20.8.06

Jaromir Netzel z PZU nie potrzebuje gazet, by bronić się przed nimi

Prezes PZU Jaromir Netzel chce skompromitować dziennikarza "Rzeczpospolitej" Bertolda Kittela płatnymi ogłoszeniami prasowymi z rzekomymi rewelacjami na jego temat.
"Gazeta Wyborcza" protestuje. Nie chce drukować tych ogłoszeń. Taką samą decyzję podjęły "Rzeczpospolita" i "Życie Warszawy".

Protest tych gazet ma jednak charakter czysto symboliczny. Od strony praktycznej jest jałowy.
Przecież Netzel może zamieścić swoje rewelacje w internecie. Choćby na stronie PZU. Albo w blogu, który sam sobie założy w 15 min. na Bloggerze czy innym tego typu serwisie. I to za darmo.
Po co więc straszy Kittela ogłoszeniami w prasie? Może dlatego, że nie zna możliwości internetu. A może po to, by wywołać medialny hałas. I wzbudzić zainteresowanie swoim stanowiskiem w sporze.

Oczywiście, jeśli Netzel skłamie na temat Kittela - ten poda go do sądu. I niemal na pewno wygra proces.

Cały ten spór wziął się stąd, że Kittel od dłuższego czasu pisze źle o Netzelu. Prezes PZU tak się wściekł na artykuły dziennikarza "Rzeczpospolitej", że publicznie nazwał go oficerem WSI. I to opłacanym za pośrednictwem jakiegoś konta na Kajmanach.
Słusznie Paweł Ławiński w "Wyborczej" nazywa te Netzelowe rewelacje o Kittelu "najgorszym oszczerstwem, jakie może spotkać dziennikarza".
Ale czy fakt, iż Kittel "od dwóch miesięcy opisuje niejasną rolę prezesa PZU Jaromira Netzela w bankructwie pewnej firmy" [słowa Ławińskiego - 5W] nie niszczy tegoż Netzela jako prezesa PZU?
Może w tej sytuacji także i prezes Netzel ma prawo się twardo bronić?

Zresztą od tygodnia sprostowanie do jednego z tekstów Kittela wisi na stronie PZU. Warto tu dodać, że zamieszczanie sprostowań w internecie to od paru lat norma w polskich urzędach i dużych firmach. I słusznie. Media nie mogą mieć przecież monopolu na orzekanie, kto jest dobry, a kto zły. Negatywni bohaterowie ich relacji mają pełne prawo odpierać ataki na siebie za pomocą własnych kanałów medialnych. Internet jest tu idealnym narzędziem.

A co Wy sądzicie o konflikcie Jaromira Netzela z Bertoldem Kittelem? Czy zgadzacie się, że obywatele (także urzędnicy państwowi) mają prawo bronić się przed atakami mediów poprzez zamieszczanie oświadczeń w internecie lub w formie płatnych ogłoszeń w prasie?
A może jednak funkcja kontrolna mediów jest tak ważna dla demokracji, że dziennikarzom po prostu wolno więcej?

22 Comments:

At 21 sierpnia, 2006 07:55, Anonymous Anonimowy said...

każdy ma prawo się bronić.
(tak jak każdy ma prawo oskarżać, jeśli czuje, że ma podstawy...)
problem w tym, że oni -- nas biorą za sąd.
i nie przedstawiają wszystkich dowodów.
a (tzw.) prawda materialna -- w lesie...

 
At 21 sierpnia, 2006 10:26, Anonymous Anonimowy said...

Są to pytania, na które ciężko dać rzetelna odpowiedź, co staraliśmy się przekazać Panu Redaktorowi Kittlowi: „Prezes informuje, że zna osobiście, ze słyszenia i z widzenia kilka tysięcy osób trudno mu będzie odpowiadać na pańskie pytania o kolejne osoby, które - zapewne - znajduje pan w trójmiejskiej książce telefonicznej”.

Dobre, dobre LOL. Te pytania "majora" Kittla rzeczywiście wyglądały jakby pytał z ksiązką telefoniczną w ręku. Świetna riposta.

A tak w ogóle, to czemu Kittel w ogóle jeszcze jest dziennikarzem po tej wpadce z Szeremietiewiem. Czy w dziennikarstwie nie ma zjawiska skompromitowania się dziennikarza?

