9.3.07

Rusza lustracja dziennikarzy. I dobrze. Bo media to nie święte krowy. Też podlegają kontroli

Ręce mi opadają, gdy czytam o buncie grupki znanych dziennikarzy przeciwko ustawie lustracyjnej. Uważam, że ich postawa jest wręcz antypaństwowa.

Dlaczego? Bo media i dziennikarze (także ci prolustracyjni) bardzo lubią określać się mianem "czwartej władzy" i mówić, że pełnią "funkcję kontrolną" wobec świata polityki. Sami sobie nadają uprawnienia supernadzorcze względem formalnych organów państwa.

Chętnie lansują też pogląd, że świat polityki powinien być maksymalnie transparentny. U podstaw tego typu przekonań leży założenie, że politykom w żadnym wypadku nie należy ufać. I że trzeba wciąż patrzeć im na ręce.

Może to prawda. Ale w takim razie wobec nadzorców świata polityki powinny być stosowane jeszcze bardziej wyśrubowane standardy. Innymi słowy, media powinny być oceniane i kontrolowane jeszcze bardziej rygorystycznie niż politycy.

Jest to tym ważniejsze, że - w przeciwieństwie do polityków - dziennikarze nie są w stanie przywołać żadnego formalnego, by tak rzec, źródła legitymizacji własnych działań. Nie pochodzą z demokratycznego wyboru czy jakiejkolwiek nominacji. Po prostu są - i już.

Co więcej, zgodnie z prawem, dziennikarzem w Polsce może być każdy. W każdej chwili. Tym większa powinna być więc nieufność wobec ludzi wykonujących ten zawód.

W tej sytuacji antylustracyjny bunt grupki medialnych gwiazd oznacza, że czują się one stojącą ponad prawem superkorporacją zawodową wyposażoną w nieformalne uprawnienia do kontrolowania życia publicznego w kraju. Kto ma prawo ich kontrolować? Jak się okazuje - nikt.

Paranoja.

Nie jest też prawdą, że media mają nadzorcę w postaci swoich odbiorców (czytelników, widzów, słuchaczy). Bo skoro tak, to nadzorcą polityków są wyborcy. Po co więc np. lustrować polityków i kazać im wypełniać oświadczenia majątkowe, jeśli zweryfikują ich zwykli ludzie w wyborach? Po co owa "funkcja kontrolna" mediów, o której lubią rozprawiać dziennikarze?

Uważam, że dziennikarze odmawiający lustracji albo stracili poczucie umiaru i zdrowego rozsądku, albo prowadzą jakąś cyniczną grę.

Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat.

28 Comments:

At 09 marca, 2007 13:08, Anonymous Anonimowy said...

a kto będzie lustrował Lustratorów?
(odp. inni Lustratorzy. a tych -- inni. no, ale trzeba jeszcze tych Nad-Lustratorów lustrować...)
i tak nie ma końca Paranoi.
ja mam z bani; w (RSW) prasie nie ma mnie od początku lat 90. -- więc jak upadł komunizm (tfu!) -- odszedłem.
a WIĘC byłem reżymem i Układem prawda?
jakie to proste...
................
i tak, jak byłem przeciw tzw. weryfikacji dziennikarzy w tzw. Stanie wojennym
(choć poszedłem i zostałem Kolaborantem, prawda? jakie to proste...)
- tak (Łże-Liberalnie) uważam, że (jednak) lustruje Rynek.
a nie urzędnicy czy Politycy.
czytelnicy lustrują wydawanymi pieniędzmi.
taka demokracja finansowa.
(= innej nie widzę.)
................
o ile w ogóle idea "lustracji" jeszcze cokolwiek dziś znaczy...
(i nie jest przypadkiem analogią do komunistycznego poszukiwania Cioci w Londynie, niewłaściwego -- lub Punktów -- "za pochodzenie" i Przodków za sanacji...)
na miejsce bowiem "negatywnie zlustrowanego" -- przychodzą inni; i może o to w tym Szaleństwie idzie.
o zmianę pokoleniową.
(= konieczną zresztą.)
a "Lustracja" -- jest tylko WYGODNYM ALIBI...

 
At 09 marca, 2007 13:13, Anonymous Anonimowy said...

