donek za ten wyskok Palikota pochwali... No ale skoro i tak Tusk siedzi mu w kieszeni, to co najwyżej trochę min postroi.
Prześlij komentarz
<< Home