18.8.06

Zbigniewa Herberta życie po śmierci

Dziwne są pośmiertne losy Zbigniewa Herberta. Wczorajsze kuriozalne przeprosiny tygodnika "Wprost" to tylko kolejny odcinek tej ponurej epopei. Przypomnijmy zatem, jak - już po śmierci - poeta stawał się mimowolnym bohaterem kolejnych skandali.

Zaczęło się chyba od słynnego wywiadu, jakiego Katarzyna Herbert, wdowa po poecie, udzieliła Jackowi Żakowskiemu dla "Gazety Wyborczej" w końcu 2000 r. Tekst sugerował, że Zbigniew Herbert był chory psychicznie. To miałoby tłumaczyć jego wyraźnie artykułowaną pod koniec życia niechęć do "salonu", czyli środowiska "Gazety Wyborczej" oraz sympatię dla prawicy.
Wywiad wywołał burzę. Na Katarzynę Herbert sypały się gromy - z jednej - i wyrazy uznania - z drugiej strony. Całą historię podsumował w "Rzeczpospolitej" niezwykle ostrym tekstem Bronisław Wildstein, ówczesny czołowy publicysta gazety.

Ale to nie koniec pośmiertnych kłopotów Zbigniewa Herberta. Emisję biograficznego filmu "Obywatel poeta" Jerzego Zalewskiego Telewizja Polska wstrzymywała przez ponad pół roku. Powód? "Epitety pod adresem znanych pisarzy i intelektualistów, a także fragmenty, które urażają uczucia bliskich poety" - głosił oficjalny protokół kolaudacyjny.
O co poszło? Choćby o takie - wypowiadane przez Zbigniewa Herberta w filmie - zdania:
"[Adam] Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował "socjalizm z ludzką twarzą". To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję [...], ja uciekam przez okno z krzykiem".
Kłótnię o film o Herbercie zgrabnie podsumował w "Życiu" Dariusz Kubacki.

Najnowszy akt tej tragifarsy to tekst w tygodniku "Wprost" oskarżający Herberta o współpracę z SB. Zaprotestowali znani opozycjoniści, a sama Katarzyna Herbert nazwała tekst "ubecką manipulacją". W końcu redakcja przeprosiła.

W obronie Herberta stanęła na łamach "Gazety Wyborczej" Joanna Szczęsna. W swoim komentarzu "Pan Cogito w maglu" wykorzystała poetę do ataku na lustrację. Wygląda więc na to, że Zbigniew Herbert na długo pozostanie narzędziem w rękach publicystów rozgrywających swoje wojny.

Zamiast puenty - fragment Herbertowego "Przesłania Pana Cogito":
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

9 Comments:

At 18 sierpnia, 2006 15:56, Anonymous Anonimowy said...

A mnie się wydaje, że czym innym jest ew. spór polityczny pomiędzy środowiskiem GW a Herbertem (nawet podlany sosem wywiadu wdowy), a czym innym zwykły brak przyzwolenia na chamstwo i prostactwo.

Osobiście - w prostych słowach - powiedziałbym, że nawet jeśli się z kimś nie zgadzam, nie uważam go za skończoną szmatę.

 
At 18 sierpnia, 2006 16:58, Anonymous Anonimowy said...

respect

pozdro
leny

 
At 18 sierpnia, 2006 17:22, Anonymous Anonimowy said...

Sugestia, jakoby wdowa po Herbercie tłumaczyła niechęć do Salonu chorobą psychiczną, jest moim zdaniem wątpliwa. Wprawdzie z jednej strony mówi ona „Zaczął tam pisywać, udzielił wywiadu. Znalazł się w świecie, do którego przecież nigdy nie należał. Już nad tym nie panował.”, ale z drugiej: „tak wtedy uważał, tak czuł. Gdyby Zbyszek był sprawny fizycznie, gdyby mógł chodzić, normalnie się poruszać, gdyby mógł się normalnie spotykać, wszystko by pewnie wyglądało inaczej. Wiele spraw można by powyjaśniać. Mówił mi: »Najbardziej mi brakuje kontaktu z innymi ludźmi«.” To by sugerowało, że przyczyną zmiany poglądów Herberta była (zdaniem wdowy) raczej niemożność aktywnej obserwacji rzeczywistości, która zmieniła jej ogląd.