To zwykła gierka na media- na zasadzie Janek nas pokaże w wiadomościach a my sie także pokażemy.. Warto zwrócić uwagę na dzisiejszy Dziennik i nazwiska z "apelu"-właściwie to grupka wzajemnej adoracji-> Polityka, Przekrój, GW..
Wczoraj dobitnie przedstawił to Żakowski- z jego słów można wnioskować, że obecne rządy to ochlokracja a jedyną alternatywą aby nie "powrócił PRL" i antydemokratyczne standardy jest..SLD czy inna pedecja. Już nawet PO jest brzydkie bo nie popiera "gwiazd"..
Żakowski i ska liczą na skanalizowanie- po raz kolejny zresztą- agresji tłumu i powstanie nowego ruchu przeciwników IV RP- niewybrednie przy tym sugerując, że ktoś kto popiera PiS ma nierówno pod czaszką. Tak samo było przy okazji taśm, potem Rospudy- ciągle szuka się możliwości wyjścia z tej "żałosnej dziczy" i..nowych wyborów.
Problem w tym, że ludzie mają dosyć także i gwiazd, nie tylko rządzących więc skomentują to jak moja babcia-"w dupach się im poprzewracało"
Może już najwyższy czas-nomen, omen- na wymianę pokoleniową tej zatęchłej "elity dziennikarskiej"?
Pomimo, że nie ma sankcji i kwitnie redakcyjny szum drukarki i podpisów nie wróże temu powodzenia- na zasadzie myślenia-"inni jakoś podpisują i im nie przeszkadza, coś jest nie tak".
Z zainteresowaniem przyglądam się tej antypaństwowej postawie miłośników demokracji ;-) i zamierzam stworzyc listę, tych którzy nie zamierzają podpisać- przyda się dla historyków :D

 
At 09 marca, 2007 13:16, Anonymous Anonimowy said...

Makowski co ty pieprzysz? przeczytaj to co napisałeś..
"- tak (Łże-Liberalnie) uważam, że (jednak) lustruje Rynek.
a nie urzędnicy czy Politycy.
czytelnicy lustrują wydawanymi pieniędzmi.
taka demokracja finansowa.
(= innej nie widzę.)
................
o ile w ogóle idea "lustracji" jeszcze cokolwiek dziś znaczy...
(i nie jest przypadkiem analogią do komunistycznego poszukiwania Cioci w Londynie, niewłaściwego -- lub Punktów -- "za pochodzenie" i Przodków za sanacji...)
na miejsce bowiem "negatywnie zlustrowanego" -- przychodzą inni; i może o to w tym Szaleństwie idzie.
o zmianę pokoleniową.
(= konieczną zresztą.)
a "Lustracja" -- jest tylko WYGODNYM ALIBI..."-- O tak, tym bardziej, że wszyscy trzęsą się o swój rząd dusz ;)
Wygodnie jest wszystko nazwać szalenstwem, kretynizmem, antydemokracją, faszyzmem itd. Pytanie po co epatować takimi sloganami i stereotypami?
Na kogo liczysz?
Myślisz, że jak wrzucisz trochę obcych słów to już z resztą treści zgodzę się automatycznie?
Tak własnie działa propaganda-dzisiaj znana jako PR..

 
At 09 marca, 2007 13:26, Anonymous Anonimowy said...

>> anonimie drogi!
no to nie ja (skoro ja pieprzę)

A teraz najlepsze: kto nie zlozy oswiadczenia, traktowany jest dokladnie tak jak ten, kto prawomocnym wyrokiem uznany zostal za "klamce lustracyjnego" (art. 57); tzn. z mocy prawa zostaje pozbawiony funkcji (art. 21e ust. 1) i przez 10 lat nie moze wykonywac JAKIEJKOLWIEK funkcji wymienionej w znowelizowanym art. 4 (art. 21h), tzn. nie tylko nie moze kandydowac do parlamentu, ale takze: nie moze opublikowac recenzji w gazecie, nie moze wchodzic w sklad jakiejkolwiek redakcji, nie wolno mu wydac powiesci ani nawet wchodzic w sklad zarzadu stowarzyszenia, ktore akurat wydaje raz do roku pisemko na powielaczu.

wyczytał w:
http://libreexamen.blox.pl/2007/03/Zlustrowac-Lucasa.html
(makowski do lustracji)
a inaczej: nie zgadzasz sie z nami -- won!
(i przepraszam za obce słowo: won.)