 
At 21 sierpnia, 2006 11:28, Anonymous Anonimowy said...

Dziennikarz na "łamach" rzecz jasna może oskarżać, insynuować ....., Osoba oskarżana - możliwości na tych samych "łamach" juz nie ma. "Trybuni moralni" zadecydowali.... Wiedzą kto oczernia a kto nie. Kogo dopuścić do "głosu" a na kogo zorganizować "akcję"

 
At 21 sierpnia, 2006 12:18, Anonymous Anonimowy said...

ja mam tylko wątpliwość czy Wasze pytanie dotyczy prawa do obrony wobec nieprzychylnych publikacji, czy prawa do atakowania dziennikarza?

jeśli to pierwsze, to moim zdaniem Netzel ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek się bronić i udowadniać, że jest "czysty".

natomiast atakowanie dziennikarza, jeśli miałoby mieć miejsce, to dopiero po owym udowodnieniu, że ten się pomylił.

inna rzecz: ogłoszenia w prasie czy internecie nie są miejscem do prowadzenia polemiki. to jest powierzchnia komercyjna, której odbiór może zadziałać na zasadzie: "zapłacił, to może sobie pisać cokolwiek" i niewiele musi mieć to wspólnego z prawdą.

 
At 21 sierpnia, 2006 13:09, Blogger Łukasz said...

Change,

W sumie zgoda. Ale mam dwa pytania...:

1. Dlaczego płatne ogłoszenie w prasie nie może być częścią polemiki? Wszak nie jest to znowuż takie niezwykłe. O ile pamiętam, tak właśnie broniła się przed atakami mediów słynna firma J&S. A trochę subtelniej (poprzez wykup osobnego insertu reklamowego - chyba w "Wyborczej") także i "Biedronka".

2. Dlaczego dziennikarz z definicji ma być górą? Dlaczego ktoś zaatakowany przez dziennikarza musi wpierw wytłumaczyć się z zarzutów, a potem dopiero kontratakować?
Ja teraz abstrahuję od casusu Netzela i Kittela. Ale jeśli zaatakowany podejrzewa, że atak na niego ma jakieś drugie dno (np. polityczne), to chyba ma prawo podzielić się swoimi wątpliwościami z tzw. opinią publiczną?

Mam wrażenie, że nazbyt ufasz czystości intencji mediów. Ale powtarzam jeszcze raz: ta ostatnia uwaga nie ma żadnego związku z konkretną sprawą Netzel vs. Kittel.

 
At 21 sierpnia, 2006 13:16, Anonymous Anonimowy said...

Gówno, a nie "wolno więcej".

Dziennikarzyny, to święte krowy - wielki rejwach podnieśli, jak JKa.cz mówił, o ich cienkim obiektywiźmie i skrzywieniu w jedną stroną.

A tymczasem... FoxNEWS, jako odstający w prawo od lewicowego motłochu dziennikarzy, odniódsł sukces.

Identyko u nas - ni jeden gryzipiórek nie donosił o naprutym kwaśniewskim w Katyniu. A każde, nieznaczące potknięce Lechowi Kaczyńskiemu wytkną.

A niszczenie Netzla, to naprawdę wygląda na sterowaną robotę. I to przerażające tchórzostwo tego całego dziennikarzyny - on może oskarżać, ale jego oskarżać, to nikomu nie wolno, bo to jest zamach na niego.


Zresztą - podobnie idzie atak na rząd. Dzisiejszy sondaż: ileśtam procent jest przeciw, i mówią, że najgorzej z gospodarką. Ciekawe ilu by potafilo powiedzieć, czemu jest przeciwko? Jaka decyzja gospodarcza im się nei spodobała? Cokolwiek poza "nie lubię JK".

A podobnie na sterowane wyglądały artykuły "Życia Warszawy" z zeszłego tygodndnia, wpychające trzykrotnie Platformę w objęcia komunistów, i razx o robiciu po przez wewnętrną opozycję.

 
At 21 sierpnia, 2006 13:49, Anonymous Anonimowy said...

