16.12.06

Elektrownia atomowa w Polsce

To już chyba pewne. Polska będzie miała elektrownię atomową. Mocno prze na to rząd. Najbardziej zaawansowany wydaje się plan budowy nowej elektrowni w Ignalinie na Litwie (tzw. Ignalin II). Byłaby to wspólna inwestycja Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.

Koszt przedsięwzięcia szacowany jest na ok. 4 mld euro (wedle innych źródeł: od 2,5 do 4 mld euro). Ogromna kwota.

W budowę Ignalina II mogłyby zaangażować się nie tylko Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które już o tym rozmawiają, ale i - co ciekawe - KGHM Polska Miedź.

Tymczasem rozważany jest też plan budowy elektrowni atomowej na terytorium Polski. Tak o tym pisał piątkowy "Parkiet" (cytat za serwisem Cire.pl):
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, współudział w budowie elektrowni atomowej na Litwie zbliży nas do rozpoczęcia podobnego projektu w Polsce. W branży energetycznej coraz częściej mówi się, że trwają już prace koncepcyjne nad podobnym projektem u nas. - Z tego co mi wiadomo, rząd opracowuje właśnie program budowy elektrowni atomowej w Polsce - powiedział Parkietowi prof. Stefan Chwaszczewski, wicedyrektor Instytutu Energii Atomowej w Świerku.

- Uważam, że budowa mostu elektroenergetycznego łączącego nas z Litwą, a potem współudział w budowie bloku jądrowego będą dla Polski bardzo korzystne. Po pierwsze, dzięki takiemu rozwiązaniu będzie nam łatwiej dostarczyć energię z Ignalina do północno-wschodniej części kraju, a po drugie - pozwoli wykształcić specjalistów, którzy zajmą się realizacją podobnego przedsięwzięcia w Polsce.- powiedział w rozmowie z Parkietem prof. Stefan Chwaszczewski.

Budową elektrowni ma zająć się przede wszystkim, powstająca właśnie pod skrzydłami PSE, Polska Grupa Energetyczna. - Chociaż lokalizacja pierwszej polskiej elektrowni atomowej nie jest jeszcze znana, to wiadomo, że najkorzystniejszym położeniem byłaby północ kraju, tj. Pomorze Gdańskie lub Szczecińskie – powiedział prof. Chwaszczewski. Inni przedstawiciele branży energetycznej wskazują na miasta, takie jak Słupsk czy wielkopolski Klempicz.

Przygotowania do budowy potrwają około sześciu-siedmiu lat. Polska będzie musiała postarać się o specjalistów i określić przepisy regulujące działalność reaktora jądrowego. Dlatego najbardziej prawdopodobnym terminem rozpoczęcia prac konstrukcyjnych jest 2013-2014 rok.

Specjaliści ds. energetyki jądrowej mówią, że Polska potrzebuje 3-4 tys. megawatów "atomowych". Możliwe że powstaną dwa bloki po 1600 MW. Ignaliński reaktor o takich samych możliwościach produkcyjnych ma kosztować ok. 4 mld euro. Zdaniem przedstawicieli PSE, inwestycje te są w naszym przypadku niezbędne. Z analiz przeprowadzonych przez spółkę wynika, że za nieco ponad 10 lat nasze moce wytwórcze przestaną zaspokajać krajowy popyt na energię elektryczną.
Kto wie, może właśnie za te projekty będzie odpowiadać ekspremier Kazimierz Marcinkiewicz, jeśli wróci do rządu i zostanie wicepremierem ds. gospodarczych?

Warto przypomnieć, że Polska już raz stawiała sobie elektrownię atomową. W Żarnowcu, w latach 80. Projekt został zarzucony po 1989 r. Chyba jedynym w pełni ukończonym jego elementem jest zastawa stołowa z logo elektrowni.

Jak Wam się podoba wizja wybudowania przez Polskę własnej elektrowni atomowej? Czy to ma sens?