 
At 09 marca, 2007 13:33, Anonymous Anonimowy said...

ach, i jeszcz 1-dno:
>> Unicorn ma rację:

nie wróże temu powodzenia- na zasadzie myślenia-"inni jakoś podpisują i im nie przeszkadza, coś jest nie tak"

te same konformistyczne postawy przerabiałem w 1982 roku; nic nowego. no, może to, że PRZYMUS (= sowieckiego czolgu i Tow. Sekretarza)
-- został zastąpiony przymusem wynikającym z (ew.) kapitalistycznego bezrobocia.
ale Konformizm -- ten sam...

 
At 09 marca, 2007 13:48, Blogger Łukasz said...

Makowski,
Tak naprawdę już nie o lustrację dziennikarzy tu chodzi. A o mental w rodzaju: "nam wolno nadzorować każdego - ale nikomu nie wolno nadzorować nas".

Zaś na pytanie o to, kto nadzoruje Czwartą Władzę, odpowiadam krótko: PIĄTA WŁADZA ;)

 
At 09 marca, 2007 14:05, Anonymous Anonimowy said...

>> Łukasz
...już nie o lustrację dziennikarzy...
i tu zgoda. a nawet 2.
1.
arogancja cześci tzw. Redachtorów (często) o nieczystym sumieniu; z czasów PRL i nie tylko...)
-- bywa OGROMNA.
a poziom ich pracy (często) żałosny
2.
nie idzie tu (= p. Osłom) o jakąkolwiek lustrację;
a o pokazanie, kto tu rządzi.
wy nas nie Kochacie?!? a my was tak długo będziemy... aż nas pokochacie...
3.
a problemem są blogi ;-)
bo ja się już sam zlustrowałem ponad rok temu.
i mogą mnie (jak Panu Majstrowi... ;-)

 
At 09 marca, 2007 14:11, Anonymous Anonimowy said...

i jeszcze przypis z ost. chwili:

Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego definicję dziennikarza z nowej ustawy lustracyjnej.
- Ta definicja pochodząca z 1984 roku [...] została wzięta z ustawy, której cele były zupełnie inne
- tłumaczy w Radiu TOK FM.


(źródła info nie podaję; bo to GW -- a ja za nimi nie przepadam. prawie od początku ;-)

 
At 09 marca, 2007 14:35, Anonymous Anonimowy said...

Drogi Lukaszu, problem nie polega tylko na tym, CZY lustrowac dziennikarzy.

Nie podoba mi sie idea wystawiania "lojalek", tym bardziej ze - jak slusznie zauwazyla Ewa Milewicz na swoim blogu - nijak nie gwarantuje ona tego, ze dziennikarz bedzi staral sie pisac obiektywnie, ani ze nie siedzi w kieszeni jakiegos biznesmena czy partii politycznej. Innymi slowy, o lustracji dziennikarzy z gory wiadomo, ze bedzie nieadekwatna do celu, jaki ma byc rzekomo zapewnienie uczciwosci dziennikarskiej. A skoro lustracja nie moze byc skuteczna pod tym wzgledem, to prawdziwe intencje lustratorow wskazuje preambula ustawy, mowiaca o koniecznosci "zapewnienia wlasciwej obsady stanowisk".

TYM NIEMNIEJ dalbym sie moze przekonac do obowiazkowej lustracji dziennikarzy zatrudnionych na etacie w najwiekszych mediach - dajmy na to, w gazetach o nakladzie min. 50 tys. egzemplarzy, w rozglosniach radiowych i telewizyjnych majacych min. 10% udzialu w rynku, itp.

Jednakze czystym absurdem jest poddawanie lustracji miliona ludzi. Jesli zajrzysz do innych kategorii ludzi podlegajacych lustracji, znajdziesz tam np. czlonkow zarzadow spolek Skarbu Panstwa; ale profesjonalni menedzerowie, zarabiajacy kolosalne pieniadze i majacy olbrzymi wplyw na dzialania spolki juz sie nie lapia. Sa tez osoby sprawujace "kierownicze stanowiska panstwowe", "wysokie stanowiska panstwowe" itp. - wszedzie to samo zastrzezenie, ze chodzi o "wierchuszke".

