11.7.06

Koniec mitu matury dla każdego

Egzamin dojrzałości oblał w tym roku co piąty maturzysta. Rozpaczają abiturienci, rozpaczają media:
  • "Matury wypadły fatalnie" - pisze "Rzeczpospolita";
  • "Co zrobić, by maturę zdawało więcej uczniów?" - zastanawia się "Gazeta Wyborcza";
  • "To świadczy o upadku polskiej szkoły" - nie pozostawia wątpliwości czołówka "Dziennika".
Tymczasem my uważamy, że nie stało się nic strasznego. Co więcej, bardzo dobrze, że wyniki tegorocznej matury są takie, a nie inne. Może wreszcie do luminarzy polskiego systemu edukacyjnego dotrze, że nie każdy młody Polak ma umiejętności, zdolności, wiedzę oraz chęci, by móc legitymować się pełnym wykształceniem średnim.
Do tej pory matura nie była żadnym egzaminem, a jedynie formalnością, która prawie wszystkim chętnym otwierała drzwi wyższych uczelni. Efekty takiej polityki edukacyjnej można zaobserwować codziennie na polskich uczelniach, na których gigantyczny przyrost liczby studentów wcale nie łączy się z poprawą ich poziomu intelektualnego.

Ciekawi jesteśmy Waszych opinii na ten temat.

13 Comments:

At 11 lipca, 2006 13:04, Anonymous Anonimowy said...

Od razu widac ze absolwenci trojki, wsrod jej uczniow czesto spotykam sie z opinia ze matury powinna byc trudna, zeby lepiej selekcjonowac uczniow. W innym przypadku nie ma sensu i konieczne musza byc egzaminy na studia. Tez nie rozumiem roztrzasania problemu malej zdawalnosci matury w sytuacji gdy jest ona tak powszechna i tyko pojedynczy nastolatkowie na swojej drodze edukacyjnej do niej nie docieraja.

 
At 11 lipca, 2006 13:09, Blogger Artur said...

> Od razu widac ze absolwenci trojki

Nie da się ukryć :-) Pozdrowienia dla wszystkich z "moich czasów".

 
At 11 lipca, 2006 13:33, Blogger jotesz said...

Pozdrawiam absolwentów trójki...

Ja robiłem maturę w technikum, po której bez najmniejszych kłopotów dostałem się, po trudnym egzaminie,na obleganą wtedy jak zawsze architekturę.
Może tylko technikum było wyjątkowe, bo elektroniczne. Z racji tego nie patronował mu minister szkolnictwa, tylko minister przemysłu ciężkiego! A ten pieniędzy nie skąpił, więc kadra była doborowa. Nauczyciele humaniści świetni, ci od przedmiotów technicznych też niegorsi. Kółka zainteresowań, zespoły muzyczne, chór najlepszy na Dolnym Śląsku, zespół teatralny prowadzony przez aktora wczesnego Kalambura. Takie bywały technika, ale w prl - może wstyd się przyznawać?

 
At 11 lipca, 2006 14:14, Anonymous Anonimowy said...

Dla mnie lepszy byłby model - stosunkowo łatwa matura + trudne egzaminy na studia, czyli to, co de facto było poprzednio. Brak pełnego średniego wykształcenia za bardzo zamyka drogę młodym. Jeśli ktoś chce studiować, niech się postara, ale jeśli ktoś zamierza zacząć pracować po szkole średniej, po co utrudniać mu start ciężką maturą, której później będzie się powszechnie wymagać?

 
At 11 lipca, 2006 14:19, Blogger Artur said...

@majk

Piszesz o trudnych egzaminach na studia. I słusznie - wystarczy popatrzeć na niektórych dzisiejszych "studentów" w bmw z przyciemnianymi szybami, którzy pojawiają się na uczelni raz na semestr, w czasie sesji.

Problem w tym, że uczelnie nigdy nie zrezygnują z gigantycznych dochodów, jakie generują tego rodzaju studenci.

Więc może jednak sito ustawić wcześniej, właśnie na maturze?

 
At 11 lipca, 2006 16:35, Anonymous Anonimowy said...

Świetne podsumowanie. Naprawdę zażenowanie odbiera mowę jak się czasem patrzy na studentów. Studia już jakiś czas temu straciły swoją elitarność. A jak ktoś nie potrafi uporać się z progiem 30%, cóż... Inną sprawą jest przyczyna takiego stanu rzeczy - polskie szkoły nie uczą twórczego myślenia, wolą obciążać pamięć.

 
At 11 lipca, 2006 16:49, Anonymous Anonimowy said...

ktoś przeciez musi wykonywac prace fizyczne, prawda? Z samymi menagerami i urzednikami nasz kraj nie ma szans na realny wzrost gospodarczy - no chyba ze otworzymy sie na tania sile robocza ze wschodu, ale przyklad Francji pokazuje, ze nie zawsze jest to pozytywne rozwiazanie...

