8.6.09

Wojciech Jankowski: Trzeba zreformować wybory

Wyniki wyborów okazały się zgodne z przewidywaniami. Pierwsi komentatorzy rozprawiali o paru drobnych personalnych rozbieżnościach między przewidywaniami a rezultatami, ale o czymś musieli przecież rozprawiać, skoro o wynikach tych wyborów nie dało się powiedzieć nic, czego nie powiedziano przed wyborami.

Podobnie było też w czasie ostatnich wyborów parlamentarnych i w czasie samorządowych. Telewizja rozdmuchiwała emocje preparując rozgorączkowana atmosferę nocnych programów powyborczych, komentatorzy udawali, że wymyślają to, co sobie przygotowali wcześniej, bo przecież wszystko co najważniejsze było wiadome przed głosowaniem.

Zachowania człowieka bywają nieprzewidywalne, ale zachowanie publiki – w czasie wyborów pompatycznie tytułowanej elektoratem – da się przewidywać z rosnącą precyzją. Bez trudu i niedrogo można dziś zbadać, kogo aktualnie publika uwielbia jako największą gwiazdę piosenki, których bohaterów seriali ma za idoli, których polityków woli.

Skoro z minimalnym ryzykiem błędu da się przewidzieć wyniki wyborów, po jaką cholerę organizuje się te cała kosztowną szopę z kartkami wrzucanymi do urn?

Jedynym uzasadnieniem – jeśli pominąć ideologiczne brednie o prawach ludu do wybierania własnych przedstawicieli – wydaje się to, że sondaże łatwiej sfałszować niż wybory. W tej sytuacji wystarczy opracować procedury zabezpieczające przed fałszerstwem i po kampanii wyborczej przeprowadzić sondaż.

Mniej będzie kłopotów z organizacją i wyjdzie znacznie taniej. Zaoszczędzone pieniądze można będzie przeznaczyć na dowolny szlachetny cel.

Wojciech Jankowski

Etykiety: , ,