Pierwsze pieniądze dla Edyty Terki
Prawie siedem lat. Tyle minęło od dramatycznej w skutkach operacji tarczycy 31 letniej dziś Edyty Terki. Do teraz kobieta jest w śpiączce. Jej matka walczy od lat o pieniądze na rehabilitację. Dziś pojawiła się pierwsza nadzieja.
O tej sprawie pisałem na 5W dwa razy (teksty znajdziecie tutaj). Skupiałem się jednak nie na samym nieszczęściu, a na osobie pełnomocnika Wiesławy Terki, matki kobiety w śpiączce. Cóż myślę, że to ta prawniczka m.in. przyczyniła się do tego, że dopiero dziś przyznano pierwsze pieniądze na rehabilitację Edyty. Ale już nie wracajmy do tego. Dopiero dzisiaj rozpoczął się proces cywilny Wiesławy Terki (posłuchaj mojej rozmowy tutaj) kontra województwo dolnośląskie. To Urzędowi Marszałkowskiemu we Wrocławiu podlegał bowiem nieistniejący już szpital, w którym przeprowadzono operację. Matka Edyty chce miliona złotych odszkodowania, 600 tysięcy zwrotu kosztów dotychczasowego leczenia i 8 tysięcy złotych comiesięcznej renty. Rozpoczęcie procesu cywilnego było możliwe dzięki prawomocnemu skazaniu jednego z dwóch oskarżonych o błędy lekarzy. Co prawda minęło już kilka miesięcy ale wreszcie! I od razu dobra wiadomość. Sąd wyznaczył tzw. zabezpieczenie w wysokości 4 tysięcy złotych do końca procesu. Można doszukiwać się tutaj różnych informacji (choć sędzia Bogusław Tocicki przestrzega mnie, że nie można spekulować dziennikarzom o wyroku pierwszej instancji - to ciekawa sprawa byłaby dla Trybunału w Strasbourgu w sprawie wolności słowa) - proces potrwa długo, a może te pieniądze oznaczają, że sprawa dla Wiesławy Terki jest już wygrana, chodzi tylko o wysokość przyznanej kwoty. W każdym razie pieniądze są!
Dzisiaj jako świadek zeznawał doktor Artur Szymański - neurolog, który od 2 lat bezpłatnie pomaga Edycie i jej matce (zachorowała w ubiegłym roku, ma problemy z kręgosłupem, cierpi na dyskopatię). Trudno nie podziwiać takich ludzi, którzy w wolnym czasie pomagają innym. To co dzisiaj opowiadał o opiece nad Edytą powodowało, że przechodziły mi ciarki. Najbardziej smucą powiedziane wprost słowa: lepiej już nie będzie, musimy walczyć by nie było gorzej... Lekarz dodawał też, że nie ma takich leków, które pozwoliłyby na odbudowę tkanki mózgowej.
W tej sprawie chodzi tylko by ta kobieta mogła egzystować w godnych warunkach, by jej chora matka mogła po tych siedmiu latach odetchnąć, by znalazły się pieniądze na leki i rehabilitację...
Wierzę, że wrocławski sąd okręgowy i sędzia Stańczyk podzielą moje zdanie! I nie obchodzi mnie, że zapłacić będzie musiał samorząd województwa, czyli pieniądze na ten cel pójdą z naszych podatków. Choć na pewno skazany prawomocnie lekarz Ryszard M. powinien także się dołożyć...
A może zdarzy się cud...?
Etykiety: Artur Szymański, błędy lekarskie, Bogusław Tocicki, Edyta Terka, Ryszard M., Urząd Marszałkowski we Wrocławiu, Wiesława Terka
2 Comments:
Witam,
Poprzez blog o korupcji trafiłem także i tu :)
Rozwinałbym ten wątek o tym, że odszkodowanie będzie płacone z pieniędzy podatników. Tak nie powinno być. Urzędnicy / lekarze etc powinni odpowiadać za swoje czyny. W Stanach każdy lekarz jest ubezpieczony od pomyłek lekarskich - czy u nas nie mogłoby byc podobnie? Sprawa Edyty Terki jest szokująca przez swój wymiar ludzki - wielką tragedię całej rodziny, ale weźmy coś lżejszego"
- śledztwo w sprawie tego, czy po wprowadzeniu kuratora w PZPN zawiązano spisek na życie ministra Drzewieckiego, który musiał w związku z tym chodzić w kamizelce kuloodpornej ... prowadzone po wypowiedziach pana Palikota. Oczywiście umorzone. Ale ktoś zamiast ścigać przestępców musiał przez kilka tygodni spełniać formalne wymogi prowadzenia postępowań, przesłuchiwać etc. A jego pensja to przecież moje podatki ...
Lekarze też mają wykupione polisy oc.
Prześlij komentarz
<< Home