9 Comments:

At 16 grudnia, 2006 15:37, Anonymous Anonimowy said...

Jestem jak najbardziej za. Mamy coraz większe potrzeby energetyczne, będziemy mieli jeszcze większe potrzeby - trzeba pamiętać, że taka inwestycja wypali dopiero za 10-15 lat, a obyśmy się wówczas nie obudzili z ręką w nocniku.
Nie wiem jakie są na dziś prognozy jeśli chodzi o pokłady węgla, nie wiem jak będzie wyglądała opłacalność jego wydobycia za 10-15 lat no i jak wówczas będzie się prezentowała sprawa ocieplenia klimatu - wiem jednak, że ludzie będą sobie instalowali klimatyzację w domach i mnóstwo innych urządzeń wymagających prądu.
Oczywiście, że elektrownia powinna powstać.

 
At 16 grudnia, 2006 16:24, Anonymous Anonimowy said...

W kontekście Rosji i coraz większych potrzeb ma to sens jak cholera..
oczywiście trzeba pamiętać o pozytecznych idiotach, przepraszam ekologach, którzy po raz kolejny będą działać w interesie Kremla- kampanie anty w mediach, skutki "skażeń", zagrożenie dla sąsiadów itp. itd..
http://www.searchengines.pl/phpbb203/index.php?showtopic=75863

 
At 17 grudnia, 2006 11:27, Anonymous Anonimowy said...

lol piszesz glup[oty nie wiedzac w sumie o czym... uranu tez trzeba kupic a moze najpierw warto kuknac kto i ile ma zasobow surowca...pozniej wyciagac wnioski na temat ekologow. Tez zaliczam sie po czaesci do zielonych ale jakos tak sie sklada ze jak najbardziej jestem zwolennikiem EJ pod kilkoma warunkami... Co wiesz na temat depozycji odpadow pochodzacych z EJ? pewnie napiszesz ze jakos wszyscy sobie z tym radza...owszem radza ale nikt nie wie jaki bedzie mialo to wplyw na kolejne pokolenia ktorym przyjdzie zyc z problemami zuytego paliwa. Mozna miec nadzieje ze przyspiesza badania nad metodami transmustacji ktore pozwola rzeczywiscie na liwkidacje zuzytego paliwa... Tylko jak na razie wiekszosc osrodkow mowi ze powinno sie udac moze na przelomie 21/22 wieku... ile zatem paliwa zeskladujemy w miejscach z ktorego go potem nie damy rady wyciagnac aby poddac rzeczywistej utylizacji?? Trzeba pamietac ze azbest w latach 60 ubieglego wieku tez byl uwazany za rzecz najzupelniej bezpieczna... Teraz mozemy obserwowac jakie koszta beda ponoszone w zwiazku z pewnoscia stosowania "rewelacyjnego" materialu budowlanego.
Skutki skazen temat kolejny. Im wiecej instalacji tym wieksze prawdopodobienstwo awarii. Kto twierdzi inaczej znaczy ze nie zna sie na statystyce.
Rzeczywistym rozwiazaniem jest inwestycja w energie odnawialna oraz zwiekszenie nakladow na badania nad fuzją tyle ze w wypadku polski jak zwykle wazniejsze sa problemy pozornie wazne (becikowe,faszysci,seks itym podobne bzdury).
Pozdrawiam

 
At 17 grudnia, 2006 16:20, Anonymous Anonimowy said...

Elektrownia atomowa jest Polsce po prostu potrzebna, bo zużycie prądu cały czas rośnie. Taka elektrownia to najprostszy sposób i dobry na wiele lat. Nie trzeba się martwić o kurczące zasoby surowców naturalnych. Pamiętajmy też, że wszyscy nasi sąsiedzi mają EA, tylko my nie. I obecnie budowane reaktory są o niebo bezpieczniejsze, od tego samiwieciektórego.

