9.1.07

Michał Karnowski zamyka bloga. Zamiera platforma blogerska "Newsweeka". Dlaczego?

6 stycznia Michał Karnowski - dziś publicysta "Dziennika", wcześniej w "Newsweeku" - pożegnał się z czytelnikami swojego bloga:
Kochani Czytelnicy!

Po półtora roku przygody, zamykam ten blog. Po pierwsze - bo nie jestem już dziennikarzem Newsweeka, a jedynie od czasu do czasu współpracownikiem. Po drugie - bo w Dzienniku mam otwarte łamy także na małe, bieżące komentarze, których w Newsweeku mi brakowało. Po trzecie - bo można je czytać także na www.dziennik.pl.
O blogu jeszcze pomyślę, ale na razie zapraszam do czytania w gazecie i na jej witrynie. No i do czytania pozostałych blogów autorów Newsweeka - są naprawdę ciekawe.
Pozdrawiam wszystkich, dziękuję za wszystkie komentarze
Michał Karnowski
Takiej decyzji można było się spodziewać. Od początku grudnia blog Karnowskiego był de facto martwy.

A szkoda. Bo blog Michała Karnowskiego był jednym z ciekawszych politycznych blogów w Polsce. Karnowski autentycznie czuł blogowanie. Pisał żywo, "od siebie". Chętnie dyskutował z internautami. Ba, nawet organizował im konkursy.

Zniknięcie jego bloga to ewidentny symptom kryzysu publicystycznej platformy blogerskiej "Newsweeka". Ruszyła w czerwcu 2005 r., jako bodaj pierwsze takie przedsięwzięcie w obrębie polskiej blogosfery. Była więc czymś autentycznie unikatowym i pionierskim. Cóż z tego, skoro jej blogerzy - autorzy związani z "Newsweekiem" - nie zawsze, by tak rzec, przykładali się do blogowania. Efekt? "Newsweekowe" blogi wyglądają dziś mizernie:Z czego wynika ten kryzys blogów w "Newsweeku"? Sądzę, że można go wiązać z niedawną wymianą kierownictwa gazety. Pod koniec września odszedł jej wieloletni redaktor naczelny Tomasz Wróblewski, jego miejsce zajął Michał Kobosko, dotąd naczelny polskiej edycji miesięcznika "Forbes". W ciągu kolejnych paru miesięcy z "Newsweekiem" rozstało się całe grono jego redaktorów i dziennikarzy. Czy należy rozumieć, że nowe kierownictwo gazety nie ma zamiaru rozwijać jej platformy blogerskiej? A może chce - ale wedle jakiejś nowej formuły?

Przyszła mi też do głowy myśl, że być może zamieranie pierwszej platformy w polskiej blogosferze to początek końca kolejnego etapu jej rozwoju. Bo może to dowód na to, że nie da się zmusić publicysty prasowego, by pisał interesującego bloga. Wszak pożegnalny wpis Michała Karnowskiego ma jednoznaczną wymowę: czytajcie mnie w gazetach, a nie w blogu.

Ale chyba nie jest aż tak źle z blogosferą. Platforma "Polityki" ma się całkiem nieźle. Podobnie platforma Money.pl. Imponująco rozwija się Salon24.

Jak myślicie - dlaczego zamiera platforma blogerska "Newsweeka"?

14 Comments:

At 09 stycznia, 2007 15:42, Anonymous Anonimowy said...

Wydaje się, że Axel Springer nie do końca wie co chce robić w sieci. Dziennik.pl wypada bardzo słabo pod wieloma względami.

 
At 10 stycznia, 2007 00:43, Anonymous Anonimowy said...

1. Przyklad glupca Wielgusa, ktory chetnie podpisywal jakies kwity, ale... zapomnial o czyms najwazniejszym...

"(...) WAŁĘSA - Z tym, żeby między nami nie było konfliktów, a więc sprawę stawiam jasno. Tak jak od 4 lat(35), nic nie podpisywałem, mimo...
płk. STARSZAK - Ooo, parę podpisów widziałem.
WAŁĘSA - Nie, raczej nie. To znaczy jestem gotów podpisać się pod porozumieniami każdymi, wynegocjowanymi.
WAŁĘSA - Ale nie pod żadnym zobowiązaniem, żadnych druków nie podpisuję." hahahahah...

hahahhaha, niezly cwaniak, co??...
Dzieki tej sztuczce udalo mu sie uniknac.. linczu.. "OBIEKTYWNYCH" MEDIÓW... hahahhaha

 
At 10 stycznia, 2007 00:44, Anonymous Anonimowy said...

