Budrewicz o EURO 2008: finał Turcja – Rosja ? Kto wie…
To, co się stało w ostatnich minutach dogrywki meczu Turcja-Chorwacja po raz kolejny pokazało, że tajemnica magii piłki nożnej zawiera się w jej zmienności, nieprzewidywalności i notorycznych zwrotach akcji, przy których zwroty akcji w horrorach są lightową bajką dla bardzo grzecznych dzieci.
Zdziesiątkowani kartkami i kontuzjami Turcy pokazali po raz kolejny wielki charakter i bardziej chyba niż niemiecką nieustępliwość. Ich bramkarz popełnił dwa błędy, z których jeden skończył się bramką, ale to on był wodzem drużyny, co wykazały rzuty karne. No i nie wierzę, że Chorwaci nie świętowali awansu, a to obniżyło ich wydolność.
To co, pokazali Rosjanie w meczu z Holandią było "niczym nie usprawiedliwione".
Holendrzy zgaśli zupełnie i wyrównującą bramkę strzelili "rutyną". Gdyby nie van der Sar Holandia przegrała by ten mecz wysoko i bez dogrywki. Jedyna rzecz, w której Holendrzy pozostali niedoścignieni (najpierw byli w graniu), to śpiewanie. Są tak muzykalni, że swój piękny Hymn Narodowy śpiewają jak nikt ze słuchem i równo.
Arszawin był genialny, Rosjanie byli szybsi, wytrzymalsi, wygrywali pojedynki jeden na jeden, grali jak kiedyś chłopcy Górskiego, a momentami nawet jak Brazylia. Ich fizyczna dyspozycja, przypominająca historyczne Dynamo Kijów z Błochinem, prowadziła wprost do pytania o doping, ale na razie nic w tej sprawie nie wyszło - znaczy po prostu są dobrze przygotowani.
Dla odmiany Hiszpanie rozegrali z Włochami "anty-mecz", na szczęście przepowiednie nie spełniły się, i Buffon, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy bramkarz na świecie nie wyłowił Włochów, którzy utonęli i… git!
Pierwszy półfinał: Niemcy, wprawdzie to kryją - boją się Turków. Poza tym robi się z tego sprawa polityczna. Turcy, choć ich jest w Niemczech trzy miliony, są dla wielu problemem jak Czarni w Stanach. Tyle, że Niemcy kiedyś sami ich tam chcieli. Pamiętam mecz bodaj w Pucharze UEFA, kiedy Hertha BSC przegrała z turecką drużyną w stadionie w Berlinie. 1:3 :-)
Kibice Herthy to rasiści, ale na stadionie było 20 tysięcy Niemców i... 25 tysięcy Turków, którzy oklaskiwali Hakana Sukura, a ten strzelił sam dwie bramki i wybił Niemcom w głowy piłkę nożną.
Nie wierzę do końca informacjom z obozu tureckiego, zgodnie z którymi klęska, polucja, defloracja i ze przyjdzie im wystawić rezerwowego bramkarza na środku ataku. Tu Niemcy mogą się zdziwić.
Cenię Klosego i Podolskiego, ale Turcja nie uznała rozbiorów i w ogóle mam nadzieję, że Niemcy ich po prostu zlekceważą – a to jest największa broń Turków.
No i aż trudno uwierzyć, że kiedyś i to nie za Górskiego, wygraliśmy w Chorzowie z Turcją 8:0. Tak, tak w piłkę nożną.
W drugim półfinale jednak stawiam na Hiszpanię, bo Rosjanie grają jak Maradona, ale może najlepszy mecz już mają ze sobą.
Mecz będzie też konfrontacją dwóch Hymnów.
Putin przywrócił radziecki Hymn, ale tylko melodię. Tekst jest nowy, nie-radziecki. Hiszpanie na trybunach nucą swój Hymn, bo melodia została po Franco, ale tekstu nowego nikt nie napisał i sytuacja jest jak w dawnym "Sojuzie", kiedy zniesiono stalinowski tekst, ale nie napisano nowego i Hymn ZSSR był bez tekstu.
Leszek Budrewicz
2 Comments:
...a jednak Niemcy, choć Turcja nieźle, nieźle...
a jednak
Hiszpania
tak
tez stawiauem na finau nieEuro
cuszzzz
spalili sie
Prześlij komentarz
<< Home