Ma rację Tom, trzeba będzie się zastanowić nad miejscem przechowywania odpadów, ale IMO jest to mniejszy problem niż miliony ton rocznie gazów cieplarnianych jakie emitujemy do atmosfery z tradycyjnych elektrowni. A uran nie musimy kupować od Rosji. Pewnie, że oni mają go najwięcej, ale uran to nie ropa czy gaz, że trzeba kupować gigantyczne jego ilości i ważne jest aby dostawca był blisko. Uran można sprowadzać nawet i z RPA.

 
At 18 grudnia, 2006 08:18, Anonymous Anonimowy said...

Starbright napisał: "Elektrownia atomowa jest Polsce po prostu potrzebna, bo zużycie prądu cały czas rośnie."

Powyższe zdanie ma w sobie tyleż wewnętrznego sensu co zdanie takie np.: "inwestycja w UFO jest Polsce po prostu potrzebna bo ludzie coraz więcej latają".

ROTFL!

Logika nakazuje policzyć koszty i zyski. Obowiązek rządzących to przede wszystkim kierowanie się RZECZYWISTYMI potrzebami (prognozami opartymi na bezstronnych analizach). Takie potrzeby zostały wyliczone w prognozach rządowego centrum prognostycznego. Analiza dostarczona na biurko odpowiedniego ministra została "schowana do szuflady" a zamiast niej posłużono się "zamówioną u ENERGETYKÓW" analizą, która dała o dziwo - dzięki użyciu magicznego ołówka - wynik większy o 30%.

Od razu widać komu służyć ma (nadmierny, czyli wyssany z palca) wirtualny wzrost zużycia energii. Tym, którzy chcą zarabiać na jej produkcji i sprzedaży...

Jeśli dodatkowo dziennikarze posługują się zafałszowanymi danymi to cóż można powiedzieć na ten temat? Ogłupiacze MASY za KASĘ? A obowiązek dziennikarski to pies?

 
At 18 grudnia, 2006 15:21, Anonymous Anonimowy said...

Marzenie o elektrowniach atomowych przypomina mi trochę marzenie dawnych władców o robieniu złota. Buduję magiczne laboratorium, wrzucam coś, czego jest mnostwo wszędzie, a wyjmuję złoto w nieograniczonej ilości. Czyli mam sposob na nieograniczone bogactwo z niczego. W obu przypadkach pierwszą myślą o inwestowaniu tego bogactwa jest wojna. Tak jak dawni władcy głównie na prowadzenie wojen potrzebowali tego wyprodukowanego złota, tak dzisiejsi władcy marzą o elektrowniach atomowych nie tylko jako źródle nieskończonej energii za nic, ale i sposobie budzenia respektu. Bo przecież wiadomo jak jest - kto ma elektrownię atomową, ten z reguły ma i atomową broń. A nawet jeśli nie ma, szybko ją sobie może zrobić.

Rojenia o robieniu złota z niczego ziściły się w postaci systemu oprocentowanych pożyczek pod zastaw. Złoto nie było produkowane, tylko namnażane wirtualnie w postaci kwitów, które zastepowały jego obecność, kwitów pod zastaw kwitów, oprocentowania tych kwitów, następnie pożyczek pod zastaw owych procentów i całej masy innych wynalazków wirtualnego namnażania, dzięki którym dziś na całym świecie w wielkich biurowcach ze szkła tysiące ludzi bogaci się nie ruszywszy palcem w bucie i nie produkując niczego prawdziwego. Jedynie dokonując wirtualnych operacji na liczbach. Nikt produkujący coś realnego nie osiągnie takiej sily nabywczej, jaką można osiągnąć za pomocą magii namnażania liczb. Siła nabywcza tych, którzy mnożą liczby jest bez porównania większa niż tych którzy produkują. Namnażanie przekłada się na tę siłę dzięki zastosowaniu dwu reguł:
- ta sama grupa namnaża liczby, która buduje reguły tego namnażania
- istnieje monopol. Czyli nie każdy może namnażać sam dla siebie, ale tylko uprawnione instytucje mają takie prawo

