1.8.06

Wrocław - najsłabszy punkt polskiej lewicy?

Jarosław Karpiński w "Trybunie" szczegółowo opisuje rodzące się w bólach porozumienie ugrupowań centrolewicowych na jesienne wybory samorządowe.

Wymowa tekstu jest generalnie optymistyczna dla lewicy.
"Najprawdopodobniej 27 sierpnia" - pisze Karpiński - "SLD, SdPl, UP, Partia Demokratyczna oraz kilka mniejszych ugrupowań podpiszą centralne porozumienie o wspólnym starcie w wyborach samorządowych. Będzie ono dotyczyć jednego bloku do sejmików wojewódzkich".
Centrolewica jednoczy siły także w terenie. W wielu miastach SLD i SdPl zakopały topór wojenny. "Przynajmniej w połowie województw współpraca między Sojuszem a Socjaldemokracją jest bezkonfliktowa" - zauważa Karpiński powołując się na Bartosza Dominiaka, wiceszefa SdPl.

Ale nie wszędzie jest tak dobrze. O dziwo, najgorzej jest we Wrocławiu. Zdumiewające: wszak lewica w tym mieście jest słaba. Z roku na rok ma się wręcz coraz gorzej.

Karpiński poświęca sporom na wrocławskiej lewicy osobną ramkę o wymownym tytule "Wrocław niezgody". Jak czytamy, w stolicy Dolnego Śląska skonfliktowane są SLD i SdPl. Spór dotyczy personaliów:
* SdPl dystansuje się od SLD-owskiego kandydata na prezydenta miasta Tomasza Czajkowskiego i łypie przyjaźnie okiem w stronę kandydata PD Bartłomieja Nowotarskiego.
* W dodatku - żali się "Trybunie" szef dolnośląskiego SLD Janusz Krasoń - SdPl chciało wstawić na jedną ze wspólnych lewicowych list do sejmiku Szymona Pacyniaka. To obecny wicemarszałek województwa, eksdziałacz SLD, który dwa lata temu wykonał polityczną woltę, związał się z prawicą - i w ten sposób umożliwił jej obalenie lewicy i przejęcie władzy w dolnośląskim samorządzie. W nagrodę został wicemarszałkiem w zarządzie utworzonym przez koalicję PiS-LPR. Dla SLD jest nie do przyjęcia.
* Z kolei szef wrocławskiego SdPl Michał Syska obawia się, że za sprawą SLD straci obiecane pierwsze miejsce na jednej ze wspólnych list do sejmiku.

A przecież pozycja lewicy we Wrocławiu jest coraz słabsza. Miastem od 1990 r. nieprzerwanie rządzi ta sama postsolidarnościowa ekipa (ostatnio w formule koalicji PO-PiS). Obecny prezydent Rafał Dutkiewicz cieszy się rekordowym poparciem - w najbliższych wyborach chce na niego głosować aż 75 proc. wrocławian! Wszelcy inni kandydaci, inne formacje polityczne nie liczą się.
W tej sytuacji lewica mogłaby być silną opozycją. Ale nie jest. Względnie mocna była jeszcze cztery lata temu, gdy wprowadziła do drugiej tury wyborów prezydenckich swoją kandydatkę Lidię Geringer de Oedenberg (przegrała z Dutkiewiczem; dziś jest europosłanką SLD). W radzie miejskiej utrzymał się pokaźny lewicowy klub.
Tyle że nic nie zdziałał. A z biegiem lat podzielił się. Dziś wrocławskich radnych lewicy znajdziemy w dwóch klubach (SLD i Wrocławskie Forum Socjaldemokratyczne) oraz w grupce radnych PD.
Kandydat SLD na prezydenta Wrocławia Tomasz Czajkowski ma poparcie ok. 3 proc. wyborców (wykazał to niedawny sondaż Pentoru). Zresztą nie widać, by bardzo starał się to zmienić. Jest obawa, że także i wybory do rady miejskiej zakończą się dla lewicy katastrofą. I w najlepszym razie wprowadzi ona do rady kilkoro działaczy.

Lewica przegrała też na szczeblu wojewódzkim. W 2002 r. SLD przejęło władzę na Dolnym Śląsku - wpierw w koalicji z Samoobroną, potem z UW. Marszałkiem był Henryk Gołębiewski. Jednak latem 2004 r., głównie w wyniku wspomnianej wyżej wolty Szymona Pacyniaka, lewica straciła tę władzę. I przeszła do opozycji, w której zresztą jest mało widoczna.

Tak więc narastający konflikt na linii SLD-SdPl we Wrocławiu to publiczne harakiri w wykonaniu lewicy.
Chyba że ktoś doszedł do prostego wniosku: im gorzej, tym lepiej. Im większa klęska, tym większe szanse na budowę całkiem nowej lewicy. Od podstaw. I to już zaraz, po wyborach.

Ale jest dla lewicy iskierka nadziei. Jeśli przygarnie ją Platforma Obywatelska, po wyborach mogą wspólnie rządzić województwem.
Czy PO na to pójdzie? Oto polityczne pytanie sezonu.

4 Comments:

At 01 sierpnia, 2006 19:38, Anonymous Anonimowy said...

Czy PO przygarnie Lewicę....hmmmm
Kurcze pieczone - co za ideowy przejaw działania. Najpierw wiele się mówi o obronie idei poSierpniowej, o walce z układem, a następnie rozważa sie koalicję w województwie? Bez sensu. Choć wiadomo polityka, to hmm...wiadomo co. Ale to taka sama dywagacja jak wczęsniejsza dotycząca PO-Lewu. A czemu lewica we Wrocławiu słaba? Bo nic nie robi, poza swoimi maleńkimi machlojkami. A ta reszta ideowa pozakorytna może najwyżej pikiety robic, bo kolegom z partyjnym osadzeniem też średnio chce sie "ją" dopuszczać do władzy. I co dalej z lewicą we Wrocławiu? A nic...bo jak pokazują pewne persolnalne przypadki, niektórzy mocno teoretyczno-lewicowi działacze potrafią bardzo bardzo sprawnie czerpać z "korytka" i przychylności obecnie panujących we Wrocławiu. Ale o tym może przy innej okazji:)

 
At 01 sierpnia, 2006 20:16, Anonymous Anonimowy said...

Na razie szykuje się "ofensywa" udeci, pedecji i innych "postępowców" chcących tworzyć Nową Lewicę;-)
Z innej bajki -głos dała Polska Partia Piratów-są w fazie rozruchu-zbierają podpisy
http://www.pcworld.pl/news/97080_1.html

 
At 01 sierpnia, 2006 23:37, Anonymous Anonimowy said...

Ja jestem z Wrocławia, choć mieszkam obecnie w stolycy :) Tęksnię za moim miastem. Za parkami co krok i tą urocza przytulnością. Tam wszędzie można dojść na piechotę w pół godziny. No i te lody w Galerii Dominikańskiej.

 
At 02 sierpnia, 2006 10:28, Anonymous Anonimowy said...

Mam powazne watpliwosci co do trwalosci kolejnego lewicowego bloku. Sikorki cwierkaja, ze lada dzien po raz kolejny na UP wypnie sie Ryszard Bugaj, a czym bedzie Unia bez tego - chocby symbolicznego juz - nazwiska?
W jakikolwiek mariaz PO i lewoicy nie wierze i przekonac sie nie dam, ze nastapi to przed rokiem 2015, kiedy od wladzy dosunieci zostana dzialacze, ktorych rodowod polityczny zahacza o PRL. Moze wtedy zisci sie marzenia Jaroslawa?

 

Prześlij komentarz

<< Home