@ łukasz

jak dotąd znam tak naprawdę tylko jedną formę ogłoszenia płatnego (poza kupię-sprzedam oczywiście ;), realizowanego przez osoby prywatne: przeprosiny, nakazane przez sąd. ale może Netzel chce w tej materii wyznaczyć jakies nowe trendy? ;)

przykłady, które podałeś, odwołują się jednak do podmiotów gospodarczych, a Netzel został zaatakowany personalnie. firmy nie mają (poza sądową) innej możliwości obrony, niż reklama (a jako taką należy traktować również te ogłoszenia, o których wspomniałeś).
nie twierdzę, że reklama "prawego obywatela N." jest niemożliwa, albo niedozwolona. po prostu jakoś niekoniecznie pasuje mi do stricte komercyjnego charakteru części reklamowej w gazetach. ale skoro można wykupić bilboard, żeby się oświadczyć dziewczynie, to może można i wykupić reklamę, by powiedzieć "patrzcie, jakim jestem prawym obywatelem". pytanie tylko kto w to uwierzy?

co do drugiego Twojego pytania, to raczej odwróciłbym tę sytuację: niekoniecznie dziennikarz musi być górą, ale to osoba piastująca funkcję publiczną (a poniekąd taką przecież jest stanowisko prezesa spółki z udziałem skarbu państwa) stoi raczej na gorszej pozycji. to na urzędniku ciąży niestety obowiązek udowadniania, że nie jest wielbłądem. nie tylko dziennikarze, ale również zwykli obywatele mają prawo go atakować, a on musi się wykazywać zarówno swoją uczciwością, jak i kompetencjami.

gdybyśmy przyjęli założenie, że "górą" jest urzędnik, doprowadzilibyśmy wprost do absolutnego braku kontroli nad jakimikolwiek poczynaniami z naszymi - bądź co bądź - pieniędzmi.

takie niestety prawo demokracji. społeczeństwo wybiera, społeczeństwo ma prawo patrzeć na ręce wybranym. dziennikarz w takim wypadku jest - przynajmniej w moim rozumieniu - "okiem i uchem" tegoż społeczeństwa.

 
At 21 sierpnia, 2006 14:15, Anonymous Anonimowy said...

I dobrze niech się broni-jeżeli ma dowody. Jeżeli nie to--sądzik;-)
Zresztą Kittle i reszta tych "medialnych stworów" ma sporo za uszami. Nie odpowiedzą na kilka pytań.. np. kilka luk w ich życiorysie.
Podejrzewam,że Kittel to klasyczny spalony już albo wycofywany agent wpływu-jak Żakowski, Milewicz i inni..
Po urobieniu Szeremietiewa na zamówienie powinien polecieć na pysk i co> Trwa..
Jak Maleszka na zapomodze..
Wiele dziennikarzy sądzi, że prosty lud "kupi" ich preparowane informacje czy pisane na zamówienie służb specjalnych czy byłych oficerów razwiedki epopeje..
Gdy lud się burzy sprzedaje się aferę--Herbert najlepszym przykładem..
Dziennikarz ma relacjonowac i podawac informacje. Od komentowania są czytelnicy, widzowie i programy publicystyczne.
W USA za takie numery polecieliby szorować chodniki koło straży.

 
At 21 sierpnia, 2006 17:24, Blogger Rafał Panas said...

Wpisów atakujących Kittela zupełenie nie rozumiem.

Dziennikarz przedstawił dowody lub poszlaki na to, że szef PZU nie ma czystego sumienia.

Tymczasem szef PZU bez podania cenia dowodu obrzuca go błotem i nazywa majorem.

Czy to jest prawo do obrony???

Policjant złapie mnie na kradzieży flaszki ze sklepu, a ja w ramach swiętego przecież prawa do obrony dam mu w gebę. Wstawicie się za mną?

 
At 21 sierpnia, 2006 22:02, Anonymous Anonimowy said...

@ rafał

jeśli się okaże, że policjant mentalnie jest bliższy PO, spokojnie możesz liczyć na rzesze wspierających ;)
ale jeśli na krótkofalówce będzie miał przebicia Radia M. to uuuu... lepiej by było, żebyś tę flaszkę na miejscu zrobił ;)

 
At 21 sierpnia, 2006 22:25, Anonymous Anonimowy said...

Panie Panas,

Jest diametralna równica. Otóz policjant (mimo, żbitki głoskowej POlicjant) reprezentuje prawo. On jest, by w imieniu rzecpzospolitej, bronić łądu i porządku.