Analogicznie siła z atomowej „energii z niczego” opierać się ma na monopolu:

- istnieje grupa naukowcow, którzy rozumieją zasady działania reaktora. Nie każdy może badać takie rzeczy i nie każdy może je rozumieć
- nie każdy może mieć energię atomową. Jeśli ktos chce złamać monopol uprzywilejowanej grupy obwołany zostaje „państwem zbójeckim”

Gdyby każdy mógł posiadać źródło robienia „czegoś z niczego” jego posiadacze straciliby przewagę. Strzegą więc swojego źródła bardzo zazdrośnie, a złamanie monopolu jest najcięższą ze zbrodni. W przypadku namnażanego wirtualnie pieniądza największym przestępstwem jest właśnie jego produkowanie i namnażanie samemu. Jest to jedno z nielicznych przestępstw, w przypadku których karane jest już samo przygotowanie do niego. Nie tylko wypuszczenie na rynek, ale samo gromadzenie odpowiedniego sprzętu i zaplecza podlega sankcji karnej.
Podobnie jest w przypadku energii atomowej. Państwem zbójeckim staje się już to państwo, które choćby rozpoczęło prace nad własną energią atomową. Działający reaktor nie jest niezbędny, żeby ponieść konsekwencje własnej lekkomyślności, na przykład w postaci embarga ekonomicznego, izolacji politycznej lub zbrojnego napadu.

Takie pozornie niewyczerpywalne źródła nawzajem się wspierają i uzasadniają. Nieskończona zdolność namnażania środka płatniczego (tzw. kreowanie pieniądza) skutkuje nieskończonym wzrostem zobowiazania spłaty długu, a zatem koniecznością wytwarzania nieskończonego popytu, bo tylko dzięki nieskończonej sprzedaży możemy w nieskońnczoność spłacać to, co w nieskończoność zaciągamy. Jednak nieskończony popyt i podaż oznaczają też nieskończone zapotrzebowanie na energię i surowce. Stąd konieczność pojawienia się takiego źródła energii, którego sprawność nie kończy się nigdy. Może rosnąć tak jak wypuszczany przez sektor bankowy dług – do nieskończoności. W przypadku baterii słonecznej my widzimy związek między posiadanymi bateriami, ich wielkością, ilością, mocą, a zużywaną energią. W przypadku energii atomowej my tego związku nie widzimy. Jako producenci dóbr lub dostarczyciele usług po prostu „dokupujemy” więcej energii, kiedy konieczność spłaty naszych oprocentowanych zobowiazań zmusza nas do sprzedawania większej ilości dóbr lub usług. Energia atomowa jest obok „kreowania pieniądza” drugą z trzech nóg ekonomicznego liberalizmu. Trzecią taką nogą jest marzenie o nieskończonym źródle surowców. Czyli wojna o surowce, realizowana środkami uzyskiwanymi w dwu pierwszych aspektach – czyli bardzo droga wojna za oprocentowane – „wykreowane” – pieniądze i przy użyciu energii atomowej. Te trzy aspekty nie istnieją bez siebie nawzajem, wzajemnie wspierają się i wzajemnie uzasadniają.

W przypadku wirtualnego - "kreowanego" pieniądza monopol na jego kreowanie dla jednych oznacza wykluczenie dla drugich. Widać to w lawinowo rosnących na całym świecie slumsach. Obecni tam ludzie są zdolni do pracy, czyli potencjalnie mogliby wytwarzac dobra lub uslugi i wymieniać je między sobą. Nie mogą jednak tego robić, bowiem zostali odcięci od źrodła jedynego legalnego środka wymiany. Czyli nie mają czym się między sobą wymienić w procesie handlu. Nie mają prawa do kreowania własnego pieniądza, a ci którzy to prawo mają niechętnie ich dopuszczają do kręgu wtajemniczonych.