Jednak w przypadku dziennikarzy proporcje te sa nie tylko zachwiane, lecz znikaja kompletnie: w mysl prawa prasowego, do ktorego wyraznie odsyla ustawa lustracyjna (zapoznaj sie z ta definicja, zanim zaczniesz pisac o dziennikarzach!), dziennikarzem jest NIEMAL KAZDY. Jesli ustawa wejdzie w zycie w obecnej formie, to trzeba bedzie lustrowac kazdego, kto w jakikolwiek sposob przyczynia sie do powstania "materialu prasowego" - np. montazyste amerykanskiego filmu pokazywanego w telewizji. Jesli nie widzisz absurdu obecnej regulacji, to znaczy to, ze nie rozumiesz, o czym piszesz.

 
At 09 marca, 2007 14:38, Anonymous Anonimowy said...

Na całe szczęście duża częsć blogerów urodziła się już po 1972.. Mnie problem nie dotyczy- ur. 1981..

 
At 09 marca, 2007 15:00, Blogger Łukasz said...

liberexamen,

Masz chyba problemy ze zrozumieniem tego, o czym piszę. Przecież dość jasno wyraziłem się - i to nie po raz pierwszy - że nie ma jasnej definicji dziennikarza. W tym sensie "lustracja dziennikarzy" jako jakiejś wielkiej, nieokreślonej masy faktycznie będzie przedsięwzięciem tyleż dziwacznym, co jałowym.

Umówmy się jednak zdroworozsądkowo, że żaden z nas nie ma wątpliwości, iż Ewa Milewicz, Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Grzegorz Miecugow itp. są "dziennikarzami". I nawet jeśli zawęzić lustrowaną grupę osób pracujących w mediach do np. "osób na kierowniczych stanowiskach oraz czołowych publicystów gazet o sprzedaży przekraczającej 100 tys. egzemplarzy każdego wydania", to te osoby mieszczą się w tej kategorii.

A następnym razem, zanim zaczniesz protekcjonalnie radzić mi, bym sięgnął do prawa prasowego pisząc o dziennikarzach, sam sięgnij do mojego tekstu na temat dziennikarzy widzianych przez pryzmat prawa prasowego. Jest na Piątej Władzy. Link w tekście, który właśnie skomentowałeś (za co zresztą szczerze dziękuję).

 
At 09 marca, 2007 15:27, Anonymous Anonimowy said...

>> Łukasz
i tylko jeszcze 1-dno pytanie (naiwne)
...iż Ewa Milewicz, Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Grzegorz Miecugow...
a jak "lustrować" medium prywatne w zgodzie z kapitalizmem, wolnością gospodarczą i tede?
i czy to (aby) -- nie jest Socjalizm (tfu!)?
albo i komuna? ;-)
ps.
1.
nie kupuję i nie czytam GW. od dawna.
2.
sądzę (naiwnie) że pp. Osłowie nie pojmą Twojej definicji dziennikarza; a RACZEJ (chętnie by; bo i tak z tego wyjdzie JAK ZAWSZE...)
- swoją; rozszerzoną
(= o tych co "nie z nami" ;-)

 
At 09 marca, 2007 15:28, Anonymous Anonimowy said...

z całym szacunkiem, Łukaszu, ale moim zdaniem nie ma żadnego wspólnego mianownika między funkcją kontrolną mediów wobec polityków, a próbą skontrolowania i wydania urzędowych zaświadczeń o wiarygodności jednego czy drugiego dziennikarza, w oparciu o jego lustracyjne oświadczenie.

pamiętaj, że politycy swoje funkcje pełnią w głównej mierze dzięki obietnicom składanym w kampanii wyborczej. owa funkcja kontrolna "czwartej władzy" polega przecież przede wszystkim na weryfikowaniu działań, czy są zgodne z wcześniejszymi obietnicami. na sprawdzaniu, czy kreujący się na kryształowy wzór cnót kandydat na posła/wójta/burmistrza/senatora nie okaże się w rzeczywistości cynicznym złodziejem, którego "jedyny priorytet to zdobyć immunitet".
władza i politycy, pochodzący z wyboru, z natury rzeczy podlegają kontroli wyborców, a media są owej kontroli narzędziem.