A kim jest dziennnikarz? Nikim.

 
At 21 sierpnia, 2006 22:34, Blogger Łukasz said...

Change,

Nie twierdzę, że urzędnik ma być górą nad dziennikarzem. Co to - to nie ;)
Chodzi mi o prawo do samoobrony (sic!) przed atakiem medialnym. Casus Netzela był tylko bieżącym pretekstem, by o tym napisać.

Prawdziwy sezon sezon na "dziennikarskie śledztwa" zaczął się tak naprawdę dzisiaj. Ruszyła bankowa komisja śledcza. Łatwo przewidzieć, że "kanałami prawymi" (od "Naszego Dziennika", poprzez "Dziennik" po "Życie Warszawy") popłyną rewelacje na temat rozpracowywanego przez komisję "układu". Zaś "kanałami lewymi" (od "NIE", przez "Trybunę", Wyborczą" po "Rzepę") popłyną informacje dyskredytujące "prawych" członków owej komisji.
Pierwsze jaskółki już są. To sobotni atak "Życia W-wy" na Balcerowicza (że rzekomo wziął gigantyczną łapówkę) oraz dzisiejszy atak "Wyborczej" i TVN na posła Nowakowskiego z Samoobrony - wiceszefa bankowej komisji śledczej (że nie płacił rolnikom za towary, które brał do swoich sklepów).

Pytanie: czy to przejawy niezależnego dziennikarstwa? Czy politycznych gier na wielką skalę?
A może jedno i drugie?

 
At 21 sierpnia, 2006 22:35, Anonymous Anonimowy said...

Kim jest dziennikarz?
Otóż w dawnych czasach gościem podającym rozmaite info w zalezności od istoty rzeczy-dziennikarz sledczy, interwencje, felietonista, kraj, świat, nauka, publicysta itd.
TERAZ-szczególnie w Polandii- dziennikarz to hiena żerująca na nieszczęściu oraz sprzedajna dziwka piszaca na zamówienie i..niszcząca wrogów tekstami.
Zamówienia mogą być wszelakie..
Nie wiem czy ktoś wie jak w latach 70. i 80.tych KGB nakręcało prasę zachodnią podczas protestów przeciwko remilitaryzacji i innych ekologicznych happeningów. Nota bene to samo robiła Ochrana w stosunku do np. polskich emigrantów we Francji..
W latach 60.XX wieku nadeszła fala "nieznanych sprawców"- niszczenie żydowskich nekropolii w RFN itd..
Państwa się zmieniają, ludzie się zmieniają, służby specjalne są TAKIE SAME.
Ten wywód mial sluzyc temu, że...
duża część dziennikarzy JEST UMOCZONA lub była UMOCZONA..
I ci ludzie obrażają się gdy wytyka się im powiązania lub o zgrozo, olewa ich przekaz;-)
Mówiąc dosadnie-u nas niektórzy się zapominają..

 
At 21 sierpnia, 2006 23:33, Anonymous Anonimowy said...

A dlaczego zatrudniony, np. dajmy na to we "Wprost", jest nazywany dziennikarzem!? Przecież to jest tygodnikarz!, podobnie jak np. w "Więzi" nie pracuje dziennikarz tylko miesięcznikarz.

Pozdr!

 
At 21 sierpnia, 2006 23:46, Blogger Łukasz said...

T-800,
Powinno być raczej "Więziarz", "Wprościarz" itp. ;)

 
At 22 sierpnia, 2006 10:41, Anonymous Anonimowy said...

"A tymczasem... FoxNEWS, jako odstający w prawo od lewicowego motlochu dziennikarzy, odniódsl sukces" - pisze as, a ja spadlem z krzesla :-) TO RAZ

Przyklejanie kolejnym dziennikarzom RZ tytulow oficerskich staje sie juz powoli norma. Przypomne tylko, ze podobnie o Ance Marszalek mowil obecny prezydent. I co? I nic! A moze tak jakies dowody?

Nie wiem skad u dyskutantow takie zaufanie do pana Netzela - czlowieka znikad. Przeciez jezeli RZ opisuje rzeczy wyssane z palca, moglby przedstawic argumenty na swoja "czystosc". Co w zamian robi? Odwraca kota ogonem w imie zasady, ze najlepsza obrona jest atak. Zenujace...

