1.6.09

Wojciech Jankowski: Terroryści na drogach

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce zapowiada na 3 czerwca blokadę dróg wokół największych miast. Taką formę ma przybrać protest przeciw podniesieniu opłat drogowych za ciężarówki.

Nie będę rozważać kto w sporze rządu z organizacją właścicieli ciężarówek ma rację – bo nie to jest tu najważniejsze – ale samą blokadę dróg jako argument w sporze z rządem.

Blokada drogi przypomina spór dorożkarzy z anegdoty. Kiedy jeden wyczerpał argumenty w kłótni na skrzyżowaniu, jął okładać batem pasażerów drugiego. Tamten nie pozostał dłużny i zaczął w odwecie zaczął batożyć pasażerów pierwszego.

Na środę transportowcy zapowiadają zablokowanie dróg, żeby żadne samochody nie mogły wjechać do miast ani z nich wyjechać. Kierowcy tych samochodów tyle będą mieć wspólnego ze sporem o opłaty drogowe, ile mieli pasażerowie skłóconych dorożkarzy z ich kłótnią.

Zostaną zakładnikami.

Kiedy strona konfliktu bierze zakładników i ogłasza, że zrobi im krzywdę, jeśli sprawy pójdą nie po jej myśli, mamy do czynienia z terroryzmem. Oswojeni z najgorszą jego odmianą, w której zakładników zabija się albo grozi im śmiercią, przestaliśmy za terroryzm uznawać formy niekrwawe, kiedy zakładnikom nie grozi śmierć.

Państwo jest od tego, żeby zapewnić sprawne funkcjonowanie infrastruktury – w tym dróg – i chronić ludzi na swym terytorium. Również przed terrorem. Dlatego bez względu na to, kto w sporze rządu z właścicielami ciężarówek ma rację, trzeba od państwa wymagać, żeby do blokad dróg nie dopuściło, a wszędzie tam, gdzie jednak uda się je zorganizować, szybko je zlikwidowało – jeśli to koniczne siłą – a organizatorów i uczestników ukarało.

Państwo Polskie, odrodziło się dzięki nie tylko sprzyjającej koniunkturze, ale i w pewnej mierze dzięki strajkom oraz ulicznym demonstracjom. Pamiętając to mamy skłonność do traktowania wszelkich form sprzeciwu przeciw rządowi jako uzasadnionych i wybaczania ich organizatorom, nawet jeśli dezorganizują nasze życie albo wprost narażają kogoś na niebezpieczeństwo.

Na tej skłonności bezkarnie żerował Lepper aż wjechał do parlamentu wjechał wraz ze swym panopticum. Na szczęście tylko na dwie kadencje, w tym jedną skróconą. I to wystarczy.

Wojciech Jankowski

Etykiety: , ,

5 Comments:

At 01 czerwca, 2009 21:05, Anonymous Anonimowy said...

Blokować można, tylko PO co ?! Lepiej jest negocjować i rozmawiać z rządem. Strajk kierowców ciężarówek narazi na koszty społeczeństwo i środowisko a i tak nie przyniesie korzyści POza medialnym szumem wokół losu polskich dróg i kierowców. Chyba jednak nie trzeba strajkować aby ukazać coś co i tak widać na Polskich drogach, a raczej w co można wdepnąć, tuteż wjechać ;)

 
At 01 czerwca, 2009 21:05, Anonymous Anonimowy said...

www.jagiello.bloog.pl

 
At 01 czerwca, 2009 22:12, Blogger antyfaszysta said...

Niestety, nasze państwo jest zbyt słabe, by oprzeć się naciskom kolejnych grup społecznych. A te wykorzystują dostępne im środki by walczyć o swe interesy. Każdy z kolejnych rządów ma przede wszystkim jedno na celu - wygrać w kolejnych wyborach, a to znaczy, by jak najmniej środowisk do siebie zniechęcić. Dlatego rząd pewnie znów pójdzie na jakiś kompromis z kolejnymi niezadowolonymi, kosztem tych, którzy nie zablokują, nie podpalą, nie rzucą kamieniem.

 
At 01 czerwca, 2009 23:19, Anonymous Pbn said...

Bardzo modne słowo ten "terroryzm", nie ma co... W tym sensie, w ktorym rozumie je autor, strajki Solidarnosci (jak i kazde inne) tez byly aktami terroryzmu.

Jeśli już to musi nazywać się terroryzmem, to niech będzie, ale w takim razie umówmy się, że jest wiele pożytecznych odmian terroryzmu.

Do antyfaszysty:

"Dlatego rząd pewnie znów pójdzie na jakiś kompromis z kolejnymi niezadowolonymi, kosztem tych, którzy nie zablokują, nie podpalą, nie rzucą kamieniem."

A iluż jest w Polsce tych, co podpalają i rzucają kamieniami? (pomijając piromanów i kulomiotów) W Polsce żenująco mało grup społecznych potrafi się zorganizować i zmusić rząd do ustępstw (że czyimś kosztem? to banalne: każde działanie państwa odbywa się czyimś kosztem). Tak więc zupełne nie rozumiem tego biadolenia.

 
At 02 czerwca, 2009 13:48, Blogger antyfaszysta said...

@ Pbn
Strajki lat 70-tych i 80-tych miały oprócz podłoża ekonomicznego, także podłoże społeczne. Wśród postulatów ekonomicznych były postulaty społeczne i polityczne. Po drugie, strajki miały szerokie, jeśli nie pełne, poparcie społeczne. Strajkujące stocznie, huty czy kopalnie upominały się o prawa niestrajkujących lekarzy, nauczycieli itd. Ludzie godzili się na chodzenie do pracy lub dojeżdżanie jednym samochodem.

I jeszcze jedno - wystarczy prześledzić sposób sprawowania rządów przez prawdziwych przywódców (Thatcher, Reagan) by stwierdzić, że można inaczej. Ale trzeba mieć jaja...

 

Prześlij komentarz

<< Home