a słyszałeś kiedyś o demokratycznych, powszechnych wyborach na redaktora naczelnego? ja nie.

w mojej ocenie problem polega na tym, że władza uzurpuje sobie nienależne prawo do podważenia wiarygodności tych, którzy ją kontrolują. i dobrze, jeśli ten rzekomy brak wiarygodności daje się udowodnić w merytorycznej dyskusji, udowadniając dziennikarzowi kłamstwo albo niekompetencję w temacie, którym się zajmuje.

i czy się to władzy podoba czy nie, to władza zawsze będzie podlegać ocenie mediów, a te będą zawsze podlegać ocenie swych odbiorców. tych proporcji się nie da odwrócić.

i choć niekoniecznie podoba mi się postawa "buntowników", to ją rozumiem. nie po to wywalczyliśmy sobie konstytucyjną wolność słowa, by teraz urzędnicy decydowali kto z tej wolności korzysta lepiej, a kto gorzej, bo to już nic wspólnego z wolnością nie ma.

 
At 09 marca, 2007 18:28, Blogger Łukasz said...

Makowski,
Owa "kontrolna" funkcja mediów wobec polityków powoduje, że politycy mają prawo domagać się, by ich kontrolerzy spełniali pewne standardy. Acz dyskusyjne jest to, jakie miałyby to być standardy, kto miałby je ustalać i egzekwować.
Tę "funkcję kontrolną" przypisują sobie media jako takie. Nie ma znaczenia czy są prywatne czy publiczne.

Change,
Lustrację traktowałbym jednak tylko jako przykład, jako "wywoływacz" pewnych postaw i zachowań ludzi mediów. W mniejszym stopniu chodzi mi o lustrowanie dziennikarzy jako takie. A bardziej o wewnątrzmedialny mental - pisałem o tym nieco wyżej.

Natomiast idealizmem jest twierdzenie, że "media są narzędziem, za pomocą którego wyborcy kontrolują polityków". Skoro tak, to media powinny być w jakiś sposób podległe "ludowi". Powinny być "ludowe". Dobrze wiesz, że nie są. Bo przeważnie są kontrolowane przez prywatny kapitał, który realizuje przede wszystkim swoje własne interesy. I kto tu kogo kontroluje?

 
At 09 marca, 2007 20:38, Anonymous Anonimowy said...

Makówo Makowski,
jesteś przeciw jak rozumiem z powierzchownego oglądu.Na głębszy nie pozwala zmęczenie organizmu.
Pamietasz naszego wspólnego kumpla
niedoszłego chemika redaktorka Piotrusia???Kto to jest? Dla kogo on pisał te syntezy nt.polskich ekporterów do Rosji?A przypominasz sobie sobie te świetnie udokumentowane materiały nt niegospodarności premiera Jaroszewicza ? A przyjażń szanownych małzonek? Dalej nie kumasz?Nic Ci to nie mówi ?
Szalom i mazel tof !
mclewan.

 
At 09 marca, 2007 22:32, Anonymous Anonimowy said...

"Powinny być "ludowe". Dobrze wiesz, że nie są. Bo przeważnie są kontrolowane przez prywatny kapitał, który realizuje przede wszystkim swoje własne interesy. I kto tu kogo kontroluje?"

żartujesz?
mamy przecież "ludowe" media: TVP i PR. kto je kontroluje? "lud"? czy politycy?
prywatny kapitał rządzi się prawami rynku: kontrolują go klienci. kupują go, jeśli jest wiarygodny. jeśli nie jest, omijają w kiosku albo sięgają po pilota. jaką chcesz jeszcze formę kontroli?

muszę przyznać, że polityczny spryt Kaczyńskich znów mnie zaskoczył. lustracja dziennikarzy ma im pomóc osiągnąć dwojakie cele:
1) skłócić to środowisko, żeby się zajęło same sobą i choć na chwilę dało odetchnąć trzymającej się już tylko siłą woli koalicji
2) idę o zakład, że doskonale przewidzieli, iż część dziennikarzy będzie przeciw, że część się zbuntuje. ale przychylne rządowi media nie wystąpią przeciw lustracji. tych więc ogłoszą wiarygodnymi w imię jakiejś "narodowej prawdy historycznej". i kto później będzie krytykował rząd?
tylko urzędowo niewiarygodne media.

nie wierzę, że tego nie dostrzegasz.