 
At 18 sierpnia, 2006 19:31, Anonymous Anonimowy said...

Nie no bez przesady robienie zarzutu tylko Wyborczej ze przy okazji posluguje sie Herbertem w kontekscie lustracji to czytsa manipulacja. Kazdy, doslownie kazdy, komentuje to wlasnie w kontekscie obecnej lustracyjnej zawieruchy.

Wyborcza bronila Herberta tak jak zrobili to inni i co najsmieszniejsze cala prawica przemawia teraz antylustracyjnym jezykiem Gazety Wyborczej.

Prawica ma klopot z Herbertem bo sama glosila amoralnosc wszelkich kontaktow z SB a terazokazalo się ze herbert plotkowal aczkolwiek nie donosil

 
At 18 sierpnia, 2006 21:07, Anonymous Anonimowy said...

Przykro to powiedziec, ale Herbert nie pierwszy i nie ostani z Wielkich... pamiętamy sprawe pochówku Miłosza na Skałce i po cichu mówiąna plotke o jego roli w ambasadzie...
Mamy po cichu mówione rzcy rózne o Kołakowskim...
Patrzeć tylko jak po śmierci ( nie rychłem mam nadzieję ) Bartoszewskiego, okaże się zę był żydowskim agentem wpływu...
Już tak to jest, i nie jest to domena GW i nie tylko publicystów, że na ikony lubimy patrzeć od tyłu... a może tam jest coś innego napisane...

 
At 18 sierpnia, 2006 22:33, Anonymous Anonimowy said...

tekst Szczęsnej jest trafny w 100 %. Czego się czepiacie?

 
At 18 sierpnia, 2006 22:39, Blogger Artur said...

Anonymouse, tego akapitu:
"I wiem, że w latach dziewięćdziesiątych, kiedy za głoszenie antykomunistycznych haseł nic już nikomu nie groziło, wzięli sobie Herberta na sztandary ludzie pełni pychy i nienawiści. Łapiąc się jego poły, wyobrazili sobie zapewne, że są niczym owi giganci z "Przesłania Pana Cogito" - Gilgamesz, Hektor, Roland - i że teraz obejmą we władanie "królestwo bez kresu i miasta popiołów", skąd będą ferować swoje wyroki.

Dziś Herbert padł ich ofiarą".

To chamska manipulacja, bo to nie polityczni przyjaciele Herberta z lat 90. (czyli dzisiejsza prawica) dzisiaj go atakują.

 
At 19 sierpnia, 2006 13:04, Anonymous Anonimowy said...

oprócz całego niesmaku, który pozostanie po tym dymie z wprost jest jeden niewątpliwy plus: sa tacy, którzy po prostu do Herberta twórczości zajrzeli

 
At 28 lipca, 2008 10:57, Anonymous Anonimowy said...

Zabawna jest sugestia kogoś kto twierdzi, że Herberta broniła Gazeta Wyborcza jak mòwi Waldemar Łysiak “Gaduł Wyrodna”. Sam wywiad Żakowskiego to spreparowana przez GW akcja by pani Herbertowa osobiscie zasugerowała, że nasz wielki poeta był przez innych manipulowany gdy mówił znamienne słowa o Michniku i gdy przestał pisać do jego gazety.
Ramy tego formu są zbyt skromne ale to wszystko nabiera innego wymiaru gdy zapoznamy się z innymi poczynaniami Herberta, odrzuceniem współpracy z innymi mediami i osobami jak choćby ze środowiskiem krakowskim. Nie zapomnijmy o nagrodzie Nobla i o obrzydliwej roli pewnych ludzi. Ale tak to już jest, że lewacy - obecnie demokraci nie maja czystych serc.

Z szacunkiem,

Wojciech Pronoza

 

Prześlij komentarz

<< Home