2. Walesa nie podpisywal ponoc juz od 4 lat kwitow.. wiec jest NIEWINNY... i media go nie ZLINCZUJA (!)
Bo NAJWAZNIEJSZY jest PODPIS (!)... a nie to czy zrobiles komus krzywde czy nie...
Dlatego Walesa czul sie bezkarnie i mogl dowolnie szkodzic innym, wiedzac, ze...
ze zadna krzywda mu sie nie stanie... bo ON..
bo ON, Walesa... niczego przeciez nie podpisywal... niezle co?? hahahhahaha


Dobra... a teraz przyklady... jak nic nie podpisujac mozna wyrzadzac szkody... cytuje:

"(...) WAŁĘSA - Nie zarzuci pan mi nic, że w Gdańsku miał pan jednego człowieka, który wam mógł się nie podobać. Wyczyściłem.
WAŁĘSA - Nie zarzuci mi pan też, że tam gdzie miałem wpływ, to znaczy w prezydium KK(18), które dobierałem, dobrałem jednego człowieka, który wam nie odpowiadał. Pytałem się nawet.
WAŁĘSA - Myśli pan, że odsunięcie Onyszkiewicza(19), Modzelewskiego (20)czy Gwiazdy (21)to była łatwa sprawa?
WAŁĘSA - Poradziłem sobie jednak.
WAŁĘSA - A że nie mogłem załatwić pozostałych, bo nie zrobię wyborów w Warszawie, niech to robi ktoś inny. To był demokratyczny związek, więc nie mogłem.
WAŁĘSA - Jakieś większe spotkania rozliczeniowe i oni spadali."

 
At 10 stycznia, 2007 00:44, Anonymous Anonimowy said...

3. A teraz przyklad glupca Wielgusa, ktory chetnie podpisywal jakies kwity, ale... ale zapomnial o czyms najwazniejszym...

Otoz, ten naiwniak Wielgus... cos tam podpisal i zapomnial wyrzadzac innym znaczace krzywdy... dupek...
a przeciez tylko na cóś takiego... na taka gradke... od wielu lat czekaly nasze gorliwe, niezawodne i jak zawsze sprawiedliwe MEDIA...
No i zaczela sie jatka...


szybko.. rach ciach ciach.. rozgryzli b. niebezpieczego agenta..
sprawnie powolano dwie niezalezne komisje sledcze...


a te.. jakby im ktos zajzajeru podlal pod ogony... uwinely sie w try miga, bo..
bo kazda z komisji... potrzebowala tylko 2 dni (!), by przekopac sie przez cala, przeciez tak...
tak bogata, bo prawie dwudziestoletnia agenturalna dzialalnosc... tego b. groznego agenta UB... czyli Wielgusa...
brawo brawo... co tam brawo... wielkachne brawa dla tych zdolniachow nie z tej ziemi...


Trzeba teraz koniecznie tych zdolniachow zatrudnic do osadzenia Oleksego... bo..
bo nasze niemrawe sady... pieprza sie z Oleksym od kilku lat i dalej sa w polu...


a nastepnie.. wykorzystac tych... nieomylnych szatanow pracy tworczej... do osadzenia... np.:
Wałesy... Kuronia... i wielu wielu innych pomniejszych nietykalnych... polbogow-polludzi...


Pogrzebac by tez mogli w rodzinie o. Michnika... jak juz poczuja sie calkiem bezrobotnymi...

 
At 10 stycznia, 2007 00:44, Anonymous Anonimowy said...

4. Z Oleksym nie moga se biedacy poradzic... zas Wielgusa tak latwo i blyskawicznie rozpracowano... hahahahhaah, tylko podziwiac...
naprawde.. tylko podziwiac tych.. medialnych.. dupkow.. hartowanych w kuzniach o. Michnika..

szybko..
bez procesu...
w histerycznych konwulsjach, ale... z jakim wdziekiem i... i wrecz lekkoscia baletnicy...
ryczac jak wyglodniale lwy.. ktore w koncu dopadly latwa ofiare..
dopadli.. zlapali... zatopili kły...
osadzili... wydali wyrok..
nastepnie go wykonali... ci jednoczesnie sedziowie i kaci... domorosli...
i teraz mozna se z luboscia poptrzec na te ich obludne... ale sprawiedliwe i zadowolone japy...
jakie dumne.. a jakie zadowolone.. a jakie spelnione...
wykonali dobra robote.. wiec slusznie zadowoleni... przeciez wykryli i zniszczyli prawdziwe zlo...


wiec wielkie brawa dla tych... dupkow...
brawo demokracja..
brawo praworzadnosc..
brawo domorosli sedziowie zafajdani..
brawo niezawisle sady...
tylko potrzebowali 2 dni.. i glowa odcieta... no no... prosze prosze...
taki nieprawdopodobny sukces..


normalnie moze sie zakrecic w glowie z tego wrazenia... i podziwu..
juz dawno nie widzialem... nawet w kinach...
tak sprawnie i szybko przeprowadzonego pokazowego... linczu...

 
At 10 stycznia, 2007 00:44, Anonymous Anonimowy said...

5. Walesa mogl wspolpracowac z UB, SB i wszelka inna holota, ale...

ale nie podpisujac kwitow jest teraz bohaterem narodowym... zas...

zas Wielgus podpisal, nie szkodzil... wiec ucieli mu glowe dla przykladu.. by odstraszac innych...

co za dupki zafajdane... tfu...