 
At 10 marca, 2007 01:04, Blogger Kuszelas said...

Jest kłopot - jak widać - z oceną miektórych zachowań.
Co do pojęcia dziennikarza, to oczywiście nie idzie o to, czy pani Milewicz albo pan Żakowski są dziennikarzami, tylko o to, czy akt prawny we właściwy sposób zakreśla krąg osób tak nazwanych (w USA, gdzie sądy są uprawnione z zasady tylko do odmowy zastosowania konkretnego przepisu w konkretnej sprawie, pojawiła się przecież doktryna "nieważności z powodu niejasności" i właśnie przyczyna void for vagueness wystarcza, by sąd uznał, że już sam tekst ustawy lub innego aktu narusza konstytucję i nie ma potrzeby badania sposobu jego zastosowania).
Co do sprawy, która wywołała tupanie, czyli zapowiedzi niepodporządkowania się niektórym regulacjom lustracyjnym, to właściwie nie ma o czym mówić - osoby zgłaszające takie plany działają zgodnie z zasadą obywatelskiego nieposłuszeństwa, czyli niezgodnie z prawem, które uważają za (mówiąc oględnie) niedobre i narażają się tym samym na konsekwencje.
Czy ich zdanie jest słuszne, rozstrzygnie TK, natomiast można uznać, że jakieś przesłanki dla takich motywacji istnieją.
Ustawa ma wyraźnie zakreślony cel; jednakże analiza jej treści skłaniać może do stwierdzenia, że w rzeczywistości jej postanowienia wychodzą poza zakres deklarowanego celu, co więcej mogą prowadzić do naruszeń konstytucyjnych praw i wolności człowieka i obywatela. Idzie tu w szczególności regulację dotyczącą tzw. zaświadczeń czyli „urzędowych potwierdzeń w przedmiocie istnienia w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej dokumentów organów bezpieczeństwa państwa, dotyczących danej osoby”, zwłaszcza ich wydawania oraz ich rejestru. Ten aspekt nowej regulacji, stanowiący przy tym filar przyjętego mechanizmu ujawniania dokumentów organów bezpieczeństwa i ich treści wydaje się uregulowany w sposób dość kontrowersyjny.
Ubieganie się o wydanie urzędowego potwierdzenia w przedmiocie istnienia w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej dotyczących jego osoby dokumentów organów bezpieczeństwa państwa, staje się jednak nie uprawnieniem, ale obowiązkiem jednostki urodzonej przed 1 sierpnia 1972 r. Ma ona bowiem obowiązek przedłożenia tego urzędowego potwierdzenia organowi wskazanemu w tej ustawie, przy czym każdorazowo ma to być potwierdzenie aktualne, czyli „wydane wobec danej osoby jako ostatnie spośród dotychczas wobec niej wydanych”. Jednocześnie wypadałoby rozważyć, czy wskazany w ustawie katalog osób pełniących funkcje publiczne nie wykracza poza sferę publicznej działalności wymagającej czy uzasadniającej wykluczenie z niej osób pracujących lub współpracujących z organami bezpieczeństwa państwa w latach 1944-1990. Na podobny problem, to jest niebezpieczeństwo wkroczenia rygorów lustracji w sferę życia prywatnego (w tym zawodowego) zwrócił uwagę Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Rainysa i Gasparaviciusa.
Nieuchronnie też pojawia się pytanie, czy podawanie do publicznej wiadomości danych zawartych w zaświadczeniach nie pozostaje w kolizji z prawem do ochrony danych osobowych. Zgodnie z postanowieniami Konstytucji, nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. Trzeba jednak spełnić przy tym określone warunki, co do których można mieć w tej chwili poważne wąptpliwości.

 
At 10 marca, 2007 08:57, Anonymous Anonimowy said...

