Walka z pseudokibicami - kiedy wreszcie skuteczna ?
Ponad siedmiuset pseudokibiców zatrzymała wczoraj wieczorem policja w Warszawie. Dziś po raz kolejny usłyszeliśmy slogany, jak to rządzący zamierzają walczyć ze stadionowymi bandytami.
Rzeczywiście operacja policji robi wrażenie. Blisko siedemset pięćdziesiąt osób zatrzymanych, przewiezionych do komisariatów, a dziś od rana - przesłuchiwanych. Przypomniała mi ta historia głośne zajścia z ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu, gdzie w marcu 2003 starło się kilkaset osób. Zatrzymano wówczas dwustu pseudokibiców. Ale zanim policja z całą surowością interweniowała, jedna osoba zginęła, a kilkanaście odniosło rany. Niemal wszyscy z zatrzymanych zostali ukarani, orzeczono wobec nich zakazy stadionowe. Większość dobrowolnie poddała się karze. Ci, którzy tego nie zrobili zostali uniewinnieni. Okazało się bowiem, że – zdaniem sądu - nie ma na ich winę żadnych dowodów. Pytanie: co by było, gdyby wszyscy wówczas zatrzymani sądzeni byli w normalnym trybie? Czy byliby uniewinnieni? Wtedy także mówiło się wiele o tym, że karać należy z całą surowością i sankcjonować zakazy stadionowe. Mówiło się... W maju tego roku interwencja policji we Wrocławiu nie była już tak udana. Spośród dwustu, uczestniczących w awanturze z ochroniarzami i policją osób, zatrzymano zaledwie… osiem. Do tej pory liczba ta wzrosła do zaledwie dwudziestu kilku... Reszta pozostała bezkarna. Na zarzuty Gazety Wrocławskiej, że nie ma odpowiedniego prawa, odpowiadał wówczas wicepremier Grzegorz Schetyna. Proponował m.in.:
To, co dziś w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych jest wykroczeniem, powinno być przestępstwem. Chociaż policjanci uważają, że nazwa nie ma tu większego znaczenia. Najważniejsze, by kara była nieuchronna. Zastanawiamy się nad wprowadzeniem kar za inne wykroczenia, np. za samo zasłanianie twarzy szalikiem czy kapturem w trakcie meczu. Stadiony będą wyposażone w lepszy monitoring. Tak, by bez trudu można było rozpoznać kogoś, kto łamie prawo. Wprowadzimy osobiste karty wstępu na stadiony, które będzie musiał mieć każdy kibic. Przy wejściu na stadion znajdą się czytniki. Dzięki temu nie będzie problemu w egzekwowaniu tzw. zakazów stadionowych.
Do tej pory nic się nie zmieniło. Dziś Grzegorz Schetyna znowu grzmi:
Gwarancją bezpieczeństwa w czasie meczów może być tylko wyrzucenie bandytów ze stadionów sportowych. Sposobem na to ma być wprowadzenie wobec zatrzymanych tak zwanego "zakazu stadionowego". W czasie meczu musieliby się oni stawiać na komisariacie policji.
Ale to oczywiście nie tylko wina polityka PO. Od 2003 roku i bulwersującej zadymy we Wrocławiu - nic się niemal nie zmieniło. Oprócz zmiany kilku rządów. Każdy kolejny - przy okazji awantur stadionowych – zapowiadał sankcje, groził, ostrzegał i zapewniał...
Tymczasem prawa nie trzeba zmieniać całkowicie. Wystarczy skutecznie egzekwować to, które jest. Wystarczy, by policja wzywała osoby mające zakazy stadionowe. A jak na razie nikt tego nie robi. Tymczasem wicepremier Schetyna chce, by zakazy takie wprowadzono w całej Europie… Panie Ministrze, a może w pierwszej kolejności należałoby postarać się, by były one egzekwowane chociaż w Polsce? Europą będą państwo martwić się później. Aż tak często na europejskich stadionach nie gramy… Inna sprawa, że tak skandaliczne awantury, jak ta z udziałem bandytów w szalikach Legii Warszawa w ubiegłym roku w Wilnie – na długo pozostają w pamięci...
Etykiety: Grzegorz Schetyna, Legia Warszawa, Polska Gazeta Wrocławska, pseudokibice, Warszawa, Wilno, Wrocław, zakaz stadionowy
2 Comments:
Wystarczy, że każda osoba łamiąca zakaz stadionowy popełniałaby przestępstwo z art. 244 - dokładnie tak samo jak skazani rowerzyści. Wtedy wystarczy gościa złapać na meczu i już ma wyrok, potem kolejny i kolejny. Policjanci po wioskach czają się na rowerzystów którzy jadą (trzeźwi!) mimo zakazu - to mogliby się też zaczaić na kibiców. Proste i nie wymaga politycznego mielenia ozorem.
Ale taki rowerzysta, zwłaszcza napity, jest łatwiejszym celem. Nie stawia się, nie ma silnych kolegów ...
Prześlij komentarz
<< Home