 
At 10 stycznia, 2007 10:38, Anonymous Anonimowy said...

Ci ktorzy czuli potrzebe codziennego kontaktu i komentarza pisali bloga bo w tygodniku ich mysli stawaly sie nieaktualne. dzis gdy na biezaco komentuja w gazecie codziennej nie potrzebuja bloga. Szkoda, bo blog dawal im jeszcze te namiastke inerakcji.

 
At 10 stycznia, 2007 11:22, Blogger jotesz said...

...szerzy się blizna-zgnilizna...

Salon24 może imponująco się rozwija, ale wyraźnie prawoskrętnie - powoli zamierają wpisy nieprawomyślnych, a wydawało się, że stanie się miejscem spotkań.

Takie wrażenie odnoszę, o czym napisałem Igorowi J. ale nie doczytałem nigdzie jakiejkolwiek wzmianki, czy coś jako gospodarz Salonu24 zrobi dla ekumenizmu poglądów...

 
At 10 stycznia, 2007 12:30, Blogger Łukasz said...

Jotesz,
Ale blogerami w Salonie24 mieli być n.in. Sławomir Sierakowski i Kazimiera Szczuka... Co się z nimi dzieje? Gdzie się podziali?
Poza tym bloguje tam Paweł Wroński - całkowicie odmienny w poglądach od "średniej salonowej". Odstaje od niej także Ernest Skalski. Więc chyba nie jest tak całkiem prawoskrętnie?

 
At 11 stycznia, 2007 11:21, Blogger pretm said...

Newsweekowe blogi to jedne z pierwszych, które przeglądałem regularnie.
Po pewnym czasie jednak zapał poszczególnych dziennikarzy topniał coraz bardziej. Piotr Zaremba czasami miał po 2 posty w miesiącu.
Poza tym dużo reklam i trudne do przeglądania komentarze.
Szkoda Michała Karnowskiego, ale cóż, trzeba usunąć z ulubionych.

 
At 12 stycznia, 2007 13:29, Blogger jotesz said...

Łukaszu - właśnie dla Ani i Kazi zalogowałem się tamże jako jotesz24 (zwykłego ktoś mi sprzątnął...) i od wielu tygodni Panie nie piszą. Paweł Wroński jest chlubnym i odpornym na obelgi wyjątkiem. Głównie to brak mi jednak wyważonych głosów, nie eksponujących nadmiernie praworządności czy lewostronności.

 
At 12 stycznia, 2007 17:33, Blogger jotesz said...

Łukaszu - napisałeś "bloguje tam Paweł Wroński - całkowicie odmienny w poglądach od "średniej salonowej". Odstaje od niej także Ernest Skalski".

Właśnie dokładnie przeglądnąłem komentarze do ostatniego wpisu Pawła Wrońskiego - było ich wtedy 333! Bije na łeb ilością nawet blog Waldemara Kuczyńskiego!

Tyle że w Salonie24 ponad 300 komentarzy to obrzydliwe plucie i argumentacja rodem z chlewa albo spotkania młodzieży lubiącej zamawiac piwo w starorzymski sposób.

We wpisie Ernesta Skalskiego gorliwy komentator wyszperał dane o rodzicach ES, wyzłośliwiając się nad żydokomunowością tychże.

Salon to była utopia Igora Janke, która zmienia się niestety w stajnię, na którą niedługo Herkulesa będzie za mało.

Dobrze, że pozostaje nam Wrocław jako miejsce spotkań - Salon24 na pewno takim miejscem nie jest!

 
At 12 stycznia, 2007 21:52, Blogger Łukasz said...

Jotesz,
Nie przejmowałbym się przeciętnym poziomem komentarzy pod wpisami w popularnych serwisach (acz nie chcę uogólniać - jest całe mnóstwo b.fajnych, interesujących komentatorów). Nie wyciągałbym też zbyt pochopnie wniosku, że Salon24 zamienia się w "stajnię". Swoją drogą, nie tylko P.Wroński i E.Skalski są atakowani przez internautów - prawicowi publicyści też nie mają tam lekko.
Nie sądzę też, by Igor Janke chciał zrealizować jakąś utopię. Po prostu powołał serwis blogerski, ponoć na wzór The Huffington Post. Obstawiam, że będzie go rozwijał i być może spróbuje na nim zarobić. No ale tego nie wiem, nie znam planów Igora Jankego.
W każdym razie - głowa do góry ;) Nie od razu Kraków zbudowano...

 
At 14 stycznia, 2007 02:07, Anonymous Anonimowy said...

Umiera, bo w Newsweeku nie było komu pisać?

A Salon24 jest świetny.

Zarzuty odnośnie prawosketnosci są... objawem schematów myślenia - według których dzienniakrze dzielą się na prawicowych i obiektywnych.

Zresztą - salon24 to w większości wpisy ludzi zwykłych. I to jest dobre. Tam nie ma co "zapraszać" koeljenych do stworzenia pozorów równowagi - ludzie mogą przychodzić, stan równowagi sam się wytworzy.

 

Prześlij komentarz

<< Home