>> drogi memu sercu Anonymousie!
czy to Ty?!?
(a jeśli tak - zmieniam poglądy na Lustrację ;-)
ps.
...niedoszłego chemika redaktorka Piotrusia...
(niegdysiejszego) casus Red. Nacz. "Rzepy" dowodzi tylko, że ludzie dzielą się na Porządnych i Mniej.
(z licznymi stanami pośrednimi. i w KAŻDYM ustroju.)
jak kto jest Małym Skunksem -- zwykle to kiedyś z niego wychodzi...
(ps. pryw. może byś się ujawnił? ta Partyzantka ;-))

 
At 10 marca, 2007 11:27, Blogger Łukasz said...

Change,

1. Niby racja. "Ludowe" są media publiczne. No ale te są pod kontrolą polityków...

Media komercyjne trudno uznać za "ludowe" w sensie "kontroli ludu nad politykami". Owszem, bywają takie, ale tylko wtedy, gdy jest to opłacalne dla ich wydawców.

Jedyna nadzieja w internecie ;)

2. Nie wiem czy lustracja dziennikarzy to kolejne sprytne zagranie Kaczyńskich. Spodziewam się, że będzie ona raczej elementem zmiany pokoleniowej w tym zawodzie. Już dziś wśród czołowych dziennikarzy jest sporo osób, które nie podlegają lustracji, bo są za młode. Ale niezależnie od tego, mają różne poglądy na jej temat (np. bracia Karnowscy - za; 30-letnia młodzież z Wyborczej - przeciw). Tak więc lustracja sama z siebie raczej nie doprowadzi do zepchnięcia anty-lustracyjnej części środowiska medialnego do jakiegoś getta.

 
At 10 marca, 2007 14:39, Blogger Mariusz Czykier said...

Łukasz, nie rozumiem tego zdania: "Media komercyjne trudno uznać za "ludowe" w sensie "kontroli ludu nad politykami". Owszem, bywają takie, ale tylko wtedy, gdy jest to opłacalne dla ich wydawców."

mówimy o poważnych, opiniotwórczych mediach, czy o "Życiu na gorąco"?
jeśli o tych pierwszych, to wystarczy się przyjrzeć jaki procent swoich informacji krajowych poświęcają polityce. co to jest, jak nie funkcja kontrolna?
i dla kogo, jak nie dla widzów/czytelników/słuchaczy?

co np. Walterowi albo Solorzowi po samej informacji? żyją przecież głównie z reklam, a reklamodawcy kupują czas z uwagi na widownię, a nie na to czy o politykach danej opcji mówi się źle czy dobrze. reklamy przed np. "teraz my" są sprzedane na długo przed emisją programu, który idzie na żywo i zasadniczo długo wcześniej nie wiadomo, czy wypłynie afera z Beger, Kurskim czy kimkolwiek z opozycji.
gdyby informacje były niewiarygodne lub nie warte uwagi widzów, wskaźniki oglądalności/czytelnictwa /słuchalności byłyby kiepskie, wydawcy nie zarabialiby pieniędzy.
tak działają media komercyjne.

ergo: czym głębiej wydawca wnika w funkję kontrolną wobec polityków, tym informacja jest atrakcyjniejsza, wskaźniki dla reklamodawców lepsze, tym więcej zarabia.
problem w tym, że obecna władza nie potrafi się z tą rzeczywistością pogodzić, bo uważa się za tak idealną, że wszelkie patrzenie jej na ręce odbiera jako zamach stanu.

co do drugiej kwestii, jak dla mnie w Twojej wypowiedzi kryje się poważny błąd logiczny.
wymiana pokoleń w mediach? ok, zgoda, musi nastąpić, bo taka jest natura rzeczy.
ale po co wobec tego awantura o lustrację, która tego nowego pokolenia nie dotyczy? dla zabicia czasu? nie ma nic lepszego do roboty?
nonsens, jak dla mnie

 
At 10 marca, 2007 14:40, Anonymous Anonimowy said...

to powyżej to ja :)
coś mięsie pogmatwało w kontach ;)

 
At 10 marca, 2007 16:47, Blogger Łukasz said...