 
At 11 lipca, 2006 17:31, Anonymous Anonimowy said...

Racja, nie kazdy musi miec mature, nie kazdy musi byc magistrem i nie kazdy musi miec prawo jazdy, ale przyjelo sie ze musi wiec nauczyciele pomagaja sciagac, a egzaminatorzy biora lapowki. Krok w dobra strone ta nowa matura.

 
At 11 lipca, 2006 22:08, Anonymous Anonimowy said...

Z innej beczki, polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=UZibqVKcYA4
Naprawdę warto!
Wszystkim zdołowanym a wierzącym aktywistom pod rozwagę ;-)

 
At 12 lipca, 2006 02:30, Anonymous Anonimowy said...

Ja sie dopisze do zwolennikow latwej matury i egzamow na studia (tez najlepiej latwych bo po co ludziom utrudniac zycie ;))
Przerzucanie ciezaru selekcji z egzaminow wstepnych na mature powoduje tylko to, ze wczesniej trzeba podjac decyzje co chce sie w zyciu robic.
Matura juz dawno utracila swoje znaczenie i bez niej mozna prawie wszedzie klamke pocalowac, wiec tak i tak przedzej czy pozniej bedzie trzeba ja zaliczyc. Wiec po co to odciagac i "zmuszac" ludzi do kilkukrotniego jej zdawania?
A jak ktos sie nie nadaje na studia, to predzej czy pozniej i tak zostanie "odfiltrowany" czy to na egzaminach wstepnych czy na ktores z poczatkowych sesji.

 
At 12 lipca, 2006 10:06, Anonymous Anonimowy said...

Ja po części dopiszę się do zwolenników łatwej matury i pełnej dowolności w ustalaniu kryteriów rekrutacji przez uczelnie. Z tym, że uważam, że jeszcze lepiej byłoby całkowicie zlikwidować maturę - po co tracić czas tysięcy uczniów i nauczycieli na fikcję.

artur napisał:
"Problem w tym, że uczelnie nigdy nie zrezygnują z gigantycznych dochodów, jakie generują tego rodzaju studenci."

To musi potrwać - musi upłynąć czas, aż powstanie grupa uczelni której będzie _opłacało się_ rzetelnie uczyć i ostro egzaminowac na sesjach -> dzięki czemu ich absolwenci będą naprawdę dobrzy -> co zauważą i docenią pracodawcy -> co spowoduje, że będzie dużo kandydatów na studentów, w których uczelnia będzie mogła przebierać.
Ale to wszystko może zadziałać tylko w warunkach wolności na rynku edukacji.

 
At 12 lipca, 2006 13:08, Blogger bookjunky said...

reakcja prasy - żenująca
1. Przede wszystkim co to znaczy te 20%? ano jak poskrobać to statystykę zaniżają licea "uzupełniające" itp. gdzie pozdawało po 25% uczniów. Chyba nikomu z pp. dziennikarzy nie chciało się porównać tych cyfr ze statystykami z innych krajów. itd itp
2. Bardzo dobrze że matura nabiera (stopniowo) znaczenia.
3. Jest jeszcze inny aspet całej sprawy. Jak to powiedziała niegdyś bodajże Anna Radziwiłł: do pasania krówek cztery klasy podstawówki wystarczą. Niestety w naszym pięknym kraju nawet od sprzątaczki pracodawca żąda wyższego wykształcenia i obcych języków. "Papier" musi być.
4. A tak poza tym, myślę że "przyjęło się" u nas że szkoła to jak odra czy świnka - dziecięca choroba, którą trzeba po prostu przejść, a potem zapomnieć. I jak tu nie dawać stempelka żeś już odchorował i zdrowy jesteś? Przecież to świństwo wobec tych biednych młodych ludzi...

 
At 12 lipca, 2006 15:45, Anonymous Anonimowy said...

ja popieram pomysł trudnej matury. ta obecna była stosunkowo łatwa i moim zdaniem podwyzszenie trudnosci wpłynęłoby pozytywnie na poziom studiowania.
dla mnie najlepszym przykładem tego, ze zbyt łatwa matura rozwala uczelnie, jest wprowadzenie na Politechnice Wrocławskiej tzw. roku zerowego, który ma wyrównać poziom umiejętności wśród uczniów. Wykładowcy bowiem, nie mogą prowadzić normalnie zajęć, gdyż połowa sali nie wie o co chodzi. To są właśnie ci, którzy cudem zdali matme, a tak naprawde nic nie potrafia.

 

Prześlij komentarz

<< Home