6.10.06

Czy Aleksander Łukaszenka i białoruska opozycja połączą siły przeciw Rosji?

Pogłębia się kryzys w relacjach Białorusi z Rosją. Jak pisze Wacław Radziwinowicz w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej", rosyjski prezydent Władimir Putin określił stan stosunków Moskwy z Mińskiem jako krytyczny. Grozi Białorusi sankcjami. Z kolei białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka w niezbyt zawoalowany sposób straszy Rosjan wojną.
Główną przyczyną sporu jest zapowiedź drastycznej podwyżki cen rosyjskiego gazu dla Białorusi. Łukaszenka może jej uniknąć przekazując Rosjanom za bezcen kontrolę nad białoruskimi gazociągami. Ale przywódca Białorusi nie chce o tym słyszeć.

Mówiąc krótko, Moskwa chce sobie całkowicie podporządkować Mińsk. Efekt: obie strony szukają sojuszników. Radziwinowicz pisze o tym tak:
Siergiej Ławrow, rosyjski szef MSZ, który wczoraj był w Warszawie, niespodziewanie poruszył sprawę polskiej mniejszości prześladowanej na Białorusi. Jego zdaniem przypomina ona sytuację mniejszości rosyjskiej uciskanej zdaniem Moskwy na Łotwie. Rosyjscy dyplomaci nigdy tego nie robili.
Rosja napuszcza więc Polskę na Łukaszenkę. A co zrobi sam Łukaszenka? Tu może dojść do politycznej sensacji. Bo ostry spór z Rosją zbliża go do rodzimej opozycji demokratycznej, którą od lat zwalcza. Co ciekawe, współpracy z Łukaszenką nie wykluczył lider opozycji Aleksander Milinkiewicz w wywiadzie, którego udzielił mi (Łukaszowi) w czerwcu we Wrocławiu (rozmowa ukazała się na portalu Money.pl).
Oto co m.in. powiedział mi wówczas Milinkiewicz:
Łukasz Medeksza: W kwestii niezależności Białorusi Pana stanowisko jest takie samo jak stanowisko Łukaszenki, prawda?

Aleksander Milinkiewicz:
- On walczy nie o niezależną Białoruś, a o niezależność swojej władzy. Bardzo lubi władzę. A nam chodzi o niezależny kraj. To różne cele. Ale dziś dbamy o to samo. Nie wykluczam, że możemy zjednoczyć się w naszym działaniu. Chociaż Łukaszenka nie jest człowiekiem, który umie współpracować z ludźmi mającymi inną opinię.

Jak miałaby wyglądać taka współpraca?

- Nie wiem, czy trzeba podpisywać jakieś układy. Po prostu trzeba robić swoje. Dla nas najważniejszy jest nie sojusz z Łukaszenką, a sojusz z narodem. Trzeba tłumaczyć ludziom, co ich czeka. Bo gdy ludzie mówią: „Nie chcemy do Rosji”, to najczęściej myślą: „Nie chcemy, by nasze dzieci walczyły i ginęły w Czeczenii; nie chcemy, by rosyjscy miliarderzy przyszli do nas i wszystko wykupili; nie chcemy, by przyszła do nas rosyjska przestępczość”. I tak dalej. Dla nas jest ważne, by kraje demokratyczne szczerze powiedziały Rosji, że w warunkach antydemokratycznych nie może być takich posunięć, jak zjednoczenie państw. Takie decyzje powinny zapadać z woli ludzi.
Co sądzicie o takim zbliżeniu Łukaszenki i Milinkiewicza? Jak może rozwinąć się sytuacja na Białorusi? Co zrobi Moskwa?

1 Comments:

At 06 października, 2006 22:50, Anonymous Anonimowy said...

Moze trzeba postapic po "amerykansku": sa dyktatorzy, ale sa tez "nasi" dyktatorzy? Czy w naszym interesie jest wspierac Rosje, czy sasiadow, ktorzy nas oddzielaja od Rosji?

 

Prześlij komentarz

<< Home