Change,
1. Ależ ja wcale nie przeczę, że wśród mediów komercyjnych są też znakomite media informacyjne i publicystyczne! TVN 24 wręcz uważam za stację "misyjną", której być może należałby się udział we wpływach z abonamentu.

Cieszę się również z tego, że dobrą informację i publicystykę da się sprzedać. Że bywa ona dobrym, chodliwym towarem.

Niemniej, głównym paliwem istnienia takich mediów jest pieniądz, a nie jakaś obywatelska misja. Jeśli naród gremialnie uzna, że informacje z życia uczestników "Tańca z gwiazdami" są znacznie istotniejsze niż życie wewnętrzne Sejmu (a za narodem pójdą reklamodawcy), to być może "Fakty" TVN przekształcą się w telewizyjną wersję Pudelka. Takie precedensy już są (acz na mniejszą skalę). Vide piątkowe czołówki "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej", od pierwszych dni tej gazety zarezerwowane dla celebrytów (i to tych krajowych, a nie regionalnych).

Całkiem serio wierzę, że pierwszą przestrzenią medialną, poprzez którą przemówił prawdziwy lud jest internet.

2. Nie powiedziałem, że lustracja jest warunkiem wymiany pokoleniowej w mediach. Owszem, sprzyja jej. Ale jako jeden z elementów takiej zmiany.

 
At 10 marca, 2007 16:57, Anonymous Anonimowy said...

Jak - do tej pory- kończyły się antylustratorskie podrygiwania bojowników o lustrujący rynek?
bojowników o świętość agentów?
z poczucia przyzwoitości nie wymienię ich nazwisk.

panie Makowski = nie lustrować dziennikarzy bo......rynek,
Czyli jesteś przeciw lustracji jakiekolwiek czy tak?
według tej teorii;
jeżeli dziennikarze nie podlegają lustracji= bo rynek to kształtuje, to politycy tez jej nie podlegają bo kształtują to wyborcy.
Księży również to nie dotyczy bo wierni etc...
czyli - SBecy i ich kolesie górą.
Panie makowski, niechże pan już opuści tą komunę. Bardzo pana proszę.

 
At 10 marca, 2007 19:06, Anonymous Anonimowy said...

>> A.W.
...Panie makowski, niechże pan już opuści tą komunę. Bardzo pana proszę....
proszę bardzo.
tylko niech ona odpuści mnie.
(byłem dziś 1-szy raz od lat na Poczcie. polskiej. socjalizm i Komuna KWITNIE...)

 
At 10 marca, 2007 20:07, Anonymous Anonimowy said...

Do oświadczenia z :
http://wirtualnemedia.pl/lustracjamediow/
proponuję dopisać:
"Oświadczam, że obecnie moje materiały są pisane samodzielnie, bez udziału osób czy instytucji trzecich, tj. jak służby specjalne-i nie są preparowane na użytek określonych osób lub instytucji."

 
At 11 marca, 2007 23:51, Anonymous Anonimowy said...

Łukasz, odpowiedz sobie na pytanie co jest celem lustracji, ale najpierw odpowiedz na poniższe pytania: dlaczego teczka Kaczynskiego mogła być sałszowana, ale tylko ta jedna jedyna, reszta teczek to czysta prawda, no może z wyjątkiem Gilowskiej, co obecnie negocjuje Lech Kaczynski z Kurtyką z IPN, dlaczego opozycja za komuny nie przestrzegała przepisów stanu wojennego, czy Hitler został kanclerzem w wyniku jakiegoś przewrotu a nie demokratycznych wyborów... Teraz odpowiedź na pytanie pierwsze nie nastręczy ci trudności
pozdrawiam

 
At 12 marca, 2007 08:57, Anonymous Anonimowy said...

no to może jako finał, co?

Ja w w ogóle jestem pesymistą, jeśli chodzi o ludzką odwagę - w każdej epoce i w każdym środowisku...
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=34983

 
At 14 marca, 2007 13:17, Anonymous Anonimowy said...

Czy gdyby Kapuściński się nie zlustrował, jego książka "Cesarz" byłaby mniej wiarygodna, a jego działalność wręcz antypaństwowa? Przecież to śmieszne.

 

Prześlij komentarz

<< Home