16.2.09

Budrewicz o Tamilskich Tygrysach: płatki jak krew czerwone

Czytałem na jednym z portali o tym, jak pod siedzibą ONZ w Nowym Jorku podpalił się 26-letni Lankijczyk. Był to najpewniej Tamil protestujący przeciwko akcji wojsk rządowych na Sri Lance.
Miałem mieszane uczucia: pamiętam jak "Tamilskie Tygrysy" wysyłały dzieci opięte dynamitem w tłum cywilów, bodaj nawet w stolicy, Colombo. Teraz, kiedy partyzanci tamilscy zostali prawie pokonani przez wojska rządowe (syngaleskie jak rozumiem)
Z relacji podróżników to pogodny kraj, w którym psy nie szczekają, dzieci są uśmiechnięte i nie ma śladów jedynej na świecie trockistowskiej partyzantki z lat 60.
I właśnie się wahałem, czy być za intencją "samopalącego" się, czy przyjąć opcję wojsk rządowych (wiem, że to dziś śmieszne, ale obchodzą mnie takie rzeczy). Wtedy, jak pointa, pojawiła się reklama stylizowana na jeden z amerykańskich filmowych hitów: płatki czerwonych róż, tylko bez rozebranej dziewczyny. Jakby się spaliła ze wstydu.
Leszek Budrewicz