Analogicznie jest i będzie w przypadku energii atomowej. Nieskonczona energia oznacza pojawienie się nieskonczenie energochłonnych środków produkcji. W praktyce ten, kto będzie podłączony do źródła energii innego niż nieskończone nie będzie mieć energii w ogóle, bo obowiązująca technologia będzie dla jego źródeł energii zawsze zbyt wymagająca. Będziemy zatem całkowicie zależni od dostawców energii atomowej i ich monopolu, tak, jak obecnie jesteśmy całkowicie zależni od dostawców pieniądza "kreowanego" przez monopol systemu banków. W jednym i drugim przypadku oznacza to uzależnienie od kogoś, kto pozornie coś nam daje, w rzeczywistości jednak po prostu sprzedaje dług.

 
At 06 września, 2007 11:12, Anonymous Anonimowy said...

Składowanie - od dawna zrzuca się to po prostu do morza.
Wpływ na pokolenia - bardziej obawiałbym się telefonów komórkowych.
Awaryjność - polska miała kiedyś reaktory ale musiała je sprzedać innym krajom z powodu motłochu(chodzą bezawaryjnie do dziś).
Zanieczyszczenie środowiska - po tylu próbach jądrowych jakie były na świecie (ponad 2000!) naprawdę wiele nie może się już zmienić.

Obecnie elektrownie atomowe działają bardzo sprawnie w wielu państwach unii europejskiej, Finlandia ma do dziś nasz były reaktor.
Na Ukrainie cały czas dochodzi do awarii, szczerze powiedziawszy dziwie się że jeszcze nie było drugiego Czarnobyla.

Energia elektryczna jest nam niezbędna żeby pozamykać potworki w stylu Bełchatowa i uniezależnić się od ruskich. Polska ma jedną z lepiej szkolonych kadr naukowych więc z paliwem też nie powinno być tragicznie.

 
At 21 lutego, 2009 23:48, Anonymous Anonimowy said...

Nie chciałbym być w momencie awarii elektrowni jądrowej w zasięgu oddziaływania skarzenia.W sumie EJ są bardzo bezpieczne i awarie zdarzają się bardzo rzadko ale jednak zdarzają się.zazwyczaj są to drobne, ciche, nieistotne awaryjki.Nie było jeszcze żadnego spektakularnego wybuchu ale przed 11 września w Nowym Jorku też nikt by nie powiedział że coś takiego może się stać. Byćmoże to porównanie jest dla kogoś śmieszne ale w ciągu kilkudziesięciu lat działania takiej elektrowni sytuacja polityczna Polski może sie zmienić a sama EJ może być potencjalnym celem. Po co budować monstrum mogące skazić tysiące km kwadratowych? dla zaoszczędzenia kilku groszy na kWh prądu? Tymbardziej że są bezpieczniejsze i czystsze sposoby na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju: energia geotermiczna (Polska ma tu duzy potencjał),energia wiatru,biomasa. Ciężko z geotermii wyciągnąć 1600 MW (wszystkie elektrownie geotermalne w Polsce mają 75MW mocy) ale ta technologia wciąż się rozwija, planowane są kolejne a za 4 mld euro(koszt EJ) dużo moznaby było zdziałać...

 
At 30 marca, 2009 17:53, Anonymous Anonimowy said...

nie jestem 'zielonym' ale wybaczcie nie widze zadnego argumentu za EA
"Energia elektryczna jest nam niezbędna żeby pozamykać potworki w stylu Bełchatowa i uniezależnić się od ruskich."
stary, ale uran też bedziemy brac od ruskich prawdopodobnie. poza tym on sie skończy wczesniej niż węgiel. a UE sypnie kasą na budowę elektrowni wiatrowych, wodnych ble, ble. a chyba nikt rozsądny nie wierzy w te propagandowe hasełka o widmie 'braku energii'. ale niektórzy twierdzą że dobre stosunki z francją są ważniejsze;)

 

Prześlij komentarz

<< Home