11.10.09

To już nie jest przesilenie polityczne. To wygląda na pełen kryzys systemu

Jestem zaskoczony i zirytowany. Zastanawiam się kto rządzi Polską. Być może nikt.

Gdy czytam o aferze hazardowej i aferze stoczniowej, to mam wrażenie, że na szczytach polskiej władzy funkcjonowały do niedawna jakieś grupki kolesi, którzy zupełnie beztrosko i na luzie montowali potężne deale z różnymi biznesmenami. Co robi premier, gdy się o tym dowiaduje? Zabija posłańca przynoszącego złą nowinę. Czyli w tym przypadku szefa CBA.

Co gorsza, z afery stoczniowej wynika, że ci beztroscy kolesie są nieskuteczni. Wolałbym już, żeby przetarg był ustawiony i ktoś wziął łapówkę - byle cała operacja zakończyła się sukcesem (w tym wypadku - korzystną sprzedażą stoczni), niż żeby był i lewy deal, i porażka przetargu. Czyli dwie wielkie wtopy na raz.

Od premiera oczekiwałbym nie tylko decyzji personalnych, ale jakichś działań systemowych. Przede wszystkim transparencji w pracach nad ustawami i w postępowaniach przetargowych (to drugie trudniejsze, ale warto o tym pomyśleć). Da się to zrobić. Wszak żyjemy w dobie internetu.

Tymczasem premier wydaje się kompletnie zagubiony. Po pierwsze - o wszystkich tych dealach dowiaduje się ostatni. Po drugie - zabija posłańca. Po trzecie - nie proponuje systemowej alternatywy, skupiając się na działaniach PR-owskich, wykrzykiwaniu jakichś dziwacznych wezwań do "wojny" i czystkach personalnych - tak jakby były one metodą na uzdrowienie państwa.

Na to wszystko nakłada się wciąż nie rozwiązany spór kompetencyjny między premierem a prezydentem.

Mam wrażenie, że mamy kryzys systemu. A skoro tak, to czas na zmiany. I nie chodzi wcale o personalia, a o przywrócenie realnej rządności konstytucyjnym władzom państwa. Bo pytanie, jakie mi się dziś nasuwa jest dość smutne: jaki jest tak naprawdę zakres władzy premiera? Może każdy inny premier byłby równie bezradny jak dziś Donald Tusk?

8 Comments:

At 11 października, 2009 17:05, Anonymous Unicorn said...

Jest dużo ciekawostek...
http://www.rp.pl/artykul/2,376142_Urzednicy_faworyzowali_Katarczykow.html
"Po tej informacji, Wojciech Dąbrowski zadzwonił do Jacka Goszczyńskiego, swojego zastępcy:

Cześć, siedem sztuk jest, ale oczekiwanego jeszcze nie ma… natomiast wyobraź sobie, że wszystkie komputery padły w całej stoczni, zawirusowane oprócz jednego, wiesz wczoraj z Nojszewskim rozmawiałem, żeby jeden tempest, wiesz ustawić niezależnie poza siecią, zupełnie zasilany inaczej i Internet ciągniety inaczej.

Goszczyński: Nie wykluczam, że chodziło o to, żeby dojść do…, nie tylko zablokować, tylko, żeby jeszcze dodatkowe jakiejś… informacje wyciągane.

Wojciech Dąbrowski dzwoni do wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika: Jest siedem sztuk, na razie na ma jeszcze tego

Gawlik: Tego naszego…?"
Tempest->
http://pl.wikipedia.org/wiki/TEMPEST

 
At 12 października, 2009 02:55, Blogger Staś Kubasek said...

Cala ta afera stoczniowa to burza w szklance wody. Jaka afera? Ja żadnej afery tutaj nie widzę. Jest jeden inwestor to próbuje się go przekonać/pomagać/itd żeby zainwestował. Co w tym dziwnego?

 
At 12 października, 2009 09:59, Anonymous Anonimowy said...

Tak sobie właśnie wyobrażałem czasy saskie. Diagnoza historyków i filozofów skupionych wokół Teologii Politycznej bardzo trafna. Pozdrawiam Marcin R.

 
At 12 października, 2009 12:48, Blogger Bardott said...

Ja bym wrocil jeszcze na chwile do afery hazardowej. Od paru tygodni przebywam poza Polska, wiec jestem troche opozniony.

Prawde mowiac juz od dwoch lat dziwilo mnie, ze we Wroclawiu powstaje tyle mini-kasyn. Pojawialy sie wszedzie - w najbardziej egzotycznych dzielnicach Wroclawia. Na samym Olbinie powstaly ich dziesiatki - w calym Wroclawiu setki.

Jeszcze bardziej sie zdziwilem, kiedy okazalo sie, ze jest to specyfika tylko Wroclawia (przynajmniej jesli chodzi o duze miasta) - ani w Krakowie, ani w Gdansku, ani w Lodzi, nigdzie tam moi znajomi nie dostrzegli podobnego zjawiska.

Pachnialo to mocno mafijnie. I ewidentnie chodzilo o mafie zwiazana z Wroclawiem.

Afera hazardowa rzucila tu pewne swiatlo, o ile dobrze rozumiem byl to interes Sobiesiaka i spolki (?)

Ale chcialem wlasciwie o czym innym. W tym calym wysypie mini-kasyn najbardziej szokujace bylo dla mnie milczenie wroclawskich mediow! Jedyny tekst, ktory o nich czytalem pojawil sie na 5 wladzy: http://5wladza.blogspot.com/2009/06/wojciech-jankowski-nory-hazardu.html

Czy wroclawscy dziennikarze nie podzielali mojego zdziwienia tym, co sie dzieje w miescie? Wiedzieli, co sie dzieje, tylko nie bardzo mogli pisac? Jak to wlasciwie wygladalo...

 
At 12 października, 2009 13:07, Blogger Szyba said...

...zieeeeeeewwww........ No to ja chyba mieszkam w innym Krakowie, bo widzę pełno kasyn, a raczej kasynek. Np. http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,7121846,Jednoreki_bandyta_grasuje_na_Kazimierzu.html
Ale jak komuś pasuje to do teorii spiskowej, to proszę bardzo.

 
At 12 października, 2009 14:06, Blogger Bardott said...

@ Szyba:

A byles we Wroclawiu ostatnio?

Dobranoc.

 
At 12 października, 2009 14:09, Blogger Bardott said...

Zreszta, moze i ja racja. Bazowalem na tym, co uslyszalem od znajomych. Bylem w lipcu w Krakowie i Poznaniu i minikasyn nie widzialem, ale bylem raczej w centrach, a w centrum to i we Wroclawiu ich nieduzo.

 
At 13 października, 2009 14:16, Blogger Szyba said...

Byłem, ale się nie rozglądałem :-). Z resztą, jakie to ma znaczenie? Salonów przybywa wszędzie, a na dowód- kolejny link. Świeżutki.
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,7138262,Las_Vegas_po_krakowsku.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4807058

 

Prześlij komentarz

<< Home