Dalej as pisze, ze "dziennikarzyna" moze oskarzac, a Netzel juz nie? Przeciez B.K. zrobil dokladnie to, co moze zrobic prezes - zapowiedzial skierowanie sprawy do sadu...

Anonim z kolei idzie jescze dalej "Podejrzewam,ze Kittel to klasyczny spalony juz albo wycofywany agent wplywu-jak Zakowski, Milewicz i..." - tu chlopie troszke sie chyba zagalopowales. Twoje przemyslenia to Twoje przemyslenia, ale jesli takie oskarzenia masdz zamiar formulowac publicznie, to albo przedstaw dowody, albo zamilcz. I nie rozstrzygam czy owe osoby wspolpracowaly czy nie, ale tego typu rozkminki nie roznia sie niczym o zabawy w "Delegata" czy "Marcina".

Na koniec znow anonim: "TERAZ-szczególnie w Polandii- dziennikarz to hiena zerująca na nieszczesciu oraz sprzedajna dziwka piszaca na zamówienie i..niszczaca wrogów tekstami". czytasz te wypociny owych dziwek? Po co?


Dlaczego ten watek przerodzil sie w sad nad dziennikarzami? Wystarczyl jeden atak nikomu nieznanego prezesa na dziennikarza, ktory stpoi za ujawnieniem najwazniejszych polskich afer i juz podpalimy pod nim stos?

Co sie dzieje, co sie dzieje?

 
At 22 sierpnia, 2006 11:47, Anonymous Anonimowy said...

Moim zdaniem nic nie dzieje się bez przyczyny--anonimy mają trochę racji pisząc o dziennikarzach i ich roli. To jakby automatycznie generuja jakąkolwiek sympatię dla człowieka-znikąd Netzla..
Ja takiej sympatii nie posiadam ani dla dziennikarzy ani dla Netzla.
Niemniej nie rozumiem dlaczego zrobil się szum o to czy Netzel w ogóle MA prawo sie bronić w ten sposob-może sobie nawet billboardy kupić byle nie za kasę podatników..
A jeśli ma dowody na agenturalnośc Kittela niech je poda i zacznie się kolejna zabawa.
Jestem ciekawy reakcji dziennikarza-na razie podał, ze skieruje sprawe do sądu ale..niezbyt byl butny już. Próbował w Newsweeku jeszcze pozować na luzaka ale jednak coś tu nie gra..
Dlatego z uwagą będę patrzył na tą sprawę..bo jest ciekawa; jak gdyby dwie frakcje wykańczały się wzajemnie..
Pozdrawiam

 
At 24 sierpnia, 2006 20:12, Anonymous Anonimowy said...

K. to dziennikarska menda

 
At 06 października, 2006 17:50, Anonymous Anonimowy said...

Ciekawe, że kittel nie chce pójść z netzlem i odtajnic swojej teczki, a inni dziennikarze podnoszą larum, że się BK prześladuje, czyżby koledzy z plutonu? :)))Boją się ujawnienia innych wspólpracujących?

 
At 06 października, 2006 17:53, Anonymous Anonimowy said...

czy ktoś zwrócił także uwagę na fakt, iż po ostatnich wydarzeniach i informacjach o "majorze" oraz kontach na kajmanach kittel zamilkł i zniknął z życia publicznego.

 
At 02 listopada, 2006 05:46, Anonymous Anonimowy said...

mam nadzieje,ze kiedys dowiecie sie prawdy o prezesie a prawda to przerazajaca

 
At 30 lipca, 2007 10:59, Anonymous Anonimowy said...

dZIENNIKARZ ZAPEWNE MIAŁ RACJĘ. w PZU dzieje sie baaaardzo źle. Po roku to widać bardzo wyraźnie.
Ludzie non stop odchodzą na własne życzenie.

Kto zwróci uwagę na bardzo bliskie stosunki łączące Panią Dyrektor Biura Marketingu i jej zastępcę - Rafała Sokołowskiego, który do niedawna był jeszcze doradcą Pana Prezesa... De facto podobno jest wspólnikiem - współwaścicielem kancelarii, drugim wspólnikiem jest P. Netzel... Takich wpsółpracownikow - po kluczu prywaty dobiera się do pracy w PZU. Obrzydliwe.

 

Prześlij komentarz

<< Home