Wszyscy pracownicy regionalnych rozgłośni Polskiego Radia i ośrodków TVP wylecą z pracy?
Rząd Donalda Tuska "szykuje rewolucję w mediach publicznych" - podaje TVN 24. Niby nic nowego. Tyle że TVN 24 publikuje jednocześnie najnowszy rządowy projekt nowej ustawy medialnej. I to już jest coś.
Znajdziemy w tym projekcie pomysł uprzednio formułowany przez Platformę Obywatelską - by połączyć regionalne radia publiczne z ośrodkami Telewizji Polskiej w jednolite spółki. Czyli w regionalne radiokomitety.
Taki manewr daje do ręki realizatorom tej śmiałej operacji jedno kapitalne narzędzie: można zwalniać. Wszystkich.
Mówi o tym art. 53, par. 1 wspomnianego projektu ustawy. Cytuję w całej rozciągłości:
"Stosunki pracy pracowników zatrudnionych do czasu wejścia w życie ustawy w oddziałach Telewizji Polskiej S.A. i w regionalnych spółkach radiofonii publicznej ustają z mocy prawa z upływem okresu 6 miesięcy od wpisania, właściwej dla danego regionu, spółki radiowo-telewizyjnej do rejestru przedsiębiorców chyba, że zatrudnienie tych pracowników w spółce radiowo-telewizyjnej nastąpi na nowych warunkach pozostawionych uzgodnieniom stron. Ustanie stosunku pracy jest równoznaczne z rozwiązaniem stosunku pracy wskutek wypowiedzenia umowy o pracę z przyczyn leżących po stronie pracodawcy".
Rzecz dotyczy bodaj kilku tysięcy osób w kraju. Oczywiście: wielu z dotychczasowych pracowników radia i telewizji w regionach będzie mogło przejść do nowych spółek. Ale kto przejdzie? Na jakich warunkach? O tym zdecyduje już "nowa władza medialna". Zapewne z pomocą związków zawodowych, bo to one będą stroną "uzgodnień stron", o którym mowa w przytoczonym powyżej paragrafie.
Inna rzecz, że zwalnianym pracownikom trzeba będzie wypłacić odprawy. Ile trzeba będzie przeznaczyć na to pieniędzy w skali całej Polski? To jedno z ciekawszych pytań, jakie warto zadać autorom projektu ustawy.
No i czy lewica poprze ten projekt? Co w zamian dostanie?
10 Comments:
Proszę prosżę. Nie mamy już "korupcji politycznej" czy "masowych zwolnień" tylko po prostu "projekt ustawy"...
nie bylby to zly pomysl, by zweryfikowac kadry
gorzej, ze aPOlityczni fachowcy zrobic to maja ze zwiazkami zawodowymi w telewizji i radiu
(zwiazkow w radio-tele-komitecie jest chyba tyle, ze niemal kazdy pracownik jest funkcyjnym)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Budr. to przynajmniej tramłejem jeździ, bienzyny państwowej nie zżera
Najbardziej beznadziejna w tym kraju jest niepewnośc jutra. Wydaje się człowiekowi, że coś umie robić i jest w tym dobry, ma jakąs pensję, bierze kredyt na 30 lat bo mu się marzy zachodnia normalność. A potem łubudu! Nie tylko dziennikarze i nie tylko mediów publicznych są w takiej sytuacji.
>>Anonimowy
tak, taka niepewnosc moze zabic
chociaz, jak pamietam to kiedys juz byla wielka pewnosc jutra
bylo pewne, ze nic sie nie zmieni
to zabijalo
ale
nawet tamta pewnosc okazala sie niepewna
jak zyc?
Anonimowy - to jest niestety bezpośredni wynik ciągłego upolitycznienia oraz braku lustracji w środowiskach medialnych od 1989 roku. Ale problem nie dotyczy tylko stabilności pracy w mediach - patrz jaki burdel panuje np w zamówieniach publicznych czy na wyższych uczelniach. Ale obie siły polityczne tzn zarówno tak zwana prawica jak i tak zwana lewica starannie konserwowała ten stan rzeczy, bo czerpali z niego zyski.
anonimowy:
wydaje mi się jednak, że weryfikacje dziennikarzy były. Ta po 89 roku i lustracja sprzed dwóch lat, kiedy dziennikarze składali wnioski do IPN-u ...
Pinio - ustawy nie znasz? Tych oświadczeń lustracyjnych dziennikarzy nikt nie sprawdzał i zostały im zwrócone. Z tego co wiem, to do współpracy wtedy przyznały sie "jednostki słabe psychicznie".
Pozdr,
TS
TS:
znam, ale to nie ustawa zakładała, że nikt oświadczeń lustracyjnych nie sprawdzał. Wyszło jak wyszło.
Prześlij komentarz
<< Home